Brzyski: Solidarność to dla nas muzeum. Trzeba to zmienić
„»Solidarność« to dziś z jednej strony symbol antykwaryczny, który najmłodsze pokolenie ogląda zza muzealnej szyby, z drugiej – nieustanny przedmiot politycznej walki między wciąż narzucającymi ton debacie, a dziś ponad 70-letnimi uczestnikami tamtych wydarzeń. Przez ostatnie dekady z jednej strony Adam Michnik, z drugiej Jarosław Kaczyński byli wiodącymi interpretatorami tego dziedzictwa, przekształcając je przez 30 lat na własną modłę, opowiadając polskość właśnie przez jej pryzmat. Dyskutując o »Solidarności«, mimowolnie wpadamy w żłobione przez nich koleiny” – pisze Bartosz Brzyski, dla „Polityki” z okazji 40-lecia „Solidarności”.
„Ruch jest zbyt ważny, żeby go nie celebrować, i zbyt zmonopolizowany, aby go odkrywać. Z jednej strony mamy więc do czynienia z bardziej lub mniej zawoalowaną, ale nieustającą wojną na antykwaryczne symbole »Solidarności«, wyeksponowane w muzealnych placówkach i na kartach podręczników. Ich głównym celem jest wyposażenie młodych w odpowiednie historyczne klisze, po które sięgnąć będzie można później w politycznym sporze” – stwierdził Brzyski.
„[…] współpraca między ludźmi różnych ideowych proweniencji, powszechne zjawisko politycznej partycypacji, zachowanie inkluzywności politycznego ruchu mimo silnych liderów, poczucie klasowego solidaryzmu i umiejętność znalezienia wspólnego języka. Długo można wymieniać dokonania tamtej »Solidarności«, której know-how, jak zostałoby to dziś nazwane, tak bardzo by się nam przydało” – wyliczał Brzyski.
„Umieściliśmy więc lata 80. w historycznej zamrażarce i z pewnością minie jeszcze sporo czasu, zanim ten okres naszej przeszłości zaczniemy twórczo rozpalać, tak jak to zrobiliśmy z latami 40. Co roku przecież na nowo szerokie masy uczestniczą w upamiętnianiu zwłaszcza powstańców warszawskich, ale i w debacie o sensie tego zrywu i jego dziedzictwie. Odczytują polskość przez powstańczy pryzmat, kłócą się o to w szkole, w internecie, poznają jego złożoność w muzeum, przeżywają w popkulturze lub ostentacyjnie ignorują. Ale trudno im pozostać obojętnymi. To już także ich data, ich pamięć i ich święto, które daje pretekst do namysłu nad własną tożsamością” – podsumował swój wywód Brzyski.