Brzyski: Wybory korespondencyjne to prowizorka
„Większość z nas głosowałaby korespondencyjnie po raz pierwszy, dlatego można przypuszczać, że spora część popełniałaby błędy i głosy byłyby nieważne. Wynik wyborów łatwo mógłby zostać podważony. W krajach europejskich taki rodzaj głosowania był wprowadzany wcześniej. U nas byłaby to prowizorka” – stwierdził Bartosz Brzyski, rzecznik Klubu Jagiellońskiego, w poranku „Siódma 9”.
„Ocena działań rządu nie może być dziś jednoznaczna. Z jednej strony chyba dość powszechnie uważa się, że walka z epidemią nie kompromituje Prawa i Sprawiedliwości. Wręcz przeciwnie, sam uważam, że rząd radzi sobie z całą sytuacją nadspodziewanie dobrze. Oczywiście mogą niepokoić pojawiające się głosy o braku sprzętu i sytuacja w konkretnych szpitalach, natomiast w porównaniu z Europą Zachodnią i Południową jesteśmy w relatywnie dobrej sytuacji. Drugi aspekt to ten już stricte polityczny. Przepychanki o termin wyborów ocenami zdecydowanie negatywnie” – argumentował Brzyski.
„Zgadzam się ze stwierdzeniem, że przesunięcie wyborów działa na korzyść opozycji. Podobnie zresztą jak zgadzam się z tym, że nieprzekładanie wyborów działa na korzyść strony rządzącej. (…) Wiele osób uważa, że nie można zmieniać kodeksu wyborczego w trakcie procesu wyborczego” – stwierdził Bartosz Brzyski.
„Część Polaków już wcześniej mogła korzystać z możliwości głosowania korespondencyjnego. Procent głosów nieważnych, które zostały oddane właśnie w ten sposób, był wielokrotnie większy od tradycyjnego głosowania. Jeśli takie wybory byśmy przeprowadzili i mielibyśmy tak wysoki odsetek głosów nieważnych, mogłoby się powtórzyć to, co mieliśmy w 2014 roku. W związku z tym, że większość głosowałaby po raz pierwszy w taki sposób, to większość popełniałaby błędy, a to sprawiłoby, że wynik byłby podważany. W krajach europejskich taki rodzaj głosowania był wprowadzany wcześniej. U nas byłaby to prowizorka” – podsumował swój występ Brzyski.