Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Musiałek: Z początku rząd udawał, że ma wszystko pod kontrolą. Teraz to się kończy

Musiałek: Z początku rząd udawał, że ma wszystko pod kontrolą. Teraz to się kończy Źródło: Kancelaria Premiera - flickr.com

„Politycy prawicy mogą się nawet delikatnie dystansować od wyroku, czego nie mogliby robić, gdyby ta zmiana nastąpiła poprzez nowelizację ustawy. Poza tym będą wskazywać na poprzedników. Będą mówić, że wyrok TK nie jest żadną zmianą linii orzeczniczej, tylko wpisuje się w dotychczasową linię, co zresztą jest prawdą. Gdyby dziś z Trybunale byli Zoll i Rzepliński, pewnie głosowaliby w tej sprawie tak samo jak Pawłowicz. Przecież w 1996 roku SLD przepchnęło przez Sejm liberalizację ustawy antyaborcyjnej i Trybunał to w 1997 roku skasował. Nawet gdyby PiS nie przejął Trybunału, to wyrok w innym składzie sędziowskim mógłby być identyczny, jeśli spojrzeć na dotychczasowy dorobek prawny tej instytucji” – mówi Paweł Musiałek, dyrektor Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego, w wywiadzie dla Gazeta.pl o narastających kłopotach rządu w walce z epidemią.

„Państwo polskie jest dziurawe tak samo, jak było, tutaj niewiele nie zmienia. I elektorat to wie. Jak czekałeś dwa lata w kolejce do reumatologa, to co z tego, że teraz w TVN zobaczysz, że karetki z covidowcami też stoją w kolejce? Dla większości to nie jest żadna nowość. Oczywiście, jak ofiar bez pomocy lekarskiej będą tysiące, to nastroje się zmienią radykalnie. Uważam, że to scenariusz możliwy, ale na szczęście wciąż nie bazowy. Oni zresztą początkowo radzili sobie z pandemią całkiem nieźle. W sytuacjach kryzysowych mamy oczywiście improwizację, a nie procedury – i to niezależnie, kto jest u władzy – ale jak na standardy polskiego państwa ta improwizacja była dotąd udana” – uważa ekspert.

„W pewnym momencie zaczęli udawać, że mają wszystko pod kontrolą. Początkowo polityka prowadzona przez rząd była dobra, bo w miarę uczciwa, Szumowski komunikował nie tylko to, co robią, ale też to, czego nie wiedzą. Trochę się odkrył i społeczeństwo to doceniło. Jak władza potrafi powiedzieć „nie wiem”, to sama czuje pokorę wobec rzeczywistości i nie śpi. A potem była kampania wyborcza i rząd przyjął fatalną strategię komunikacyjną, która wyglądała mniej więcej tak: „My wszystko kontrolujemy, jest świetnie, a jak ktoś w to nie wierzy, to wróg”. Poza tym oni te trzy miesiące przejechali na trzecim biegu, bo tego chcieli ludzie” – ocenia Musiałek.

„I wiele rzeczy mogli zrobić, ale w pięć lat nie da się podwoić liczby lekarzy. Na sto tysięcy Polaków przypada 238 medyków, to najgorszy wynik w całej Unii. „Kupili czas, powinni w te trzy miesiące zrobić więcej”. Zgodzę się. Tyle że przez trzy miesiące można nawet siedem fantastycznych reorganizacji w szpitalach przeprowadzić, wte i wewte optymalizować strukturę, żeby ją przygotować na drugą falę pandemii, a i tak karetki będą wozić trupy od drzwi do drzwi szpitali, bo po prostu brakuje lekarzy, pielęgniarek, salowych. Mam pretensję do polityków, że przed wejściem Polski do Unii ścigali się na obietnice, która partia potrafi szybciej otworzyć rynki pracy na Zachodzie. I teraz w samej tylko Anglii pracuje 10 tysięcy polskich lekarzy. Puszczenie tego na żywioł było wielkim błędem. Chwilowo zmniejszyliśmy bezrobocie ale długofalowo wyhamowaliśmy rozwój” – uważa ekspert.