Zbawiony bądź potępiony, apokaliptyk lub nihilista. Co literatura Dostojewskiego mówi nam o polityce Putina
W skrócie
„Matka Joanna pragnie świętości, prawdziwej absolutnej świętości przebóstwiającej człowieka, chce stopienia się ze światłością wiekuistą, a skoro nie jest to możliwe to woli już być potępioną. Jakie to ruskie, świętoruskie, prawosławne rozumowanie i jak całkowicie obce jest ono łacińskiej duchowości, w której każdy może dążyć do świętości i być świętym!” – tak pisał profesor Marek Cichocki w eseju „Smoleńsk. Ziemia Przeklęta”. Rosjanin jest człowiekiem, który dąży do skrajności. Jest apokaliptykiem bądź nihilistą, świętym bądź potępionym. Ową „dwubiegunowość” rosyjskiej duszy jak mało kto przedstawił jeden z najwybitniejszych pisarzy w historii – Fiodor Dostojewski. Nie jest to jednak wyłącznie pewien literacki portret społeczny. Ten rys duszy rosyjskiej wciąż przejawia się w wielu nieoczywistych miejscach – chociażby w polityce Putina.
Przez Dostojewskiego poznajemy Rosję – zarówno charakterystyczne cechy jej kultury, jak i ten specyficzny, często niezrozumiały, sposób myślenia. Twórczość Fiodora Michajłowicza można traktować wręcz jako hipostazę duszy rosyjskiej. Tak wyraził tę prawdę Mikołaj Bierdiajew:
„Jest on typowo rosyjskim, do głębi rosyjskim geniuszem, najbardziej rosyjskim ze wszystkich naszych wielkich pisarzy […] Dostojewski odbija wszystkie sprzeczności ducha rosyjskiego, całą jego antynomię […] Na podstawie dzieł Dostojewskiego, można badać odrębność duszy rosyjskiej”
Święty Rosjanin, najświętszy ze wszystkich, Bogu najbliższy.
Szukając ideału świętości w twórczości Dostojewskiego trudno nie zacząć od księcia Lwa Myszkina, głównego bohatera powieści Idiota. Taką interpretację narzuca sam pisarz, gdy w jednym ze swych listów pisał na temat owej powieści:
„Chodzi mianowicie o przedstawienie absolutnie doskonałego człowieka. Moim zdaniem nie może być nic trudniejszego, zwłaszcza w naszych czasach. (…) Już dawniej idea ta pojawiała mi się w głowie jako pewien przebłysk obrazu artystycznego, nie chciałem jednak, aby stanowiła tylko część czegoś, potrzebowałem jej jako całości”.
Książe Lew Myszkin jest osobą bardzo słabej fizyczności. Choruje na padaczkę – podobnie zresztą jak Fiodor Michajłowicz. Jest człowiekiem raczej nieporadnym i niesamodzielnym. Przypomina nieco Forresta Gumpa. A przy tym jest postacią, która wzbudza podziw, sympatię i zaufanie. Co zatem stanowi o jego wyjątkowości – o jego świętości? Lew Nikołajewicz Myszkin to osoba szczera do bólu. „W Jego ustach nie było podstępu” (1P 2,22b). Jego szczerość, prostota i dobroduszność ocierała się o granice naiwności i szaleństwa.
Lew Myszkin jest swoistą realizacją ideału jurodiwego – głupca Bożego. Koncepcja jurodztwa pokazuje szczególny charakter rosyjskiego prawosławia. Jurodiwi byli niczym greccy cynicy – gardzili ludzką opinią i dobrami materialnymi. Zachowywali się ekscentrycznie. Stanowili żywy znak prymatu Królestwa Bożego nad przemijającym światem ziemskim. Gardzili mędrcami uznając prymat objawionej mądrości Bożej nad potrzebą pogłębionych studiów. Taki też jest tytułowy Idiota.
„Żegnaj, książę, pierwszy raz w życiu widziałam człowieka” – powie o nim Nastazja Filipowna, jedna z głównych bohaterek powieści. Może nasunąć to skojarzenie z piłatowym „Ecce Homo”. Biorąc pod uwagę intencje Dostojewskiego przy tworzeniu tej postaci taka interpretacja zdaje się być jak najbardziej słuszna. Myszkin jest podobny do Chrystusa, który „objawia człowieka samemu człowiekowi”. Jest tym, który „stał się jak dziecko” zgodnie z poleceniem Zbawiciela. Myszkin chce zbawiać – nie szuka swego. Jego miłość ma charakter kenotyczny(od grec. κένωσις, kenosis – ogołocenie; termin w teologii odnoszony do faktu wcielenia i śmierci krzyżowej Chrystusa) – z miłości do Nastazji był gotów „wyniszczyć samego siebie” (Flp 2, 7)
Wyniszczenie Myszkina ukazuje go jako radykalnego świętego – doskonałego naśladowcę Chrystusa. Jego kenoza jest usprawiedliwiona pogardą dla tego świata. Ten świat „leży w mocy złego” (1 J 5,19) i jest nienaprawialny. Wszelkie próby dążenia ku doczesnej „ziemi obiecanej” to strata czasu. Należy więc oczekiwać „nowego nieba i nowej ziemi” (2 P 3,13). W tej perspektywie samozatracenie Myszkina jest usprawiedliwione – „zapłatę” otrzyma na tamtym, prawdziwym świecie.
Jednakże interpretacja Myszkina jako człowieka doskonałego napotyka na pewne trudności. Jego „świętoruskie” szaleństwo doprowadziło go do potępienia. Myszkin poległ na wąskiej ścieżce naśladowania Chrystusa. Podobnie jak Matka Joanna od Aniołów stał się ofiarą nieosiągalnego pragnienia stania się alter Christus. Zabrakło mu tego, co miała inna postać wykreowana przez Dostojewskiego, jeden z tytułowych Braci Karamazow – Aleksiej Fiodorowicz.
Spełniając wolę Boga zapomnij o sobie
Mikołaj Bierdiajew w „Światopoglądzie Dostojewskiego” stwierdza – to nie Lew Myszkin, ale Aleksiej Fiodorowicz Karamazow jest Chrystusem Dostojewskiego – człowiekiem idealnym.
Alosza posiada wiele cech, które przywodzą na myśl głównego bohatera Idioty Zarówno najmłodszy Karamazow, jak i Myszkin jawią się w pierwszym momencie jako ludzie bez skazy, postacie krystalicznie i skrajnie szlachetne – wręcz niespotykane i nierealne. Wydaje się, że nie są nawet zdolni do grzechu. Są niczym niepokalanie poczęci. Prostota i dobroduszność Aleksieja są ujmujące. Te dwie cechy definiują jego postawę wobec Boga, siebie i świata. Wszystkie jego decyzje – pójście do klasztoru, opuszczenie klasztoru (na polecenie jego mistrza duchowego – starca Zosimosa) i chęć poślubienia niepełnosprawnej fizycznie i nierównoważonej na duchu Lizawiety Chochłakow cechuje jedna i niezmienna motywacja – chęć pełnienia woli Boga i zapomnienie o sobie. I nadal w tym wszystkim pozostaje zwyczajnym mężczyzną.
Nie oznacza to jednak, że Aleksiej nie jest postacią wyróżniającą się na tle innych ludzi. Jego dobroć jest radykalna, choć dyskretniejsza niż bohatera Idioty. Aleksiej Fiodorowicz Karamazow jest ikoną Chrystusa zstępującego do otchłani – ikony niezmiernie ważnej dla rosyjskiego prawosławia. Jest człowiekiem idealnym o którym marzył Dostojewski
Paradygmatyczna w tym kontekście jest scena rozmowy z jego przyszłą żoną, Lizawietą. Liza, młoda i niepełnosprawna dziewczyna, ujawnia przed swym przyszłym mężem najciemniejsze zakamarki swojej duszy. Opowiada Aloszy, że chciałaby czynić zło – „z nudów i dla zabawy”. Dodaje także dlaczego zło ją tak pociąga: „Nie chcę żyć, bo mam wstręt do wszystkiego” – wyznaje Lisa. Jest więc osobą ze zranioną duszą. Osobą ze strukturalnie obecną niechęcią do życia i istnienia. Aleksiej przyjmuje to wszystko spokojnie. Bez zdziwienia i bez potępienia. Nie opuszcza Lizawiety, towarzyszy jej i ją akceptuje. Jest jak Chrystus przyjmujący w swe miłosierne ramiona pogubionego i grzesznego człowieka. Ujawnia się też zasadnicza różnica Aloszą i Lwem Myszkinem – Aleksiej wie, że nie jest zbawicielem Lizawiety. Cechuje go zdrowy dystans – wie, że nie jest zbawicielem świata. Dlatego „demony” Lizawiety Chochłakow go nie niszczą. Dlatego też Alosza nie kończy jak Myszkin – pozostaje zdrowy zarówno na duchu jak i na ciele.
Święte prostytutki – jak wyrazić pogardę dla rzeczywistości
Koncept świętej prostytutki jest czymś nie do przełknięcia dla łacinnika. Katolicka i praktyczna teologia mówi jasno – słuszny cel nie usprawiedliwia czynu, który jest zły sam w sobie. Takim czynem jest prostytucja. Choć w katolickiej kulturze zachodniej obecna jest taka postać jak św. Maria Magdalena, często utożsamiana z „nawróconą cudzołożnicą” to łacinnik zwykle podkreśli jeden fakt – po spotkaniu z Jezusem prostytutka zaprzestała swego grzesznego procederu. Porzucenie grzechu to warunek nieodzowny nawrócenia. W przypadku Sonii, bohaterki „Zbrodni i Kary” mamy do czynienia z konceptem, który może gorszyć rzymskiego katolika.
Sofia Marmieładowa jest osobą, która poświęca swoją godność dla rodziny. Jej prostytucja jest absolutnie altruistyczna. Jest rodzajem kenozy – czyni siebie grzechem, wyniszcza się by inni mogli żyć.
W tym koncepcie Sofii jako świętej prostytutki może ujawniać się coś co jest charakterystyczne dla rosyjskiego podejścia do duchowości. Obrazuje to historia, którą dane mi było usłyszeć z ust Krzysztofa Zanussiego. Wybitny polski reżyser opowiadał jak niegdyś rozmawiał z Andriejem Tarkowskim na temat różnic pomiędzy katolicyzmem i prawosławiem. Tarkowski miał mu powiedzieć następującą anegdotę: „Wyobraź sobie męża bijącego żonę. Idzie do spowiedzi i mówi o swym złym postępowaniu. Co odpowie ksiądz katolicki? Nie bij więcej żony! Jeżeli nie potrafisz zaprzestać całkowicie, to staraj się bić ją mniej i stopniowo ograniczaj bicie. Co zaś by odpowiedział batiuszka prawosławny? Jeżeli nie możesz przestać jej bić, to ją zabij, zgłoś się do sądu, powieszą Cię, a w niebie się pogodzicie!”.
To jest podejście charakterystyczne dla „świętoruskiego” prawosławia. Prymat ducha nad ciałem. Tego świata nie da się naprawić. Ten świat jest w mocy złego. Zbawienie jest sferą ducha i tamtego świata. Stąd Sonia będąc aktywną prostytutką wyrażała ową pogardę dla obecnej, nienaprawialnej rzeczywistości i oczekiwała „odkupienia w duchu”. Dla łacinnika jest to koncept nie do przełknięcia.
Potępieńcy nihiliści z konsekwentnym światopoglądem
Świętość u Dostojewskiego to radykalna prostota, radykalne odrzucenie „mądrości intelektu” na rzecz „głupstwa wiary”, radykalne wyniszczenie i pogodzenie z nienaprawialnością rzeczywistości ziemskiej. Jak wygląda u pisarza przeciwległy biegun?
Przykładem „potępieńca”, dla mnie osobiście sztandarowym, jest bohater Biesów Piotr Stiepanowicz Wierchowieński. Jest to człowiek, dla którego cudze życie nie ma zbyt wielkiej wartości. W sposób przerażający ukazuje to scena morderstwa Szatowa, które jest dla niego narzędziem – chce uwikłać swoich współpracowników w zbrodniczy proceder tak, aby ci nie mogli już się z niego wycofać. Życie ludzkie jest tu potraktowane czysto instrumentalnie.
Ciężko powiedzieć czy Wierchowieński rzeczywiście wierzy w ideę, dla której gotów jest niszczyć, mordować i dekonstruować społeczeństwo. „Szygalewszczyzna”, idea, którą Piotr Stiepanowicz chce realizować, zakładała demontaż klasycznych instytucji społecznych, doprowadzenie do absolutnej i nieokiełznanej wolności osobistej, aby ostatecznie zbudować społeczeństwo niewolników kierowanych przez wąską kastę rządzących (jakże niepokojąco prorocko to brzmi w kontekście rewolucji bolszewickiej!). Piotr Stiepanowicz zdaje się być człowiekiem, dla którego „idea” jest tylko pretekstem – narzędziem do zadośćuczynienia swemu pragnieniu niszczenia wszystkiego i wszystkich. A cała jego rewolucyjna działalność to jedynie jedna wielka przyjemna zabawa.
Piotr Stiepanowicz jest człowiekiem, w którym ciężko dostrzec walkę między dobrem a złem. Jest kimś przez to zło całkowicie opanowanym. Potrafi tylko niszczyć. Jest radykalnym nihilistą, człowiekiem całkowicie zepsutym i niezdolnym do nawrócenia. Zetknięcie się z taką postacią wzbudza poważne wątpliwości wobec idei „pustego piekła”.
Inny rodzaj nihilizmu prezentuje Kiryłow, również bohater Biesów. Kiryłow głosi ideę „człowieka-boga”, która ma zastąpić „Boga-człowieka”. Chodzi o kult ludzkiej wolności, autonomii i władzy, który wchodzi w miejsce idei transcendentnego Boga, któremu człowiek miałby się podporządkować. Według Kiryłowa najwyższym wyrazem „boskiej władzy” człowieka jest samobójstwo. Skoro bowiem swoistą władzą Boga jest powoływanie do życia oraz tego życia odbieranie to samobójstwo jest aktem boskim – uzurpacją wobec władzy należącej z natury do Boga. Kiryłow jest demonicznie konsekwentny w swoich poglądach. Dochowuje im wierności i ostatecznie odbiera sobie życie.
Dostojewski przedstawia w ten sposób swoją metafizykę moralności, która sprowadza się do następującej alternatywy rozłącznej: Bóg-człowiek albo człowiek-bóg. Nie ma opcji pośrednich. Jest to bezwzględnie obowiązujące moralne prawo wyłączonego środka. Wybór człowieka-boga, jak w przypadku Kiryłowa, prowadzi do samozagłady. Samobójstwo jest tego wymownym obrazem.
Niezgoda na zło prowadząca do odrzucenia świętości. Ludzie ducha odrzucający Boga
Iwan Karamazow jest inteligentnym i wykształconym człowiekiem – „umysłem euklidesowym” jak siebie sam określił. Iwan radykalnie odrzuca Boga. Nie jest to odrzucenie motywowane żądzą lub jakąś perwersyjną skłonnością do destrukcji. Iwanem kieruje pewien rodzaj humanizmu – głęboka niezgoda na fakt istnienia zła, a zwłaszcza cierpienia niewinnych. Iwan nie może się pogodzić z istnieniem zła w świecie. Gorszy go cierpienie młodych niewinnych dzieci. Wizja ostatecznego odkupienia, ostatecznego ukojenia w Bogu nie jest jego zdaniem warta cierpienia niewinnych.
Iwan choć wierzy w istnienie Boga i wierzy w to, że historia dąży do odkupienia, do jakiegoś rodzaju apokatastazy(od gr.apokatastasis czyli „ponowne włączenie, odnowienie”) to jednakże tego Boga odrzuca. Jego „euklidesowy umysł” buntuje się na myśl ostatecznego spełnienia się historii w niebieskim Jeruzalem w kontekście cierpienia niewinnych istot. „Nie odrzucam Boga, Alosza, z najwyższym szacunkiem zwracam mu tylko bilet”. Iwan odrzuca mądrość wiary, która ma moc łączenia sprzeczności – także jednej z najtrudniejszych sprzeczności jakim jest istnienie dobrego Boga i fakt zła w świecie.
„Dla prawdziwych Rosjan pytanie o to czy istnieje Bóg i czy istnieje nieśmiertelność to oczywiście kwestie podstawowe i nadrzędne” – mówi Iwan Karamazow. Z prozy Dostojewskiego wyłania się obraz Rosjan jako „ludzi ducha”, zajmujących się głównie sprawami ostatecznymi, traktujących swe zbawienie niezwykle serio, przez co ich życie przyjmuje nieraz radykalne formy. Sam Dostojewski zdawał się postrzegać Rosję jako obdarzoną wręcz „mesjańską” misją obrony prawdziwego chrześcijaństwa i niesienia go ludom „zniszczonym” przez sekularyzację. Czy nie jest to jakiś rodzaj idealizacji kultury rosyjskiej?
Gdy niegdyś spytałem o to Krzysztofa Zanussiego opowiedział mi pewną historię. Reżyser odwiedził niegdyś w teatrze swoich przyjaciół Rosjan. Przywiózł im prezenty w postaci dość drogich ubrań. Okazało się, że wręczenie tychże prezentów wywołało konsternację wśród jego rosyjskich przyjaciół. Zanussi zdziwiony zapytał więc co jest powodem owej konsternacji. Dostał następującą odpowiedź: „Wiesz Krzysztofie, postawiłeś nas bardzo w niekorzystnej sytuacji! Podarowałeś nam drogie ubrania. Nam jako ludziom ducha nie wypada się cieszyć z czegoś tak materialnego i przyziemnego. Tak więc zmuszeni byliśmy wymykać się do łazienki i tam w ukryciu cieszyć się z Twojego prezentu.”
Polityka Putina w soczewce Dostojewskiego
Czy jednak rewolucja bolszewicka i komunizm ramię w ramię z materializmem nie wyplenili raz na zawsze z Rosjan owego prawosławnego szaleństwa? A może charakterystyka duszy rosyjskiej obecna w prozie Dostojewskiego jest już dzisiaj nieaktualna?
Niewątpliwie lata komunizmu pozostawiły ślad w kulturze. Próba zbudowania „nowego człowieka radzieckiego” opartego na założeniach marksistowsko-leninowskiej ideologii skończyła się klęską. Spowodowało to powstanie pewnej ideowej pustki oraz trochę innym obliczemu kryzysu tożsamości, którego nie udało się rozwiązać Borysowi Jelcynowi. Jego prezydentura to czas dzikiej prywatyzacji i bogacenia się co sprytniejszych przedsiębiorców. Przełomem pod tym względem jest prezydentura Putina, gdzie można wyraźnie dostrzec, jak się okazuje, niezniszczalne „świętoruskie idee”.
Putin używa prawosławia jako jednego z ważniejszych narzędzi budowania tożsamości postsowieckiej Rosji. Dość powiedzieć, że w 1996 roku tylko 46 % Rosjan identyfikowało się z Cerkwią Rosyjską, natomiast w 2008 roku już 71 %. Władimir Władimorowicz bardzo chętnie posługuje się retoryką nawiązującą do wartości chrześcijańskich, aby budować ład społeczny i polityczny Putin publicznie mówi o tym, że wierzy w Boga. Wygłasza telewizyjne orędzia w związku z największymi chrześcijańskimi świętami. Patriarcha Cyryl błogosławił rosyjskich sportowców przed wyjazdem na igrzyska w Vancouver, a transmisja tego wydarzenia była pokazywana przez publiczną telewizję. Prawosławie traktowane jest jako czynnik tożsamościowy. Prawosławny oznacza równocześnie rosyjskiego patriotę.
Putin staje się kimś w rodzaju prawosławnego cara – idei tak ważnej dla rosyjskiego chrześcijaństwa. Kreuje się też na obrońcę Rosji przed zepsuciem moralnym płynącym z zachodu „Podstawą amerykańskiej samoświadomości jest idea indywidualistyczna. Podstawą rosyjskiej — kolektywistyczna. […] Nasza świadomość, świadomość człowieka rosyjskiego, podpowiada inne zadania. Coś duchowego. Coś związanego z Bogiem” – powiedział Putin w wywiadzie dla Russia Today. Tak jak Dostojewski postrzegał Rosję jako nośnika prawdziwego chrześcijaństwa wobec zatrutej oświeceniowymi ideami Europy, tak Putin widzi Rosję jako obrońcę cywilizacji chrześcijańskiej przed zepsutym przez indywidualizm i liberalizm zachodem. Co bardziej śmiali internauci nazywają Putina, często prześmiewczo katechonem (gr. τὸ κατέχον, tj. ten, który powstrzymuje). Prezydent Rosji miałby swoimi „sprawiedliwymi działaniami” wstrzymywać przyjście antychrysta, nieraz utożsamianego z wartościami liberalnej Europy.
Potwierdzenie tożsamości rosyjskiej jako „coś związanego z Bogiem” odsyła do idei „poczwiennictwa”, której zwolennikiem był Dostojewski – idei, według której prosty lud rosyjski jest nośnikiem najbardziej wartościowych chrześcijańskich idei, a samo chrześcijaństwo jest czymś esencjalnym dla Rosji. Rosjanie jawią się w tej narracji ponownie jako ludzie ducha „Dla prawdziwych Rosjan pytanie o to czy istnieje Bóg i czy istnieje nieśmiertelność to oczywiście kwestie podstawowe i nadrzędne” – mówił Iwan Karamazow. Powyższe słowa Putina są nawiązaniem do tej narracji.
Oczywiście nie jest też tak, że Rosja odcina się od swej komunistycznej przeszłości. Huczne celebracje zwycięstwa w „wielkiej wojnie ojczyźnianej” oraz ikony z Józefem Stalinem ukazują tę niezwykłą zdolność Rosjan do syntezy idei na pozór nie do połączenia. Właściwie jest to inna twarz rosyjskiego „mesjanizmu”, a także wyraz apokaliptycznego charakteru tegoż kraju. Rosja niezależnie od tego, czy prawosławna, czy stalinowska zawsze dąży do apokalipsy – do radykalnego zrealizowania Królestwa Bożego. A jeżeli nie jest w stanie go zaprowadzi, to pragnie całkowitego zniszczenia tej rzeczywistości pełnej grzechu.
Ciekawym przykładem jest fenomen Aleksandra Dugina, rosyjskiego intelektualisty i myśliciela politycznego, byłego członka partii „narodowo-bolszewickiej”. Z jednej strony jest on wyrazicielem popularnych w Rosji poglądów antyzachodnich i antyliberalnych, podczas gdy z drugiej strony inspiruje się w swej twórczości zarówno okultyzmem w wydaniu Aleistera Crowleya, jak i staroobrzędowym prawosławiem. Dugina to typowy przykład intelektualnego jurodiwego – rosyjskiego, bożego szaleńca.
Na poziomie „prostego rosyjskiego ludu” nawrót do „świętoruskich” idei, także mesjanistycznych ukazuje ruch „carobożników”. Wyznawcy tego ruchu wierzą, że ostatni car Rosji Mikołaj II, zamordowany przez bolszewików, poniósł śmierć męczeńską na wzór Chrystusa, abt odkupić grzechy Rosji. Nierozłączna z tym ruchem silna niechęć do „liberałów, Żydów i kosmopolitów” kompletuje się z narracją Putina stawiającą Rosję na przeciwległym biegunie w stosunku do świata zachodu, którego już nie da się zbawić.
Powyższe przykłady pokazują, że Rosjanie nadal chętnie wracają do idei, które były żywe i niezwykle ważne dla Dostojewskiego. Prymat Ducha i przekonanie o własnej wyjątkowej misji wobec świata przenikają narrację putinowskich rządów. Z perspektywy człowieka zachodu nie da się zrozumieć Rosji bez wniknięcia w jej specyficzne spojrzenie na samą siebie wraz ze szczególnym sposób przeżywania chrześcijaństwa, które w fenomenalny sposób opisał Dostojewski.
Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.
Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.