Dawid Gospodarek: 90% studentów sądzi, że Kościół nie jest potrzebny do zbawienia
„Gdy słucham tak zwanych ataków na Kościół, to nie widzę tu ataków na siebie jako na katolika, który bardzo mocno identyfikuje się z Kościołem, ani na Kościół, który znam z eklezjologii, który poznałem, w którym jestem i który kocham, ale na rzeczywistość, z którą też się nie zgadzam i też jej nie chcę” – mówił Dawid Gospodarek podczas debaty Dlaczego nie wstaliśmy z kanapy? O młodych w Kościele zorganizowanej w ramach cyklu #ZamiastKongresu.
„Czy jesteśmy gotowi do dialogu? Do sensownej debaty? Tworzymy zbyt różnorodną grupę jako katolicy, żeby śmiało odpowiedzieć na te pytania. Na pewno to jest duży rachunek sumienia z ponad 30 lat katechezy w szkole, z tego, jak wygląda duszpasterstwo, jakie są kazania – i tak dalej. Teraz to wszystko daje o sobie znać” – zastanawiał się dziennikarz.
„Jaka społeczność religijna się sekularyzuje? Taka, która jest mocno powiązana ze świeckością – z polityką, z tym, przeciw czemu ludzie mogą się buntować. Jaki Kościół nie podlega sekularyzacji? Kiedy jest mocną ostoją wiary, moralności, kiedy ma w swoich strukturach ludzi mocno zaangażowanych i czujących odpowiedzialność za wspólnotę. Nasz Kościół po prostu taki nie był. Myśleliśmy, że żyjemy w takim pięknym katolickim kraju, gdzie 90% ludzi jest ochrzczonych – to była wydmuszka” – stwierdził publicysta.
[Oprócz polityki] „drażni kwestia braku transparentności finansowej, czy kwestia funduszy, które Kościół ma z państwa. Czy rzeczywiście po upadku komuny Kościół potrzebował się upominać o pieniądze? (…) Czy poczucie ziemskiej sprawiedliwości było Kościołowi potrzebne i wyszło mu na dobre?” – zastanawiał się Gospodarek.
„Ilu z tych młodych, którzy się przyznają do Kościoła, wierzy w Zmartwychwstanie? Wierzy, że Kościół jest potrzebny do zbawienia? (…) Badano studentów i pytani o to, czy Kościół jest potrzebny do zbawienia, w 90% odpowiadali, że nie. (…) Także nauczanie moralne Kościoła jest wprost kontestowane. (…) Ten problem jest i wśród tej małej trzódki, która w Kościele została i to jest zadanie dla duszpasterzy i katechetów, żeby nauczyć się mówić sensownym językiem o tym, czego Kościół uczy i dlaczego uczy. Językiem, który jest dialogiczny – takiego języka chce młodzież – a nie takiego, który przemawia z pozycji autorytetu, bo Kościół nie stanowi autorytetu dla młodych” – powiedział publicysta.