Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Książki Blanki Lipińskiej a gust literacki Polaków. Dlaczego jest aż tak źle?

przeczytanie zajmie 7 min

Na szczycie listy bestsellerów Empiku w 2020 r. widnieją trzy książki Blanki Lipińskiej. Bezapelacyjny prym wiedzie niedawno zekranizowana powieść autorki – 365 dni. W zestawieniu chyba tylko książki Tokarczuk można uznać za przykłady literatury dostarczającej czytelnikowi czegoś więcej ponad pustą rozrywkę. Popkultura jest istotna, ale pisarze uwięzieni wyłącznie w logice rynku stają się niepotrzebni. Schematyczność kryminałów i obyczajówek tak kole w oczy, że za moment to boty, a nie ludzie, będą pisać książki.

Współczesny model czytelnictwa ukonstytuował się poprzez przekształcenie na lini pisarz – odbiorca, gdzie to czytelnik uzyskał dominację absolutną. Konsument-hegemon uczynił literaturę polem do projekcji swoich potrzeb, pod którymi ugiąć musi się twórca.

Lata 60 XX wieku przyniosły dwa dzieła, które w proroczy sposób zapowiedziały zmiany określające teraźniejszy kształt literatury. Są to Śmierć autora (1967) Rolanda Barthesa i Dzieło otwarte (1962) Umberto Eco. Esencja tych dzieł zasadza się na radykalnym przesunięciu ciężaru interpretacji i w konsekwencji nadaniu dziełu kształtu przez odbiorcę, który dopełnia i kończy akt twórczy. Twórca staje się kategorią zbyteczną, gdyż to czytelnik zawłaszcza sobie rozumienie, a co za tym idzie wtórną kreację tekstu.

Autor przestaje być źródłem normatywnym tej relacji, jego pozycja staje się podobna do propozycji przedstawianej w manifeście Apollinaira pt. Poeta zamordowany. Symboliczny mord polega na określeniu stosunku do odbiorcy, w którym literat za cenę pozostania w sferze oddziaływania, musi zgodzić się na podporządkowanie woli czytelnika.

Zwrot ten jest naturalną konsekwencją między innymi zaniku tradycyjnych centrów opiniotwórczych, jak na przykład XIX- wieczne salony czy szeroko rozwinięte ośrodki krytyki literackiej w XX wieku. Dzisiejsza krytyka najbardziej rozpowszechniona jest w formie internetowych blogów lub rozkwita na różnej maści portalach tematycznych. Choć zjawisko to nie jest samo w sobie negatywne, możemy zaobserwować znaczne zubożenie w tej dziedzinie, gdyż została ona oparta na wartościowaniu emocjonalnym i czysto subiektywnym, jakim są wrażenia z lektury, operując w zasadzie wariacją dwóch wyroków: „podoba mi się”, bądź „nie podoba mi się”.

Nowoczesna bezkształtność w tym zakresie wytworzyła stan próżni, w którą bez wahania wszedł despotyczny czytelnik. Koncentrując środki dystrybucji literackiej, wielkie koncerny księgarniane stały się protezą odbiorcy, nadając twórczości literackiej kształt rynkowych praw popytu i podaży. Współczesna literatura przypomina zdanie Oscara Wilde’a, jakoby książki dzieliły się jedynie na dobrze i źle napisane, w to miejsce wprowadzając kryterium dobrej lub złej sprzedaży. Nie wspominając o katastrofalnych skutkach środowiskowych, gdyż nie można zapomnieć, że cenę za rosnący rynek gatunkowej tandety płaci przede wszystkim natura w milionach ton papieru.

Tendencja wzrostowa na rynku książki prognozowana przez raporty czytelnictwa Biblioteki Narodowej łączy się ściśle z zakorzenioną w społeczeństwie fetyszyzacją książki jako nadrzędnego medium, co w zestawieniu ze współczesnymi arbitrami smaku, czyli listami bestsellerów, jest świetnym przykładem określanej tendencji. Zaś poprzez wspomnianą fetyszyzację i urynkowienie legitymizowane są literackie ekscesy jak 365 dni, na co pozwalają fantastyczne z punktu widzenia dystrybutora wyniki sprzedaży.

Trend ten można przyrównać do średniowiecznego zjawiska psucia monety, kiedy jako środek doraźnej eksploatacji traciła ona na znaczeniu. Powiększająca się masa czytelnicza paradoksalnie zawęża ramy konceptualne literatury, ograniczając ją do schematów powielających się w procesie standaryzacji. Objawiają się one w zasklepianiu pewnych rozwiązań literackich, co najbardziej widoczne jest na przykładzie kryminałów skandynawskich, które od jakiegoś czasu polegają na powielaniu i eskalowaniu charakterystycznych schematów.

W konsekwencji owa tendencja pociągnięta do ostateczności stwarza możliwość automatyzacji literatury. Bazując na ograniczonej puli prostych schematów, dobrze napisany bot w zupełności wystarczy do stworzenia standardowej książki obyczajowej czy kryminalnej.

Pozwolę sobie więc diagnozowany stan rzeczy pokazać na przykładzie sieci sklepów Empik. To właśnie ta firma uznawana jest za lidera sprzedaży oferty beletrystycznej z ponad 50-proc. udziałem w segmencie, co podaje sprawozdanie Rynek Książki w Polsce 2017 dystrybucja. Jest więc papierkiem lakmusowym współczesnych preferencji czytelniczych. Jednak nie ogranicza się do biernej roli dystrybutora, gdyż trzeba zwrócić również uwagę na ważną rolę kreowania gustów, jaką niewątpliwie pełni ten zespół księgarń.

Przy wcześniej wspominanym kryzysie centrów opiniotwórczych, często to właśnie listy bestsellerów i dobrze eksponowane pozycje, zazwyczaj za pomocą nachalnych promocji, wytyczają granice preferencji. Sam sposób działania zakładający współpracę z wydawnictwami w oparciu o zakupy komisowe lub rozliczenie po sprzedaży przez kasę fiskalną zakłada oddanie autorów w niewolę gustów czytelniczych i systematyczną komercjalizację dziedziny na niespotykaną skalę.

Symptomatyczny jest więc prymat kryminałów, powieści sentymentalno-obyczajowych lub sensacyjnych. Wiążę się to z kierunkiem czytelnictwa, które stało się polem projekcji potrzeby pierwotnej, jaką niewątpliwie jest rozrywka przez współczesnego odbiorcę dającego się określić jako homo ludens. I choć jest to niewątpliwie ważny obszar życiowy, to poprzez kulturę masową wprowadzony na piedestał staje się niebezpieczny w swoim dążeniu do totalnej dominacji.

Aspektem tragicznym tej sytuacji jest niespotykane wcześniej skrępowanie twórcy wolą czytelnika, która w wąskich ramach określa możliwości twórcze artysty. W chwili gdy to piszę, podium na liście bestsellerów Empiku 2020 roku zajmują trzy powieści Blanki Lipińskiej, a jest to jedynie wierzchołek góry lodowej. Jest to najjaskrawszy przykład dominacji Czytelnika, który w swojej dominacji może pociągnąć Pisarza, w formie społecznie postrzeganej roli, do upokorzenia, ustanawiając kicz jako modus operandi powieści.

Wizja ta koreluje częściowo z kasandryczną przepowiednią Stanisława Ignacego Witkiewicza zawartą w jego pismach filozoficznych, która mimo widocznej przesady biorącej się z obsesji zmierzchu okazuje się trafną konstatacją w nowoczesnych realiach. Prorokując uwiąd sztuki, Witkacy przewidywał, że ostanie się jej jedynie ta gałąź zahaczająca o najbliższe zainteresowania. W jego przypadku była to domena zainteresowań przede wszystkich politycznych, mająca być zapowiedzianym zwycięstwem etyki na metafizyką, niejako społeczeństwa nad sztuką. Jak obecnie widzimy do głosu doszła zupełnie inna sfera namiętności, a mianowicie rozrywka.

Wiemy, że sztuka pomimo alarmów podnoszonych przez kontestatorów kultury masowej nie weszła jeszcze w stadium rozkładu, lecz możemy zaobserwować antycypowane przez polskiego filozofa kurczenie i stopniowe marginalizowanie jej ambitniejszej odnogi, która zdaje się pozostawać poza obrębem zmniejszającej się płaszczyzny. Jej udział na większą skalę jest jeszcze nieśmiało przypominany przez obecność książek Olgi Tokarczuk plasujących się wysoko w statystykach sprzedaży. Możemy jednak mówić o wyjątku potwierdzającym regułę. Zaznaczyć muszę, że nie chodzi mi o zanik literatury ambitnej, gdyż o jej trwanie można być spokojnym. Niepokój może wzbudzać stopniowe wyrugowanie jej z dyskursu literackiego, w którym traci czołowe miejsce i pozycję.

Zanim apologeci kultury masowej przystąpią do ataku, chciałbym powiedzieć, że sam jak najbardziej cenię sobie jej zasługi. Popkultura jest ważna i potrzebna. Jest mechanizmem edukującym masy, a także między klasowym spoiwem. Na Netflixa patrzą wszyscy. Zgłaszam jedynie obiekcje co do kierunku, jaki narzuca. Potrzeba przedefiniowania współczesnej literatury może zostać odnaleziona przykładowo w mowie noblowskiej Olgi Tokarczuk, która wybrzmiewa w potrzebie narracji, z której wypływa sens literatury, więc jeśli mogę skromnie zaapelować, to proszę oddajmy ją z powrotem w kompetentne ręce.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.