„Patusy”, „pasożyty”, „nieroby”. Badacz o pogardzie bogatszych dla uboższych. „Wśród wyborców PiS też obserwujemy takie postawy”
„Jeżeli zgodnie z liberalnymi koszmarami klasa niższa dogoniłaby klasę średnią np. pod względem dochodów lub wyraźnie zmniejszyła dzielący je dystans, to unieważniłoby to cały wysiłek tej drugiej. I to ogromnie tych ludzi frustruje. Frustracja rodzi agresję, a ta wybucha pogardą” – mówi w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” Marcin Duma, badacz społeczny z Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych.
W obszernej rozmowie przeprowadzonej przez Tomasza Żółciaka i Grzegorza Osieckiego socjolog dzieli się z realizowanych regularnie przez IBRiS badań jakościowych przeprowadzanych metodą zogniskowanych wywiadów grupowych. Obok analizy nastrojów politycznych i oceny Polskiego Ładu Marcin Duma zwraca uwagę na fakt, że Polacy „wypierają” ze swojej świadomości zagadnienie nadmiarowych zgonów spowodowanych przez pandemię COVID-19 i podkreśla, że jednym z najważniejszym tematem dla Polaków staje się wzrost cen. „Liberalni wyborcy wywodzący się z klasy średniej wrócili do ostrej retoryki skierowanej przeciwko tym, którzy stoją w strukturze społecznej niżej. Nastroje te się wzmocniły, tzn. klasa średnia, zwłaszcza jej liberalna część, bez skrępowania wypowiada się z pogardą o klasie niższej lub – jak mówią niektórzy – ludowej albo pracującej. W trzeciej fali pandemii te nastroje na moment ucichły, a teraz wybuchły z nową siłą. (…) Przedstawiciele klasy średniej używają pogardy, by niższą klasę poniżyć. Klasa ludowa jest w tych wypowiedziach czymś obrzydliwym, wstrętnym, godnym pożałowania, zasługuje na napiętnowanie. (…) Padały określenia typu: patusy, pasożyty, nieroby. Sens wypowiedzi jest taki, że klasa średnia ciężko pracuje, a niższa żyje z zasiłków, pasie się na tym, co da jej państwo. Czyli żyje z krwawicy klasy średniej, która w zasadzie wyłącznie na to państwo łoży” – ocenia.Duma podkreśla, że takie postawy obserwujemy również wśród wyborców PiS. „Niektórzy z nich również zaczynają mówić o jakichś patolach i że świadczenia typu 500+ są przepijane… (…) Wyborcy PiS to zarówno klasa ludowa, jak i niższa klasa średnia. I ona także znajduje sobie kogoś, kim mogłaby pogardzać. Ale sama sobie tego nie wymyśliła. Ci ludzie obserwują, co mówi klasa średnia o tych, którzy są niżej. Zapożyczają wizję świata, aspirując do awansu na drabinie społecznej (…) Ci mówiący o patolach poczuli się kimś lepszym, bo PiS im to umożliwił za pomocą takich instrumentów jak chociażby 500+” – przekonuje.
Duma zwraca również uwagę, że pogłębiającym problemem elektoratu liberalnego jest brak poczucia sprawczości. „Twierdzą, że to państwo PiS i Kościoła, a nie obywateli. Oczywiście mówiąc obywateli, ma na myśli wyłącznie siebie. (…) Poczucie alienacji wynika z poczucia braku sprawczości. Chcą znowu mieć poczucie wpływu na państwo i jego decyzje. Teraz czują, że ich wpływ jest żaden. A jeśli nic nie mogą, to nie jest ich państwo. Gdy zmieni się władza, to magicznie okaże się, że są w swoim państwie. Tylko pytanie, jak potraktuje ono wyborców drugiej strony. Jeśli tak, jak życzyliby sobie wyborcy liberalni, to znowu jakaś część społeczeństwa będzie czuła, że teraz ona żyje pod zaborami” – konkluduje.
Materiał opracował PTr.