Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Awaria w irańskim ośrodku wzbogacania uranu. Odpowiedzialny może być Izrael

Awaria w irańskim ośrodku wzbogacania uranu. Odpowiedzialny może być Izrael Ali Akbar Salehi szef irańskiej Atomic Energy Organization. Fot. Florian/flickr.

To „sabotaż” i „nuklearny terroryzm” mówią irańskie władze po ataku na ośrodek wzbogacania uranu w Natanz, ale na razie powstrzymują się przed jednoznacznym wskazaniem winnego Podejrzenia padają jednak na izraelskie służby. Incydent może poważnie zaszkodzić rozmowom toczonym we Wiedniu nad powrotem Stanów Zjednoczonych do umowy nuklearnej z Iranem.

Czytasz właśnie nowy rodzaj materiału na naszym portalu. W krótki sposób informujemy Cię o tym, co ważne z perspektywy naszych priorytetów. Wesprzyj nas darowizną lub przekaż nam 1% podatku.

Wciąż nieznane są szczegóły ataku na ośrodek w Natanz. Wiadomo, że doszło do poważnej awarii wewnętrznej sieci elektrycznej, na kilka godzin po tym, jak władze Iranu ogłosiły uruchomienie nowych wirówek do wzbogacania uranu. Wirówek, które miały zastąpić poprzednie, uszkodzone w tajemniczym wybuchu z lipca ubiegłego roku. Wtedy również Iran głośno mówił o sabotażu.

Tym razem również mogło dojść do wybuchu (pisze o tym New York Times, powołując się na własne źródła w służbach USA), choć częściej w mediach pojawia się informacja o cyberataku.

Słowa o „nuklearnym terroryzmie” wypowiedział Ali Akbar Salehi, szef irańskiej Atomic Energy Organization. Powstrzymał się jednak przed wskazaniem winnego, choć przy wcześniejszych tego rodzaju incydentach, jak zeszłoroczny wybuch Natanz czy śmierć irańskich naukowców odpowiedzialnych za program atomowy, władze Iranu nie wahały się obarczyć odpowiedzialnością państwa Izrael. W tym wypadku Ali Akbar Salehi wskazał tylko, że „incydent pokazuje porażkę, tych, którzy są przeciwni negocjowaniu przez Iran złagodzenia sankcji”.

Irański oficjel odniósł się w ten sposób do rozmów, które rozpoczęły się kilka dni temu we Wiedniu, gdzie spotkali się przedstawiciele Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Rosji i Chin rozmawiają z przedstawicielami Iranu o możliwości powrotu tego ostatniego państwa do przestrzegania ustaleń JCPOA (zwanej umową nuklearną) z 2015 roku.

Umowa ta, w zamian za ograniczenia irańskiego programu atomowego, znosiła ciążące na tym państwie sankcje. Jednak Iran przestał stosować się do jej zapisów, po tym jak od JCPOA odstąpiły Stany Zjednoczone, ponownie nakładając na Iran dotkliwe sankcje. Nowy prezydent USA, Joe Biden, od początku głosił, że zamierza odwrócić politykę swojego poprzednika w tym zakresie i ponownie dołączyć do wcześniejszej umowy. Pierwszym krokiem na tej drodze są właśnie wspomniane rozmowy we Wiedniu.

„Udział Izraela w tym incydencie jest niewykluczony”, komentuje Andrzej Kohut, szef działu Polska na mapie. „Władze tego państwa od początku sceptycznie odnosiły się do umowy nuklearnej z Iranem, uznając ją za niewystarczającą do powstrzymania zbrojeniowych ambicji Teheranu. Izrael nie krył też entuzjazmu dla polityki administracji Trumpa wobec Iranu i niepokoju wobec zmian zapowiadanych przez Bidena.

Paradoksalnie, te zdarzenie może się Waszyngtonowi przysłużyć. Jeśli okaże się prawdą, że awaria w Natanz opóźni irański program atomowy o kolejne miesiące, pozycja negocjacyjna Iranu ulegnie osłabieniu. A uruchomienie nowych wirówek tuż po rozpoczęciu rozmów we Wiedniu jednoznacznie sugeruje, że właśnie o pozycję w rozmowach mogło tutaj chodzić” – podsumowuje ekspert.