Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Konstanty Pilawa  29 października 2020

Czas próby dla katolików: sumienie, doktryna, polityczna roztropność [WYROK TK]

Konstanty Pilawa  29 października 2020
przeczytanie zajmie 10 min

Z perspektywy katolika mamy do czynienia z sytuacją, w której z jednej strony nauczanie Kościoła na temat przerywania ciąży oraz roli wiernych działających w sferze publicznej jest jasne i klarowne, z drugiej zaś musimy zmierzyć się z gigantyczną skalą ulicznych protestów organizowanych w trakcie epidemii, a przez to tworzących realne ryzyko wzrostu liczby zarażeń i śmierci z powodu koronawirusa. Nie ma trzeciego wyboru: albo nauczanie Kościoła, albo dążenie do uspokojenia nastrojów społecznych i opowiedzenie się w jakiejś mierze za postulatami protestujących. Ja wybieram nauczanie. Jednak każdy katolik, a szczególnie ten działający w przestrzeni publicznej, musi rozstrzygnąć ten trudny dylemat samodzielnie. Ostatnią instancją dla katolika pozostaje bowiem zawsze sumienie, nie litera kościelnego prawa. Jakkolwiek byśmy nie wybrali jako społeczeństwo, bez politycznej roztropności, wiedzy i empatii względem ideowych oponentów obecny kryzys będzie tylko eskalował.

Potrzeba miłosierdzia i prostej mowy

Sądzę, że każdy przekaz publiczny formułowany przez katolika powinien zaczynać się w obecnej sytuacji od dwóch prostych komunikatów. To warunki wstępne dla zaistnienia jakiejkolwiek szansy na wysłuchanie tego, co mamy do powiedzenia. I bynajmniej nie chodzi tutaj o żadne rozmywanie przekazu.

Po pierwsze, trzeba wzywać do empatii, roztropności i braku nienawiści. Obecny konflikt dzielący społeczeństwo dotyczy bowiem fundamentalnych rozstrzygnięć. A historia konfliktów o sprawy kardynalne pokazuje, że są one najtrudniejsze do rozwiązania i najbardziej bolesne. Nie jesteśmy po prostu „za” lub „przeciw” jakiemuś prawu. Spieramy się się o to, kim jest człowiek, kiedy zaczyna się życie ludzkie, jaka powinna być w tych sprawach rola państwa i prawa.

Dlatego zanim katolik zacznie prezentować w sposób możliwie najbardziej rzeczowy i pozbawiony zbędnej retoryki swoje poglądy, powinien zacząć od miłosierdzia i sprzeciwu wobec używania jakiejkolwiek przemocy. Jak wyraził się w ostatnim filmie ojciec Szustak, protestujących nie można bić, ale trzeba zrobić im herbaty, jednocześnie nie pozwalając na profanację świątyń.

Po drugie, każda wypowiedź katolika powinna w precyzyjny i syntetyczny sposób wykładać nauczanie Kościoła. Musimy opanować pokusę przeintelektualizowania naszych wypowiedzi, które często zakrywają prawdziwe intencje. Nasza mowa powinna być teraz prosta, pozbawiona chwytów retorycznych i niedomówień. Wśród protestujących znajdziemy zarówno katolików, którzy tego nauczania nie znają lub nie zgadzają się z nim, jak i nie-katolików, którzy błędnie je rozumieją (często także z winy samych katolików). To dlatego trzeba krótko je przypomnieć, a jednocześnie poddać interpretacji obejmującej aktualny kontekst.

Nie chodzi również o samą temperaturę i fundamentalność sporu. Dla każdego sumienia, katolickiego czy nie, obecna sytuacja stanowi wyzwanie. Nie ma tutaj prostych odpowiedzi, co nie znaczy, że nie jest możliwe sformułowanie odpowiedzi jednoznacznej. To jest w tej sytuacji konieczne. Symetryzm tylko będzie teraz zaogniał nastroje po obu stronach.

Stanowisko Kościoła katolickiego na temat aborcji

Mówiąc o stanowisku Kościoła, mam na myśli dokumenty takie jak Katechizm Kościoła Katolickiego (2270-2275), encyklikę Evangelium Vitae oraz stanowisko Kongregacji Nauki i Wiary, w szczególności deklarację Questio de abortu Notę doktrynalną o niektórych aspektach działalności i postępowania katolików w życiu politycznym.

Według Kościoła katolickiego przerwanie ciąży jest złem w każdym przypadku, a ochrona życia obowiązuje od samego poczęcia. Powstanie zygoty to jedyny obiektywny moment służący wyznaczeniu chwili rozpoczęcia ludzkiej egzystencji. Dlatego to właśnie od poczęcia powinny być przyznane prawa osoby. Stąd też zarówno przesłanka patoembrionalna/eugeniczna, jak i przesłanka z czynu zabronionego (gwałtu, kazirodztwa), nie są wystarczające, abyśmy intencjonalnie i celowo mogli usunąć ciążę bez zadania śmierci.

Nie zmieniają tego również dwa wskazywane przez naukę w tym kontekście przypadki. Jeden, w którym zamiast jednego życia, powstają dwa, czyli przypadek bliźniąt jednojajowych; oraz drugi – sytuacji, w której dochodzi do wykształcenia zaśniadu graniastego – patologii ciąży wynikającej z nieprawidłowego zapłodnienia komórki jajowej. Nie można bowiem za pośrednictwem przypadku patologicznego i chorobowego podważać występującej normy.

Co nie znaczy, że ekstremalne okoliczności nie stanowią przesłanek do zmniejszenia ciężaru grzechu. W sytuacjach granicznych na jednej stronie szali mamy pełnowartościowe życie dziecka, choćby nie wiem jak chorego a na drugiej często trudne do wyobrażenia cierpienie psychiczne i fizyczne matki i dziecka oraz przytłaczające obciążenie psychiczne i fizyczne wynikające z konieczności opieki nad takim dzieckiem już po urodzeniu. Zawsze jednak, mimo całej empatii, miłosierdzia i szacunku dla takiego cierpienia, życie ludzkie jest wartością nadrzędną, z której nie można rezygnować.

Kościół wydaje się też oddalać często przytaczany argument z heroizmu, który brzmi: nie możemy zmuszać matki do czynów wykraczających poza zdolność zwykłego człowieka do poświęcenia. Tak, zmuszanie do heroizmu jest nieetyczne. Jednak tutaj nie mamy do czynienia z heroizmem sensu stricto. Heroizm jest bowiem postawą, w której osoba naraża własne życie, aby uratować życie drugiego człowieka. Zadanie śmierci nie może być rozwiązaniem chroniącym przed zajęciem postawy heroicznej.

Heroizmem, w szerszym znaczeniu, można również nazywać decyzję, aby poświęcić własne życie opiece nad dzieckiem z niepełnosprawnością lub nieuleczalną chorobą, co zauważa papież Franciszek w komunikacie skierowanym w stronę Polek. To, czy dana postawa jest heroiczna, czy jest tym ponadstandardowym zachowaniem, do którego nie można nikogo zobowiązać, zależy od okoliczności. Jeśli stoimy przed dramatycznym wyborem: zadać śmierć lub zachować się heroicznie, nie mamy innego wyjścia. Musimy się domagać postawy, którą w pozostałych okolicznościach nazywalibyśmy heroiczną. Postawienie przed taką alternatywą heroiczność tę osłabia.

Postawą nieheroiczną w pełni, lecz zasługującą na wielki szacunek, jest sytuacja, w której matka po urodzeniu dziecka z niepełnosprawnością lub nieuleczalną chorobą albo też dziecka poczętego w wyniku gwałtu decyduje się na oddanie takiego dziecka w odpowiednie ręce, rezygnując z jego wychowania.

W sytuacji aborcji po jednej stronie mamy wydanie dziecka na pewną śmierć a po drugiej często niewyobrażalne cierpienie matki, ale jednak nie poświęcenie jej życia jako takiego. Zabójstwo lub zgoda na nie nigdy nie mogą stanowić przykładu heroizmu, nawet w tak granicznych sytuacjach. Tylko gdy lekarz ratuje życie matki, a w konsekwencji tych działań – choć pozbawiony takiej intencji – uśmierca dziecko, stanowi sytuację, w której na gruncie nauki Kościoła działanie to jest dozwolone. To tzw. aborcja pośrednia, której celem jest pomoc matce w przypadku bezpośredniego zagrożenia jej życia.

Kościół katolicki o publicznej działalności katolików

To wymagające prawo moralne – niezmienne w nauczaniu Kościoła i powtarzane przez kolejnych papieży – stanowi wyzwanie dla sumień wszystkich katolików, a w sposób szczególny dla katolików znajdujących się w tak dramatycznie trudnych sytuacjach życiowych jak wskazane wyżej. Ten rygoryzm i bezwzględność często powodują, że katolicy nie chcą, aby tak sformułowane prawo moralne było jednocześnie prawem państwowym.

Wzbraniają się bowiem przed narzucaniem swojego zdania społeczeństwu, wiedząc, że jego większość nie zgadza się na usankcjonowany prawnie rygoryzm. Są katolicy, którzy w imię takich motywacji popierają obecne protesty. Oddzielają, jak sądzę, swój prywatny światopogląd od tego reprezentowanego publicznie lub po prostu z tym elementem nauczania Kościoła się nie zgadzają. Nauczanie Kościoła jednak również w tym aspekcie, a więc działalności publicznej katolików odnośnie ochrony życia, jest precyzyjne i równie wymagające.

Po pierwsze, zaangażowanie katolików w sprawy publiczne, w tym nawet najbardziej gorący parlamentarny spór, nie jest przywilejem, lecz obowiązkiem. Jak stwierdza ówczesny prefekt Kongregacji Nauki Wiary, Joseph Ratzinger, „gdy wierni świeccy wypełniają wspólne powinności obywatelskie, kierując się «głosem sumienia chrześcijańskiego« (7) oraz zgodnie z wartościami, które ono dyktuje, spełniają także właściwe sobie zadanie ożywiania duchem chrześcijańskim porządku doczesnego, respektując jego naturę i prawowitą autonomię (8) oraz współdziałając z innymi obywatelami z właściwą sobie kompetencją i na własną odpowiedzialność (9). Z tego fundamentalnego nauczania Soboru Watykańskiego II wypływa wniosek, że «świeccy nie mogą rezygnować z udziału w polityce, czyli w różnego rodzaju działalności gospodarczej, społecznej i prawodawczej, która w sposób organiczny służy wzrastaniu wspólnego dobra»”.

Po drugie, katolicy nie mogą – zdaniem emerytowanego papieża – wspierać poglądu, że demokracja ufundowana jest na relatywizmie moralnym, który w systemie prawa dopuszcza pluralizm etyczny. Ten pluralizm istnieje, ale państwo nie powinno wspierać i sankcjonować tych jego aspektów, które stanowią fundament systemu prawnego. Chrześcijanin szanuje i respektuje różnice zdań, ale ma wyrażać swój jednoznaczny sprzeciw w kwestiach fundamentalnych.

W tej sprawie nie ma miejsca na negocjacje: „Chrześcijanin winien «w zakresie porządku spraw doczesnych uznawać uprawnione różnice poglądów» (15), ale zarazem musi też wyrażać sprzeciw wobec koncepcji pluralizmu opartej na relatywizmie moralnym, która szkodzi samej demokracji, ta bowiem potrzebuje prawdziwych i solidnych podwalin, to znaczy zasad etycznych, które ze względu na swą naturę i rolę, jaką pełnią w życiu społecznym, nie mogą być przedmiotem «negocjacji»”.

Po trzecie, według stanowiska Kongregacji katolicy nie mogą zgadzać się na żaden kompromis w kwestiach tak fundamentalnych jak definicja osoby i ochrona jej życia: „Kościół ma świadomość, że z jednej strony demokracja jest najlepszą formą bezpośredniego uczestnictwa obywateli w podejmowaniu decyzji politycznych, z drugiej strony jednak jest możliwa tylko w takiej mierze, w jakiej opiera się na prawidłowej wizji osoby (17). W odniesieniu do tej zasady katolicy nie mogą zgodzić się na żaden kompromis, w przeciwnym bowiem razie zanikałoby w świecie świadectwo chrześcijańskiej wiary oraz jedność i wewnętrzna integralność samych wiernych. Demokratyczna struktura, na której ma się opierać budowa nowoczesnego państwa, byłaby dość nietrwała, gdyby jej podstawą i ośrodkiem nie była osoba ludzka”.

To odmienna sytuacja niż przytaczany często fragment z Evangelium Vitae Jana Pawła II: „Jeśli nie byłoby możliwe odrzucenie lub całkowite zniesienie ustawy o przerywaniu ciąży, parlamentarzysta, którego osobisty absolutny sprzeciw wobec przerywania ciąży byłby jasny i znany wszystkim, postąpiłby słusznie, udzielając swego poparcia propozycjom, których celem jest ograniczenie szkodliwości takiej ustawy i zmierzających w ten sposób do zmniejszenia jej negatywnych skutków na płaszczyźnie kultury i moralności publicznej. Tak postępując bowiem, nie współdziała się w sposób niedozwolony w uchwalaniu niesprawiedliwego prawa, ale raczej podejmuje się słuszną i godziwą próbę ograniczenia jego szkodliwych aspektów”.

Wskazanie te nie mają nic wspólnego z ingerencją Kościoła w życie polityczne, bo tutaj – również według nauczania – uznaje się autonomię przestrzeni państwowej i kościelnej. Nakaz nieingerencji ma jednak swoje granice: „Zgodnie z katolicką doktryną moralną, laickość pojmowana jako autonomia sfery obywatelskiej i politycznej w stosunku do sfery religijnej i kościelnej – ale nie w odniesieniu do zasad moralnych – jest wartością przyswojoną już i uznaną przez Kościół, należącą do dziedzictwa wypracowanego przez cywilizację”.

Nakaz ten wynika wprost z innego rozstrzygnięcia. Mianowicie katolik wezwany jest do integralności. W kwestiach fundamentalnych nie istnieje dla katolików podział na światopogląd prywatny i publiczny: „W ich życiu nie może być dwóch równoległych nurtów: z jednej strony tak zwanego życia »duchowego« z jego własnymi wartościami i wymogami, z drugiej tak zwanego życia »świeckiego«, obejmującego rodzinę, pracę, relacje społeczne, zaangażowanie polityczne i kulturalne. Latorośl wszczepiona w krzew winny, którym jest Chrystus, przynosi owoce w każdej sferze działalności i istnienia”.

Fundamentalny wniosek dotyczy również tego, jak katolicy powinni podchodzić do nauczania Kościoła w tych trudnych tematach. Ostatnią instancją jest osobiste sumienie: „Zabierając głos w tej sprawie, Urząd Nauczycielski Kościoła nie zamierza sprawować władzy politycznej ani odbierać katolikom prawa do wolności opinii w konkretnych sprawach. Pragnie natomiast – zgodnie z właściwą sobie misją – kształtować i oświecać sumienia wiernych, tych zwłaszcza, którzy poświęcają się działalności politycznej, tak aby ich wysiłki przyczyniały się zawsze do integralnego postępu człowieka i dobra wspólnego”.

Co z tym wszystkim zrobić?

Encykliki papieskie i stanowisko Kongregacji Nauki Wiary lub nawet Katechizm Kościoła Katolickiego nie stanowią ostatecznej instancji dla katolika. Można również z perspektywy katolickiej z tymi dokumentami polemizować. Jeśliby radykalnie zmieniły się okoliczności lub w rozumowaniu papieży i prefektów znaleźlibyśmy jakąś lukę, wówczas można, a nawet trzeba je wyrażać. Ja jednak w tym nauczaniu żadnej luki ani zmieniających się okoliczności nie widzę.

Czy od 1995 r., czyli momentu opublikowania Evangelium Vitae, encykliki Jana Pawła II, lub od 2002 r., czyli powstania cytowanego wyżej stanowiska Kongregacji Nauki Wiary dotyczącego działalności katolików w przestrzeni publicznej, jakoś radykalnie zmieniły się okoliczności? Dokonano jakiegoś przełomowego odkrycia naukowego, które podważałoby założenia antropologiczne przyjmowane przez Kościół katolicki lub jego argumentację prawno-naturalną? Nic mi o tym nie wiadomo. Czy istnieją jakieś przesłanki, bym mógł podważać rozumowanie przedstawione przez papieża w tym dokumencie? Nie widzę ich. W końcu: czy jakiś argument pozwala mi poprzeć prawo umożliwiające zabijanie ludzi, nawet radykalnie słabych, upośledzonych i ułomnych? Nic nie pozwala mi poprzeć takiego prawa. Każdy katolik w Polsce stoi dziś przed takim samym dylematem: czy istnieje jakaś przesłanka, która pozwala mi dopuścić do zabicia takiego człowieka? Mnie nie pozwala. To jest jednak tylko moje zdanie i mogę się mylić.

Czy wobec tego uznaję orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego za zasadne? Z perspektywy katolickiej aksjologii – tak i cieszę się, że zostało sformułowane. Czy przerażają mnie protesty i uważam, że katolicki polityk powinien się pod nimi ugiąć? Nie przerażają mnie, i uważam, że polityk katolicki powinien podnieść rękę zgodnie ze swoim sumieniem, jeśli odpowiedni projekt pojawi się w Sejmie, a który będzie precyzował stanowisko TK. Co powinni zrobić teraz parlamentarzyści katoliccy? Chciałbym, żeby publicznie reprezentowali nauczanie Kościoła, ale decyzję trzeba pozostawić ich sumieniom.

Wiem jednak, że rolą Kościoła, a więc i świeckich, jest dzisiaj przede wszystkim tonowanie nastrojów, miłosierdzie, empatia, nie eskalowanie konfliktu, bo to do niczego nie prowadzi. Nie możemy odpowiadać przemocą na przemoc. Musimy bronić drzwi świątyni, ale nie dawać się prowokować. Ponad wszystko również musimy pamiętać, że rzeczywistość polityczna i prawo nie powstrzymają zła w pełni.

W obecnej rzeczywistości politycznej trzeba być również skrajnie naiwnym, aby sądzić, że możliwe jest pełne wprowadzenie nauczania Kościoła w zakresie przerywania ciąży do polskiego ustawodawstwa. Moim celem w tym tekście nie jest proponowanie konkretnych rozwiązań prawnych, ale przypomnienie nauczania Kościoła z podkreśleniem nadrzędnej funkcji sumienia, których wyroki obowiązują wszystkich katolików, i to dużo bardziej niż wyrok jakiegokolwiek świeckiego sądu czy trybunału.

Co więcej, dzisiejsze powszechnie dostępne możliwości powodują, że system prawa będzie można skutecznie omijać. Jednak nawet jeśli to prawda, to nie możemy sądzić, że uchwalane prawo nie ma znaczenia. Gdyby go nie miało, podważalibyśmy istnienie państwa, do którego najważniejszych zadań należy właśnie tworzenie i egzekwowanie prawa. Trzeba pamiętać, że system prawa nie jest stworzony tylko dla nas i nasze dzieci będą wzrastały w takim lub innym otoczeniu prawnym. Prawo kształtuje obyczaje, nawet jeśli robi to ułomnie i nieskutecznie, to jednak nie można tego faktu pomijać.

***

Biorąc pod uwagę całe zaprezentowane wyżej stanowisko nie mogę zapomnieć o jeszcze jednej sprawie. Nauczanie Kościoła, niewyobrażalne cierpienie ludzi, sumienie, działalność polityczna katolików, system prawa dotyczący wielu ważnych dla chrześcijan kwestii – to wszystko są sprawy fundamentalnie istotne. Nie możemy jednak zapominać, że dotyczą doczesności. Jako katolicy nie uczestniczymy w „kulturowej wojnie światów”, ale walczymy o osobiste zbawienie.

Mogę się mylić, ale prawdopodobnie poglądy, które zaprezentowałem, już są lub wkrótce staną się poglądami społecznej mniejszości. Jeśli tak, i bezwzględne mechanizmy demokracji zadziałają, prawdopodobnie czeka mnie w jakiejś perspektywie zderzenie z systemem prawa, który w sposób daleko bardziej posunięty niż teraz, nie będzie odpowiadał nauczaniu Kościoła. W granicach prawa będę wówczas protestował, ostatecznie jednak będę musiał oddać cesarzowi co cesarskie, a Bogu to, co Boskie.

Portal klubjagiellonski.pl istnieje dzięki wsparciu Darczyńców indywidualnych i Partnerów. Niniejszy tekst opublikowany został w ramach działu „Architektura społeczna”, którego rozwój wspiera Orange Polska.

Tym dziełem dzielimy się otwarcie. Utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony oraz przedrukowanie niniejszej informacji.