Brzyski: Od wyborów prezydenckich zależy przyszłość Zjednoczonej Prawicy

„Z punktu widzenia obywateli, najważniejszym pytaniem pozostaje, kiedy wreszcie odbędą się wybory prezydenckie. Wszystko wskazuje na to, że w maju rzeczywiście ich nie będzie, a głosować będziemy albo 28 czerwca albo mniej więcej w połowie lipca. Jako Klub Jagielloński od początku wskazywaliśmy na to, że wyborów w maju nie da się przeprowadzić i całe szczęście, że odstąpiono od próby ich organizacji” – mówił Brzyski w rozmowie dla Telewizji wPolsce.

„Prezes Jarosław Kaczyński był i jest zdeterminowany do przeprowadzenia głosowania w możliwie jak najwcześniejszym terminie, z obawy przed słabnącym poparciem dla prezydenta Andrzeja Dudy. Debata między kandydatami w pierwszym programie Telewizji Publicznej pokazała, że urzędujący prezydent ewidentnie nie ma świeżej narracji dla wyborców. Ten fakt – braku odpowiedzi na nowe wyzwania – jest jednak tylko jednym z wielu nawarstwiających się problemów dla obozu rządzącego. Po pierwsze, obserwujemy wewnętrzne tarcia między frakcjami wewnątrz Zjednoczonej Prawicy, co czyli rząd niestabilnym i podatnym na kolejne kryzysy. Po drugie, problemem dla koalicji rządowej będzie przedłużające się odmrażanie gospodarki i wynikłe z niej perturbacje. Po trzecie wreszcie, wyzwaniem będzie także stworzenie nowej narracji politycznej. Zjednoczona Prawica wygrała wybory w 2015 roku między innymi dlatego, że była w stanie przedstawić nową wizję ambitnej i sprawczej polityki. Ta wizja jest dziś – po części z przyczyn obiektywnych, a po części z winy samego obozu – niemożliwa do ponownego opowiedzenia. Zatem te wszystkie czynniki łącznie, będą stanowiły bardzo poważne wyzwanie dla przyszłości Zjednoczonej Prawicy” – prognozował ekspert.

„Jeśli prezydent Andrzej Duda przegra wybory, wówczas procesy dekompozycyjne w łonie Zjednoczonej Prawicy nabiorą jeszcze bardziej na sile. Wynik wyborów prezydenckich zadecyduje o wszystkim. Jarosław Kaczyński pokazał się wielokrotnie jako człowiek, który wybiera strategię „wszystko albo nic”. Jeśli zatem Andrzej Duda przegrałby wybory, niemożliwym będzie kontynuacja rządzenia przez Zjednoczoną Prawicę z dotychczasowym komfortem, bowiem nowy prezydent miałby ogromny potencjał blokowania. Wtedy też pomysł samorozwiązania Sejmu będzie jak najbardziej wchodził w grę tak, aby nie dochodziło to sukcesywnego „ścierania się” poparcia społecznego i aby doprowadzić do nowego rozdania w szeregach Zjednoczonej Prawicy” – mówił ekspert.

„Spór wokół wyborów prezydenckich pokazał, że jednym z głównych problemów życia politycznego jest brak zaufania między aktorami politycznymi. Nie dotyczy to tylko Zjednoczonej Prawicy, lecz także opozycji. Partie opozycyjne, w szczególności Koalicja Obywatelska, nie była w stanie w wypracować spójnego komunikatu i nie skorzystała na sejmowym kryzysie, co udało się najlepiej Szymonowi Hołowni. Z kolei to, co działo się w sobotę 9 maja, czyli ostatnia próba przesunięcia daty wyborów na 23 maja, było kolejnym nadszarpnięcia zaufania, które okazał Jarosław Gowin prezesowi PiS, głosują za ustawą wprowadzającą głosowanie korespondencyjne. W dłuższej perspektywie jest to bomba z opóźnionym zapłonem, podłożona pod całą kadencję 2019-2023” – przewidywał Brzyski.