Katolicki inteligent. A komu to potrzebne? Krytykujemy churching, chwalimy Neokatechumenat i tropimy własną hipokryzję [PODCAST]
Często podchodzimy do wiary jak do sfery, która ma dawać wyłącznie osobistą satysfakcję. Churchujemy w poszukiwaniu najciekawszych kazań, najbardziej niesamowitych przeżyć duchowych, najpiękniejszego śpiewu. Zapominamy, że Kościół jest przede wszystkim wspólnotą. Wspólnotą, którą tworzymy z ludźmi, do których czasem nam daleko, którzy mają inny gust niż my, z którymi czasem trudniej się dogadać. Wydaje się, że jednak warto. W najnowszym odcinku Kultury poświęconej Konstanty Pilawa, Bartosz Brzyski i Piotr Kaszczyszyn wraz z Pawłem Zarosą, członkiem KJ-u, a zarazem członkiem drogi neokatechumenalnej, rozmawiają o modelach wspólnot w Kościele i rolach, które powinny pełnić.
,,Churching to taka wygodna postawa, co zresztą w jednym z tekstów krytykowałem, kiedy na mszy skupiamy się na tym, żeby było intelektualnie spójne i inspirujące kazanie, a pozostałe elementy – wstać, coś zaśpiewać, jakiś opłatek, który trzeba połknąć – traktujemy jako drugorzędne dodatki. To odwrotność prawdziwej hierarchii, ponieważ we mszy finalnie chodzi o to, żeby przyjąć komunię świętą. Po prostu być z Bogiem, a niekoniecznie się popisywać erudycją i cytować ojców Kościoła. Problem polega na tym, że w momencie, w którym wielu wiernym nie wyjaśniono tak naprawdę, co jest tą treścią i istotą ich bycia katolikiem, co jest treścią i istotą chodzenia do kościoła, to niestety zaczynają zwracać uwagę na rzeczy najłatwiej przykuwające uwagę – w tym wypadku, żeby nie słuchać po raz enty nudnego kazania” – skomentował Piotr Kaszczyszyn.
,,Neokatechumenat działa na podobnej zasadzie jak parafie – podstawowy model organizacyjny kościoła. Żyjemy w niej nie dlatego, że wybraliśmy sobie jej członków. Zasadniczo, kiedy przeprowadzasz się w jakieś miejsce, to raczej nie sprawdzasz listy parafian i nie na tej podstawie nie wybierasz miejsca, gdzie kupujesz mieszkanie (chyba że sobie jesteś deweloperem, który zbudował sobie katolickie osiedle i tam się wprowadza, czyli masz ludzi, których rekrutowałeś jako swoich sąsiadów; wtedy masz też parafię dobraną pod jakiś klucz). Tak samo jest ze wspólnotą – po prostu tak się złożyło, że weszliśmy do niej razem i potem już wszyscy razem idziemy. Wydaje mi się, że neokatechumenat nie wymyśla niczego zupełnie od nowa – jest to po prostu wspólnota, w której chrześcijanie mają żyć razem, modlić się, dzielić swoje troski, pomagać sobie nawzajem – wspólnota dana, a nie dobrana” – powiedział Paweł Zarosa.
,,W Kościele katolickim mamy dziś bardzo duży problem z tym, że zostaliśmy pozbawieni pewnego pierwiastka tajemnicy – kurtyny, zza której możemy coś zobaczyć i z tego powodu chcieć tam wejść. Dlatego Kościół nam już nie wystarcza. Dlatego też będziemy mieć zapewne problem z odchodzeniem ludzi od kościoła. Jeżeli nie ma pierwiastka tajemnicy, możliwości dotknięcia czegoś metafizycznego, a wszystko opierasz tylko na gruncie intelektualnym, to finalnie po prostu musi się to w końcu rozejść. Pierwiastek irracjonalny jest niezbędny” – stwierdził Bartosz Brzyski.
,,Neokatechumenat można postrzegać jako próbę wprowadzenia, »wiejskiego« katolicyzmu do dużego miasta. Wyobrażam to sobie trochę jak tradycyjną, wiejską parafię, w której znasz wszystkich swoich sąsiadów, wszystko jest uporządkowane. Nasz poprzednich gość, Marcin Kedzierski, który poza karierą akademicką jest także działaczem wiejskim, w tekście do najnowszych »Pressji« poświęconym postaci ks. Franciszka Blachnickiego, opowiada o organizowaniu życia parafii na wsi. Całe jego życie jest niejako kontynuacją starych czasów, gdzie małej parafii zatrzymuje się czas, w dalszym ciągu trwa przekazywanie wiary. Można to nazwać dobrze pojętą konserwatywną formą życia. Wydaje mi się, że neokatechumenat próbuję zrobić coś podobnego – nie jest to wspólnota tylko z nazwy, jak często parafia, ale też po prostu wspólnota kilkunastu osób, które dobrze się znają. Na tym poziomie jest to właśnie próba przeniesienia starych czasów do zupełnie nowej rzeczywistości” – zauważył Konstanty Pilawa.