Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Narasta konflikt o tamę na Nilu. Czy czeka nas regionalna wojna o dostęp do wody?

przeczytanie zajmie 4 min
Narasta konflikt o tamę na Nilu. Czy czeka nas regionalna wojna o dostęp do wody? Clark Burner/flickr.com

Napięcie w regionie północno-wschodniej Afryki rośnie. Egipt i Sudan od dziesięcioleci toczą spór z Etiopią o zasoby wodne Nilu. W ostatnich dniach konflikt eskalował pod wpływem nieudanych rozmów między stronami. Czy sytuacja grozi wojną w regionie?

Czytasz właśnie nowy rodzaj materiału na naszym portalu. W krótki sposób informujemy Cię o tym, co ważne z perspektywy naszych priorytetów. Wesprzyj nas darowizną lub przekaż nam 1% podatku.

W dniach 3-5 kwietnia miały miejsce kolejne rozmowy między Egiptem, Sudanem i Etiopią – głównymi beneficjentami zasobów wodnych Nilu. Negocjacje prowadzone z ramienia Unii Afrykańskiej zakończyły się impasem, a Egipt ostrzega przed destabilizacją w regionie. „[Egipt] i jego instytucje mają różne scenariusze radzenia sobie z tą sytuacją, by chronić swoją wodę i swoich ludzi”, powiedział minister spraw zagranicznych tego kraju. „Dokonamy konfrontacji wszelkimi sposobami – najpierw politycznie”, dodał.

Kraje spotkały się w związku z projektem uruchomienia etiopskiej Tamy Wielkiego Odrodzenia na Nilu Błękitnym, budowanej przy granicy z Sudanem od 2011 roku. Projekt ten ma niebagatelne znaczenie dla bezpieczeństwa energetycznego i dalszego rozwoju Etiopii. Zbiornik tamy ma osiągać pojemność 74 mld m3 i przy 246 km długości ma być największym tego typu obiektem na kontynencie. Działająca tam elektrownia będzie miała moc 6000 megawatów, dzięki czemu będzie w stanie zapewnić aż 40% zapotrzebowania energetycznego kraju.

Tak duże przedsięwzięcie postrzegane jest przez Egipt i Sudan jako zagrożenie dla ich interesów i bezpieczeństwa. Uruchomienie zbiornika w Etiopii mogłoby doprowadzić do ograniczenia dostępu tych państw do wód Nilu, a tym samym do pogorszenia stanu ich gospodarki rolnej oraz zmniejszenia ilości wody pitnej w delcie. Nil, najdłuższa rzeka świata, jest dla państw w regionie głównym źródłem dostępu do tego cennego surowca.

Już od momentu rozpoczęcia budowy w 2011 roku projekt budził obawy i sprzeciw Egiptu i Sudanu. W trakcie ostatnich rozmów w Kinszasie państwa te miały nadzieję osiągnąć trzystronne porozumienie z Etiopią odnoszące się do planu napełniania tamy. W rozmowach powoływały się na przerwy  w dostawie prądu w stolicy Sudanu, Chartum, spowodowane działaniami na tamie. Egipt i Sudan liczyły również na zwiększenie swojej roli w negocjacjach dotyczących udziału obserwatorów z RPA, Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej w projekcie. Takiemu rozwiązaniu sprzeciwiła się Etiopia, podkreślając, że podważyłoby ono rolę stojącej na czele Unii Afrykańskiej Demokratycznej Republiki Konga  w regionie.

Napięcie między krajami rośnie, co potwierdza wypowiedź ministra spraw zagranicznych Sudanu: „Etiopia zagraża ludziom z doliny Nilu, a także bezpośrednio Sudanowi”, powiedział. „Dla Sudanu wszystkie opcje są możliwe, łącznie ze zwróceniem się do Rady Bezpieczeństwa ONZ”, dodał minister irygacji kraju.

Egipt również dał wyraz swojemu zniecierpliwieniu, mając nadzieję powrócić do negocjacji już pod koniec miesiąca i podkreślając, że będzie to ostatnia szansa na osiągnięcie porozumienia. Kair podpisał także umowę militarną z Ugandą i wraz z Sudanem dał pokaz sił lotniczych w regionie. Minister spraw zagranicznych Egiptu podkreśla, że rozmowy muszą zakończyć się dokumentem prawnie wiążącym wszystkie strony w kwestii regulacji procesu napełniania tamy.

Opracowała Agata Pyka.