Prywatyzacja na Ukrainie to historyczna szansa dla Polski?
W skrócie
Polskie firmy stoją przed szansą. W związku z prywatyzacją państwowego majątku na Ukrainie otwierają się dla nich nowe możliwości zagranicznej ekspansji. Kijów przy wsparciu Zachodu – m.in. Unii Europejskiej, Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Stanów Zjednoczonych – przeprowadza reformy systemu politycznego i gospodarczego kraju. Polski rząd i podległe mu agendy powinny wesprzeć rodzime firmy, które chciałyby wziąć udział w prywatyzacji na Ukrainie. W październiku PGNiG zawarło przełomowe porozumienie w tej sprawie – inne polskie podmioty powinny podążyć za jego przykładem.
Polska inspiracją dla Ukrainy?
Nasza transformacja gospodarcza to droga bez wątpienia wyboista, ale wyraźnie prowadząca w dobrym kierunku. W pierwszej jej fazie III RP przeżyła załamanie gospodarcze i upadek niewydolnych zakładów przemysłowych, co w konsekwencji doprowadziło do wysokiego bezrobocia. Po fazie chaosu przyszedł czas na stopniowe odbicie. Gdy było już jasne, że z kursu ku demokracji i gospodarce wolnorynkowej nie ma już odwrotu, Polska stawała się coraz bardziej interesującym krajem dla zagranicznych koncernów. Byliśmy postrzegani jako atrakcyjne miejsce zbytu towarów.
W miarę wzmacniania wiarygodności Polski zachodnie korporacje zaczęły traktować nasz kraj jako odpowiednie miejsce do inwestycji. Rosły przepływy kapitałowe, które były częściowo przeznaczone na często wzbudzający w Polsce kontrowersje zakup krajowych zakładów. Jednak nie brakowało także inwestycji typu greenfield, które dawały nowe miejsca pracy, pozwalały na transfer technologii i naukę nowoczesnego zarządzania. Inwestycje początkowo lokowano z myślą o niskich kosztach pracy. Stopniowo jednak nad Wisłą pojawiał się biznes wymagający wyższych kompetencji. Zagraniczni giganci zaczęli przenosić bardziej zaawansowane procesy, a w niektórych wypadkach także działy badawcze. Rodzime firmy rozwijały się, ucząc się od zagranicznej konkurencji, i korzystały z coraz większej siły nabywczej Polaków. W wielu branżach (m.in. spożywczej) polskie firmy z powodzeniem zaczęły rywalizować z Zachodem.
Coraz więcej przedsiębiorstw nad Wisłą rozpoczęło eksport towarów za granicę. Po zdobyciu know-how i dojściu do granic ekspansji na polskim rynku zaczęły coraz intensywniej szukać nowych rynków zbytu, często odnosiły sukcesy. Od 2000 r. do 2018 r. udział Polski w światowym handlu wzrósł ponad 2,5-krotnie, co było jednym z najlepszych wyników na świecie. Nasz kraj nawet na tle dynamicznie rozwijającego się eksportu regionu Europy Środkowej górował tempem wzrostu. Co więcej, w przeciwieństwie do Czech i Niemiec Polska ma relatywnie wysoki udział krajowego kapitału w eksporcie dóbr przemysłowych. Cieszyć może to, że są wśród nich nie tylko te duże, ale i średnie, a także to, że coraz więcej nowych podmiotów od razu nastawia się na ekspansję zagraniczną. Polska droga pomimo swojej wyboistości może stanowić pozytywny przykład dla dalszego rozwoju państwa ukraińskiego.
Ostatni krok wciąż przed nami
Po okresie raczkowania przyszedł czas na dojrzałość. Aby polskie firmy dalej się rozwijały, potrzebny jest kolejny krok, który stanowi odważniejsza ekspansja inwestycyjna szczególnie w krajach o niższym poziomie rozwoju, co wyraźnie podkreśla Strategia na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju.
Raport Polskiego Instytutu Ekonomicznego z grudnia 2019 r., Zagraniczna ekspansja inwestycyjna polskich przedsiębiorstw – tendencje, perspektywy, określa skumulowaną wartość inwestycji bezpośrednich z Polski na koniec 2018 r. na 28,5 mld zł, a więc niewiele w porównaniu do wielkości eksportu i potencjału naszej gospodarki (dopiero 3. miejsce w Europie Środkowo-Wschodniej – za Węgrami i Czechami).
Statystyka ta, zbudowana na podstawie danych UNCTADstat i odniesiona do liczby mieszkańców, pokazuje jeszcze gorszy obraz – Polska znajduje się na 7. miejscu w EŚW (748 USD)! Prowadząca w tym rankingu Estonia ma ośmiokrotnie wyższy wskaźnik inwestycji per capita (6 085 USD), a Czechy czterokrotnie (3 271 USD). Według raportu jedynie 10% polskich eksporterów inwestuje za granicą. W 2017 r. zaledwie 23 spółki dokonały inwestycji poza granicami Polski za ponad 1 miliarda euro. To pokazuje, jak duża jest luka między zwiększeniem sprzedaży towarów a ekspansją kapitału.
Dziś, po 30 latach rozwoju i akumulacji kapitału, można postawić tezę, że po raz pierwszy od wielu wieków polskie firmy zaczynają posiadać zasoby do zwiększonej zagranicznej ekspansji. Dotyczy to nie tylko dużych państwowych spółek, choć one naturalnie przecierają szlaki. Coraz więcej polskich firm zaczyna traktować zagraniczne rynki nie tylko jako potencjalne miejsce lokowania własnych towarów, ale również miejsce inwestycji.
Jeśli polska gospodarka ma dogonić Zachód, to musimy zrobić to, co jest obecnie źródłem dodatkowego zysku zagranicznych firm – szukać miejsc do inwestycji powoli rosnącego polskiego kapitału, gdzie może on uzyskać wyższą stopę zwrotu. Jest to potrzeba szczególnie paląca, jeśli weźmiemy pod uwagę coraz trudniejszą ekspansję na polskim, dojrzałym już rynku, a także coraz droższą siłę roboczą. Rolą nie tylko firm, ale i władz powinno być więc monitorowanie perspektywicznych miejsc. Szczególnie ważne są te państwa, w których rozwój, a także bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne są w interesie Polski, m.in. na Ukrainie.
Ukraińskie okno możliwości
Kijów powinien stać się jednym z priorytetowych kierunków dla Warszawy. Bliskie sąsiedztwo i coraz lepsza infrastruktura obniżają koszty prowadzenia inwestycji. Umiejętność poruszania się polskich przedsiębiorstw w warunkach niesprzyjających instytucji i niepewności prawa, którą nabyli na rodzimym podwórku, jest istotną przewagą nad licznymi firmami z Zachodu, nieprzyzwyczajonymi do działania w niesprzyjającym środowisku regulacyjnym. Ponadto uprzywilejowana pozycja polskich przedsiębiorstw płynie z już nabranego doświadczenia ze współpracy ze stroną ukraińską. Obecnie sporo polskich firm jest już bowiem aktywnych na Ukrainie. Zwiększenie inwestycji byłoby więc dla wielu z nich naturalnym krokiem rozwoju ekspansji zagranicznej.
Istotne są pozytywne zmiany, jakie zachodzą na Ukrainie w ciągu ostatnich lat. Mimo konfliktu z Rosją dzięki umowie stowarzyszeniowej z UE i aktywności Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) u naszego wschodniego sąsiada odbywa się realna europeizacja wielu obszarów życia publicznego. Często dzieje się to na skutek silnej presji zewnętrznej i jest efektem polityki warunkowości (pomoc makroekonomiczna w zamian za reformy).
Jednak dla polskich firm to nie motywacje władz z Kijowa powinny być istotne, a efekty ich polityki. Te są coraz bardziej obiecujące w obszarze prowadzenia biznesu. Rząd jasno opowiedział się za orientacją zachodnią, a nie wprowadzającym dużą niepewność balansowaniem między Wschodem a Zachodem, co było charakterystyczną cechą polityki zagranicznej Ukrainy do wybuchu wojny w Donbasie.
Z punktu widzenia polskich interesów szczególnie ważna powinna być prywatyzacja wielu aktywów państwowych, która odbywa się według nowych reguł podyktowanych przez MFW. Choć nie jest to decyzja politycznie łatwa do przełknięcia dla Kijowa, to jest on zmuszony respektować oczekiwania Funduszu, jeśli chce otrzymywać kolejne transze pomocowe. Polityka MFW otwiera więc dla polskich firm okno możliwości, ponieważ w prywatne ręce sprzedane mają być strategiczne aktywa. Przewidywana przez inwestorów niska cena jest konsekwencją niewielkiego zaufania międzynarodowego biznesu wobec Ukrainy.
Ważny jest również kontekst polityczny. Ukraina to strategiczny partner Polski, którego europeizacja i rozwój gospodarczy leżą w żywotnym interesie naszego kraju. Kijów ma wszelkie atuty, aby stać się polem doświadczeń dla polskiego biznesu i cennym polityczno-gospodarczym partnerem.
Zaangażowanie instytucji międzynarodowych w reformy krajowego systemu gospodarczego i politycznego jest istotnym czynnikiem obniżającym ryzyko inwestycyjne na Ukrainie. Podmioty te dysponują narzędziem wpływu na rząd w Kijowie w postaci warunkowej pomocy makroekonomicznej, której kolejne transze są uruchamiane wraz z postępem reform. Model polityczno-gospodarczy promowany przez te instytucje opiera się na rządach prawa i regułach gospodarki liberalnej, a jednym z jego celów jest zwiększenie poziomu bezpośrednich inwestycji zagranicznych.
Nowe prawo prywatyzacyjne na Ukrainie
Dotychczas masowa prywatyzacja na Ukrainie nie udawała się, ponieważ zagraniczne firmy obawiały się nieprzejrzystych procedur, korupcji i słabości systemu sądowniczego państwa. Kolejnym powodem były silne wpływy oligarchów, którym nie zależało na przejrzystych regułach osłabiających ich pozycje.
Ukraina ma szansę na przeprowadzenie zorganizowanej i przejrzystej prywatyzacji państwowych aktywów. 7 marca 2018 r. przy wsparciu UE i MFW weszło w życie nowe prawo – O prywatyzacji państwowej i własności samorządowej. Wprowadziło ono przejrzyste reguły sprzedaży państwowego majątku, a jego celem jest zachęcenie zagranicznych podmiotów do inwestowania. Uchwalenie prawa prywatyzacyjnego było warunkiem wypłacenia 1,9 miliarda dolarów transzy pomocy makroekonomicznej z MFW.
Nowe przepisy wprowadziły dwa rodzaje prywatyzacji: małą i dużą. Ta druga dotyczy przedsiębiorstw o wartości powyżej 250 milionów hrywien (ok. 8 milionów euro). Cena wyjściowa w aukcji obiektów dużej prywatyzacji określana jest przez zewnętrznego doradcę lub komitet aukcyjny zgodnie z metodologią wyceny zaaprobowaną przez rząd Ukrainy przy wsparciu międzynarodowych instytucji. W przypadku dużych obiektów prywatyzacja musi zostać rozstrzygnięta w ciągu 60 dni. Wielkość zabezpieczenia wynosi 5% ceny otwarcia.
Ustawa wprowadziła również dodatkowe gwarancje dla inwestorów. Np. określone transakcje (kredyty, umowy sprzedaży ziemi, akcje) mogą być przeprowadzone dopiero po przekazaniu tytułu własności podmiotowi, który wygrał aukcję. Bezpośrednio wykluczone z procesu prywatyzacji są podmioty rosyjskie.
W pierwszej rundzie dużej prywatyzacji do sprzedaży przeznaczono 23 zakłady, w tym operatorów sieci dystrybucyjnych, elektrownie i elektrociepłownie, fabrykę nawozów, kopalnie rud i zakłady przetwórstwa tytanu. Ukraińskie władze planowały, że część aktywów zmieni właściciela do końca 2018 r., jednak ten termin okazał się nierealny. Opóźnienia spowodowane były słabością instytucjonalną państwa i wówczas trwającą kampanią wyborczą.
Zełensky nie jest zbawcą?
Pomimo wyborczych obietnic jak dotąd dojście do władzy Wolodymira Zelenskiego nie okazało się przełomem w poprawie klimatu inwestycyjnego i postępów dla zagranicznych podmiotów. Prywatyzacja w dalszym ciągu przebiega opornie (nadal nie są realizowane roczne plany prywatyzacyjne), choć dochody z niej miały być kluczowe dla dodatkowo osłabionego przez kryzysy ukraińskiego budżetu państwa. Korupcja i znaczące problemy w reformie wymiaru sprawiedliwości odciskają swoje piętno na analizach ryzyka inwestorów spoza kraju.
Trzeba jednak przyznać, że postęp jest czyniony. Szczególnie warto podkreślić przełamanie impasu po zmianie władzy dototyczącego procesu unbundlingu (rozdzielenie działalności przesyłowej i wytwórczej, który jest konieczny do wprowadzenia rzeczywistej konkurencji na rynku poprzez usunięcie narzędzi dyskryminacji konkurencji) państwowej spółki Naftohaz, dzięki któremu powstał niezależny operator gazociągów – Operator Systemu Gazociągów Transportowych Ukrainy (OGTSU) – kontrolujący gazociągi tranzytowe. Choć realna niezależność OGTSU od nacisku politycznego i oligarchicznego jest kwestionowana, to na pewno stanowi krok w dobrą stronę.
Liberalizacje ukraińskiej gospodarki chce wykorzystać polski rząd. 13 października 2020 r. podczas wizyty prezydenta Andrzeja Dudy na Ukrainie i związanego z nią polsko-ukraińskiego forum biznesowego prezydent Zełenski otwarcie zaprosił polskie firmy do większej aktywności na Ukrainie, a także wzięcia udziału w prywatyzacji. Wyraził nadzieję na znaczące zwiększenie bezpośrednich inwestycji zagranicznych (BIZ) z Polski, które obecnie wynoszą (jedynie) ponad 800 mln USD, a także wymiany handlowej, która w 2019 r. była warta ok. 7,7 mld USD (Polska jest drugim największym importerem dla ukraińskiego eksportu).
Pleased to welcome @AndrzejDuda in #Kyiv. Together we gave a new impetus to the relationship between #Poland and #Ukraine. We are determined to boost bilateral trade and strengthen economic ties. Looking forward to ???? Forum in #Odesa. pic.twitter.com/APzPMUPIX4
— Володимир Зеленський (@ZelenskyyUa) October 12, 2020
Gazowy most współpracy
Jedną z płaszczyzn, na której polskie koncerny mogą upatrywać swojej szansy, jest sektor energetyczny. Dzięki rozpoczęciu dostosowywania ukraińskich rządzących do unijnych wytycznych i regulacji przejrzystość rynku gazu ziemnego na Ukrainie zdecydowanie się zwiększyła. Stopniowa liberalizacja rynku gazu wpłynęła na wzrost jego atrakcyjności dla zagranicznych inwestorów, także tych już na nim obecnych, m.in. dla Polski.
W 2019 r. ok. 13% ukraińskiego importu gazu pochodziło z naszego kraju i jego wolumen wyniósł 1,4 mld m3. Ponadto od stycznia br. Kijów korzysta z wirtualnego rewersu z Polską (część zakupionego gazu przez Polskę ostatecznie zostaje na Ukrainie) i planowana jest rozbudowa polsko-ukraińskiego interkonektora, który pozwalałby na trzykrotne zwiększenie przesyłu gazu nawet do 6,6 mld m3. Współpracę gazową i jej dalsze perspektywy wzmacnia terminal w Świnoujściu, przez który przypłynęły już pierwsze dostawy zakupionego przez naszego wschodniego sąsiada skroplonego gazu (LNG), m.in. ze Stanów Zjednoczonych.
14 października br. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG) podpisało umowę z ukraińskim Funduszem Mienia Państwowego o zachowaniu poufności wrażliwych danych związanych z aktywami państwowymi, których planowana jest prywatyzacja. Dzięki porozumieniu PGNiG może zacząć proces oceny opłacalności potencjalnych przejęć w ramach prywatyzacji sektora energetycznego na Ukrainie. Nieoficjalnie mówi się m.in. o kilku elektrociepłowniach, które mają być zmodernizowane z zasilania na węgiel do gazowego charakteru i w tym celu potrzebne są spore fundusze, które PGNiG poprzez swój udział może zapewnić.
Współpraca z ukraińskimi partnerami nie jest to novum dla PGNiG, co podkreślał na uroczystości jej ówczesny prezes, Jerzy Kwieciński. W samym pierwszym półroczu br. ta spółka Skarbu Państwa przesłała na Ukrainę 0,9 mld m3 błękitnego paliwa.
Największa pod względem giełdowej kapitalizacji polska spółka energetyczna planuje też ekspansję związaną z wydobyciem gazu ziemnego z ukraińskich złóż, które są znaczące. Kijów od lat zapowiada wykorzystanie ich do osiągnięcia samowystarczalności gazowej, ale utrudniony dostęp do głębokich złóż wymaga dużych funduszy i modernizacyjnego know-how, wciąż istnieją bariery, które nie zostały pokonane. PGNiG widzi w projektach wydobycia węglowodorów na Ukrainie swoją szansę. W pierwszej połowie przyszłego roku mają się zacząć poszukiwania odpowiednich złóż na terytorium naszego wschodniego sąsiada.
W październiku br. polski państwowy gigant zawarł także umowę z prywatną spółką, Energy Resources of Ukraine (ERU), która rozpoczyna wspólny projekt inwestycyjny na poszukiwanie i wydobycie złóż nieopodal granicy z Polską.
Co powinna zrobić Polska?
Wsparcie polskich firm, które chciałyby wziąć udział w prywatyzacji na Ukrainie, powinno być priorytetem polskiego rządu. Doświadczenia zdobyte podczas sprzedaży polskiego majątku Skarbu Państwa mogą znaleźć zastosowanie podczas ukraińskiej prywatyzacji państwowych aktywów.
W proces powinny włączyć się polska dyplomacja i wyspecjalizowane agendy państwowe, m.in. Polska Agencja Inwestycji i Handlu (PAIiH), a także Korporacja Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych (KUKE). Poprzez stworzenie odpowiednich instrumentów finansowych mogą one obniżyć ryzyko inwestycyjne i tym samym zachęcić polskie przedsiębiorstwa do ekspansji.
Należy także wspierać zaangażowanie UE i MFW w reformy na Ukrainie, które zmniejszają ryzyko inwestycyjne także dla naszych firm. Wsparcie wejścia rodzimych, mniejszych biznesów w odpowiednio zaplanowanych joint-venture z innymi zagranicznymi podmiotami mogłoby dodatkowo obniżyć koszty kredytów i ryzyko polityczne inwestycji przy końcowej premii na podobnym poziomie.
Polska powinna dokonać kolejnego kroku w swojej transformacji i dużo bardziej zaangażować się inwestycyjnie za granicą. Ukraina wydaje się odpowiednim kierunkiem. W ten sposób wzmocniona współpraca polska-ukraińska na poziomie gospodarczym może zapewnić obopólne korzyści, przyspieszając rozwój obu państw. Nie zmarnujmy tej szansy.
Artykuł (z wyłączeniem grafik) jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zezwala się na dowolne wykorzystanie artykułu, pod warunkiem zachowania informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o konkursie „Dyplomacja publiczna 2020 – nowy wymiar”. Prosimy o podanie linku do naszej strony.
Zadanie publiczne współfinansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w konkursie „Dyplomacja publiczna 2020 – nowy wymiar”. Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.
Paweł Musiałek
Michał Wojtyło