Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Kędzierski: Tarcza antykryzysowa to poważny test dla polskiej administracji

Kędzierski: Tarcza antykryzysowa to poważny test dla polskiej administracji Źródło: Kancelaria Premiera - flickr.com

Chociaż dzisiaj nie jesteśmy jeszcze w szczycie epidemii, to pewnie znajdujemy się w szczycie paniki, którą ta epidemia wywołuje. Dość pobożnym życzeniem wydaje się utrzymanie dodatniego wzrostu gospodarczego. Dzisiaj jest to bardziej „wróżenie z fusów”, nie czas na takie prognozy – stwierdził dr Marcin Kędzierski, główny ekspert Centrum Analiz Klubu Jagiellońskego, na antenie radia TOK FM.

„Jeżeli chodzi o sam program tarczy antykryzysowej to zespół, którym kieruję, został poproszony parę dni temu o podzielenie się uwagami z rządem. Wiem, że tych zespołów było w Polsce kilka i panował wśród nich konsensus co do tych działań. Dzisiejsze propozycje w dużej mierze odpowiadają na to, co pojawiło się w naszych rekomendacjach. Wczoraj we wpisie na Facebooku wskazywałem, że to może być około 200 mld, więc ta kwota nie była dla mnie zaskoczeniem” – stwierdził Marcin Kędzierki.

„Musimy poczekać, jak ten program pomocowy będzie działał. Ten pakiet jest relatywnie mniejszy niż w innych państwach. Powołam się tutaj na obliczenia Adama Tkaczyka, który wskazuje, że te pakiety zaproponowane we Francji, Niemczech czy Hiszpanii, sięgają 15, a nawet 20 proc. PKB. Natomiast pozostaje pytanie, na ile są to bezpośrednie transfery do gospodarki, a na ile są to gwarancje. Z tego, co wiem, to pakiet niemiecki, te 550 mld euro, to są jednak gwarancje kredytowe” – mówił dr Kędzierski

„Podział 40-40-20 to jest rozwiązanie, które zostało skopiowane z planu duńskiego. Tylko w Danii te rozwiązania zostały wprowadzone po większych konsultacjach społecznych, w ramach odpowiednika naszej Rady Dialogu Społecznego, pomiędzy pracodawcami a pracownikami. W Polsce ten dialog nie funkcjonuje. Dzisiaj rząd deklaruje taki wariant, jednak powstaje pytanie, czy związki zawodowe go zaakceptują. W gospodarce obopólne zaufanie ma duże znaczenie, przynajmniej w dłuższym okresie. Moim zdaniem najbardziej kluczowy jest filar pierwszy, to znaczy bezpośrednie wsparcie pracowników i firm. W dużej mierze jest to kryzys podażowy, a nie szok popytowy” – argumentował nasz ekspert.

„Naprawdę chodzi tylko o to, żeby zachować moce produkcyjne, pozwolić przetrwać firmom i utrzymać zatrudnienie. Jeżeli to się nie uda, ciężko nam będzie się odbić po kryzysie. Im to odbicie będzie niższe, tym możemy spodziewać się wyższej inflacji, dlatego że ten rosnący popyt, także spowodowany tymi transferami, nie będzie mógł być zaspakajany odpowiednią podażą, ponieważ produkcja spadnie. Dzisiaj absolutnym priorytetem rządu było utrzymanie firm i zatrudnienia. Wydaje się, że większość tych działań zmierza właśnie w tym kierunku” – ocenił Kędzierski.

„To jest ten pierwszy krok. Mamy również ten krok zerowy, o którym nie możemy zapominać, czyli wsparcie służby zdrowia. No bo jeżeli się okaże, że teraz będziemy mieli ofiary liczone w tysiącach, to ten plan legnie w gruzach. Cały plan budowania społecznego zaufania będzie można wsadzić do kosza” – stwierdził ekspert Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.

„Natomiast obawiam się kwestii sprawności administracji. Będziemy mieć ogromne pakiety transferów, a wiemy doskonale, że w przypadku 500+ polskie państwo zrezygnowało z weryfikacji tych dochodów, uznając, że bardziej kosztowna będzie ich weryfikacja, niż wypłacenie świadczenia także tym osobom, które są stosunkowo dużo lepiej sytuowane. Pamiętajmy, że to nie tylko jest kwestia gromadzenia tej dokumentacji, przygotowania po stronie firm, ale także późniejsza weryfikacja jej ze strony administracji publicznej. Tutaj będzie to ogromny test dla polskiej administracji” – wyraził swoje zaniepokojenie Kędzierski.

„Jeżeli czegokolwiek bym się obawiał to po prostu uruchomienia tych środków, a tutaj niestety każdy dzień może odgrywać istotną rolę. Pamiętajmy, że kryzys może trwać 2 miesiące, a może nawet pół roku. Wydaje się, że rząd chce zostawić sobie jeszcze jakąś furtkę. To nie jest tylko kwestia budżetu państwa, ale w ogóle sektora finansów publicznych. Jeżeli wydamy te 60 miliardów, czyli 3 proc. PKB, to relacja długu do PKB wyniesie 51 proc. Przekroczymy wtedy drugi próg ostrożnościowy na poziomie 50 proc” – tłumaczył nasz ekspert.

„Dzisiaj odczytuje to w taki sposób, że rząd chce zostawić sobie przestrzeń do podjęcia działań, gdyby kryzys się przedłużał, czego nie możemy dzisiaj wykluczyć. Musimy też pamiętać, że trzeba tutaj wyważyć z jednej strony szerokość wsparcia, a z drugiej uniknięcia pewnej pokusy nadużycia, żeby z tych rozwiązań nie korzystały firmy, które na dzisiaj radzą sobie dobrze” – podsumował swój występ Marcin Kędzierski.