Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Synodalność, nie demokracja. Franciszek nie robi rewolucji, a Niemcy wkroczyli na drogę Lutra

przeczytanie zajmie 12 min
Synodalność, nie demokracja. Franciszek nie robi rewolucji, a Niemcy wkroczyli na drogę Lutra https://en.wikipedia.org/wiki/First_Council_of_Nicaea#/media/File:Nicea.jpg

Skandale seksualne, z którymi boryka się obecnie Kościół, stały się katalizatorem wielu dyskusji na temat jego wewnętrznej organizacji. Część rozważań skupiła się na klerykalizmie i roli świeckich w Kościele. Jednym z orędowników takiego podejścia jest sam papież Franciszek wzywający do większej aktywności laikatu i promujący hasło synodalności. W takiej atmosferze Kościół w Niemczech wkroczył na swoją drogę synodalną. Czym jednak owa synodalność jest? Czy Franciszek i niemieccy katolicy rozumieją ją tak samo?

Synodalność to nie wymysł Franciszka

Z pierwszym zgromadzeniem apostołów rozstrzygającym sprawy wiary mamy już do czynienia na kartach Dziejów ApostolskichListu do Galatów. Paweł i Barnaba przybywają do Jerozolimy, aby poradzić się Apostołów w sprawie obrzezania nowo ochrzczonych pogan. Dlaczego Paweł się do nich zwraca, zamiast samodzielnie przy pomocy Ducha Świętego podjąć tę decyzję? Odpowiedzią jest wspólnota, to w niej mamy szukać Boga i odpowiedzi na nasze pytania (Mt 18,20). Do tego z resztą odwołuje się pierwotne znaczenie słowa synodos, jakim jest „towarzysz podróży”.

Drugim, nie mniej ważnym powodem zwołania zgromadzenia jest pokazanie jedności Kościoła, ponieważ celem nie jest tylko podjęcie dobrej decyzji. Równie ważne jest „aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał” (J 17, 21). W komunii wiernych z Kościołem lokalnym, a dalej Kościołów lokalnych z Kościołem powszechnym, wyraża się jedność Mistycznego Ciała Chrystusa.

Po swoim ustanowieniu Kościół rozwija się w wierze zgodnie ze słowami Jezusa: „Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz [jeszcze] znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe” (J 16, 12-14). Na wzór zgromadzenia w Jerozolimie najważniejsze kwestie Kościoła powszechnego oraz Kościołów lokalnych rozstrzygano na soborach powszechnych i synodach lokalnych. Wątpliwości związane z kanonem Pisma Świętego, naturą Chrystusa oraz innymi herezjami rozstrzygane były przez sobory, a kwestie dyscyplinarne lub dotyczące spraw lokalnych na synodach.

Oczywiście pojawiały się różne nieporozumienia i spory. Podstawą do rozsądzania różnic zdań była świadomość jedności. Pomimo autonomii lokalnych Kościołów i poszczególnych biskupów czy patriarchów wszyscy oni są częścią jednego Ciała Chrystusa. Stąd praktyki takie jak zapraszanie przedstawicieli sąsiednich Kościołów na lokalne synody czy rozsyłanie postanowień synodalnych do innych wspólnot. Z tego samego wynika możliwość weryfikacji, a nawet odrzucenia postanowień soboru lokalnego przez szersze zgromadzenie Kościoła. Kluczowym pozostaje również prymat papieża jako następcy świętego Piotra, który jest primus inter pares. Prowadzi on Kościół, który kroczy cum Petro et sub Petro (z Piotrem i pod Piotrem). Synodalność więc oznacza wspólne towarzystwo w podróży po drodze życia, którą jest Chrystus.

Sensus fidei

Przewodnictwo Ducha Świętego nie dotyczy jednak tylko prezbiterów i biskupów. Wszyscy ochrzczeni uczestniczymy w funkcjach królewskiej, kapłańskiej i prorockiej Chrystusa. Poprzez żywą wiarę i przylgnięcie do Zbawiciela Duch Święty może nas obdarzyć rodzaju zmysłem wiary – sensus fidei.

Kościół wraz ze swym rozwojem raz po raz odnosił się do zmysłu wiary całego ludu Bożego jako sensus fidelium, tak było w wypadku arianizmu odrzuconego przez lud pomimo wsparcia go przez część hierarchii. Ten wspólnotowy zmysł przybiera w Kościele formę powszechnej zgody, czyli consensus fidelium.

Pamiętać jednak należy o tym, aby nie mylić sensus fidelium z rodzajem opinii publicznej Kościoła. Zmysł ten z samej swojej natury nie może wchodzić w sprzeczność z Objawieniem ani nauczaniem Kościoła. Duch Święty „wieje tam, gdzie chce”, ale nigdy sobie nie zaprzecza. Jeśli jakaś kwestia wzbudza powszechne poruszenie wśród katolików, to jeszcze za mało, aby uznać ją za sensus fidelium. Wzburzenie to musi zostać rozumowo przepracowane przez cały Kościół.

Kolegialność w Kościele ani synodalność jako takie nie mają nic wspólnego z demokracją i podejmowaniem decyzji przez większość. Nie są one w najmniejszym wypadku oznaką suwerenności ludu Bożego. Wręcz przeciwnie, stanowią wyraz jedności w Kościele, który prowadzi Duch Święty. Punktem wyjścia decyzji podejmowanych na zgromadzeniach nie są opinie jego uczestników, a odczytanie Objawienia.

Tak samo jednak jak synod lokalny nie reprezentuje samego siebie, tak samo władza czy zdanie pojedynczego biskupa rozpatrywane mogą być tylko i wyłącznie jako służba i udział w kolegium apostolskim, a przez to w Mistycznym Ciele Chrystusa. Żaden biskup nie może powiedzieć: „Kościół to ja”, wręcz przeciwnie, swoją indywidualność musi podporządkować wspólnocie. Synodalność służy temu, aby uchronić Kościół zarówno przed błędami i despotyzmem jednostek, jak i większych grup wiernych. Biskupi nie powinni być udzielnymi książętami, ale sługami ludu Bożego w ramach kolegium apostolskiego. Natomiast lud Boży nie posiada suwerenności, która leży tylko i wyłącznie w rękach Boga. Nam jest objawiana za pośrednictwem Ducha Świętego.

Wezwanie Franciszka

Tutaj rodzi się następujące pytanie: Skoro pojęcie synodalności można wyprowadzić z Pisma Świętego i pierwszych wieków Kościoła, to skąd oskarżenia o rewolucyjność papieża Franciszka w tym zakresie? Jak to zazwyczaj bywa z obecnym następcą Św. Piotra – nihil novi sub sole. Całe zagadnienie można sprowadzić do sporu o uniwersalistyczny charakter Kościoła. Do czasów Soboru Watykańskiego II dominowała wizja scentralizowanej struktury z dominującą rolą kurii rzymskiej – ultramontanizm, Roma locuta causa finita. Ostatni sobór wprowadził pewną korektę poprzez przypomnienie wizji Kościoła jako komunii. Temu właśnie służą odwołania do ludu Bożego, Kościołów lokalnych, inkulturacji czy ekumenizmu.

Odnowienie synodalności było celem Pawła VI, który powołał do życia Synod Biskupów jako ciało doradcze papieża, wzorowane na rozwiązaniach znanych z prawosławia. Pontyfikat Jana Pawła II z punktu widzenia synodalności stanowił okres zamrożenia. Z wielu rozmaitych powodów papież Polak „prowadził Łódź Piotrową” w sposób scentralizowany przy pomocy kurii rzymskiej.

Franciszek chce powrotu do intuicji zawartych w Vaticannum II. Nie chodzi tu więc o żadną rewolucję, a o korektę kursu zgodnie z postanowieniami soboru. Swoją wizję wykładał m.in. podczas przemówienia 17 października 2015 roku w trakcie uroczystości upamiętniającej 50 rocznicę ustanowienia Synodu Biskupów. Mówił m.in. tak: „Od początku mojej posługi jako biskup Rzymu pragnąłem dowartościować synod, który należy do najcenniejszych dziedzictw ostatniego zgromadzenia soborowego. […] To, czego domaga się od nas Pan, w pewnym sensie jest już w całości zawarte w słowie «synod». Podążanie razem – wierni, pasterze, biskup Rzymu – […] Kościół synodalny to Kościół, który słucha ze świadomością, że słuchać «to coś więcej niż słyszeć». Jest to wzajemne słuchanie, przez które każdy może się czegoś nauczyć. Lud wierny, kolegium biskupów, biskup Rzymu: jeden wysłuchuje innych, a wszyscy wsłuchują się w Ducha Świętego. […] Droga synodalna zaczyna się od słuchania ludu, który «uczestniczy także w prorockiej funkcji Chrystusa […]. Dalej droga synodu prowadzi przez słuchanie pasterzy. […] Wreszcie, kulminacją drogi synodalnej jest słuchanie biskupa Rzymu, powołanego do wypowiadania się jako «pasterz i nauczyciel wszystkich chrześcijan» – nie w oparciu o swoje osobiste przekonania, ale jako najwyższy świadek fides totius Ecclesiae, będący «gwarantem posłuszeństwa i zgodności Kościoła z wolą Boga, Ewangelią Chrystusa i tradycją Kościoła»”.

Papież Franciszek konsekwentnie od początku swojego pontyfikatu dąży do rozbicia skostniałej struktury wewnątrz Kościoła, która wypacza jego sens. Choć jego sposobowi walki z klerykalizmem można sporo zarzucić, to chyba nikt nie wątpi w to, że walka została podjęta. Klerykalizm w swojej istocie dzieli Kościół na dwie nieprzenikalne grupy oddzielone murem. Jednak to swoiste przewietrzenie ma na celu wzmocnienie komunii Kościoła, nie jest tylko i wyłącznie rozwiązaniem administracyjnym. Poza oczywistymi zaletami, takimi jak zmniejszenie nieufności przez wymianę informacji czy zwiększenie świadomości sytuacyjnej hierarchów i wiernych, celem synodalności jest oderwanie biskupów i prezbiterów od ich biurek, wygnanie z ciepłych parafii i kurii do ludu, któremu mają służyć.

Konsekwencję tę widać w działaniach związanych z Synodem Biskupów. Krok po kroku Franciszek zmienia ten cykliczny i formalny zjazd purpuratów w formę uczestnictwa wiernych w życiu Kościoła. Pierwszym krokiem była innowacja podczas przygotowań do III sesji nadzwyczajnej Synodu Biskupów poświęconej rodzinie w 2014 roku. Zamiast wysyłać do Kościołów lokalnych formalne Lineamenta z zapytaniami, poproszono o przeprowadzenie szerokich konsultacji we wszystkich strukturach kościelnych. Kolejnym krokiem była ogłoszona tuż przed XV Zwyczajnym Zgromadzeniem Ogólnym Synodu Biskupów w 2018 roku konstytucja Episcopalis communio. Zmieniła ona sposób działania Synodu Biskupów z cyklicznego zebrania w proces dzielący się na trzy fazy: przygotowawczą, obchodów i wprowadzania w życie.

Podczas pierwszej z nich Kościoły lokalne przeprowadzać mają w swoim gronie szerokie konsultacje i w ten sposób odwoływać się do sensum fidei ludu Bożego. Następnie efekty tych konsultacji mają być omawiane podczas obchodów synodu w Rzymie, z kolei efekty rozmów i decyzji mają spływać z powrotem do ludu Bożego w ramach wprowadzania w życie. Pierwszym synodem przeprowadzonym według nowego trybu ma być kolejne Zwyczajne Zgromadzenie Ogólne, który odbędzie się w październiku 2023 roku.

7 września opublikowano Dokument Przygotowawczy i vademecum oraz uruchomiono stronę internetową synodu (http://www.synod.va/en.html). Przedstawiają one harmonogram, tłumaczą jego ideę i wyróżniają dziesięć grup tematycznych, wedle których powinny być prowadzone rozważania. Są to: 1) towarzysze podróży, 2) słuchanie, 3) mówienie, 4) celebracja, 5) współodpowiedzialność w misji, 6) dialog w Kościele i społeczeństwie, 7) inne wyznania chrześcijańskie, 8) władza i partycypacja, 9) rozeznawanie i decydowanie, 10) formacja przez synodalność.

Inauguracja procesu synodalnego odbędzie się na poziomie centralnym w Rzymie 9/10 października 2021, a następnie na poziomie diecezji 17 października. Do kwietnia 2022 roku Kościoły lokalne mają przygotować i przesłać do Rzymu syntezy, czyli maksymalnie dziesięciostronicowy dokument będący wynikiem prowadzonych konsultacji, na których podstawie we wrześniu 2022 ma zostać sformułowany dokument Instrumentum Laboris 1. Ten z kolei posłuży za podstawę dyskusji podczas siedmiu lokalnych/kontynentalnych zgromadzeń, które wypracują do marca 2023 dokumenty końcowe będące podstawą do opracowania przed czerwcem 2023 Instrumentum Laboris 2 będącego podstawą obrad Synodu Biskupów w październiku 2023.

Trudno wyrokować, jaki będzie ostateczny efekt tych zmian. Zaangażowanie ludu Bożego może wyglądać różnie, także ze względu na trudne relacje z klerem. Sama decyzja jest również nieco paradoksalna. Wprowadza bowiem zasadę, aby właśnie odgórnie narzucić większą decentralizację. Trzeba także uważać, by dynamika tego procesu nie wymknęła się spod kontroli i aby pobożne życzenie (pisane bez ironii) wsłuchania się w głos większej ilości ludu nie zamieniło się w po świecku rozumianą demokrację rządzoną partykularnymi interesami. Taką partykularność bowiem pokazuje episkopat niemiecki, który chciałby widzieć w sobie awangardę zmian, również jeśli idzie o samą synodalność.

Niemieccy schizmatycy?

Kościół w Niemczech (wcześniej niż polski) został dotknięty falą skandali seksualnych. Symboliczną cezurą był 14 stycznia 2010 roku, kiedy do rektora jezuickiej szkoły Canisius-Kolleg w Berlinie przyszło trzech dorosłych jej absolwentów i opowiedziało o nadużyciach z lat 70. i 80. Ten kamyk spowodował lawinę. Zgodnie ze specjalnym raportem przygotowanym na zlecenie episkopatu w latach 1946-2014 odnotowano 3677 przypadków molestowania seksualnego, których dopuściło się łącznie 1670 niemieckich duchownych. Ofiarami byli w większości małoletni chłopcy. Skala nadużyć i zaniedbań wywołała szok w niemieckim społeczeństwie, spowodowała również falę apostazji. W obliczu tych wydarzeń w 2018 roku niemiecki episkopat, współdziałając z Komitetem Centralnym Katolików w Niemczech (ZdK), rozpoczął proces znany pod nazwą drogi synodalnej.

Od samego początku budzi ona wiele kontrowersji. Po pierwsze, format, wedle którego funkcjonuje, nie ma żadnego umocowania w prawie kanonicznym. Według jednych jest to eksperyment, który może posłużyć za model dla przyszłego ogólnoeuropejskiego synodu, a zdaniem innych jest to przepis na fiasko, ponieważ formalnie ostateczne uzgodnienia nie będą wiążące dla nikogo. Kolejna kontrowersja wiąże się z silną pozycją ZdK w ramach drogi synodalnej. To największe zrzeszenie niemieckich katolików od dawna znane jest z wzywania Kościoła do radykalnej liberalizacji nauczania, m.in. w sprawie etyki seksualnej. Tą drugą wątpliwość idealnie oddaje program drogi synodalnej, która została podzielona na cztery tematyczne fora robocze: podział władzy w Kościele, możliwość kapłaństwa kobiet, sensowność celibatu i możliwość zmian w katolickiej etyce seksualnej.

Pozakanoniczna forma i radykalnie kontrowersyjna treść wywołały zaniepokojenie Watykanu. Najlepiej zagrożenia, z którymi wiąże się niemiecka droga synodalna, wykłada papież Franciszek w swoim liście Do pielgrzymującego ludu Bożego w Niemczech z 29 czerwca 2018 roku. Rozpoczyna go od wyrażenia podziwu dla stopnia zorganizowania świeckich w Niemczech i dla ich dzieł społecznych, lecz szybko przechodzi do przestrogi przed pokusami pelagianizmu i sekularyzacji. A tym jest w istocie sprowadzanie rozwiązań do zmian strukturalnych i naprawy organizacyjnej. Jest to pycha człowieka, który sam chce naprawiać rzeczywistość bez oglądania się na Boga i Jego łaskę.

Dalej papież pokazuje darmowość łaski oraz to, że błędem jest myślenie tylko i wyłącznie w kategoriach działania. Poza tym zwraca uwagę , że misja Kościoła wykracza dalece poza organizację i dzieła miłosierdzia, a jej rdzeniem jest ewangelizacja, niesienie Dobrej Nowiny. Z powyższych względów poza sprawami instytucjonalnym namysł synodu powinien skupić się właśnie na ewangelizacji. Pocieszenia trzeba więc szukać nie we własnym działaniu i pomysłach, a w byciu we wspólnocie. Papież kończy list ostrzeżeniem przed podziałami, które wynikają z działania ojca kłamstwa.

Negatywną weryfikacją efektu listu papieża Franciszka było głosowanie, które odbyło się w sierpniu 2019 roku. Komitet wykonawczy Konferencji Episkopatu Niemiec ilością głosów 21 do 3 odrzucił proponowaną przez kardynała Rainera Woelkigo oraz biskupa Ragensburga Rudolfa Voderholzera alternatywną wizję drogi synodalnej, zmodyfikowaną zgodnie z zaleceniami Listu do pielgrzymującego ludu Bożego w Niemczech.

Kolejnym niepokojącym zjawiskiem jest podejście Kościoła niemieckiego do błogosławieństwa par jednopłciowych. Wbrew oficjalnemu dokumentowi Kongregacji Nauki Wiary z 22 lutego 2021 roku – Responsum ad dubium – który wyraźnie stwierdza niemożność błogosławienia związków jednopłciowych w Kościele, w Niemczech 10 maja właśnie do tego doszło. W akcję prowadzoną pod hasztagiem #Liebegewinnt (#miłośćzwycięży) zaangażowanych zostało blisko 100 parafii, głównie w północno-zachodnich Niemczech. Poparcie dla inicjatywy ogłosiło również 2600 katechetów i katechetek.

Bezkompromisowe podejście niemieckich wiernych i biskupów wzbudza niepokój o jedność Kościoła i ewentualną schizmę. Przed zakończeniem prac niemieckiej drogi synodalnej trudno do końca prognozować jej skutki. Można jedynie mieć nadzieję, że jej uczestnicy otworzą się na działanie Ducha Świętego. W innym wypadku może się okazać, że kiedy nadejdzie swoiste „sprawdzam”, część niemieckich katolików znajdzie się de facto poza Kościołem.

Anglojęzyczna wersja tekstu dostępna tutaj.

Artykuł (z wyłączeniem grafik) jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zezwala się na dowolne wykorzystanie artykułu, pod warunkiem zachowania informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o konkursie „Dyplomacja publiczna 2021”. Prosimy o podanie linku do naszej strony.

Zadanie publiczne finansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w konkursie „Dyplomacja publiczna 2021”. Publikacja wyraża jedynie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.