Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Andrzej Duda – pigułka programowa. Straszenie alternatywą i brak wizji na drugą kadencję

Andrzej Duda – pigułka programowa. Straszenie alternatywą i brak wizji na drugą kadencję Autor ilustracji: Magdalena Karpińska

Program wyborczy Andrzeja Dudy jest jednym z bardziej lakonicznych propozycji głównych kandydatów startujących w prezydenckim wyścigu. W dużej mierze stanowi rozbudowane podsumowanie kadencji 2015-2020, uzupełnione o niesprecyzowaną zapowiedź polityki kontynuacji. Nie brakuje w nim także projektów, za które był lub jest odpowiedzialny przede wszystkim rząd. Tutaj jednak trudno o pretensje – prezydent stawia na hasło zgodnej współpracy, więc sukcesy rządu poczytuje także jako własne. Tym bardziej druga tura wyborów prezydenckich jawi się jako plebiscyt za lub przeciw rządom „dobrej zmiany”.

Patchwork zamiast spójnej opowieści

Zwycięstwo Andrzeja Dudy w 2015 roku poniosło całą Zjednoczoną Prawicę najpierw do wygranej w wyborach parlamentarnych w tym samym roku, a następnie do zwycięskiego maratonu w wyborach samorządowych, europejskich i ponownie w parlamentarnych roku 2019. Śmiałe i dla wielu atrakcyjne postulaty kampanii dzisiejszego prezydenta – obniżenie wieku emerytalnego i wprowadzenia 500+ – ale także styl kampanii czerpiący z najlepszych amerykańskich wzorców spowodował, że Andrzej Duda wbrew większości sondaży zwyciężył z Bronisławem Komorowskim, zmieniając społeczny odbiór Prawa i Sprawiedliwości. Partia Jarosława Kaczyńskiego zaczęła być postrzegana przez wielu wyborców jako centroprawicowe ugrupowanie łączące technokratyzm i nowoczesny patriotyzm ze społeczną wrażliwością.

Jednak wspomnienie tego, co stanowiło przed pięcioma laty o sile kandydata, dziś jeszcze mocniej uwidacznia braki – w języku, wizji, jak i programowych postulatach. Zamiast atrakcyjnej narracji o Polsce 2025 mamy defensywną obronę zdobyczy „dobrej zmiany”.

Już na poziomach programu i wizji prezydentury trudno nie odnieść wrażenia patchworku. Obok ośmiu lakonicznych postulatów programowych znajdziemy też pięć równie rozbudowanych punktów zgrupowanych pod hasłem: „Jak obronić dobrą zmianę”, które stanowią de facto podsumowanie mijającej kadencji. Osobno mamy także Plan Dudy, który zaprezentowany został z początkiem czerwca. Składa się z czterech filarów inwestycji – strategicznych, lokalnych, dotyczących zdrowia i środowiska. Wokół nich skupiła się pierwsza część czerwcowej kampanii, wobec której Rafał Trzaskowski ustosunkowywał się, mówiąc m.in. o „gigantomanii” władzy. Wreszcie w ostatnich dniach prezydent zaprezentował Kartę Rodziny, w której oprócz zapowiedzi utrzymania programów społecznych i wprowadzenia bonu wakacyjnego dla dzieci znalazły się dwa duże punkty poświęcone „obronie instytucji małżeństwa” oraz „ochronie dzieci przed ideologią LGBT”. Tym samym wojna kulturowa stała się leitmotivem kolejnej – po europejskiej – kampanii Prawa i Sprawiedliwości.

Poprzednim kampaniom obozu rządzącego zawsze towarzyszyło nowe otwarcie programowe i narracyjne. Tak było nie tylko przy okazji wyborów 2015 roku, ale i piątki Kaczyńskiego wiosną zeszłego roku czy postulatów podniesienia pensji minimalnej i utrzymania nie tylko trzynastej, ale także czternastej emerytury przed wyborami parlamentarnymi ubiegłej jesieni. I chociaż oczywistym jest, że program prezydencki nie może równać się z programem partyjnym, to jednak zawsze powinien przedstawiać jakąś wizję lub plan kadencji. Ponieważ nie znajdziemy takowych w programie prezydenta Andrzeja Dudy, musimy skoncentrować się na dwóch wątkach, które pojawiły się w ostatnich tygodniach niejako ad hoc – mam na myśli duże inwestycje i obronę rodziny.

Z pewnością na korzyść prezydenta przemawia fakt, że każdy z jego kolejnych okołoprogramowych postulatów narzuca ton prowadzonej kampanii i to pomimo tego, że nie ma w nich nic nowego, co rozpalałoby wyobraźnię wyborców. To Andrzej Duda kolejnymi planami i kartami wyznacza tematy, wokół których toczy się kampanijna debata prezydencka.

Zamiast nowych postulatów mamy ostrzeżenie przed wizją Polski, która schodzi ze ścieżki obranej przed pięcioma laty. W opowieści urzędującego prezydenta okres 2015-2025 ma być „dekadą strategicznych inwestycji”, z których zrezygnować mogliby kandydaci opozycji.

To także przestroga przed rezygnacją z dbania o rodzinę, o której dobrostan prezydent nieustannie zabiega, chociażby zapowiedzianym bonem turystycznym w wysokości 500 zł na każde dziecko. Wreszcie brak reelekcji Dudy oznaczać miałby odejście od wizji tradycyjnej rodziny na rzecz tej z postulatów lewicy obyczajowej – edukacji seksualnej od najmłodszych lat, małżeństw osób tej samej płci lub adopcji dzieci przez homoseksualistów. Można więc powiedzieć, że prezydent przedstawia wyborcom negatywną wizję alternatywnej przyszłości, którą powinni w intencji sztabu odrzucić na rzecz „dobrej zmiany”.

Plan Dudy, czyli prezydent przypilnuje inwestycji

O czterech filarach Planu Dudy prezydent opowiedział na początku czerwca na spotkaniu z wyborcami. Chociaż program obfituje w konkretne postulaty, brakuje w nim opisu skali – tak liczby np. „bezpiecznych przejść i ulic”, jakie mają powstać w ramach prezydenckiej inicjatywy, jak i finansowych wyzwań związanych z realizacją obietnic. Nic jednak dziwnego, bowiem w rozmowie z Robertem Mazurkiem na falach RMF-u wicerzecznik Prawa i Sprawiedliwości – Radosław Fogiel – mówił, że Plan Dudy ma zostać w większości sfinansowany z nowego Europejskiego Funduszu Odbudowy, chociaż sztab nie ma jeszcze dokładnych szacunków, ile w całości miałby kosztować.

Przypomnijmy, że w propozycji przedstawionej pod koniec maja przez Komisję Europejską Polsce w nowej perspektywie finansowej 2021-2028 miałoby przypaść 37,7 mld euro bezzwrotnych grantów i ponad 60 mld euro niskooprocentowanych pożyczek. I właśnie z tych pieniędzy, które Bruksela chce wpuścić w europejskie gospodarki dla ich ponownego odbicia po kryzysie pandemicznym, mają być finansowane główne postulaty w ramach Planu Dudy. Do czasu, aż budżet nie zostanie jednak zatwierdzony, co stanie się już po zakończeniu kampanii, nie ma jednak pewności co do skali środków, które przypadną Polsce. Dodatkowy problem stanowi fakt, że jest za wcześnie, by mówić o tym, które punkty z Planu Dudy faktycznie mogłyby zostać sfinansowane z budżetu Wspólnoty.

Najbardziej spektakularnym punktem spośród czterech filarów są inwestycje strategiczne. Tutaj jednak w większości obszarów prace już trwają, chociaż są na różnym etapie – od rozpoczętego już przekopu Mierzei Wiślanej, poprzez plany koncepcyjne stworzenia Centralnego Portu Komunikacyjnego, a na trwającej budowie Baltic Pipe czy realizowanych w ramach Kolei Plus przystankach kończąc. To w dużej mierze projekty rządowe, chociaż nie wszystkie PiS-u, jak chociażby Via Baltica, którą w ramowy program budowy dróg krajowych i autostrad wpisał jeszcze rząd Ewy Kopacz. Jednocześnie nie można zaprzeczyć, że nawet przejęte od poprzedników projekty rząd PiS-u kontynuuje, a postulowane przez siebie plany sukcesywnie realizuje.

Z drugiej strony, przyglądając się tym obietnicom, trzeba dostrzec, że chociażby w przypadku CPK termin startu pierwszego samolotu, określony przez ministra Wilda na 2027 rok, wydaje się mało prawdopodobny ze względu na skalę przedsięwzięcia. To też pokazuje trudność w realizowaniu dużych programów infrastrukturalnych.

W całym Planie Dudy nie ma ani jednego nowego postulatu, gdy chodzi o inwestycje strategiczne. Jedyne, co ze względu na długi czas realizacji tak skomplikowanych inwestycji może zrobić prezydent, to udzielić gwarancji, że wszystkie programy będą z powodzeniem realizowane.

Przy wszystkich mankamentach Planu Dudy same kierunki, jakie zarysowuje prezydent, są niewątpliwie ważne i warte dyskusji. Poza przedsięwzięciami strategicznymi mowa tu przede wszystkim o inwestycjach w środowisko. W ramach tego pakietu wsparte miałyby być: mała retencja miejska, zrealizowany ogólnokrajowy program przeciwdziałania suszy i retencja indywidualna, przydomowa. Niestety, ten ważny punkt programowy stoi na razie pod znakiem zapytania. Prezydent Andrzej Duda, prezentując swoje założenia, przedstawił go m.in. jako program oczek wodnych, które w szerszym odbiorze kojarzą się z ozdobą ogrodu, a w takiej funkcji nie spełniają zadań retencyjnych. Zaś budowa zbiorników retencyjnych chociaż jest potrzebna, nie rozwiązuje problemu uszczuplania zasobów wód podziemnych, więc stanowi rozwiązanie doraźne. Chociaż więc cieszy, że jeden z czterech filarów inwestycji prezydenta poświęcony jest tak newralgicznemu i nieobecnemu do niedawna w debacie problemowi strategicznemu Polski, to jednak zaproponowane rozwiązania wymagałyby bardziej szczegółowych niż podane w planie informacji.

Dwa pozostałe filary Planu Dudy dotyczą wzmocnienia obszaru usług publicznych. W inwestycjach zdrowotnych to rozbudowa i modernizacja 200 szpitali powiatowych oraz 5 mld zł dla Narodowej Strategii Onkologicznej, które z początkiem roku zostały już zatwierdzone. W pierwszym ze wskazanych obszarów działania te bardzo przypominają wcześniejsze programy PiS-u, np. remonty powiatowych placówek policji. Jednak sam Funduszu Modernizacji Szpitali ogłoszony był już przez premiera Mateusza Morawieckiego pod koniec zeszłego roku i jak na razie nie doczekaliśmy się żadnych szczegółów z nim związanych. W wypadku Narodowej Strategii Onkologicznej należy pamiętać, że osobno – bo w programie wyborczym – prezydent Andrzej Duda zapowiedział przed pandemią dodatkowo 3 mld zł w ramach Funduszu Medycznego na leczenie onkologiczne i chorób rzadkich. Jednak jak na razie nie mamy także i tego projektu funduszu, który przede wszystkim wspomagać ma leczenie „trudnych przypadków”.

Jeśli do tego doda się zapowiedź żłobka w każdej gminie i funduszu modernizacji szkół (bez szczegółów), to otrzymamy dość solidną próbę wzmocnienia sektora usług publicznych, które w ostatnich latach zostały osłabione. Szeroko opisywał to m.in. Łukasz Pawłowski w książce Druga fala prywatyzacji. Niezamierzone skutki rządów PiS.

Plan Dudy można więc podsumować jako mieszaninę toczących się inwestycji rządowych, niedookreślonych w sposobie realizacji postulatów, ważnych, ale dyskusyjnych co do formy ich przeprowadzenia, i wreszcie istotnych, ale jeszcze po części niepewnych skali finansowania obietnic.

Plan Dudy jest jednak czymś odrębnym od jego programu. Ten zaś obejmuje osiem punktów, w których próżno szukać nowych postulatów, chociaż w sposobie myślenia koresponduje z omówionym już planem. W punkcie: „Wsparcie dla rodzin” prezydent obiecuje, że jest gwarantem wszystkich wprowadzonych już świadczeń. W punkcie: „Silna gospodarka i utrzymanie miejsc pracy” chwali się wprowadzeniem w życie Tarcz Antykryzysowych, natomiast w kolejnym wspomina o dodatku solidarnościowym, jednocześnie nie mówi nic o wzroście zasiłku dla bezrobotnych, którego wysokość podniesiono w tej samej ustawie, co wspomniany dodatek.

Jedynym naprawdę nowym, chociaż dyskusyjnym postulatem, który znajdziemy w programie, jest ten dotyczący patriotyzmu gospodarczego. Prezydent Andrzej Duda zauważa, że Polacy chcą kupować polskie produkty, a duże siedzi handlowe często żerują na tym i wprowadzają konsumentów w błąd. Dlatego postuluje on m.in. wymianę wszystkich kas fiskalnych w Polsce tak, aby klient po dokonaniu zakupów mógł dowiedzieć się, jak dużo wydanych pieniędzy zostało u polskiego producenta.

Należy stwierdzić, że pomysł ten raczej wymaga ponownego przemyślenia ze względu na fakt, że prezydent, promując kod kreskowy 590 i podpisując ustawę o znaku „Produkt polski”, przykładał rękę do powiększania chaosu informacyjnego po stronie konsumentów.

Dużo ciekawszym kierunkiem wydaje się „zobligowanie sieci handlowych do zaopatrzenia się w określony przez państwo asortyment rolno-spożywczy pochodzący z naszego kraju, a nawet powiatu, w którym działają, by pieniądz krążył w lokalnej gospodarce i generował miejsca pracy”. Chociaż to pomysł wpisujący się w trend gospodarki obiegu zamkniętego i skracania łańcuchów dostaw i pojawia się nie pierwszy raz, to do tej pory nikt nie przedstawił przekonującego mechanizmu, który pozwalałby, nie łamiąc unijnych przepisów, na wprowadzenie takiego rozwiązania. To jednak ten z nielicznych nowych pomysłów programu prezydenta, na którego rozwinięcie warto poczekać.

Obronić „dobrą zmianę” i rodzinę

Drugą część programu wyborczego prezydenta stanowi próba podsumowania kadencji 2015-2020 i przypomnienie politycznego credo „dobrej zmiany”.

Poprzez najważniejsze programy społeczne, politykę zagraniczną i prezentowanie silnej władzy centralnej, czego koronnym dowodem ma być strategia radzenia sobie z pandemią COVID-19, prezydent daje jasno do zrozumienia, że prowadzona obecnie polityka nie wymaga zmiany, ale kontynuacji. W tej perspektywie każda wymiana elementu w sprawnie działającym mechanizmie byłaby zejściem z właściwej drogi rozwoju Polski.

Za symbol tego sposobu myślenia – skoncentrowanego na dumie z dokonań, a nie przedstawianiu nowych pomysłów – można uznać jedną z wyborczych reklam prezydenta w mediach społecznościowych. Cały cykl grafik przypomina dokonania obozu rządzącego, ale zamiast nowych obietnic, do których przyzwyczaiły nas wyborcze kampanie, prezentowane jest jedynie hasło: „Wyobraź sobie, co jeszcze zrobimy razem”. Trzeba przyznać, że zapowiedź nowej kadencji opartej o wyobrażanie sobie przez wyborców tego, co zamierza zrobić kandydat, jest pewnym novum.

Za trzeci programowo-kampanijny filar opowieści Dudy uznać należy Kartę Rodziny. Chociaż zawiera ona deklarację utrzymania wszystkich dotychczasowych programów społecznych, to jej najważniejszym z punktu widzenia politycznej dynamiki elementem jest deklaracja „obrony instytucji małżeństwa” i „ochrony dzieci przed ideologią LGBT”. Wedle dokumentu ta pierwsza oznacza niezgodę na małżeństwa par jednopłciowych, ta druga zaś – wolność instytucji publicznych od „ideologii LGBT”.

Jednak pierwsza strona Karty Rodziny przykryła ważne i naprawdę wpływające na funkcjonowanie rodziny postulaty. To przede wszystkim rozbudowany punkt poświęcony rynkowi pracy i zapowiedź pomocy w łączeniu życia zawodowego z rodzicielstwem. Za niezwykle istotny uznać należy aspekt pomocy kobietom w powrocie do aktywności zawodowej po urlopie wychowawczym. Deklaracja, że „posiadanie dziecka nie może być argumentem przeciw rozwojowi zawodowemu” to klarowna wizja państwa pomagającego adaptować się do zmiany modelu rodziny, a nie próba obrony starego jej typu. Otwartość na współczesne zagrożenia ujawnia się także w chęci większej ochrony dzieci przed pornografią. Tu jednak zasadza się cały problem postulatów prezydenta – narzędzia, jak w wypadku walki z dostępem do pornografii nieletnich, nie zostały jeszcze wypracowane także w krajach Zachodu, stąd trudno nawet czerpać gotowe już wzorce. Tak więc ważne kierunki wyznaczone w karcie, skryte za kwestiami światopoglądowymi, zasługują na docenienie, ale możliwość i sposób ich realizacji rodzą wątpliwości co do rzeczywistych ich realizacji.

Karta w ostatnich dniach stanowiła główny punkt kampanii Andrzeja Dudy, a jego ostre wypowiedzi o „neobolszewizmie” wyznaczały linię polaryzacji wszystkim kandydatom ubiegającym się o urząd prezydenta. Sztab Andrzeja Dudy liczył na to, że i tym razem zadziała strategia mobilizacji elektoratu poprzez wzbudzenie strachu przed kulturową zmianą, której twarzą ma być główny konkurent obecnego prezydenta – Rafał Trzaskowski. Ostatnie doniesienia zdają się zapowiadać korektę tego kursu na ostatniej kampanijnej prostej, ale pewnie deklaracje z Karty Rodziny pozostaną jedną z kampanijnych osi.

***

Jedno jest pewne. Prezydent Andrzej Duda prowadzi dziś kampanię, która jest zaprzeczeniem tej z 2015 roku. Wtedy z dala od partyjnych emblematów, z wizją dość inkluzywnej wspólnoty i niepolaryzującym językiem roztaczał wizję nowoczesnej i ambitnej Polski. Dziś prezydent przedstawia się już nie jako arbiter, którym chciał być w 2015 roku, ale jako filar władzy tworzący wyraźne społeczne podziały. Z wizji sprzed pięciu lat pozostała jednak nadal silna obietnica doganiania Zachodu i ambitnej polityki, czego symbolem są duże projekty infrastrukturalne. Zachowała się też społeczna wrażliwość, której dowodzić ma obrona wszystkich programów socjalnych. Prezydent mówi do wyborców: Nie schodźmy z raz obranej drogi, skoro przyniosła nam ona już tyle dobrego. Czy to wystarczy, by jako drugi prezydent w historii III RP zwyciężył on w wyborach po raz kolejny? Przekonamy się w pierwszym tygodniu lipca.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki 1% podatku przekazanemu nam przez Darczyńców Klubu Jagiellońskiego. Dziękujemy! Dołącz do nich, wpisując nasz numer KRS przy rozliczeniu podatku: 0000128315.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.