Jesteśmy potomkami niewolników? Duma z prowincji przeciwko lewicowej ludomanii i prawicowej idealizacji [PODCAST]
Ludowa Historia Polski Adama Leszczyńskiego, pojedynek na felietony pomiędzy Szczepanem Twardochem a Maciejem Radziwiłłem, Chamstwo Kacpra Pobłockiego. Od zeszłego roku debatę środowisk intelektualnych w Polsce zdominowała tematyka klasowa. Czy ten zwrot ku ludowości stanowi rzeczywiście nową jakość, która odkrywa przed nami nieznane do tej pory obszary rzeczywistości, czy jest tylko próbą budowy lewicowej polityki historycznej będącej lustrzanym odbiciem tej prawicowej? W najnowszym odcinku ,,Kultury Poświęconej” na to pytanie starają się odpowiedzieć Konstanty Pilawa, Piotr Kaszczyszyn oraz Łukasz Kożuchowski, historyk i członek redakcji czasopisma ,,Pressje”.
,,Bardzo często można spotkać się z zarzutem, że prawica instrumentalizuje historię. Teoretycznie chodzi tutaj o historię, a tak naprawdę używa się przeszłości dla celów politycznych. W tych opowieściach lewicowych dzieje się to samo. Dziś głośny jest Leszczyński, ale ja wskazałbym jeszcze dwie inne publikacje: pierwszą była Prześniona Rewolucja Andrzeja Ledera. Leder, jako psychoanalityk, postanowił wziąć naród Polski na kozetkę i powiedzieć, że wszyscy Polacy są potomkami tych gości, którzy biegali z siekierą za żydami, jakby to był dla nas rodzaj wypartego fundamentu tożsamościowego. Do tego reforma rolna, industrializacja powojenna i »tak powstał Chocapic«, czyli ten współczesny Polak z klasy średniej. Jest też trzecia książka, Chamstwo Kacpra Pobłockiego. O ile u Leszczyńskiego podstawową złą figurą była walka między panem a niewolnikiem, tak u Pobłockiego cała historia Polski jest tak naprawdę historią patriarchatu. Szlachcic miał pełną władzę nad mieszkańcami swojego folwarku, kmieć miał pełnię władzy w swojej rodzinie i dzisiaj wciąż żyjemy w kulturze patriarchatu, gdzie polscy toksyczni mężczyźni ciemiężą Polki. Gdyby prawica zrobiła coś takiego, to od razu byłby lament: »co oni robią z historią, skandal! Wykorzystujecie skomplikowane dzieje do tego, żeby sobie podbijać swoją opowieść polityczną« – zauważył Piotr Kaszczyszyn.
,,U Twardocha przeszkadza mi, że on przechodząc na stronę lewicową bardzo mocno absolutyzuje krew: ja jestem tym, co moi przodkowie sześć pokoleń w tył, to dalej płynie w moich żyłach i to właściwie stanowi w pełni moją tożsamość. Podobnie ta sprawa wygląda u Leszczyńskiego. Nie ma tu w ogóle miejsca dla kultury. Takie bagatelizowanie jej i skierowanie się w stronę tylko i wyłącznie krwi, nazwałbym rodzajem paradoksalnego lewicowego nacjonalizmu, którego chyba powinniśmy się wyzbywać” – stwierdził Konstanty Pilawa.
,,Nie powinniśmy udawać, że chłopi nie byli ciemiężeni, bo byli, natomiast moim zdaniem historię Polski można by było opowiedzieć jako historię wychodzenia z pewnych partykularyzmów jako historię budowania zgody. Kulminacyjnym momentem byłby wtedy początek lat 80. XX wieku i ruch Solidarności. Ta opowieść ulegałaby niestety dekompozycji, zwłaszcza przez polską transformację, natomiast początki Solidarności, kiedy mamy wspólne dążenie inteligencji, czyli w uproszczeniu potomków szlachty i ludu, to jest moim zdaniem taka opowieść, która łączyłaby zarazem odkrywanie tych trudnych fragmentów polskiej historii z elementem jednoczącym. Lewicowa wizja historii wyciąga pewne zapomniane wątki. Niestety jest z nią taki problemem, że jest destrukcyjna – niszczy wspólnotę. Historia zawsze powinna tworzyć wspólnotę. Demontaż historii ze strony lewicowej nie proponuje niczego konstruktywnego w zamian” – powiedział Łukasz Kożuchowski.