Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Michał Rzeczycki  3 marca 2021

Uczucia religijne do wyrzucenia z Kodeksu karnego. Wokół wyroku w sprawie „tęczowych Maryjek”

Michał Rzeczycki  3 marca 2021
przeczytanie zajmie 8 min
Uczucia religijne do wyrzucenia z Kodeksu karnego. Wokół wyroku w sprawie „tęczowych Maryjek” Warszawa. Demonstracja solidarnościowe z Elżbietą Podleśną pod hasłem „Tęcza nie obraża”. Fotografia autorstwa Agaty Kubis. Źródło: Archiwum Protestów Publicznych

Przepis o „obrazie uczuć religijnych” zawarty w art. 196 kodeksu karnego trzeba znieść. O ile zrozumiała jest obrona przedmiotów i miejsc kultu przed zwykłym wandalizmem, o tyle uczynienie pewnej grupy uczuć przedmiotem ochrony za pomocą prawa karnego jest daleko idącym nadużyciem. Nie da się sformułować jasnej interpretacji tak subiektywnej kategorii, a im społeczeństwo będzie bardziej spluralizowane, tym częściej jakaś grupa będzie mogła czuć się obrażona tą lub inną formą krytyki jej przekonań religijnych. Sędzia nie może być psychologiem, od którego osądu zależy nałożenie sankcji karnej.

Słuszna decyzja sądu

Jest wyrok. Sąd rejonowy w Płocku orzekł, że Elżbieta Podleśna, Anna Prus i Joanna Gzyra-Iskandar są niewinne obrazy uczuć religijnych. Wymienione kobiety zostały oskarżone o naruszenie art. 196 kk, ponieważ rozlepiały na terenie Płocka naklejki z wizerunkami Matki Bożej Częstochowskiej, na której umieściły tęczowe symbole. Ich działania były protestem przeciwko jednemu z księży. Z jego inicjatywy w kościele pw. św. Dominika w Płocku powstała instalacja Grobu Pańskiego, której częścią były słowa „LGBT” i „gender” zestawione z najpoważniejszymi grzechami.

Można post factum twierdzić, że ksiądz chciał dać w ten sposób wyraz przekonaniu zawartemu Katechizmie, że stosunek homoseksualny jest niemoralny i do tego odnosiła się instalacja, co nie zmienia faktu, że samym osobom LGBT należy się „szacunek, współczucie i delikatność” (KKK 2358). Jednak instalacje symboliczne z definicji nie mają jednoznacznych kryteriów interpretacji, a taka wykłada jest, moim zdaniem, wtórną racjonalizacją. Tak odebrały to aktywistki, które protestowały przeciwko krzywdzącej dyskryminacji. Tak odebrał to również sąd, który w uzasadnieniu wyroku powiedział: „Działania aktywistek miały charakter prowokujący, ale miały na celu zwrócenie uwagi na homofobiczny i krzywdzący wystrój w kościele w Płocku. Zrobiły to, by pokazać, że takie działania są nieakceptowalne. Nie była zamiarem aktywistek obraza niczyich uczuć religijnych ani znieważenie obrazu Matki Boskiej. Ich działania miały na celu ochronę osób dyskryminowanych”.

Sprawa aktywistek z Płocka jest kolejną z serii wydarzeń, w których padają oskarżenia o obrazę uczuć religijnych. Chyba szczególnie pamiętny był Marsz Równości w Gdańsku w 2019 r., w którym niesiono transparent z waginą w koronie, zinterpretowany przez wielu katolików jako parodia monstrancji z procesji Bożego Ciała. Nastąpiły potem długie dyskusje, wśród których jednym z tematów było to, czy rzeczony transparent był rzeczywiście podobny do monstrancji czy też odzwierciedlał inny przedmiot. Te niejednoznaczności pokazują, że kryminalizacja obrazy uczuć religijnych jest zupełnie absurdalnym pomysłem.

Zawiłości interpretacyjne „uczuć religijnych”

Stosowanie prawa, w szczególności prawa karnego, powinno być obarczone wymogiem pewności. Choć nie da się zupełnie wyeliminować terminów nieostrych z przepisów prawnych, jednak trudno godzić się na sytuację, w której niejednoznaczności piętrzą się zarówno z powodu samego brzmienia art. 196 kk, jak i charakteru działania, które ma być przedmiotem oceny sądu. Tymczasem mamy do czynienia z próbą oceny czegoś tak subiektywnego i nieuchwytnego jak uczucia religijne. Co prawda, przyjęta wykładnia (por. Legalis, Art. 196 KK red. Grześkowiak 2021, wyd. 7/Hypś) wskazuje, że do obrazy powinno dojść za pomocą zachowania sprawcy, które jest publiczne i jest obraźliwe w świetle powszechnie przyjętych norm społeczno-kulturowych.

Nie zmienia to jednak faktu, że stwierdzenie, iż ktoś nie został obrażony, mimo że deklaruje coś odmiennego, jest kompletnie groteskowe. Dlatego w orzecznictwie, czego przykładem jest wyrok płockiego sądu, trzeba rekonstruować intencję nadawcy komunikatu, który jest posądzony o obrazę uczuć religijnych, co z punktu widzenia filozofii języka jest dziwaczne. Intencja nie wyznacza znaczenia komunikatu. Znaczenie, a tym samym obraźliwość komunikatu są zależne przede wszystkim od jego treści. Najlepszym przykładem jest tutaj użycie pod czyimś adresem wyrażeń wulgarnych, które będą obraźliwe bez względu na to, co subiektywnie zamierzyła sobie osoba mówiąca. Art. 196 kk sprawia, że sędziowie muszą odwoływać się do fałszywej teorii języka, a ponadto zamieniają się swego rodzaju psychologów, którzy w tym wypadku mają moc nałożenia sankcji karnej.

Problemy jednoznacznej wykładni mnożą się jeszcze bardziej, gdy sprawa toczy się o obrazę uczuć religijnych za pomocą symbolu. Sąd musi nie tylko rozstrzygnąć, czy dany transparent, instalacja lub grafika faktycznie są złośliwą parodią przedmiotu czci religijnej, a nie na przykład naczynia liturgicznego. Musi także przyjąć, że wykorzystanie w takim przedmiocie tęczy nie jest po prostu nawiązaniem do całej społeczności LGBT, ale sposobem odniesienia się ściśle do stosunku homoseksualnego, który jest moralnie potępiony przez Katechizm. Dopiero w tym drugim wypadku można by twierdzić, że powiazanie tęczy z przedmiotem czci religijnej jest obrazą uczuć religijnych w znaczeniu art. 196 kk.

W zależności zatem od złożoności konkretnego zachowania sąd musi się zmierzyć z jednocześnie z niejednoznacznością samej kategorii „uczuć religijnych” oraz niejednoznacznością użytej symboliki. W takich warunkach nie da się zagwarantować bezstronnego wyroku, gdyż sędzia, chcąc rozstrzygnąć sprawę, musi się uciec do jakiś kryteriów. Sięgnięcie po prywatne kryteria światopoglądowe jest aż nazbyt kuszące.

Kuriozalność art. 196 kk można wykazać nie tylko na gruncie argumentacji prawnej lub językowej. Przede wszystkim kategoria „uczuć religijnych” jako szczególnego przedmiotu ochrony prawnej jest podejrzana również z punktu widzenia doktryny katolickiej. Normy kodeksu karnego, choć podlegają zmianie i i nie mogą być ostateczną instancją rozstrzygającą, co jest dobre lub złe, są istotnym źródłem informacji na temat przekonań moralnych wspólnoty politycznej. Tymczasem ta konkretna norma, o której tutaj mowa, sugeruje, że wiara religijna jest irracjonalną emocją, która państwo ma obowiązek chronić.

Katolicy broniący art. 196 muszą tym samym przystać na twierdzenie, że ich więź z Bogiem, która podlega najsilniejszej możliwej ochronie, tj. ochronie karnej, ma charakter wyłącznie uczuciowy, co na gruncie doktryny jest herezją. Wiara od strony formalnej jest aktem intelektu, który stając wobec dwóch przeciwstawnych twierdzeń – wybiera jedno z nich, gdyż jest to dobre lub pożyteczne (porównaj: św. Tomasz z Akwinu, De veritate, q. 14 a. 2 co.). Wiara od strony swojej treści jest zaufaniem objawiającemu się Bogu. Konstytucja emocjonalna wierzącego jest wtórna wobec tej decyzji i jest konsekwencją świadomego formowania swojego życia według nauczania Ewangelii.


Prowokacje niemoralne, ale legalne

Społeczeństwo współczesne jest coraz bardziej pluralistyczne i można spodziewać się, że proces zróżnicowania opinii będzie postępował. Będzie to jednak powodowało, że coraz częściej coraz więcej osób będzie czuło się obrażonymi przez różne formy krytyki lub prowokacyjne zachowania. Uprzywilejowanie jednej wybranej kategorii emocji – nawet nie przekonań! – nie dość, że razi swoją arbitralnością, to z powodu nieuchwytności takiej materii, jak uczucia, otwiera puszkę Pandory w postaci niezliczonych doniesień do prokuratury o naruszenie 196 kk. Tak być nie może, a sąd nie może przeobrazić się w narzędzie zwalczania przeciwnika ideowego na podstawie tak enigmatycznej, jak obraza uczuć.

Czy znaczy to, że w przestrzeni publicznej wolno absolutnie wszystko? Nie, nie wolno wszystkiego, jednak dopuszczalność poszczególnych zachowań lub ich nagana powinny być warunkowe obyczajem, a nie prawem karnym. Uważam, że transparent z Marszu Równości z Gdańska z 2019 r. był niemoralny. Podobny pogląd mam na osławione ciężarówki Fundacji Pro-prawo do życia, które jeździły po polskich miastach rozsyłając w świat homofobiczny przekaz. Uważam tak dlatego, że są to niemoralne sposoby prowadzenia sporu publicznego. Poszanowanie zasady dobra wspólnego nakazuje także realizowanie szeregu postaw, które nie są opisane w prawie, lecz ich respektowanie jest niezbędne dla zachowania cywilizowanego przebiegu debaty publicznej.

Jedną z nich jest dążenie do utrzymania pokoju społecznego i unikanie konfliktów. W warunkach polskiej debaty publicznej działanie przeciwko tym dobrom jest szczególnie naganne, gdyż pogłębia i tak już bardzo silną polaryzację. Tak samo jak katolicy powinni sobie darować sięganie po instrumenty karne w celu ochrony swojej konstytucji psychicznej, tak samo przedstawiciele środowisk LGBT powinni sięgnąć po bardziej republikańskie narzędzia obrony swoich praw. W przeciwnym wypadku frazes o „wojnie kulturowej” będzie jedynym możliwym sposobem opisania debaty publicznej w Polsce.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.