Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Paszcza: To ostatnia szansa na wprowadzenie regulacji portali społecznościowych

Paszcza: To ostatnia szansa na wprowadzenie regulacji portali społecznościowych camilo jimenez/unsplash.com

„Usunięcie profilu przywódcy największego światowego mocarstwa z platform umożliwiających mu komunikowanie się z wyborcami powinno stać się momentem przełomowym dla rozwoju serwisów społecznościowych. Po latach afer i rozmów o roli platform internetowych u progu nowej dekady stajemy wobec pilnego wyzwania, które może zadecydować o losie demokracji – nie tylko tej liberalnej. Jeśli w tej dekadzie nie uporządkujemy zasad wypowiedzi i rozprzestrzeniania treści w sieci, to możemy nie mieć już nigdy na to kolejnej szansy. Odpowiedzią nie jest jednak ani pozwolenie platformom na samoregulację, ani zakazanie moderacji, ani jej upaństwowienie, lecz system kontroli i równowagi” – pisze szef działu Techno-republikanizm na łamach Rzeczpospolitej

„Dziś nową potężną elitą, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, są miliarderzy i technokraci z Doliny Krzemowej. Zostali nią nie tylko dlatego, że zgromadzili pokaźny majątek, ale przede wszystkim ze względu na ich znaczenie dla możliwości prowadzenia publicznej debaty czy działalności gospodarczej. Nie powinniśmy demonizować postaci Billa Gatesa, Jacka Dorseya (szef Twittera) czy Petera Thiela (jeden z najbardziej wpływowych i kontrowersyjnych inwestorów Doliny). Nawet jeśli dziś – blokując Donaldowi Trumpowi możliwość kontestowania wyników wyborów uznanych przez sądy za przeprowadzone poprawnie – wykonują ruchy naprawdę w dobrej wierze wyboru „mniejszego zła” dla dobra publicznego, to pytanie brzmi, czy tak jak różne elity w dotychczasowej historii cywilizacji – kiedyś nie skusi ich władza nad przepływem informacji (albo działalnością gospodarczą), aby ograniczyć rozprzestrzenianie się na przykład krytyki działalności ich platform.” – zapytuje Bartosz Paszcza.

„Platformy od 2016 roku, kiedy znalazły się pod publicznym ostrzałem, starały się poprawić sytuację – niektóre bardziej niż inne. Facebook podjął próbę stworzenia częściowo niezależnej, choć powołanej przez firmę rady doradczej („sądu najwyższego”), pomagającej rozstrzygać, czy treści są na tyle kontrowersyjne, że zasługują na usunięcie. YouTube, między innymi po opowieściach whistleblowerów takich jak Guillaume Chaslot, podjął się wprowadzania zmian w algorytmie, aby rekomendować mniej spiskowych filmów. Patrząc jednak na zamieszki na Kapitolu, krążące wciąż po platformach treści w rodzaju teorii spiskowej QAnon i rosnącą popularność przeróżnych teorii na temat czipów w szczepionkach, musimy zapytać: czy te działania doprowadziły do rzeczywistej zmiany? Niestety, nie. Choć bez nich najprawdopodobniej bylibyśmy w jeszcze gorszym miejscu, to nie udało nam się poradzić sobie z problemem. Samoregulacja platform nie zadziałała, a podjęte kroki były zbyt skromne.” – podsumowuje ekspert.

„Nie można za zdrową uznać sytuację, w której usunięty zostaje profil Donalda Trumpa, ale na Twitterze wciąż funkcjonuje konto oficjalnego rzecznika prasowego talibów. Donald Trump nie jest „błędem w systemie” mediów społecznościowych. Po jego zbanowaniu nie możemy odetchnąć i stwierdzić, że nic się nie stało. Popularność redykalizmów, Trumpa czy QAnon to skutki uboczne gospodarki cyfrowej, w której najważniejszym elementem jest nasza uwaga, przekuwana na zyski z reklam. Trudno obarczać internet czy platformy społecznościowe wyłączną odpowiedzialnością za konflikty społeczne. To dla wielu – szczególnie polityków – wygodna wymówka przed spojrzeniem na jakość mediów, polityki, ilość czy intensywność światopoglądowych sporów. Jednak algorytmy pomagają zyskać uwagę rzeszy ludzi w tempie, do którego nasze społeczeństwa nie są przyzwyczajone. Tworzą zogniskowane wokół jednej hipotezy grupy wiernych wyznawców, z którymi trudno tworzyć przestrzeń debaty publicznej.” – pisze szef „Techno-republikanizmu”.

„Wysiłki platform – mimo że liczba usuniętych grup czy ograniczonych w rozprzestrzenianiu postów wzrosła gigantycznie – nie dają oczekiwanych rezultatów. Nie wystarczy też ograniczyć prawa platform do moderacji wyłącznie do treści, które wprost łamią przyjęte w Polsce prawo – a w tę stronę wydają się iść inicjatywy Ministerstwa Sprawiedliwości. Potrzebujemy przejrzystości procesu moderacji, możliwości odwołania się do niezależnej instancji oraz finalnie – odtworzenie konkurencyjności w internecie z wykorzystaniem interoperacyjności. Społeczeństwo powinno być przez platformy informowane, jakie decyzje moderacyjne zostały podjęte. Podobnie użytkownik powinien otrzymywać konkretną informację o przyczynach zablokowania go oraz możliwość odwołania się od tej decyzji. W przypadku jej podtrzymania musi mieć również możliwość odwołania się do instancji niezależnej od firmy – być może sądu – na gruncie prawa krajowego.” – stwierdza Bartosz Paszcza.

„O wiele trudniejszym i wciąż niezaadresowanym tematem jest działanie algorytmów. Platformy bronią się przed ich upublicznianiem lub społecznym wpływem na ich kształt, wskazując, że to fundament ich sukcesu, chroniony przed innymi unikalny know-how. Ale czy bez wglądu w mechanizm ich działania jesteśmy w stanie dokładnie oszacować, na ile odpowiedzialne są one za promocję szkodliwych społecznie i nieprawdziwych treści? Czy bez interwencji w ich założenia jesteśmy jakkolwiek w stanie zaadresować problem rodzących się spiskowych baniek? Ban dla Trumpa nie oznacza końca problemu. Teorie spiskowe – w tym te skupione wokół konkretnych polityków i ich stronnictw – mogą się dziś rozwijać w sieci tak samo, jak robiły to rok czy dwa lata temu. Mogą wykorzystać te same sprzyjające warunki: nierówne zasady moderacji i promujące angażujące treści algorytmy. Minął już czas, który daliśmy platformom, aby same poradziły sobie z tym problemem.” – stwierdza ekspert.

„Platform internetowych nie sposób porównać do tradycyjnych mediów, bo portal, na którym miliardy osób mogą jednocześnie tworzyć treści, zupełnie nie przypomina tradycyjnych mediów z dziennikarzami, redaktorami i redaktorem naczelnym. Wolność wypowiedzi nie jest równoznaczna z równym dostępem do darmowego „megafonu” – możliwości promocji i rozgłaszania treści. Niestety, algorytmy wręcz promują treści kontrowersyjne i wzbudzające emocje. System, w którym wąska grupa elit – niezależnie od tego, czy będą to prezesi platform, czy też jakaś elita polityczna w strukturze państwa – ma dominującą władzę nad rozprzestrzenianiem informacji, w końcu doprowadzi do nadużyć.” – podsmuowuje Paszcza.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.