Jim Morrison poetą religijnym? O książce Michała Gołębiowskiego „Bezkres poranka”
W skrócie
Zafascynowani Nietzscheańską ideą śmierci Boga Młodopolacy i amerykański ruch dzieci kwiatów. Michał Gołębiowski w książce Bezkres poranka. O teologii poetyckiej i teologiach kontrkultury pokazuje, że nawet najbardziej zatwardziali dekadenci i rewolucjoniści realizują spójną z chrześcijaństwem potrzebę poszukiwania sensu, osiągnięcia harmonii czy dotarcia do różnie pojmowanego Absolutu.
Książka Michała Gołębiowskiego, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Benedyktynów Tyniec, to zbiór trzydziestu siedmiu esejów publikowanych wcześniej głównie na łamach internetowego czasopisma „Christianitas”, później przeredagowanych, opatrzonych autorską przedmową i wydanych w formie zbioru stanowiącego chronologicznie uporządkowaną całość. Myślą przewodnią książki jest poszukiwanie Boga i wynikająca z ludzkiej natury chęć głębszego poznania różnych wymiarów rzeczywistości.
W trakcie lektury przechodzimy stopniowo od wyrażanych literacko poszukiwań Boga zanurzonych w tradycji chrześcijańskiej do tych, które są nam czasowo coraz bliższe i ukazują próby dotknięcia transcendencji w świecie postreligijnym, zaś jako swoisty moment łączący te dwa duchowe światy można potraktować kilka tekstów poświęconych twórczości poetów młodopolskich tkwiących w agnostycyzmie, jednak jeszcze świadomych tradycji, od której próbują się odciąć.
Czytelnik więc początkowo ma okazję zanurzyć się w doświadczeniach poetów okresu polskiego i angielskiego renesansu – Jana Kochanowskiego, Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego, Williama Szekspira – zestawionych z rozważaniami św. Augustyna, Jana od Krzyża, Pica della Mirandoli czy Marka Aureliusza. W dalszej części książki zaś przywołane zostały historie amerykańskich poetów późnego romantyzmu, Henry’ego Longfellowa i Waltera Whitmana, które opatrzono komentarzami zaczerpniętymi m.in. z pism św. Ignacego Loyoli.
Rozważania te łączy temat cierpienia, które różnymi drogami może prowadzić do wspólnego celu, jakim jest pogłębienie wiary. Bardzo ciekawe refleksje odnaleźć można chociażby w rozdziale zatytułowanym Ten sam głos z obu stron nieba, w którym zestawione zostały doświadczenia miłości ziemskiej i niebiańskiej jako dwa analogiczne w gruncie rzeczy zjawiska przenikające się do tego stopnia, że o miłości Boskiej w tradycji poezji barokowej zwykło się pisać za pomocą kategorii typowo ludzkich.
Można przypuszczać, że Gołębiowskiemu najbliższa jest tradycja klasyczna, poszukująca w życiu harmonii za pomocą umiejętnego wyważania emocji i rozumu, upatrująca szczęście w osiągnięciu złotego środka.
Nie dziwi więc określenie „gaszenie rewolucji”, które autor odnosi do swoich rozważań podejmujących zagadnienie niejako duchowego rozrachunku po epoce sentymentalizmu i romantyzmu, oraz teza, że największe piękno to takie, które odbija boskość i nie popada w estetyzm (jako przykład służy tutaj poezja Alfreda Tennysona). Z wyczuwalnym też dystansem Gołębiowski opowiada o „młodopolskich rajach”, w których to zanegowanie transcendencji doprowadziło do upajania się własnym zagubieniem w świecie, dojmującym uczuciem braku sensu w zmysłowości bez odniesienia do Boga, wreszcie po prostu nudą.
Wewnątrz owej charakteryzującej się agnostycyzmem epoki Gołębiowski dostrzega jednak okno na Boga w mistycznej poezji modernistów zafascynowanych tajemnicą istnienia, a jednocześnie nią przerażonych. Polska poezja tego czasu – Jerzego Żuławskiego czy Jana Kasprowicza, zestawionych tu z np. ze Stéphanem Mallarmém czy Romainem Rollandem – odznacza się jednak przemożnym katastrofizmem i cierpiętnictwem, które zamykają drogę do chrześcijańskiej wdzięczności i wypływającej stąd radości.
Nowe ścieżki wolności
Anglosaski krąg kulturowy to kolejna fascynacja autora Bezkresu poranka. Odwołania do poetów brytyjskich w części poświęconej dawnej poezji przechodzą w dalszej kolejności w prezentację elementów amerykańskiej kontrkultury lat 60. XX wieku, którą autor diagnozuje jako, ogólnie rzecz ujmując, formę reakcji na zbytnie skrępowanie gorsetem purytanizmu.
Bluźniercze i ostentacyjnie prowokacyjne teksty Jima Morrisona, które inicjowały odkrywanie kontrkulturowego bezkresu wolności w oderwaniu od religii, Gołębiowski odczytuje jako próby przełamywania naturalnego strachu przed śmiercią.
Wynikająca z nieskuteczności chrześcijaństwa próba stworzenia alternatywnej drogi duchowej, widoczna w twórczości takich zespołów jak The Who czy The Byrds poskutkowała zamianą uporządkowanej teologii na rozpłynięcie się w nirwanie, utożsamienie „ja” z Boskim „Ty”, bez potrzeby uwzględniania hierarchii. Próby porzucenia dawnej, restrykcyjnej religijności na rzecz nowej, bardziej bezpośredniej, równoległe z narodzinami idei transcendentalizmu (przekonania o możliwości samodzielnego dojścia do prawd religijnych czy zasad moralnych) rozpoznane są przez autora Bezkresu jako świadectwa w istocie głębokiego poszukiwania Boga w świecie postreligijnym.
Swoisty manifest kontrkulturowej wolności, jakim był film Easy Rider, wyrażać ma w gruncie rzeczy tę samą ideę co biblijne stwierdzenie: „Ku wolności wyswobodził nas Chrystus” (Ga 5,1), jednak opacznie rozumianą. Wolność wyrażona poprzez psychodeliczne rozedrganie jest w istocie nieświadomym wołaniem o Niebo.
Filmy postchrześcijańskie
Pewna forma poetyckiej wrażliwości przenika także do filmu. Kilka produkcji z ostatnich lat ukazywać ma odrodzenie duchowości: czy będzie to aluzja wyrażona wprost czy też pośrednio ukazany rozrachunek z upiorami religijności. Mamy więc produkcję U bram wieczności z 2018 roku, opowiadającą o życiu i twórczości Vincenta van Gogha w sposób ukazujący jego dzieła jako przebłyski boskości, które artysta otrzymał drogą łaski.
Swego rodzaju diagnozą kondycji współczesnego człowieka ma być film The Lighthouse z 2019 roku. Dwóch mężczyzn uwięzionych w latarni na brzegu morza z czasem popada w szaleństwo. Walka o dominację przerywana jest tutaj chwilami delirycznych wizji oraz desperackim pijaństwem. W pewnym momencie maski opadają i do bohaterów wracają duchy przeszłości. Wszystko to osnute jest wokół tajemnicy świętości mew, zaś targnięcie się na nie powoduje gniew niebios (tutaj nieprzychylny wiatr i nawałnicę). Gołębiowski widzi w tym obrazie odwieczną i nieusuwalną fascynację człowieka Absolutem, a także motyw pewnej symbolicznej przychylności niebios, którą trzeba sobie zaskarbić, aby przejść z ciemności do światła. Jest to figura religii w świecie wyzbytym jednoznacznych do niej odniesień.
Czy możliwa jest ucieczka od Boga?
Kluczem do odczytania składającego się na książkę zbioru esejów jako spójnej całości jest koncepcja długiego trwania idei. Wszystkie teksty oscylują wokół doświadczeń, które, nawet gdy same coraz bardziej skąpo o tym informują, odczytywane mogą być w kontekście chrześcijańskim. Za każdym razem jednak odnaleźć można ów kontekst inaczej – jest on wskazany wprost, wprowadzony przez negację lub znaczące pominięcie. Mamy więc najpierw, ogólnie rzecz ujmując, poezję operującą poetyką wyznania, czytaną w odniesieniu do biografii autora i współczesnej mu myśli teologicznej, w następnej kolejności konstrukcje estetyczne będące wyrazem zagubienia i wyczerpania tradycyjnej pobożności, wreszcie kryzys religii i inne próby dotarcia do istoty ludzkich potrzeb, tak zadziwiająco jednak, jak przekonuje autor, zbieżne z podstawowymi zasadami chrześcijaństwa.
Z pewnością taka próba wpisania różnych tendencji w kulturze ostatnich wieków w realizowanie tej samej jak w przenikniętej myślą chrześcijańską przeszłości idei może być odebrana jako dość porządkująca i uogólniająca, ale stwarza też możliwość bardzo cennych obserwacji. Pomyślenie o współczesnej kulturze w perspektywie religijnej, nawet jeśli ona sama gwałtowanie próbuje się od tego typu konotacji oddzielić, pozwala zauważyć, iż w istocie człowiek nie jest w stanie uwolnić się od konstruowania jakichś teologii. Zmienia się jedynie forma ich wyrażania: w epoce Odrodzenia poeta wybierał szukanie wyzwalającego sensu w Bogu, a w ciągu minionego wieku był w stanie unicestwić samego siebie, dowodząc swej wolności.
Teologia poetycka i teologie kontrkultury XX wieku ustawione są tutaj w jednej linii (choć niejako na przeciwnych biegunach) jako historia ludzkiego zmagania się z doświadczeniem życia i szukania Boga nazywanego po Imieniu, poprzez peryfrazy czy (później) rozumianego jako siła nadprzyrodzona. Gołębiowski konstruuje dość interesujący obraz historii wciąż tych samych w gruncie rzeczy pragnień wypowiadanych językiem poetyckim (w międzyczasie również ulegającym przecież zmianom) jako tym środkiem wyrazu, który najskuteczniej dociera do głębi ludzkiego ducha.
Człowiek, zdolny pojąć istnienie transcendencji i w istocie potrzebujący jej, w sposób najpełniejszy realizuje się, jak wskazuje autor, poprzez głęboki w swojej prostocie zachwyt nad światem, harmonijne życie w zgodzie z naturą, miłość, lecz także cierpienie, również potencjalnie ubogacające. Wszelkie próby zrozumienia samego siebie w perspektywie metafizycznej są cenniejsze niż buntownicze odrzucenie wszystkiego, co wykracza poza horyzont rzeczywistości materialnej (stąd, jak się wydaje, młodopolski, estetyzujący nastrój stosunkowo najmniej Gołębiowskiego fascynuje).
Wartość lektury
Wielość odwołań literackich, dobra znajomość szerokiego kontekstu kulturowego, operowanie analogiami oraz trafne, dość zwięźle i ciekawie sformułowane spostrzeżenia charakteryzujące eseistyczną formę wypowiedzi Gołębiowskiego – to bez wątpienia w dużym stopniu efekt jego wykształcenia jako historyka literatury swobodnie poruszającego się po różnych obszarach tekstów, ale też posiadającego swoje wyraźne preferencje. Widać to szczególnie wtedy, gdy kilkakrotnie odwołuje się do twórczości niedocenionego jego zdaniem i nie dość dziś znanego poety Felicjana Faleńskiego oraz kiedy opiera swoje rozważania na dziełach poetów barokowych (np. Szymona Zimorowica), których w dzisiejszej kulturze nie zwykło się już traktować jako przekazujących aktualne treści.
Zwraca uwagę także przywoływanie twórczości autorów nie wchodzących jeszcze w skład powszechnie znanego kanonu, np. Konstancji Benisławskiej, a także próby ponownego czytania twórców już w jakiś sposób zaklasyfikowanych, jak Adam Asnyk. Należy podkreślić, że dzięki tym kompetencjom autora książki, połączonym z jego dużą wrażliwością na kwestie związane z religią i w ogóle duchowością, czytelnik podczas lektury może odbyć niezwykle interesującą duchową podróż. Podróż otwartą na bezkres, bo w istocie prowadzącą do Nieskończonego.
Katolik patrzy na współczesną kulturę
Perspektywa szukania treści związanych z chrześcijaństwem w kulturze współczesnej, zaproponowana przez autora Bezkresu, jest próbą prezentacji zjawisk, których z reguły nie zwykło się ujmować w ten sposób. Ważna jest świadomość, że kultura wywodząca się z chrześcijaństwa nigdy nie jest w stanie w pełni porzucić chrześcijańskiej symboliki, ikonografii czy powtarzających się schematów myślenia. Wszelki bunt wobec zastanych zasad posługuje się bowiem w istocie elementami zaczerpniętymi ze świata, który stara się negować. To wciąż także walka o te same wartości, niekiedy tylko inaczej pojmowane czy wyrażane w odmiennej formie. Dla człowieka religijnego uświadomienie sobie tego faktu przynieść może pewną pokusę akceptacji dla zastępowania tradycyjnych, opartych na wierze zasad przez współczesne postawy duchowe, niewykazujące na pozór związku z religią. Sprzyja jednak także wzmocnieniu przekonania o trwałości odpowiadającej na uniwersalne potrzeby ludzkiej duchowości jego wizji świata.
Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.
Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.