Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Musiałek: Wielu Polaków będzie miało problem z zaakceptowaniem finansowych skutków Zielonego Ładu

Musiałek: Wielu Polaków będzie miało problem z zaakceptowaniem finansowych skutków Zielonego Ładu https://unsplash.com/photos/36JGULWEsgQ

„Jesteśmy na progu powiększającego się napięcia między technokratyzmem czy epistemokracją, jak to nazwał Edwin Bendyk, a demokracją. Podstawowy problem z realizacją Zielonego Ładu polega na jego ogromnych kosztach. Lektura dokumentu opublikowanego przez Komisję Europejską skłania do sformułowania bardzo mocnej prognozy, że będziemy mieli do czynienia z radykalnym wzrostem cen energii elektrycznej, ciepła, wzrostem opłat np. za wywóz śmierci. To prawdopodobieństwo wzrostu cen jest, moim zdaniem, znacznie wyższe w naszym regionie niż w Europie Zachodniej” – mówił Paweł Musiałek, dyrektor Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego, podczas debaty „Zielony Ład i przyszłość demokracji” zorganizowanej przez Fundację Batorego. 

„Poziom wynagrodzeń w Polsce, mimo że szybko nadrabiamy dystans w stosunku do państw zachodnich, w Europie Środkowo-Wschodniej wciąż jest dużo mniejszy. Mamy większe zapóźnienia w kwestii emisyjności, a gospodarki naszego regiony dalej nie zostały dostatecznie zmodernizowane. Powoduje to, że przystępujemy do tego wyścigu ze znacznie dalszej pozycji. Nie będziemy mieli także adekwatnej rekompensaty w postaci eksportu wysokonasyconych technologicznie produktów z zakresu zielonej gospodarki, ponieważ nie mamy takich firm. Rzecz jasna nasze firmy są wpięte w pewien łańcuch wartości dużych koncernów zagranicznych, ale to nie my będziemy zgarniali tę najbardziej atrakcyjną marżę. Pozostaje także czynnik inflacyjny, czyli wzrost cen poszczególnych produktów, który może doprowadzić do obniżenia konkurencyjności naszego regionu” – uważa ekspert.

„Sądzę, że już najbliższe wybory parlamentarne mogą być probierzem dużego napięcia między technokracją a demokracją. Do tego czasu wykształci się już grupa wyborców, którzy bardzo mocno odczują wzrost cen i w związku z tym zaczną coraz bardziej kontestować proponowany kierunek zmian. Edwin Bendyk słusznie podkreślił, że dziś mamy pewien konsensus co do rozpoznania diagnozy. Również ci Polacy, którzy mają bardziej prawicową wrażliwość nie mają kłopotu z przyznaniem, że obniżenie emisji i walka z globalnym ociepleniem są dziś istotnymi problemami, z którymi trzeba się zmierzyć. Nowy etap tej dyskusji wyznacza ogłoszony właśnie pakiet Fit for 55. Ten pierwszy etap polegał na sporze aksjologicznym. Natomiast dziś zaczynamy wchodzić w konkrety finansowe. Moim zdaniem, gdy zobaczymy w najbliższym czas, w jaki sposób te rozwiązania przełożą się na ceny, to życie powie sprawdzam” – przewiduje Musiałek.

„Wielu Polaków, nie tylko tych z konserwatywnych wyborców z prowincji, gdy tylko odczuje we własnych portfela skutki Zielonego Ładu, to moim zdaniem będzie miało bardzo duży problem, żeby ten stan rzeczy zaakceptować. Dla Polaków wciąż punktem odniesienia jest to, ile zarabia się na Zachodzie. Choć Zielony Ład tworzy pewne szanse dla niektórych przedsiębiorstw, ale tworzy także duże zagrożenie dla nadrabiania tego dystansu, który jest przed nami. To jest bardzo duży problem, ponieważ nie jesteśmy jeszcze na takim etapie rozwoju gospodarczego, żebyśmy mogli spokojnie rozmawiać sobie o postwzroście i o tym, że ilość wytworzonych dóbr i usług jest już tak duża, że wystarczy je tylko redystrybuować. Wciąż chcemy nadrabiać zaległości, a realizacja zielonego ładu może się okazać problemem, ponieważ wzrost kosztów energii elektrycznej, ciepła, wywozu śmieci, a także transportu czy poszczególnych dóbr związanych z „zielonymi” podatkami będzie prawdopodobnie wyższy od tempa wzrostu wynagrodzeń. Realny jest więc scenariusz w którym zanim Europa Środkowo-Wschodnia dogoni Zachodnią, to Zachód ponownie zacznie nam uciekać” – ocenia ekspert.