Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Geopolityka i demokracja bezpośrednia. Orbán pod presją proponuje referendum ws. chińskiego uniwersytetu

przeczytanie zajmie 4 min
Geopolityka i demokracja bezpośrednia. Orbán pod presją proponuje referendum ws. chińskiego uniwersytetu Brussels Morning/flickr.com

Od zeszłego weekendu w stolicy Węgier tysiące obywateli wychodzą na ulice, by zaprotestować przeciwko rządowym planom budowy chińskiego uniwersytetu. Sprzeciw wobec inwestycji zgłasza opozycja, na której czele stoi burmistrz Budapesztu Gergely Karácsony. Władze centralne zapowiedziały referendum w tej sprawie.

W sobotę 5 czerwca miały miejsce masowe protesty przeciwko budowie chińskiego Uniwersytetu Fudan w Budapeszcie. Oponenci pomysłu – z liderem opozycji, burmistrzem Budapesztu, na czele – zarzucają węgierskiemu rządowi zbliżenie do autorytarnych Chin. Ich zdaniem decyzja rządu zwiększy wpływy Państwa Środka na Węgrzech i w całej Europie oraz będzie oznaczało zdradę rodzimych uczelni. Jak podaje Reuters w kwietniu rząd Viktora Orbána podpisał umowę z szanghajskim uniwersytetem w sprawie budowy oddziału w Budapeszcie. Dodatkowe kontrowersje wzbudza fakt, że w miejscu inwestycji miały powstać akademiki dla studentów węgierskich szkół wyższych.

6 czerwca na łamach portalu Mandiner do sprawy odniósł się szef kancelarii premiera Orabána, Gergely Gulyas. Jak stwierdził, chińska inwestycja nie zostanie w najbliższym czasie zrealizowana, ponieważ nadal toczą się rozmowy ze stroną chińską. Podkreślił również, że gdy tylko znane będą warunki budowy uniwersytetu, władze centralne rozpiszą w tej sprawie referendum. Zaprzeczył jednak, jakoby do decyzji miały przyczynić się protesty, które z kolei przez wiceministra innowacji i technologii, Tamása Schandę, zostały nazwane „histerią polityczną” opartą o plotki i doniesienia medialne.

Propozycja węgierskiego rządu nie jest pomysłem nowym, choć rzadko stosowanym. Jedynym europejskim państwem, które wykorzystuje tę metodę regularnie, jest Szwajcaria. Zastosowanie referendum jako elementu decyzyjnego w spornych kwestiach to przejaw demokracji w swej najczystszej postaci. Skierowanie bezpośredniego zapytania do obywateli może być też korzystne z perspektywy polityków, ponieważ zdejmuje z nich odium podejmowania niepopularnych decyzji. Dzięki referendum to społeczeństwo, bez pośrednictwa rozemocjonowanych polityków, podejmuje osąd większością głosów samodzielnie.

Zastosowanie instrumentów demokracji bezpośredniej może jednak posłużyć premierowi Węgier do realizacji partykularnych celów politycznych. Jak przypomina „Gazeta Wyborcza” w trakcie rządów Orbána referenda miały charakter propagandowy, a poprzedzały je wielomiesięczne kampanie negatywne. Na korzyść tezy o instrumentalizacji referendum w tej sprawie przemawia także fakt przyszłorocznych wyborów parlamentarnych, w których Fidesz będzie musiał zmierzyć się ze zjednoczoną opozycją. Obecne sondaże wskazują, że przeciwko budowie chińskiego uniwersytetu w Budapeszcie opowiada się 2/3 respondentów, co zdecydowanie sprzyja oponentom premiera i może dodać im wiatru w żagle.

– Orbán opanował do perfekcji sztukę pozorowania udziału obywateli w procesie decyzyjnym, o czym obszernie na przykładzie narodowych konsultacji pisał na naszych łamach dr Dominik Héjj – komentuje Piotr Trudnowski, prezes Klubu Jagiellońskiego i szef działu „Polityka republikańska” – W tej sprawie również może wietrzyć partykularny interes i próbę przeciwstawienia opinii konserwatywnej prowincji i liberalnej, budapesztańskiej elity. Niemniej jeżeli referendum nie będzie zmanipulowanie, a w kampanii zachowane zostaną standardy równego dostępu do debaty publicznej, to zawsze lepsze rozwiązanie niż forsowanie decyzji bez oglądania się na opinię publiczną – ocenia.