Globalny CIT autorstwa G7 niekorzystny dla Polski? Biden, OECD i raje podatkowe
W skrócie
W serialu Twin Peaks pada kultowe zdanie: „Sowy nie są tym, czym się wydają”. Podobnie można powiedzieć o propozycji globalnego CIT-u dla międzynarodowych korporacji. Na czerwcowym szczycie Grupy G7 doszło do przyjęcia minimalnej 15% stawki tego podatku, co wywołało komentarze, że dobiega końca era rajów podatkowych i unikania opodatkowania przez międzynarodowe korporacje. Rzeczywistość jest jednak bardziej złożona: droga do globalnego porozumienia jest ciągle długa, a jego kształt nie jest przesądzony. Pozostaje wciąż wiele znaków zapytania, których rozstrzygnięcie będzie miało niebagatelne znaczenie również dla polskiej gospodarki. Kraje rozwijające się, o dużym udziale CIT-u we wpływach podatkowych, podkreślają, że beneficjentami proponowanych rozwiązań są najbogatsze państwa, które nie muszą konkurować wysokością progów podatkowych.
Jednym z głównych podatkowych wyzwań, z jakimi od kilku lat mierzą się państwa stanowi opodatkowanie cyfrowych gigantów, firm takich jak Google, Amazon czy Facebook. Specyficzny modus operandi tego typu przedsiębiorstw polegający na gospodarczej działalności bez fizycznej obecności – gdzie podstawowym zasobem i źródłem zysku są dane – pozwala im na płacenie podatków w innych jurysdykcjach od tych, gdzie prowadzą sprzedaż i uzyskują faktyczne dochody. Uciekają się one zarazem do optymalizacji podatkowych typowych dla międzynarodowych korporacji, m.in. manipulując cenami transferowymi i wykorzystując niematerialne aktywa przy transferze zysków, dzięki czemu minimalizują podstawę opodatkowania.
Na skutek tych praktyk państwa na całym świecie notują każdego roku wpływy niższe o nawet 430 mld dol. Najwięcej tracą Niemcy i Wielka Brytania. Ich przychody z CIT są każdego roku uszczuplane o odpowiednio 26% i 25%. Polska traci na tym procederze 8%. Z drugiej strony, unijne raje podatkowe – m.in. Irlandia i Holandia – cieszą się wpływami wyższymi o 67% i 39%.
Ścieżka do biedniejszych big-techów i bogatszych państw. OECD i Biden
Od 2017 r. trwają w ramach grupy G20 i OECD prace, których celem jest uszczelnienie międzynarodowego systemu podatkowego. Dzięki uporowi najbardziej poszkodowanych państw w 2019 r. zaprezentowano dwa rozwiązania, które mają zrewolucjonizować międzynarodowy system podatkowy. Łączne globalne wpływy z wdrożenia obydwu z nich oscylowałyby w okolicach 103 mld dol. (4% CIT).
Pierwsze z nich (tzw. I filar) pozwala na powiązanie opodatkowania zysków międzynarodowych korporacji prowadzących działalność w zakresie dóbr kierowanych do konsumenta (CFB – Consumer-Facing Business) i zautomatyzowanych usług cyfrowych (ADS – Automated Digital Services), z lokalizacją sprzedaży danej usługi (tzw. podatkowa repartycja sprzedaży). Część z ich dochodów ma w końcu przypaść państwom, w którym rzeczywiście prowadzą interesy, niezależnie od zadeklarowanej podatkowej rezydencji. Dzięki zmianie wpływy państw z tytułu cyfrowego podatku mogłyby zwiększyć się do 12 mld dol. rocznie, co stanowi 0,5% globalnych wpływów z CIT.
W ramach drugiego rozwiązania (II filar) miała zostać ustalona minimalna globalna efektywna stawka CIT. Według wstępnych propozycji minimalny 12,5% próg miał dotyczyć międzynarodowych firm prowadzących niematerialną działalność gospodarczą i ich globalne roczne przychody przekraczające 750 mln euro. Przy takim rozwiązaniu wszystkie dochody kwalifikujących się korporacji byłyby opodatkowane przynajmniej 12,5% efektywną stawką podatku. Jego wdrożenie miałoby pozwolić na uniknięcie dylematu więźnia – kapitał nie miałby gdzie uciekać, gdyż wszystkie kraje cechowałaby taki sam próg podatkowy. Obecnie na świecie jest ok. 2300 podmiotów spełniających wskazane warunki. Opodatkowanie ich minimalnym CIT-em pozwoliłoby na zwiększenie przychodów o ok. 91 mld dol. (3,6% globalnych wpływów z CIT).
Negocjacje nad nowym podatkiem utknęły w martwym punkcie w 2020 r. Doprowadziła do tego m.in. amerykańska administracja pod wodzą prezydenta Trumpa, która domagała się wstrzymania prac nad daniną wymierzoną w dużej mierze w amerykańskie firmy. Zarazem pandemiczna rzeczywistość ograniczała możliwość prowadzenia (przede wszystkim zakulisowych) negocjacji.
Sytuacja uległa diametralnej zmianie wraz z przejęciem władzy przez Joe Bidena. Jedno z głównych źródeł finansowania zapowiedzianych przez niego na początku 2021 r. programów – postcovidowego wsparcia gospodarki i infrastrukturalnego – mają stanowić zwiększone wpływy podatkowe od firm, przede wszystkim największych korporacji transferujących zyski poza Stany Zjednoczone i płacących niskie podatki w rajach podatkowych.
Amerykański prezydent wyszedł w kwietniu tego roku z propozycją, która bazuje na założeniu, że cyfrowy podatek płaciłyby wszystkie międzynarodowe korporacje po przekroczeniu określonego poziomu rocznych przychodów. Amerykańska administracja nieformalnie sugeruje, że ten wskazany przez OECD jest zdecydowanie zbyt niski. Nowy mógłby wynosić nawet 20 mld dol. Obejmowałby w efekcie jedynie 100 największych międzynarodowych korporacji, niezależnie od charakteru ich działalności. Minimalny CIT miałby natomiast wynosić 21%.
Tax Justice Network szacuje, że dzięki amerykańskiej propozycji globalne wpływy z CIT zwiększyłyby się każdego roku o nawet 300 mld dol. Najbardziej skorzystałyby na niej wysoko rozwinięte państwa. Ich wpływy z CIT mogłyby wzrosnąć o 30%., natomiast tych rozwijających – o 20%.
Przełomowe porozumienie?
Na szczycie ministrów finansów Grupy G7, który odbył się w Londynie na początku czerwca br. doszło do przełomu. Z lakonicznego komunikatu opublikowanego przez brytyjską prezydencję wynika, że państwa grupy doszły do porozumienia w zakresie opodatkowania największych międzynarodowych korporacji. Osiągnięty konsensus zdaje się być wypadkową propozycji OECD i amerykańskiej administracji. Państwa zgadzają się na jednoczesne przyjęcie obydwu filarów, jednocześnie rezygnując z unilateralnych rozwiązań w zakresie opodatkowania cyfrowych firm (digital service tax).
Utrzymano postanowienia w zakresie pierwszego filara: największe międzynarodowe korporacje, mające marżę zysku powyżej 10%, będą musiały podzielić co najmniej 20% swoich globalnych dochodów między kraje, w których sprzedają swoje usługi i produkty.
Globalna minimalna stawka CIT miałaby wynosić 15% i byłaby pobierana na poziomie poszczególnych krajów (country-by-country basis). W efekcie zaakceptowania takiego rozwiązania nie ma konieczności jednomyślności w przyjęciu tego pomysłu i podnoszenia przez wszystkie państwa stawki podatku od osób prawnych do 15%. Dla przykładu: jeżeli polska korporacja księguje w Irlandii dochody opodatkowane 5% stawką, to Polska będzie mogła pobierać dodatkowe 10%., do osiągnięcia przyjętej 15% stawki. Dotyczyłoby to dochodów księgowanych przez polskie korporacje we wszystkich krajach na świecie.
Istotne jest zarazem to, czego zabrakło w komunikacie G7. Nie pojawia się w nim stwierdzenie, czy minimalna stopa podatku będzie nominalna czy efektywna. Ta pierwsza informuje o oficjalnych stopach podatkowych obowiązujących w danym państwie, podczas gdy druga wskazuje na faktyczny poziom opodatkowania, m.in. po odjęciu ulg czy zwolnień podatkowych. Brak tej informacji uniemożliwia dokładniejsze obliczenie, ile w rzeczywistości będą musiały płacić korporacje. Z przecieków wynika, że celem państw G7 jest wdrożenie efektywnej stopy. Wiązałoby to ręce biedniejszym państwom krajom: z Europy Południowej i Wschodniej, Azji Centralnej czy Afryki, które często oferowały niższe opodatkowanie w celu przyciągnięcia zagranicznych inwestycji.
Równie ważne jest doprecyzowanie, które firmy byłyby objęte podatkiem. Chodzi zarówno o wspomnianą stawkę, próg przychodowy, jak i specyfikację firm nim objętych. W komunikacie G7 nie pojawia się informacja o jakichkolwiek wyłączeniach, które zakładała propozycja OECD. Według niej z dochodu miały być wyłączone firmy prowadzące rzeczywistą działalność na terenie danego państwa (tzw. substance curve-out). Celem tego zabiegu było wyjęcie aktywów materialnych z opodatkowania i jego koncentracja na korporacjach wykorzystujących spółki zależne do podziału zysków i sztucznego obniżania opodatkowania.
Orędownikami rozwiązania zaproponowanego przez OECD są kraje o znaczącym udziale produkcji przemysłowej w PKB i przyciągające kapitał proinwestycyjnymi ulgami, czyli m.in. Polska. Podkreślają one konieczność utrzymania suwerenności decyzji podatkowych w stosunku do materialnej aktywności gospodarczej prowadzonej na lokalnym gruncie. Ich zdaniem amerykańska propozycja – prawdopodobnie zaakceptowana przez kraje G7 – kłóci się z pierwotną ideą rozwiązań negocjowanych na forum Organizacji.
Polska straci?
Szczegóły podatkowego porozumienia są dopiero przygotowywane, jednak już na tym etapie można pokusić się o wskazanie przynajmniej teoretycznych beneficjentów poszczególnych rozwiązań w nawiązaniu do dwóch filarów zaproponowanych przez OECD.
Największe korzyści z przyjęcia pierwszego filara – umożliwiającego krajom na opodatkowanie dużych przedsiębiorstw tam, gdzie realizują sprzedaż, a nie tylko gdzie księgują zyski – odniosą państwa z dużą bazą konsumentów (m.in. największe kraje UE, Wielka Brytania). Zwiększą one bowiem swoje wpływy budżetowe kosztem krajów o niskich stopach podatkowych (Irlandia, Szwajcaria), w których księgowane są korporacyjne zyski.
Drugi filar przyniesie największe wpływy Stanom Zjednoczonym. To przede wszystkim amerykańskie firmy, często z sektora cyfrowego, uciekają się do transferowania zysków do rajów podatkowych. Jego orędownikami były zarazem największe unijne gospodarki, również ponoszące znaczne straty z tego tytułu.
Precyzyjne szacowanie budżetowych konsekwencji porozumienia jest niemożliwe za względów na brak kluczowych elementów porozumienia, ale wstępne szacunki wskazują, że przyjęcie minimalnej efektywnej stawki CIT na poziomie 15% powinno pozwolić na roczne zwiększenie globalnych wpływów z tytuły CIT o nawet 275 mld dol., z czego Polska może uzyskać od 800 mln dol. do 4,5 mld dol. Wyższe wpływy wiązałyby się jednak z przyjęciem wyższej od pierwotnie zakładanej efektywnej stawki podatkowej i szerokiej bazy podatkowej. W dłuższej perspektywie mogłoby to skutkować obniżeniem konkurencyjności polskiej gospodarki ze względu na ograniczone możliwości stosowania instrumentów obniżających nominalną stopę opodatkowania i objęciem każdej działalności gospodarczej minimalnymi stawkami podatkowymi.
Równie istotną konsekwencją przyjęcia wypracowanych rozwiązań byłby koniec rajów podatkowych. Wdrożenie przez krytyczną masę dużych gospodarek minimalnej stopy podatku i rozliczanie go na poziomie poszczególnych państw (country-by-country) pozbawiłoby sensu funkcjonowanie rajów podatkowych. Ekonomiczną rację bytu straci bowiem transferowanie zysków do państw o niskich stawkach podatkowych, skoro firmy i tak będą zmuszone do dopłacania podatkowego domiaru w miejscu prowadzenia działalności.
Wiele znaków zapytania
Wstępne porozumienie zawarte w ramach grupy G7 stanowi ważny krok, jednak do finalnego porozumienia jest nadal daleko. Na arenie międzynarodowej nie ma bowiem konsensusu odnośnie minimalnej stawki globalnego CIT-u. Kompromis wypracowany przez G7 został przyjęty przez państwa, które są największymi zwolennikami proponowanych zmian. Były one wręcz zwolennikami jeszcze dalej idących zmian – przecież Joe Biden pierwotnie postulował wyższą stawkę, a francuski minister finansów, Bruno Le Maire, określa 15% stopę jako punkt wyjścia do dalszych negocjacji. Takie wypowiedzi mogą jednak stanowić element strategii negocjacyjnej. Straszenie ewentualnością wyższej stawki ma prowadzić do akceptacji wypracowanego rozwiązania przez bardziej liberalne i biedniejsze państwa.
Po drugiej stronie negocjacyjnego stołu znajdują się raje podatkowe, czerpiące największe korzyści z obowiązującego systemu podatkowego. Na ich czele stoi Irlandia, w której obowiązuje 12,5% stawka CIT, gdzie swoje siedziby i rezydentury podatkowe mają niemalże wszystkie globalne high-techy operujące na ternie UE. Irlandzki minister finansów już zdążył skomentować porozumienie zawarte przez G7, stwierdzając eufemistycznie acz dosadnie, że każda globalna umowa musi uwzględniać mniejsze narody. Podobne głosy słychać również z Węgier czy Cypru. Przypadkowym sojusznikiem tej grupy są rozwijające się kraje o dużym udziale CIT-u we wpływach podatkowych. Podkreślają one, że beneficjentami proponowanych rozwiązań są przede wszystkim najbogatsze państwa o ugruntowanej pozycji, które nie muszą konkurować wysokością progów podatkowych.
Do trzeciej grupy można zaliczyć kraje, które są zwolennikami proponowanych zmian, jednak zależy im na wprowadzeniu konkretnych zapisów. Można do niej zaliczyć Polskę, która optuje za propozycją OECD w zakresie wyłączenia z opodatkowania firm prowadzących rzeczywistą działalność na terenie danego państwa i przyjęciem nominalnej stawki podatkowej.
Kolejne rundy globalnych negocjacji przewidziane są w najbliższych tygodniach. W lipcu kontynuowane będą rozmowy na forum G20 i OECD (inkluzywnego formatu, zakładającego udział blisko 140 jurysdykcji). Od osiągnięcia konsensusu w tych gremiach uzależniona jest przyszłość opisywanych rozwiązań: o ile bowiem minimalna stawka CIT nie wymaga jednogłośnej akceptacji, to dla skuteczności I filara – prawa do opodatkowania części zysków ze sprzedaży w danym kraju – konieczne jest globalne porozumienie.
Nawet po osiągnięciu kompromisu do wejścia w życie umowy niezbędna będzie jej ratyfikacja na krajowym poziomie. Może to nastręczać szczególnych problemów w Unii Europejskiej i Stanach Zjednoczonych. Z Kongresu dochodzą głosy krytyczne wobec pomysłów Joe Bidena. Republikanie już zapowiedzieli, że nie zgodzą się na wzrost obciążeń podatkowych dla korporacji, a Demokraci – często związani z firmami z Doliny Krzemowej – chcą nanieść poprawki na rozwiązania zaproponowane przez amerykańskiego prezydenta.
Komisja Europejska zgłosiła intencję wdrażania podatkowych rozwiązań na unijnym poziomie w celu zachowania ich jednolitości. Będzie to jednak wymagało jednomyślności i akceptacji porozumienia przez wszystkie państwa członkowskie. Po wypracowaniu globalnej ugody, Komisja będzie potrzebowała co najmniej sześciu miesięcy, aby przygotować projekt ustawy. Brukselscy legislatorzy spodziewają się, że negocjacje w legislacyjnym draftem rozpoczną się dopiero w połowie 2023r. i ciężko stwierdzić kiedy dojdzie do zaakceptowania ostatecznego tekstu porozumienia przez wszystkie kraje Unii.
Tym bardziej, że dotychczasowe doświadczenia w zakresie implementacji międzynarodowego prawa podatkowego na krajowym gruncie nie napawają optymizmem. Ze statystyk OECD wynika, że średni czas mijający od przyjęcia rozwiązania na globalnym forum (BEPS/OECD) do wdrożenia go w życie na lokalnym poziomie wynosi ok. dwóch lat. Nie należy zatem oczekiwać wejścia w życie opisywanych rozwiązań przed 2026-2027 r.
***
Nic nie jest jeszcze przesądzone w sprawie minimalnego globalnego CIT-u. Porozumienie zawarte przez państwa Grupy G7, które oddaje ich interesy będzie teraz skonfrontowane ze stanowiskiem państw o innych potrzebach rozwojowych i logice prowadzenia polityki gospodarczej. W najbliższych miesiącach można spodziewać się licznych relacji z placu boju: zrywania negocjacji, zawiązywania nowych sojuszy czy powrotów do rozmów. Przed podejściem do negocjacyjnego stołu polska delegacja będzie musiała odpowiedzieć na jedno kluczowe pytanie: na ile jesteśmy gotowi odejść – w rozwoju gospodarki i przyciąganiu inwestycji – od konkurowania poprzez niskie stawki podatkowe?
Anglojęzyczna wersja materiału do przeczytania tutaj. Wejdź, przeczytaj i wyślij swoim znajomym z innych krajów!
Artykuł (z wyłączeniem grafik) jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zezwala się na dowolne wykorzystanie artykułu, pod warunkiem zachowania informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o konkursie „Dyplomacja publiczna 2021”. Prosimy o podanie linku do naszej strony.
Zadanie publiczne finansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w konkursie „Dyplomacja publiczna 2021”. Publikacja wyraża jedynie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.