Gimbaza, Roman Giertych i mundurki. Czy istnieje pokolenie gimnazjum? [PODCAST]
W najnowszym odcinku podcastu „Kultura Poświęcona” absolwenci gimnazjów Piotr Kaszczyszyn, Konstanty Pilawa i Bartosz Brzyski rozliczają się z tym mniej lub bardziej nudnym okresem w swoim życiu. W 2019 roku ostatni rocznik gimnazjalistów zgasił światło w korytarzu. Czy mający niedawno premierę „Ostatni Komers” jest obrazem pokolenia? Czy w ogóle istnieje coś takiego jak „pokolenie gimnazjum”?
,,To wyjściowe założenie jest ciekawe – pokażmy gimnazjalistów tak, jak oni funkcjonują. Ja jednak mam poczucie, że oni nie zostali tak naprawdę pokazani. Jest »Łysy«, który uprawia seks z 40-letnią sąsiadką. OK, może takich »Łysych« było 20 przez 20 lat funkcjonowania gimnazjów. Też charakterystyczną rzeczą w tym filmie jest to, że część bohaterów cały czas jara zielsko. Nie wiem jak u was, ale w moim gimnazjum to był raczej wyjątek, a nie standard. W filmie jest to pokazane tak, jakby chłopaki mieli dostęp 24 godziny na dobę do dealera i tylko sobie kupowali kolejne gramy. Kolejna rzecz, która też, jak rozumiem, ma być jakimś obrazem gimnazjum – bohaterka filmu uprawia trochę przypadkowy seks ze swoim kolegą i zachodzi w ciążę. Pytanie do was: ile mieliście koleżanek w ciąży w gimnazjum? Ja w swoim mieście nie wiem, czy słyszałem o choć jednym takim przypadku.
Jeżeli mówimy sobie, że robimy obraz pokolenia, a wyciągamy rzeczy, które były totalnie marginalne i promilowe, to nie jest to obraz gimnazjum. Mi gimnazjum jednak kojarzy się z graniem w gry komputerowe i harataniem w gałę, rzeczywiście jakimiś pierwszymi pocałunkami i miłostkami, które były jednak dużo bardziej niewinne, niż te przedstawione w filmie” – twierdzi Piotr Kaszczyszyn.
,,Ciekawa dla mnie jest scena, od której zaczyna się film. Ksiądz gra na gitarze i ci gimnazjaliści śpiewają pieśń i ustalają, kto będzie niósł dary do ołtarza. To jest scena początkowa, która zaraz potem przeskakuje do tego jak jarają szlugi w kiblu i umawiają się na komers i tak dalej. To dla mnie było ciekawe, że tu nie ma żadnej dychotomii, że albo kościółkowe dziewczyny, albo Seby, albo jakieś gimnazjalne galerianki. Wszystko jest płynne i nie ma żadnych podziałów. Tych narzutów naszej wyobraźni o tym, jak młodzi ludzie wyglądają. Tam to w ogóle nie funkcjonuje” – komentuje Bartosz Brzyski.
,,Kontynuując ten wątek, to w tym filmie jest teza pod tytułem: gimnazjum, jako uwertura dorosłości, kiedy możesz wypić piwo, masz łatwość, żeby zapalić fajkę, możesz zacząć uprawiać seks itd., funkcjonowało w takiej rzeczywistości kulturowej, która z zasady jest postmodernistyczna. Jest sprzeczność na sprzeczności, a ta główna sprzeczność, którą uwypukliłeś, polega na tym, że ci wchodzący w dorosłość gimnazjaliści żyją w ostatnim stadium katolicyzmu kulturowego i z jednej strony ten katolicyzm jest wszędzie, a z drugiej strony oni równolegle mają swoje życie, które jest antytezą życia cnotliwego, niewieściego, że tak powiem nawiązując do wiadomej sprawy. Ci gimnazjaliści nie widzą w tym jednak problemu, bo nie są dorośli. Dorosłość polega na uświadamianiu sobie tego, że żyjemy w jakiejś sprzeczności kulturowej, że żyjemy w jakieś hipokryzji, bo nie można służyć do mszy tak »Łysy«, a z drugiej strony ogarniać starszą sąsiadkę i wciągać amfetaminę” – mówi Konstanty Pilawa.