Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Dzięki wielowektorowej polityce zagranicznej Finowie mogą czuć się bezpieczni [POLEMIKA]

Dzięki wielowektorowej polityce zagranicznej Finowie mogą czuć się bezpieczni [POLEMIKA] http://www.kremlin.ru/events/president/news/55176/photos

Sposób, w jaki Finlandia od lat dba o swoje bezpieczeństwo, może stanowić dla Polski cenną lekcję. Nie chodzi jednak o model obrony totalnej, w którym w obronę państwa zaangażowane są instytucje i obywatele na każdym możliwym szczeblu. Finlandia jest bezpieczna przede wszystkim dlatego, że robi coś, czego my nie potrafimy – utrzymuje dobre relacje ze wszystkimi sąsiadami, w tym z najpotężniejszym, Rosją.

Na łamach Klubu Jagiellońskiego Maciej Sobieraj opisuje fiński model obrony totalnej, który, jak sądzi, mógłby znaleźć zastosowanie również w Polsce. Jego zdaniem zaangażowanie instytucji i obywateli na każdym szczeblu życia społecznego mogłoby wzmocnić nasze bezpieczeństwo i sprawić, że państwo polskie silniej stanęłoby na nogach.

„Finom przez dekady udało się uniknąć popadnięcia w militaryzm. Stało się tak, ponieważ państwo rozpraszało część odpowiedzialności za konkretne sektory bezpieczeństwa w bardzo szeroko rozumianej sferze pozarządowej. […] Rząd w Helsinkach nie próbował zapewnić bezpieczeństwa swojemu krajowi dzięki ogromnym inwestycjom w przemysł zbrojeniowy, jak robił to ZSRR. Nie postawił też setek tysięcy bunkrów, jak to uczyniła swego czasu Albania. Zdecydowano, że przy odpowiedniej organizacji, prawodawstwu i edukacji społeczeństwo swoimi środkami jest w stanie pokryć część kosztów obronnych. Innymi słowy, na różnego rodzaju zagrożenia dla bezpieczeństwa przygotowane jest nie tylko państwo, ale i obywatele, a to pozwala zaoszczędzić na wielkich zbrojeniach” argumentuje Sobieraj.

Bez dwóch zdań lepiej wcielać w życie wszechstronne plany poprawy bezpieczeństwa, niż ich nie posiadać i w związku z tym nie mieć czego uskuteczniać. Problem w tym, że to wcale nie model obrony totalnej i dobre zorganizowanie obywateli sprawiają, że Finlandia jest państwem bezpiecznym i nie musi obawiać się obecnie zagrożenia z zewnątrz. Więcej nawet – są to kwestie drugorzędne. Choć bowiem Sobieraj twierdzi, że na problem bezpieczeństwa patrzy wieloaspektowo, to całkowicie pomija najważniejszy czynnik, który decyduje o bezpieczeństwie średniego państwa, takiego jak Finlandia – czynnik polityczny.

Finlandia jest bezpieczna przede wszystkim dlatego, że potrafi utrzymywać dobre relacje ze wszystkim sąsiadami, również z tym, którego teoretycznie mogłaby się obawiać najbardziej, czyli z Rosją. Cała reszta – obrona totalna, zaangażowanie obywateli czy zaufanie społeczne – to kwestie ważne i potrzebne, ale wtórne.

Bezpieczni jak Finowie

Bezpieczeństwo państwa jest kwestią przede wszystkim polityczną, a dopiero w drugiej kolejności wojskową. Wojny i konflikty nie toczą się dlatego, że państwa posiadają zdolność ich prowadzenia albo dlatego, że sztaby mają opracowane plany na wypadek ataku jednego czy drugiego sąsiada. Są raczej wynikiem niemożności znalezienia porozumienia na płaszczyźnie dyplomatycznej. Innymi słowy, państwa ścierają się wtedy, kiedy nie potrafią przy stole negocjacyjnym rozstrzygnąć zasadniczych różnic swoich interesów. To właśnie umiejętność ich realizacji na drodze politycznej i powiązanie z interesami innych państw sprawiają, że zasadniczo zmniejsza się prawdopodobieństwo wystąpienia konfliktu. Nie spada ono do zera, bo to w realnym świecie niemożliwe, ale średni kraj, który w ten sposób potrafi prowadzić swoją politykę, rzeczywiście może utrzymywać siły zbrojne na rozsądnym poziomie i nie musi popadać w militaryzm.

Finowie rozumieją to od bardzo dawna, w zasadzie od czasu, kiedy w nowożytności zyskali pewną dozę autonomii, czyli od momentu utworzenia Wielkiego Księstwa Finlandii w 1809 roku. Księstwo było połączone unią personalną z Rosją, ale miało własny rząd, parlament, wojsko i administrację publiczną. Autonomia bywała podważana i dochodziło do prób rusyfikacji społeczeństwa, ale dzięki pracy organicznej ówczesnych fińskich elit i systematycznej budowie instytucji na dłuższą metę działania te okazały się nieskuteczne. W XIX wieku w Finlandii przeważyło podejście promowane przez filozofa i działacza społecznego – Johana Vilhelma Snellmana. Opowiadał się on za współpracą z carem, aby Księstwo mogło się rozwijać, a dopiero w czasie sprzyjającej koniunktury międzynarodowej zyskało szerszą autonomię lub nawet niepodległość. Zwycięstwo tego propaństwowego i wybitnie politycznego podejścia sprawiło, że Wielkie Księstwo Finlandii ani razu nie wystąpiło w XIX wieku zbrojnie przeciwko Rosji. Tym samym nie podzieliło naszych porozbiorowych losów, kiedy wysiłek pracy organicznej był okresowo niszczony przez zbrojne wystąpienia przeciwko zaborcom. Właśnie w tym kontekście Finów już przeszło 70 lat temu stawiał nam za przykład Aleksander Bocheński w Dziejach głupoty w Polsce.

Myśl przewodnią fińskiego podejścia do bezpieczeństwa i rozwoju państwa najlepiej wyjaśnił intelektualny następca Snellmana, Johan Richard Danielson-Kalmari. W 1901 roku stwierdził, że „Finlandia nie będzie zagrożona, dopóki będzie zdolna utrzymywać dobre relacje z Rosją”. Z perspektywy niewielkiego państwa, które sąsiaduje z jednym z największych mocarstw światowych, stwierdzenie to nie jest w żadnej mierze kontrowersyjne, wręcz oczywiste. Warto jednak przytoczyć je jako przykład zdroworozsądkowego podejścia do polityki zagranicznej, nieopartego na emocjach, a na zrozumieniu, że przetrwanie mniejszego państwa zależy w pierwszej kolejności od umiejętnego układania relacji z sąsiadami, a nie od liczby posiadanych dywizji.

Od czasu słów Danielsona-Kalmariego Finom nie udało się uniknąć konfliktu tylko dwa razy – w czasie I i II wojny światowej, a więc wtedy, gdy walczyły niemal wszystkie państwa na kontynencie. Jednak już w trakcie zimnej wojny Finlandia potrafiła tak układać swoje relacje ze Związkiem Radzieckim, żeby nie znaleźć się po niewłaściwej stronie żelaznej kurtyny.

Jednocześnie nie była objęta gwarancjami natowskimi, musiała więc tak wyważać relacje ze Wschodem i Zachodem, aby nie narazić się wielkiemu sąsiadowi za wschodnią granicą. Ta tzw. finlandyzacja nie wzbudza w Polsce powszechnego uznania. Prawda jest jednak taka, że to właśnie ona pozwoliła Finom na optymalny w ówczesnych warunkach rozwój. Z czasem Finowie zyskali szeroką autonomię w kwestiach zagranicznych – odgrywali rolę mediatora w wielu sprawach na arenie międzynarodowej – i to właśnie w Helsinkach w 1975 r. zorganizowana została Konferencja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Dzięki mądrej polityce dwóch prezydentów – najpierw Juho Paasikiviego, a następnie Urho Kekkonena – w czasie zimnej wojny Finlandia stała się państwem potrzebnym zarówno Europie Zachodniej, jak Związkowi Radzieckiemu. Jej państwowość została zabezpieczona właśnie przede wszystkim przez umiejętne dopasowanie się do realiów tamtych czasów, a nie przez gotowość bojową na wypadek ataku ze Wschodu.

Inteligentni niezależnie od okoliczności

Po upadku Związku Radzieckiego Finlandia chciała pozostać państwem de facto neutralnym, ale nie pozwoliły na to okoliczności. Jeszcze w 1989 roku, gdy Austria zaczęła starać się o członkostwo we Wspólnotach Europejskich, Helsinki nie były zainteresowane. Dopiero kiedy chęć akcesji zgłosiła Szwecja, Finowie zdecydowali, że nie mogą zostać jedynym państwem w regionie, które pozostanie niezaangażowane. Jak twierdzi były przewodniczący fińskiej izby handlowej – Risto E.J. Penttilä – dodatkową motywacją było to, że Finlandia nie chciała zostać wyparta z europejskich rynków przez Szwecję.

Jednak w przeciwieństwie do Polski, dla której krok w stronę Zachodu był sposobem na uwolnienie się od zależności od Moskwy, Finlandia drogę do UE potraktowała jako okazję do nawiązania nowego, bardziej partnerskiego modelu współpracy z Rosją. W ten sposób powstał np. Wymiar Północny polityki zagranicznej UE, który w przeciwieństwie do Partnerstwa Wschodniego obejmuje Rosję.

Ponadto Finlandia nie zdecydowała się zaraz po opadnięciu żelaznej kurtyny na ściślejszy sojusz z państwami bałtyckimi. Uważała bowiem, że w razie ewentualnego konfliktu nie będzie wystarczająco silna, aby im pomóc. W ten sposób zastosowała starą maksymę ukutą w XIX wieku przez Snellmana, która mówi, że w pomyślnych czasach mniejsze państwa nie powinny porywać się na coś, czego nie będą potrafiły utrzymać przy gorszej koniunkturze.

Przede wszystkim jednak Finlandia wstąpiła do Unii Europejskiej, aby nie musieć znacząco wzmacniać swoich sił wojskowych. Tak argumentowała to wówczas minister obrony, Elisabeth Rehn: „Członkostwo w UE wzmocni bezpieczeństwo Finlandii dwojako. Po pierwsze, staniemy się częścią większej wspólnoty politycznej, co sprawi, że będziemy mniej narażeni na naciski zagrażające naszemu bezpieczeństwu. Po drugie, zyskamy bezpośredni wpływ na decyzje dotyczące bezpieczeństwa całej Europy”.

Słowa te doskonale potwierdzają opinię, że mniejsze państwa swoje bezpieczeństwo opierają (inaczej niż mocarstwa) przede wszystkim na potencjale wiązania własnych interesów z interesami większych krajów. Bezpieczeństwo dla małego lub średniego państwa, a do tej kategorii zalicza się zarówno Polska, jak i Finlandia, nie oznacza przede wszystkim zbrojenia, ale wzmacnianie własnej gospodarki, instytucji, zdolności dyplomatycznych i powiązań z innymi państwami, a także szukanie gdzie się tylko da wspólnych interesów. Państwa małe i średnie, jeżeli mają taką możliwość, najlepiej się zabezpieczają, uczestnicząc w różnych porozumieniach i działając w instytucjach, które łączą interesy poszczególnych uczestników, zmniejszając tym samym prawdopodobieństwo konfliktu. Jak wspomniałem na początku, nie eliminują go całkowicie, ale też polityka międzynarodowa polega na tym, żeby nieustannie zwiększać swoje szanse na przetrwanie, bowiem nic nie jest dane raz na zawsze.

***

Finlandia przyjęła inteligentny model prowadzenia polityki zagranicznej (nie należy jej mylić z polityką obronną, co nader często czynią przede wszystkim polscy wyznawcy geopolityki), mimo że posiada ponad 1300-kilometrową granicę z Rosją i ma historyczne doświadczenia wojen z Moskwą, która anektowała niegdyś sporą część jej terytorium. Finowie doskonale zdają sobie sprawę, że Kreml jest zaangażowany w wojnę na Ukrainie, nie chce oddać zaanektowanego Krymu i prowadzi działania antyzachodnie w cyberprzestrzeni. Krótko mówiąc, nie mają najmniejszego powodu, aby Rosję lubić albo jej ufać – dokładnie tak samo jak Polacy. A jednak Finowie nie żyją w strachu przed Rosją, nie desygnują jej w swojej strategii bezpieczeństwa narodowego jako głównego zagrożenia. Więcej nawet – z Rosją prowadzą regularny dialog na poziomie prezydenckim, ministerialnym i lokalnym, zgłaszają się na mediatora konfliktu na Ukrainie i nie wchodzą z Moskwą w spory czy to o historię, czy kwestie współczesne. O polityce zagranicznej myślą w kategoriach interesu narodowego i długiego trwania, a nie doraźnych potrzeb, emocji lub idiosynkrazji. Mapa Europy wygląda tak, a nie inaczej, dlatego nadal żywe są tam słowa Danielsona-Kalmariego o konieczności utrzymywania dobrych relacji z Rosją. I dlatego właśnie Finlandia jest bezpieczna.

Jeżeli więc rzeczywiście chcemy wziąć przykład z fińskiej polityki i odnieść jakąkolwiek korzyść z jej studiowania, zacznijmy od przyswojenia sobie maksymy wyżej wspomnianego polityka. Wchodzimy w niespokojny, nieznany i skomplikowany świat, w którym trzeba rozmawiać ze wszystkimi. Nie mamy już pozornego komfortu obrażania się na inne państwa, z którego korzystaliśmy przez tyle lat. Im szybciej to zrozumiemy i pójdziemy śladem Finów, tym będziemy bezpieczniejsi.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.