Dlaczego nie budujemy polskiej potęgi we współpracy z Chinami? [VIDEO]
W skrócie
„Polska polityka zagraniczna zawsze była nudna. Be względu na to czy mówimy o czasach podporządkowania Moskwie, czy późniejszej drodze do Sojuszu Północnoatlantyckiego i Unii Europejskiej. Przez wiele lat wydawało się, że nie ma dla nas innej opcji niż orientowanie się na USA i UE. Ostatnio pojawiła się jednak geopolityczna alternatywa – Chiny. Czy ten kierunek ma rzeczywiście sens?” – na to pytanie w nowym odcinku „KluboTygodnika” postara się udzielić wyczerpującej odpowiedzi Andrzej Kohut.
„Geopolityczne postawienie na Państwo Środka miało nam pozwolić upiec, aż trzy pieczenie na jednym ogniu. Po pierwsze, zerwać z przedstawioną wcześniej bezalternatywnością w polityce zagranicznej, dostarczyć Polsce «trzeciej drogi« i pozwolić nam grać na wielu fortepianach zamiast orientować się tylko na USA i UE. Po drugie, miało być odpowiedzią na rosnący kryzys Zachodu, a więc realistycznym szukaniem alternatywy wobec spadku globalnego znaczenia struktur zachodniego świata. Po trzecie, wybór Chin miał oznaczać gospodarczy awans Polski i zerwanie wreszcie ze statusem europejskiego »junior-partnera«. Co więc poszło nie tak? Czy to znów wina naszych nieudolnych elit politycznych? Nie tym razem. Po prostu ten szumne zapowiedzi nie wytrzymały zderzenia z rzeczywistością” – argumentuje szef działu „Polska na mapie”.
„W raporcie Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego pt. Nierealne oczekiwania. Bilans i perspektywy stosunków polsko-chińskich Adrian Brona pokazuje dlaczego scenariusz, w którym chińskie fabryki zlokalizowane w Polsce produkują na europejskie rynki, okazał się mrzonką. Owszem, Państwo Środka notuje regularny wzrost gospodarczy, ale jego specyfika jest taka, że Chińczycy w pierwszej kolejności stawiają na rozwój własnego rynku krajowego. W ostatnich latach poziom ich bezpośrednich inwestycji zagranicznych… spadł.” – zwraca uwagę Kohut.
„Czy na współpracy gospodarczej z Chinami nie da się więc zarobić? Specyfikę tej współpracy można przedstawić w formie doliny. Na jednym jej krańcu są państwa nisko rozwinięte, które pożądają chińskich inwestycji ze względu na to, że potrzebują jakiegokolwiek przemysłu. Na drugim krańcu doliny mamy kraje wysoko rozwinięte, dla których nie liczą się chińskie inwestycje, lecz chłonny rynek wewnętrzny Państwa Środka, na którym mogą sprzedawać swoje technologicznie zaawansowane produkty. Takie kraje jak Polska znajdują się niestety w samym środku doliny” – podsumowuje koordynator Regionalnego Ośrodka Debaty Międzynarodowej w Warszawie.