Olga Tokarczuk szkaluje Polskę w zagranicznym dzienniku? Kontrowersje wokół wywiadu dla „Corriere della Sera”
Postać Olgi Tokarczuk budzi kontrowersje w polskiej debacie publicznej już od dawna. Ostatnio udzieliła wywiadu dla włoskiego dziennika „Corriere della Sera”, co wywołało prawdziwą burzę w Internecie oraz sprowokowało akcję #odeslijoldzeksiazke. Pokazuje to jak głębokie są powiązania między kulturą i polityką.
Wielu internautów skrytykowało już sam tytuł rozmowy Białoruś jak Polska: płaci za opieszałość Europy (tytuł orginalny: La Bielorussia come la Polonia: pagano la lentezza dell’Europa). To on, wyrwany z kontekstu, wywołał burzliwą dyskusję na Twitterze.
„Szkodliwa wypowiedź. Zwłaszcza że pani Olga Tokarczuk jest noblistką. Z całą pewnością jej słowa mają znaczenie, są słuchane” – komentuje Michał Wypij, polityk z KP PiS w programie WP.pl.
Noblistka w wywiadzie stwierdziła: „Kiedy nasilały się represje reżimu Łukaszenki przeciw manifestantom, nie zrobiono wiele. Teraz, po porwaniu opozycjonisty z samolotu, który zmuszono do wylądowania w Mińsku, cała Europa rzuciła się, by domagać się sprawiedliwości”, dodając, że „jest chyba jednak za późno. Bezsilny krzyk Białorusi pozostanie w naszych głowach przez lata”.
Równolegle z krytyką, internauci na Twitterze postanowili rozkręcić akcję #oddajoldzeksiazke – jej celem jest odesłanie w ramach protestu zakupionych książek noblistki z powrotem do Fundacji im. Olgi Tokarczuk. Kilka dni temu Fundacja odniosła się do całej sprawy i zapowiedziała, że zwrócone książki pójdą na licytację, a zysk z niej trafi do organizacji walczących o prawa osób LGBT+.
Nie jest to przypadek, bo w tym samym wywiadzie Tokarczuk skomentowała sytuację osób nieheteroseksualnych w Polsce: „Trwa dziki atak na osoby i społeczność LGBT, a różne gminy pozwalają sobie nawet na określanie się »strefami wolnymi od LGBT«. To jest wbrew duchowi Unii Europejskiej i przede wszystkim stanowi zaprzeczenie praw człowiek”.
Interesującym wątkiem całej akcji jest również wykorzystanie w niej cytatu z książki Stanisława Lema, Tako rzecze Lem z 2002 r., w której jedną z książek Tokarczuk określił jako obrażającą jego rozum. Już to wystarczyło internautom, zwłaszcza że Lem cieszy się wielką estymą wśród wielu Polaków.
„Przeplatanie się literatury oraz polityki nie jest niczym dziwnym, co najmniej od czasów Krasińskiego. Niestety dzisiaj często o tym zapominamy, a wszelkie zaangażowanie ideowe twórców kultury traktujemy jako zaprzeczenie sztuki, ponieważ ta nie powinna się takimi rzeczami zajmować. Sytuacje jak ta przypominają nam jednak, że literatura jest często walutą, którą posługują się różne obozy polityczne. Krytykowanie Tokarczuk za pomocą cytatu z większego autorytetu, czyli Lema, jako ukryta krytyka politycznych wypowiedzi noblistki, jest tego najbardziej jaskrawym przykładem” – zauważa Sebastian Stokłosa, członek redakcji działowej „Kultura nieoczywista”.