Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Ludzie polskiej prowincji. Wokół powieści Andrzeja Muszyńskiego

Ludzie polskiej prowincji. Wokół powieści Andrzeja Muszyńskiego Ilustracja: Magdalena Karpińska

Też jesteście zmęczeni literaturą z tezą? Gdzie fabuła przeplata się z politycznymi narracjami lub wyświechtanymi do bólu schematami? Gdzie trzeba walczyć o każde słowo, aby utkać z kilku mizernych literackich tropów kolejny kryminał lub narodową dekonstrukcję? Na szczęście nie jest aż tak źle. Literatura Andrzeja Muszyńskiego przynosi ukojenie. Tam nikt nie konstruuje prawdy ani nas do tego nie zmusza. Spotykamy się z żywymi ludźmi na polskiej prowincji i problemami ukrytymi w zbiorowej nieświadomości.

Rzeczywistość a literatura. Kto kogo jeszcze potrzebuje?

Prawdę można odkryć, a nie skonstruować. Bez względu na to, czy rzeczywistość będzie oglądana okiem natury, zwierząt czy ludzi, pozostaje obiektywna sama w sobie. Literatura świat potrafi przejrzeć i przedstawić, a jeżeli intencją pisarza jest pokazanie rzeczywistości taką, jaką jest, bez publicystycznych tez i modnych tematów, to często mamy do czynienia z dziełami wybitnymi i pisarzami wyjątkowymi. Tylko czy potrafimy to docenić?

Nie potrafimy. O Andrzeju Muszyńskim słyszał pewnie każdy student polonistyki (choć czy czytał którąkolwiek z jego książek, to już inna sprawa), wiele blogerów (w końcu blurb, czyli krótką rekomendację w reakcji na Podkrzywdzie napisał Michał Nogaś: „tajemnica, magia i piękno”) i niektórzy czytelnicy literatury wysokoartystycznej. Książki Andrzeja Muszyńskiego nie sprzedają się w milionach, nie chodzi się z jego powieściami pod pachą i nie jest na tyle modny, że trzeba go znać w towarzystwie (krótko mówiąc: nie ma wstydu, jeśli się nie czytało). Pisarz, którego każda książka jest uniwersalna, a jednocześnie współczesna, uderzająca w tematy ważne i aktualne (choć jeszcze rzadko poruszane w literaturze), dotykająca różnych klas i sfer społecznych, nie jest powszechnie czytany.

Pisarstwo na różne strony świata

Andrzej Muszyński, rocznik 1984, ma już za sobą różnorodne doświadczenia pisarskie. Tworzył wiersze publikowane m.in. w „Akcencie” (ambitnym piśmie, w którym debiutowało wielu obecnie znanych poetów) i w „Toposie” patronującym konkursom i festiwalom poezji. Zapewne to nie wiersze przyniosły pisarzowi najwięcej popularności, ale sam fakt ich tworzenia odcisnął swoje piętno na jego stylu językowym wykorzystywanym w kolejnych, zwłaszcza prozatorskich, utworach.

Muszyński zasłynął dzięki reportażom i to z kilku powodów. Był pierwszym laureatem Stypendium Fundacji Herodot im. Ryszarda Kapuścińskiego w 2012 roku i został dwukrotnie nominowany do Nagrody im. Beaty Pawlak (przyznawanej za teksty w języku polskim traktujące o innych religiach, kulturach, cywilizacjach). Południe to zbiór reportaży o regionach Azji, Ameryki Łacińskiej, Maghrebu i Afryki wydano w 2013 roku, a Cyklon przedstawia Birmę po szafranowej rewolucji i cyklonie Nargis w 2015 roku. Zainteresowanie reportażami wiązało się też u Muszyńskiego z jego wyprawami i osiągnięciami podróżniczymi, za które zresztą również otrzymał nagrody (m.in. Kolos w 2012 roku za wyprawę w Himalaje Birmańskie).

Publikacja zwłaszcza pierwszego zbioru reportaży otworzyła na nowo dyskusję o koncepcji prawdy w tekstach reporterskich, utrzymującą się przedtem w polu akademickich, a od czasu wydania przez Artura Domosławskiego biografii – Kapuściński non-fiction – w 2010 roku również w mediach masowych dającym przestrzeń do wypowiedzi nie tylko krytykom, ale też publicystom i czytelnikom. Stan reportażu i dyskusje wokół niego dobrze odzwierciedla ostatni numer „Nowej Dekady Krakowskiej”, w której krytycy analizują problemy i rozwiązania reporterskie polskich autorów tego gatunku.

Stosunek autora do prawdy i jej przedstawianie w reportażu od dawna wzbudza więc kontrowersje, a Andrzej Muszyński jest przedstawicielem szkoły Mariusza Szczygła i Wojciecha Tochmana – był pierwszym rocznikiem kończącym Polską Szkołę Reportażu (w 2010 roku) ustanowioną przy Instytucie Reportażu. Wprowadzanie elementów fikcji do tekstów reporterskich (jak dopowiadanie czegoś za bohaterów, zmieniona kombinacja miejsc czy postaci) to strategia obrana przez Muszyńskiego, stawiająca reportażowi od razu pytania o inne jego funkcje. Podczas dyskusji wokół Cyklonu, odpierając zarzuty o błędach merytorycznych, autor wypowiadał się: „chciałem, by przytoczone fakty były tylko tłem czegoś dla mnie znacznie bardziej doniosłego – ludzkich emocji”. Nie chodzi więc o to, żeby dokładnie odzwierciedlić rzeczywistość, ale wyrazić prawdę o świecie, przedstawić emocje społeczne, zdiagnozować większe problemy, pokazać obszary dotąd nieznane (nieważne, czy dotyczą spraw polskich dotąd nieuświadomionych, czy odległych cywilizacyjnie). Andrzej Muszyński w tworzeniu reportaży literackich przesuwał się już w stronę kolejnego obszaru literatury, w którym obecnie pozostaje – prozy wysokoartystycznej.

W czasie, kiedy powstawały reportaże, autor skonstruował również dwie formy prozatorskie – zbiór opowiadań – Miedzę (2013 r.) – i powieść – Podkrzywdzie (2015 r.). Opowiadania traktujące o życiu na głębokiej prowincji zostały napisane oszczędnym, precyzyjnym językiem i w dużej mierze wyrażały afirmację życia poza centrum. Być może to pozostałości pisania jeszcze reportaży, w których głównym opisywaniem podmiotem są ludzie spoza uprzywilejowanych warstw. „Chcieli nowego świata i go dostali. Myśleli, że uciekną przeszłości i przeznaczeniu. Lecz wtedy jeszcze stali, synowie chłopów i pasterzy, prawnuki dworskich parobków. […] W drodze do domów błądzili w pijanej malignie, gubiąc w rowach pamięć, imiona i testamenty ojców”.

W tym momencie wiemy jednak, że fascynacja (niekoniecznie upiększoną prowincją) wsią pozostała u Muszyńskiego aż do dzisiaj. Miedza powstawała jeszcze w czasach, kiedy temat prowincji nie był tak rozpowszechniony, Podkrzywdzie z kolei zostało już zaliczone w poczet popularnego wówczas obiegu literackiego traktującego o peryferiach i centrum. Druga powieść Muszyńskiego jest też podszyta zdecydowanie większą konfrontacją między starym a nowym ładem, przednowoczesnym a nowoczesnym, tradycją i nowym, dopiero kształtującym się modelem egzystencji: „w życiu dziadka słońce odgrywało szczególną rolę i chyba już jako jeden z ostatnich we wsi, z czego ochoczo podśmiewał się Stójkowy, pielęgnował prastary, zużyty zwyczaj – witał każdy jego wschód ukłonem, ściągając czapkę z głowy”.

Do stworzenia Podkrzywdzia Muszyński wykorzystał język dużo bardziej zestetyzowany i poetycki, nieprzystający do reportażu, a nawiązujący bardziej do jego doświadczeń poetyckich. Fajrant wydany w 2017 r., którego zwykło omawiać się w kategoriach kolejnej polskiej Lalki, był nie mniej ważny i aktualny. To powieść traktująca o ekonomii, biznesie i młodych Polakach powracających z pracy zarobkowej za granicą, którzy wreszcie chcą być podmiotowi. To utwór o młodszym i starszym pokoleniu, ich różnorodnym podejściu do wysiłku, modelu życia, a przede wszystkim do pracy, która dla jednych jest po prostu źródłem pieniędzy, a dla drugich sensem życia. Muszyński doskonale wyczuwa emocje społeczne w zasadzie w każdym z tych utworów. Potrafi napisać powieść o tematach, o których za moment będzie się głośno dyskutowało.

Bez. Ballada o Joannie i Władku z jurajskiej doliny

Ostatnia powieść Muszyńskiego to połączenie wszystkich najlepszych wątków z jego twórczości, włączenie nowych i doskonale dopracowany warsztat. To jednocześnie opowieść o prowincji, małej społeczności, inności, ale też małżeństwie, bezpłodności i adoptacji.

Joanna i Władek mieszkają w podkrakowskiej wsi i próbują żyć. Próbują to odpowiednie słowo, ponieważ ona mierzy się z depresją wywołaną bezpłodnością, a on stara się z tym pogodzić. Każde z nich na swój sposób wiedzie egzystencję w traumie. Władek, spędzając czas w okolicznych wsiach i z tutejszymi ludźmi, odkrywa groby dzieci nienarodzonych i wtedy uświadamia sobie, że nikt nie potrafi sobie z takim doświadczeniem poradzić. Groby to wyraz bólu i cierpienia ludzi, którzy gdzieś swoje emocje muszą ulokować – w tym wypadku poza zasięgiem wzroku własnej społeczności.

Małżeństwo Joanny i Władka jest naznaczone wyrokiem – nie mogą mieć dzieci. Temat bezpłodności u 30-latków nie jest powszechny w polskiej prozie, ale Muszyński go podejmuje. Co z tego wynika? Przede wszystkim okazuje się, że to doświadczenie głęboko skrywane, wstydliwe, stygmatyzowane. Na prowincji nie mówi się o tym głośno, chociaż każdy wie (ale czy gdzie indziej jest inaczej?). To temat, którego lepiej unikać. Tyle że osoby, których bezpośrednio dotyka bezpłodność, nie potrafią sobie z takim doświadczeniem poradzić. Joanna choruje na depresję, a Władek szuka swojego miejsca we wsi, wierząc w coraz więcej tajemniczych historii. Utwór to wymalowany obraz przeżyć wewnętrznych bohaterów, którzy zderzają się z rzeczywistością. Nie bez powodu jest to ballada, w której sceny z konkretnego życia przeciwstawia się głębokiemu nastrojowi i nierealistycznym elementom.

W tej książce Muszyńskiego zostaje unaoczniona prawda o ludziach. Bohaterom przyglądamy się w szczegółach, próbujemy zrozumieć motywy ich działań, poznać ich wewnętrzną motywację. Autor zadbał o to, żebyśmy nie oceniali zbyt pochopnie, a spróbowali zrozumieć. Nie dostaniemy więc łatwej diagnozy, oceny wiejskiej społeczności i poczynań ludzi, którzy wierzą w zjawiska nadprzyrodzone. Muszyński pokazuje prawdziwą, nagą, małą społeczność i ludzi uwięzionych w traumie. I zdaje się mówić jedno: kto tego nie przeżył i nie doświadczył, nigdy nie zrozumie.

Pozostaje esencja i bierny odbiorca

Może z tego powodu odbiorca prozy Muszyńskiego powinien pozostać bierny. Nie musi niczego dopowiadać, bo wszystko, co potrzebne dziełu, już jest w nim zawarte. Literatura Muszyńskiego jest zupełnie samowystarczalna, a to oznacza, że niezależnie od kodów kulturowych, których reguły mogą się zmieniać, aspektów społecznych czy ideologicznych, w dziele istnieją pierwotne, niepodważalne struktury tekstu. Umberto Eco nie byłby zachwycony tego rodzaju myśleniem strukturalistycznym. W przeciwieństwie do wizji jego form niedokończonych i wieloznacznych teoria spod znaku de Saussure’a oznaczała niebywałą organizację sensu i równowagę. Dzieło literackie będące same w sobie całością? Odznaczające się dynamiką, ale wyłącznie wewnętrzną? Czytelnik jako bierny odbiorca, a nie twórca sensu tekstu literackiego? W tym kluczu wypada czytać Muszyńskiego. Autor jest w tym bardzo konserwatywny.

Zbadanie języka literackiego sprowadzać się będzie do wyłowienia najważniejszych znaczeń. Rzecz jasna badanie samych reguł konstrukcji dzieła oznacza pewne kompetencje literackie lub, jak zwykł mawiać Roland Barthes w czasach swojej fascynacji misją strukturalizmu, konieczności istnienia „zdolności do literatury”. W tym sensie trudność w odczytywaniu dzieł Muszyńskiego zostaje zwielokrotniona. Bo choć to proza wybitna, to pozostająca w sferze literatury wysokoartystycznej, a więc trudna i niedostępna, przede wszystkim w swojej poetyce.

Bez. Ballada o Joannie i Władku z jurajskiej doliny oprócz tego, że jest opowieścią zbudowaną na fabularnych kontrastach (inni vs. społeczności, choroba vs. życie), to jest także wynikiem różnych kombinacji na poziomie poetyki. Ballada, w której rozpisane są też dialogi z radioodbiornika, dramat w teatrze czy gawęda wiejskich bywalców.

Idąc dalej tropem strukturalistycznym, można wyłowić dwie przyczyny nieczytania prozy Muszyńskiego: zgoda na bierność odbiorcy i konieczne „zdolności do literatury”. Muszyński pozostawia dzieło zamkniętym, przekazującym wartość dla czytelnika, ale niepozwalającym mu szeroko skomentować, dopowiedzieć, stworzyć nowe sensy powstałego utworu. Dzisiejszy czytelnik nie jest do tego przyzwyczajony – żyjemy w świecie, w którym każdy może coś nadpisać, wyrazić swoje zdanie, przedstawić sprawę ze swojego punktu widzenia. Muszyński zachęca raczej do oglądu rzeczywistości oczyma jego bohaterów, którzy są różni, kontrastowi, zdefiniowani.

Co wyróżnia prozę Muszyńskiego?

Literatura będzie czytana i odkrywana, jeśli czytelnicy się do niej przekonają. Tymczasem Muszyński nie robi nic, aby masowo przyciągnąć nowych odbiorców. W zasadzie działa na przekór: każda jego książka jest coraz trudniejsza i w konstrukcji rozwiązań fabularnych, i w swojej poetyce. A jakie obrazy przedstawia proza Muszyńskiego?

  1. Relacje małych społeczności – Muszyński wychwytuje emocje krążące w małych grupach, w Polsce będącej daleko poza centrum, na prowincjach, które bardzo chcą być czymś innym (Miedza), w podkrakowskich wsiach, gdzie koloryt lokalny pozwala na zupełnie coś innego niż w dużych ośrodkach (Bez). I co najważniejsze, nie ma tutaj oceny, wyższości, publicystycznych tez tak łatwo przypisujących łatkę obszarom znajdującym się na peryferiach.
  2. Stare i młode pokolenie – tradycyjny model świata się zmienił, a u Muszyńskiego nadal trochę jest widoczny. Istnieje pewien porządek natury, z którym musimy się pogodzić. I kiedy Stójkowy śmieje się z tradycji i zwyczajów dziadka (Podkrzywdzie), to odrzuca dotychczasowy porządek. Tylko czy sam tworzy pozytywną wizję świata? Czy jest możliwe pogodzenie między starym a nowym modelem rzeczywistości? Czy tradycja musi zostać wyparta? Niekoniecznie.
  3. Ekonomia, praca i pieniądz – to, co dla starszych jest sensem życia, dla młodych będzie drogą do uzyskania podmiotowości. Kiedy młodzi bohaterowie przybywają z Anglii i zakładają własną firmę, nie myślą o tym, jak dobrze jest pracować (Fajrant). Ich celem jest zarobienie takich pieniędzy, żeby pracować już nie musieli. To nie jest świat ich rodziców, dla których powolne, spokojne, skromne życie jest tym szczęśliwym.
  4. Rodzina, małżeństwo i brak dzieci – życie Joanny i Władka jest naznaczone ogromnym cierpieniem, ale mimo wszystko wydają się na siebie skazani (Bez). Postanawiają trwać razem, chociaż bezdzietność powoduje ich osuwanie się w swoje krainy – Joanny jako osoby chorej na depresję i Władka jako męża, który oswaja się z własnym i żony bólem.

***

Muszyński nie jest pisarzem popularnym, ale właśnie dzięki temu może stać się pisarzem istotnym. Warsztatowo potrafi udźwignąć każdy temat, a dobiera zagadnienia niełatwe i bywa że nieprzepracowane w polskiej prozie (sens pracy dla młodego pokolenia, bezdzietność współczesnych małżeństw). Szkoda że czytelnicy polskiej literatury nie doceniają go tak, jak innych. Może dlatego, że wypieramy problemy, które poruszają. Prowincjonalna mentalność pokazana w obiektywnym świetle, bezpłodność młodych osób, pęd pracy bez sensu i bez pokory. To realne składniki naszej rzeczywistości, na które masowy czytelnik po prostu nie jest w Polsce gotowy.

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych.

Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o zachowanie informacji o finansowaniu artykułu oraz podanie linku do naszej strony.