Istnieją w Polsce zagrożenia dla niezależności mediów, ale nie jest nim proponowany przez rząd podatek [VIDEO]
W skrócie
„Wprowadzenie dzisiaj podatku od mediów w kształcie, w jakim ten podatek został zaproponowany, nie jest dobrym pomysłem. Przede wszystkim ta ustawa nie rozwiązuje podstawowego problemu, jakim jest potrzeba wprowadzenia podatku cyfrowego, który zmusi gigantów technologicznych, takich Facebook czy Google, do tego, żeby zaczęły płacić w Polsce podatki adekwatne do skali działalności prowadzonej nad Wisłą. Tymczasem w myśl projektu ustawy jedynie jedna ósma prognozowanych wpływów do budżetu ma pochodzić od takich firm, a stawka od reklamy internetowej jest niższa niż, na przykład, stawka podatku od radia i telewizji. Rządowa propaganda, która zachwala ten projekt jako polską wersję podatku cyfrowego, nie wytrzymuje konfrontacji z rzeczywistością” – mówił Piotr Trudnowski, prezes Klubu Jagiellońskiego, w najnowszym KluboTygodniku o projekcie podatku od mediów.
„Większość najsilniejszych mediów i wydawców w Polsce przyjęła narrację, że podatek od mediów oznacza koniec wolności słowa i upadek wolnych mediów w Polsce. Tymczasem mamy do czynienia z propozycją wprowadzenia podatku od pewnej części działalności mediów, którego stawka waha się od dwóch do dziesięciu procent. Trudno powiedzieć, że ma on dziś potencjał, żeby doprowadzić do upadku mediów Polsce i być zamachem na wolność słowa. W gruncie rzeczy ten protest jest w dużej części społeczno-medialnym lobbingiem podmiotów, które chcą uniknąć niekorzystnych dla siebie regulacji. Różnica polega na tym, że w tym wypadku tym podmiotem są media. Podobne argumenty padały ze strony innych branż, których działalność próbowano w jakiś stopniu uregulować. Chociażby branża rolnicza straszyła, że wprowadzenie piątki dla zwierząt spowoduje masowe bankructwa i upadek rolnictwa w Polsce. Ostatecznie to prawo nie zostało uchwalone, więc nie wiemy dokładnie, jakie byłyby jego skutki, jednak nikt chyba na poważnie nie uważał, że to koniec polskiego rolnictwa” – mówi Trudnowski.
„Protestujący przeciwko podatkowi od mediów twierdzą, że będziemy mieli Budapeszt nad Wisłą – likwidację pluralizmu mediów na wzór węgierski. Rzeczywiście w uzasadnieniu rządowego projektu podatku od mediów są odwołania do podobnych rozwiązań z innych krajów, w tym do Węgier. Jeśli jednak przyjrzymy się działaniom rządu Victora Orbana, zobaczymy, że na Węgrzech pluralizm mediów był ograniczany w wyniku całej serii zróżnicowanych i skomplikowanych działań. Wprowadzenie tam podatku od mediów nie było kluczowym czynnikiem. Był nim natomiast fakt, że Węgry są realnie państwem oligarchicznym, w którym mamy całą masę biznesmenów robiących interesy z rządem Orbana i to oni byli bardzo ważnym partnerem na drodze do przejmowania kolejnych niepokornych redakcji. W Polsce takiej sytuacji nie mamy, więc chociażby z tego powodu to porównanie wydaje mi się zdecydowanie nietrafione” – ocenia Trudnowski.
„Zaprowadzenie modelu węgierskiego dzisiejszej Polsce jest niemożliwe. Nie da się tego zrobić, gdy obóz rządzący dysponuje w Sejmie większością zaledwie czterech posłów, nie ma większości w Senacie, a dodatkowo musi się liczyć z fikającym czasami prezydentem. Już teraz wiemy, że Porozumienie Jarosława Gowina dystansuje się od tego projektu i mówi, że przygląda mu się z zaniepokojeniem. Solidarna Polska na razie deklaruje, że nie zna projektu podatku medialnego, kierunkowo rozumie ten krok, ale ma różne wątpliwości. Przy takich napięciach koalicyjnych, z jakimi mamy dzisiaj do czynienia, szansa na przeprowadzenie tak kontrowersyjnego projektu jest bardzo mała” – uważa Trudnowski.
„Zagrożenia dla niezależności mediów w Polsce istnieją. Przede wszystkim istnieją przepisy karne, które pozwalają prześladować dziennikarzy i publicystów. Dopiero co mieliśmy wyrok na Michała Majewskiego, niestety byłego już dziennikarza, który w czasie afery taśmowej bronił przed interwencją funkcjonariuszy swojego laptopa, na którym znajdowały się informacje dotyczące tożsamości jego źródeł. Majewski został skazany za uniemożliwienie wykonywania czynności funkcjonariuszy. Tymczasem wciąż obowiązuje w Polsce słynny artykuł 212 kk, który pozwala ciągać po sądach dziennikarzy i publicystów, którzy w mediach ostro i krytycznie wypowiadają się na temat władzy. Mimo że od lat ze wielu stron słychać głosy, że artykuł 212 trzeba znieść – mówił o tym także PiS – to nikt tego postulatu nie zrealizował” – przypomina Trudnowski.
Portal klubjagiellonski.pl istnieje dzięki wsparciu Darczyńców indywidualnych i Partnerów. Niniejszy tekst opublikowany został w ramach działu „Architektura społeczna”, którego rozwój wspiera Orange Polska.
Tym dziełem dzielimy się otwarcie. Utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony oraz przedrukowanie niniejszej informacji.