Libura: W niektórych regionach Polski sytuacja systemu ochrony zdrowia zaczyna przypominać scenariusz włoski
„Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że jeśli w poszczególnych krajach dochodziło do załamania systemu ochrony zdrowia w trakcie wiosennej fali zachorowań na koronawirusa, to były to załamania lokalne. Posługiwanie się całkowitą liczba dostępnych łóżek w skali kraju nie jest dobrym miernikiem. Problem bowiem zaczyna się wtedy, gdy liczba ciężkim przypadków jest tak duża, że lokalna infrastruktura, jak to zaczyna mieć miejsce w Małopolsce lub w Warszawie, nie jest w stanie zapewnić pomocy pacjentom i nie ma za bardzo możliwości odesłania pacjenta w ciężkim stanie do wolnego łóżka, które jest w innym województwie” – mówi Maria Libura, ekspertka CAKJ ds. zdrowia, dla PolskieRadio24.pl o kondycji systemu ochrony zdrowia w walce z koronawirusem.
„Odpowiedź na pytanie, w jakiej kondycji znajduje się ochrona zdrowia i służby walczące z koronawirusem, będzie zależna od poszczególnego rejonu. Z jednej strony ukazało się już kilka bardzo mocnych świadectw lekarzy, jak na przykład tekst dr med. Stanisława Górskiego z Małopolski, który opisał, jak wygląda sytuacja w jego pracy. Niestety, zaczyna ona coraz bardziej przypominać kryzys włoski. Z drugiej strony, są też takie regiony, w których sytuacja wygląda znacznie lepiej i nie ma tam ryzyka, że pacjenta w stanie ciężkim trzeba będzie transportować do szpitala oddalonego od kilkaset kilometrów” – mówi Libura.
„Dojście do punktu krytycznego dla systemu opieki medycznej może nastąpić nie tylko w wyniku zbyt późnego wprowadzenia restrykcji, lecz także wtedy, gdy nie zostaną wprowadzone dodatkowe rozwiązania, takie jak zwolnienie dodatkowych łóżek dla pacjentów w stanach ostrych. Chociaż to już się odbywa kosztem zabiegów planowych, ale w tej sytuacji, w której się obecnie znajdujemy, jest to pewna konieczna kalkulacja ryzyka i korzyści. Kolejną sprawą jest dobrze zarządzanie tymi przypadkami, które nie wymagają hospitalizacji. W tym wypadku bardzo dużo zależy od tego, czy system ochrony zdrowia będzie w stanie sprawnie obsłużyć pacjentów, który mogą pozostać w domach – jaki będą mieli kontakt z lekarzami i na ile ci pacjenci będą się czuli bezpiecznie” – uważa ekspertka.
„Przebieg tej pandemii zależy nie tylko od działania systemu ochrony zdrowia. Ten system jest niejako ostatnim odwodem. Liczba narastających przypadków zachorowań pokazuje, że zawiodły inne bezpieczniki. Okazało się, że sposób organizacji pracy szkół i przedszkoli nie był optymalny. Pojawiło się w nich wiele ognisk zakażeń, które nie były identyfikowane. Te kraje, którym udało się ograniczyć szybki przyrost zachorowań w II fali koronawirusa, odniosły sukces dzięki zastosowaniu rygorystycznej i szybkiej identyfikacji nowych źródeł zakażenia, a następnie testowania całego otoczenia, żeby te ogniska zdusić w zarodku” – mówi Libura.