Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Koronawirus, lockdown, konstytucja, Soros, imigranci. Jak Orbán pozoruje demokrację bezpośrednią?

Koronawirus, lockdown, konstytucja, Soros, imigranci. Jak Orbán pozoruje demokrację bezpośrednią? Źródło: NATO North Atlantic - flickr.com

Pytania dotyczyły m.in. tego, czy Węgrzy odrzucają naciski Unii Europejskiej na zmiany w polityce migracyjnej. Hasłem plebiscytu okazało się: „Powstrzymajmy Brukselę”. W kolejnym mowa była o planie Sorosa, który polegać miał na ściągnięciu do UE miliona nielegalnych migrantów, którzy mieliby zbudować równoległe społeczeństwo, które z kolei toczyłoby wojny kulturowe z Europejczykami. Charakterystyczny jest pewien styl przygotowywania arkuszy ankiet. Odpowiedzi niezgodne z sugestią rządu brzmiały np. tak: „Pogódźmy się z tym, że to Bruksela dyktuje stawki wysokości podatków”, „Pozostawmy to, żeby [NGO] w sposób niekontrolowany kontynuowały swoje ryzykowne działania”. Wypowiedzi zgodne z linią rządu były następujące: „W sprawach przyszłości naszej gospodarki decyzja powinna należeć do nas, Węgrów” albo „Domagamy się tego, aby to Węgrzy decydowali o wysokości podatków”.

31 sierpnia 2020 r. zakończyły się na Węgrzech kolejne narodowe konsultacje. To inicjatywa, którą węgierskie władze przywołują jako najlepszy dowód na to, że demokracja na Węgrzech ma się świetnie. Jak bowiem można uznać za niedemokratyczny kraj, którego władze co roku, a czasem nawet kilkukrotnie w ciągu roku, wysyłają wszystkim obywatelom ankietę, w której pytają o ich zdanie na temat najważniejszych politycznych kwestii?

Narodowe konsultacje to namiastka referendum, jednak bez organizowania plebiscytu. Ich wyniki w praktyce nie mają najmniejszego znaczenia, ponieważ bierze w nich udział w zasadzie wyłącznie elektorat koalicji Fidesz-KDNP, a zatem wynik jest zgodny z oczekiwaniami rządu. Gdy przed dekadą Viktor Orbán doszedł do władzy, sformalizował nowy rodzaj zaproponowanej przez siebie umowy społecznej, którą nazywa się Narodowym Systemem Współdziałania (węgierski skrótowiec – NER).

Ta polityczna idea została zinstytucjonalizowana poprzez przyjętą przez parlament ustawę i rozporządzenie. Do dziś interpretowana jest jako nieograniczony mandat do prowadzenia polityki, udzielony premierowi, rządowi i superwiększości Fidesz-KDNP, który upoważnia do politycznych decyzji realizujących wolę ludu, której urzeczywistnienie nie może być w żaden sposób ograniczane. W związku z takim podejściem od dekady Fidesz nie publikuje programów wyborczych, gdyż twierdzi, że Węgrzy wiedzą, że głosują za utrzymaniem państwa budowanego według zasad NER.

W tegorocznej edycji narodowych konsultacji udział wzięło ponad 1 mln 793 tys. osób, które wypełniły swoje ankiety w sieci lub w sposób tradycyjny i odesłały je na koszt rządu. W ostatnich wyborach parlamentarnych w 2018 r. na koalicję Fidesz-KNDP głosowały prawie 3 mln osób. W uproszczeniu oznacza to, że na udział w ważnym dla premiera wydarzeniu zdecydowało się mniej więcej 60% z nich.

Szlachetne początki

Ale zacznijmy od początku. Jeszcze w czasach, w których Viktor Orbán pozostawał w opozycji, zarzucał ówczesnej koalicji socjaldemokratów i liberałów brak wrażliwości na głos Węgrów. W 2005 r. apelował o organizowanie czegoś na wzór wysłuchań publicznych, w czasie których Węgrzy mogliby wyrażać swoje stanowisko wobec polityki rządu, ale bez konieczności organizowania kosztownych referendów.

Rok 2005 został przez ówczesnego lidera opozycji ogłoszony rokiem konsultacji narodowych. To wówczas po raz pierwszy Węgrzy otrzymali za pośrednictwem poczty ankiety do wypełnienia. Podkreślmy – Fidesz był wówczas partią opozycyjną.

W kolejnym roku, tuż przed wyborami parlamentarnymi w 2006 r., Orbán zaprezentował członków Rady Konsultacji Narodowej, w skład której wchodziło dziesięć osób, w tym m.in. Imre Pozsgay, jedna z najważniejszych postaci węgierskiej transformacji 1989 r., członek reformatorskiego skrzydła Węgierskiej Partii Komunistycznej. Był to organ doradczy, z którym miano konsultować rozwiązania, które można byłoby wdrożyć na Węgrzech po przejęciu władzy. Jednak wybory, które odbyły wiosną 2006 r., Fidesz przegrał.

Cztery lata później, kiedy Fidesz w 2010 r. doszedł do władzy, narodowe konsultacje wpisały się na dobre w krajobraz Węgier. Zarówno w ten polityczny, jak i ten rozumiany dosłownie ze względu na promujące konsultacje plakaty, które pojawiają się regularnie na ulicach.

Nie liczy się udział, a wynik

Ankiety otrzymują osoby, które posiadają odpowiednik meldunku na Węgrzech. Zatem do grupy tej zaliczamy obywateli Węgier, jak i osoby, które przyjechały do kraju np. w celu podjęcia tam pracy zarobkowej. Pewnym kuriozum jest fakt, że są to również ludzie nieposiadający lub pozbawieni praw wyborczych, a zatem trudno uznać, że wzięcie przez nich udziału w narodowych konsultacjach daje mandat do legitymacji działań węgierskiego rządu.

W praktyce rozsyłanych jest kilka milionów listów, które traktowane są przez władze w sposób priorytetowy, tzn. mają pierwszeństwo przed wszelką inną korespondencją. Tyczy się to także listów zwrotnych wysyłanych na koszt skarbu państwa.

Ankiety można odesłać pocztą, ale także wypełnić je w Internecie. Ta ostatnia forma budzi duże kontrowersje, bowiem formularz można uzupełnić bez weryfikacji swoich danych, tzn. można wpisać dowolne. W sieci pojawiały się screeny, którymi uwieczniano wypełnianie ankiet danymi np. węgierskich bohaterów narodowych. Co więcej, liczba ankiet papierowych jest policzalna, tzn. otrzymują je osoby posiadające węgierskie obywatelstwo, jak i prawo pobytu. To konkretna liczba, która jednak nie jest upowszechniana. Przyjmijmy, że będzie to ok. 8 mln ankiet. Jednak istnieje możliwość odesłania ich w sposób tradycyjny, ale także równolegle wypełnienia ich elektronicznie. Zatem hipotetycznie udział w konsultacjach mogłoby wziąć ponad 16 mln osób. Węgierski rząd nie informuje o liczbie otrzymanych ankiet w rozbiciu na te przekazane w sposób tradycyjny i te przekazane drogą elektroniczną. Nie informuje także o tym, jaka liczba ankiet – pocztowych lub wypełnionych w sieci – uzupełniona była fałszywymi danymi. Oznacza to, że nie wiemy, jak duża jest de facto próba.

Rząd komunikuje, że narodowe konsultacje są badaniem opinii publicznej przeprowadzonym na dużej, reprezentatywnej próbie. Problem w tym, że metodologicznie jest ona niemożliwa do zdefiniowania, co zresztą okazuje się korzystne dla władzy.

Liczba osób, która bierze udział w konsultacjach, nie wydaje się kluczowa przynajmniej z punktu widzenia komunikacji węgierskiego rządu. Odbyły się takie konsultacje, w których odpowiedzi udzieliło kilkaset tysięcy osób. Były też takie, w których liczba uzupełnionych ankiet sięgała 2 milionów. Za każdym razem ich efekt przedstawiany jest jako mandat legitymizujący politykę rządu.

Zamiast referendum

Wyniki konsultacji zawsze jak dotąd okazywały się zgodne z linią rządu. Można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że udział w nich biorą w największej mierze zwolennicy premiera.

W czasie sporu Budapesztu z Brukselą w temacie kwot migrantów Viktor Orbán zabrał ze sobą na unijny szczyt kartony z ankietami, które miały uzmysłowić unijnym politykom, że Orbán wypełnia wolę Węgrów. Zwolennicy rządu i sami politycy koalicji bazują w swojej komunikacji wyłącznie na wyniku procentowym osób popierających rząd. Tak np. 91% Węgrów miało poprzeć uchwalenie nowej konstytucji.

Premier Węgier tłumaczył wówczas, że nie ma potrzeby organizowania referendum, bowiem Węgrzy otrzymali kwestionariusz w ramach narodowych konsultacji. Na osiem milionów wysłanych ankiet składających się z dwunastu pytań odpowiedź odesłało nieco ponad milion osób. Gdybyśmy literalnie traktowali refleksję o referendum, to sytuacja była taka, jakby w referendum frekwencja wyniosła 12,5%.

Warto nadmienić, że sprawa konstytucji budziła tak duże emocje w dyskursie politycznym, że tryb uchwalania zmian sprawił, że nazywana jest ona konstytucją Fidesz. W pracach na poziomie komisji udziału nie brali przedstawiciele opozycji, a w samym głosowaniu w Zgromadzeniu Krajowym nieobecni byli przedstawiciele partii lewicowych.

Na każdy (kontrowersyjny) temat

Najgłośniejszymi narodowymi konsultacjami okazały się te, które związane były z postacią George’a Sorosa (właśc. Györgya Sorosa). Odbiły się szerokim echem w zagranicznych mediach. Zarzucano wówczas węgierskim władzom antysemityzm, czego dowodzić miały m.in. naklejki w węgierskim metrze zachęcające do udziału w konsultacjach. Znajdowały się na ziemi, a zatem pasażerowie deptali Sorosa.

Na przestrzeni lat narodowe konsultacje dotyczyły m.in. systemu emerytalnego (2010), rok później – nowej ustawy zasadniczej i kwestii socjalnych (m.in. kredytów w walutach obcych, wsparcia szkolnictwa), w kolejnym roku – kwestii gospodarczych dotyczących m.in. płac i emerytur minimalnych.

Szczególnie istotne dla władzy były konsultacje przeprowadzone w 2015 r., dotyczące imigracji i terroryzmu. Powiązanie tych dwóch elementów nie było rzecz jasna przypadkowe. To wówczas wykorzystano reklamy outdoorowe, które obecnie stanowią już normę. Są charakterystyczne, bowiem na niebieskim tle znajduje się żółty napis informujący o narodowych konsultacjach, a białymi, grubymi literami zapisano treść właściwą – np. „Twój kraj, Twój głos” (2020), „Plan Sorosa. Nie pozostawimy bez słowa” (2017), „Powstrzymajmy Brukselę!” (2017).

W październiku 2016 r. odbyło się referendum, w którym Węgrzy mieli wyrazić opinię na temat odrzucenia systemu relokacji migrantów. Ze względu na niską frekwencję było ono nieważne, jednak nie miało to żadnego wpływu na politykę rządu. Rok 2017 został przez Orbána określony mianem walki z Unią Europejską. Stąd też właśnie w 2017 r. konsultacje odbyły się dwukrotnie, wiosną i jesienią.

Pytania wiosną dotyczyły m.in. tego, czy Węgrzy odrzucają naciski Brukseli na zmiany w polityce migracyjnej, a także energetycznej. Ta ostatnia miała doprowadzić do znaczącego wzrostu cen energii na Węgrzech. Hasłem tego plebiscytu było: „Powstrzymajmy Brukselę”. Jesienią mówiono o planie Sorosa, który polegać miał na ściągnięciu do UE miliona nielegalnych migrantów, którzy mieliby zbudować równoległe społeczeństwo, które z kolei toczyłoby wojny kulturowe z Europejczykami. Przed rokiem Węgrów pytano o to, czy państwo ma chronić rodzinę, a także czy wsparcie socjalne od kraju powinno wciąż być uzależnione od tego, czy rodzic pracuje.

Charakterystyczny jest pewien styl przygotowywania arkuszy ankiet, który w sposób nachalny sugeruje odpowiedź. W 2017 r. w czasie konsultacji odpowiedzi niezgodne z sugestią rządu brzmiały np. tak: „Pogódźmy się z tym, że to Bruksela dyktuje stawki wysokości podatków”, „Pozostawmy to, żeby dalej, w sposób niekontrolowany kontynuowały [NGO] swoje ryzykowne działania”. Wypowiedzi zgodne z linią rządu były następujące: „W sprawach przyszłości naszej gospodarki decyzja powinna należeć do nas, Węgrów”, „Domagamy się tego, aby to Węgrzy decydowali o wysokości podatków”.

Pozorowana demokracja bezpośrednia

Zakończona pod koniec wakacji edycja konsultacji poświęcona była walce z koronawirusem i ponownym uruchomieniem gospodarki. W pierwszym pytaniu poproszono o opinię na temat tego, które ze wskazanych ograniczeń są dla Węgrów tolerowane w wypadku konieczności wprowadzenia kolejnego lockdownu. W kolejnych pytaniach sprawdzano opinie, czy powinno się w sposób szczególny chronić domy opieki, czy dzieci i nauczyciele powinni mieć darmowe łącza internetowe ze względu na konieczność nauczania na odległość, a także czy zagraniczne przedsiębiorstwa i banki powinny dołożyć się do funduszu przeznaczonego na walkę z koronawirusem (co nota bene już się dzieje).

Wreszcie mowa o drugim planie Sorosa. Ten dotyczyć ma funduszy unijnych, które miały zostać przeznaczone na podźwignięcie z kryzysu europejskiej gospodarki. Zdaniem autorów kwestionariusza jest to realizacja planu Sorosa, który polega na tym, by kraje zadłużyły się u spekulantów i potem spłacały swoje zobowiązania przez kolejne pokolenia. Ta myśl została tu powielona w sposób dosłowny.

Trudno ostatecznie policzyć, ile edycji narodowych konsultacji już przeprowadzono. Jest to związane z różnym sposobem ich liczenia. Możemy przyjąć, że ostatnim przyporządkujemy liczbę 10 bądź 11. Na kampanie związane z narodowymi konsultacjami rząd wydaje ogromne sumy. Jakie? To trudne do ustalenia, bo władze regularnie odmawiają ujawnienia takich danych. W połowie lipca opublikowano zbiorcze zestawienie kosztów poniesionych przez państwo w związku z prowadzeniem narodowych konsultacji. Dotyczy ono okresu 2016-2020, a wliczono do nich część kosztów tegorocznych konsultacji narodowych. Dlaczego nie całe? Termin zakończenia bieżących konsultacji został już dwukrotnie wydłużony.

Łączne wydatki opiewają na kwotę 7,5 mld HUF, tj. prawie 94 mln złotych. Brakuje tutaj jednak tych powziętych w latach 2010-2016, a przede wszystkim konsultacji z 2015 r. o imigracji i terroryzmie. Według udostępnionych danych najkosztowniejsze narodowe konsultacje związane były z rokiem 2017 i konsultacjami w sprawie Sorosa. Co istotne, wydatki zamieszczone na stronach rządu nie zostały ujęte w rozbiciu na poszczególne składowe. Jednakże pewne jest, że największą część tych środków przeznacza się na kampanie reklamowe w telewizji, prasie, Internecie, radiu czy outdoorze.

Narodowe konsultacje stały się narzędziem politycznym legitymującym działania władzy, ale także sposobem na dotowanie węgierskiej poczty i przychylnych rządowi mediów. Polityczną istotą narodowych konsultacji jest podkreślanie przez węgierskie władze (oskarżane o autorytaryzm), że sięgają po narzędzia demokracji bezpośredniej. Konsultacje pełnią także ważną funkcję w dyskursie politycznym – rządzący podkreślają, że wsłuchując się w opinię obywateli, zyskują mandat do kontynuacji kierunków polityki realizowanej przez rząd. Stanowi to także, co wskazano wcześniej, kartę przetargową w negocjacjach m.in. na temat polityki imigracyjnej na poziomie UE. Ostatnie narodowe konsultacje w opinii rządu determinują politykę władz wobec koronawirusa, szczególnie w obszarze akceptowanych przez Węgrów obostrzeń stosowanych w celu spowolnienia rozprzestrzeniania się pandemii COVID-19.

Anglojęzyczna wersja materiału do przeczytania tutaj. Wejdź, przeczytaj i wyślij swoim znajomym z innych krajów!

Artykuł (z wyłączeniem grafik) jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zezwala się na dowolne wykorzystanie artykułu, pod warunkiem zachowania informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o konkursie „Dyplomacja publiczna 2020 – nowy wymiar”. Prosimy o podanie linku do naszej strony.

Zadanie publiczne współfinansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w konkursie „Dyplomacja publiczna 2020 – nowy wymiar”. Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.