Czy Amerykanie pomogą Polsce zbudować elektrownię jądrową?
W skrócie
Amerykanie podejmują globalną inicjatywę wsparcia rozwoju energetyki w krajach sojuszniczych. Dokumenty sugerują, że może ona wesprzeć atom w Polsce. Do tego jednak prawdopodobnie niezbędna będzie współpraca z Japonią.
Polski program energetyki jądrowej od lat znajduje się w zawieszeniu, a rząd spóźnia się z przyjęciem oficjalnej strategii Polityki Energetycznej Polski do 2040 r., która jednoznacznie rozstrzygałaby los atomu. Kluczowym problemem realizacji tego projektu jest znalezienie finansowania budowy elektrowni, której koszty sięgają, według swobodnych szacunków podanych przez pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej, Piotra Naimskiego, 60 mld złotych. W tym celu polski rząd od kilku lat szuka zagranicznych partnerów, którzy byliby w stanie pomóc sfinansować inwestycje. Oczywistym kierunkiem poszukiwań są Stany Zjednoczone. Kraj, który korzysta z energii jądrowej, dysponuje zapleczem finansowym, a do tego jest głównym polskim sojusznikiem, z którym zacieśniamy relacje polityczne i te w obszarze bezpieczeństwa.
Dotychczas rozmowy prowadzone na szczeblu rządowym nie przyniosły konkretnych efektów i nie zostały podjęte ważne decyzje. Jedynym ich śladem było podpisane w 2019 r. ogólne memorandum o współpracy cywilnej w sektorze jądrowym. W ostatnich tygodniach widoczny jest jednak ruch w interesie. Dwa amerykańskie think tanki wydały raporty dotyczące dyplomacji energetycznej USA. W „New York Timesie” pojawił się także ciekawy artykuł prasowy autorstwa sekretarza ds. energii USA. Płyną z nich ciekawe wnioski dla Polski.
Atlantic Council: wzmacniajmy suwerenność energetyczną sojuszników
Atlantic Council, amerykański think tank, w raporcie – A New Energy Strategy for The Western Hemisphere – przedstawia rekomendacje rozwoju współpracy z sojusznikami USA w sektorze energetycznym. Wśród licznych propozycji mających na celu wzmocnienie suwerenności energetycznych sojuszników Stanów Zjednoczonych znalazło się m.in. wsparcie rozwoju energetyki jądrowej poprzez zaangażowanie Departamentu Energii USA w dialog z regulatorami krajów sojuszniczych w celu harmonizacji zasad bezpieczeństwa, utworzenia standardów handlowych oraz przygotowania strategii budowy nowych mocy jądrowych.
Atlantic Council sugeruje także wykorzystanie w tym celu różnych instytucji, m.in. International Development Finance Corporation (IDFC), która zajmuje się dofinansowaniem inwestycji prywatnych na rynkach interesujących USA. Zarządza także Overseas Private Investment Corporation, która dała gwarancję umowie na dostawy gazu PGNiG-ERU Trading na Ukrainie. Atlantic Council wymienia także U.S. Trade and Development Agency (promuje inwestycje amerykańskie o małym i średnim dochodzie) oraz Export Import Bank of the United States (EXIM Bank udziela pożyczek i gwarancji finansowych). Miałyby one posłużyć wsparciu finansowemu projektów energetycznych w obszarze zainteresowania autorów raportu, czyli półkuli zachodniej.
USA muszą się bardziej angażować, aby wygrać rywalizację z Chinami i Rosją
Okazuje się jednak, że tradycyjny obszar zainteresowań Amerykanów, czyli półkula wschodnia, a ściślej Europa Środkowo-Wschodnia, także może liczyć na podobne zaangażowanie. Center for Strategic and International Studies (CSIS) wydało raport – The Changing Geopolitics of Nuclear Energy. A Look at the United States, Russia, and China –poświęcony znaczeniu energetyki jądrowej w rywalizacji USA, Chin i Rosji na arenie międzynarodowej. Ma ona charakter globalny i wykracza poza półkulę zachodnią.
Diagnoza jest nieprzyjemna dla Waszyngtonu. Stany Zjednoczone marnie wypadają w porównaniu eksportu technologii jądrowych. CSIS wskazuje, że poza granicami USA nie są prowadzone żadne inwestycje wykorzystujące amerykańskie technologie. Tymczasem Rosja zdołała sprzedać siedem jednostek na Białorusi, w Bangladeszu, Indiach i w Turcji, a Chiny – dwa w Pakistanie.
Raport wskazuje, że źródłem przewagi Chin i Rosji jest sektor jądrowy. Podczas gdy Amerykanie angażowali się dotąd tylko w formie pożyczek, Rosjanie i Chińczycy oferują kompleksową współpracę, w tym zaangażowanie udziałowe w inwestycje. W ten sposób współpraca jądrowa tworzy stabilniejsze więzi, co zwiększa także możliwość oddziaływania politycznego. Autorzy raportu podkreślają, że w przeciwieństwie do Chin i Rosji rząd USA nie ma obecnie narzędzi finansowania zagranicznych projektów jądrowych poza EXIM Bankiem, ograniczonym regulacjami OECD.
Natomiast wspomniane przez Atlantic Council IDFC nie może finansować projektów jądrowych ani zasobów pozwalających wejść do akcjonariatu takiego projektu za granicą. Tymczasem CSIS ocenia, że rozwój eksportu technologii jądrowych może być sposobem reakcji na spowolnienia rozwoju sektora jądrowego w kraju oraz na utrzymanie krajowego łańcucha dostaw, ważnego zarówno dla floty okrętów podwodnych, jak i programu obrony nuklearnej.
CSIS rekomenduje Amerykanom stworzenie stabilnego i silnego środowiska budżetowego dla inicjatyw Departamentu Energii USA w celu wsparcia wysiłku sektora prywatnego na rzecz rozwoju i komercjalizacji nowych technologii jądrowych. Zaleca także usunięcie ograniczeń finansowania państwowego projektów nuklearnych za granicą oraz działania na rzecz utrzymania USA w roli lidera bezpieczeństwa w sektorze jądrowym. CSIS ostrzega, że wzrost roli Chin i Rosji w energetyce jądrowej stwarza zagrożenie dla poszerzenia ich wpływów politycznych z uwagi na coraz większe zapotrzebowanie na energię w krajach z ograniczonymi możliwościami ekonomicznymi i ograniczoną siłą rządów. Być może narzędziem postulowanym przez Atlantic Council i CSIS będzie wspomniana wyżej IDFC, zareklamowana przez sekretarza energii USA, Dana Brouilette, na łamach „Financial Times”, na których wystąpił wraz z Adamem Boehlerem, prezesem IDFC.
Należy przypomnieć, że ta organizacja wsparła już Trójmorze kwotą miliarda dolarów na realizację projektów energetycznych i mogłaby przyczynić się do stworzenia modelu finansowania energetyki w krajach sojuszniczych, w tym Polski.
Wyposażenie IDFC w nowe funkcje stanowiłoby szansę pozyskania finansowania polskiego programu jądrowego. O znaczeniu związku IDFC z polskim programem niech świadczy nieprzypadkowa koincydencja faktów. Wspomniany artykuł w „Financial Times” pojawił się 27 lutego br., a więc dzień po wizycie pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej – Piotra Naimskiego – oraz ministra klimatu – Michała Kurtyki – w Waszyngtonie, podczas której rozmawiano m.in. o współpracy jądrowej.
Po tym spotkaniu Naimski przypomniał, że decyzja o tym, że Polska będzie mieć od sześciu do dziewięciu gigawatów mocy w sektorze nuklearnym w roku 2040 lub 2045, już zapadła. Ponadto zadeklarował, że partner tego programu zostanie wkrótce wybrany, a Polska jest „coraz bliżej rozwiązań praktycznych”, dotyczących budowy polskiej elektrowni jądrowej.
USA tak, ale w tandemie z Japonią
Amerykanie mogą pomóc zbudować elektrownię jądrową w Polsce pod warunkiem przezwyciężenia istotnych przeciwności, nie tylko finansowych. Wygasanie sektora jądrowego w Stanach Zjednoczonych miało negatywne długofalowe skutki dla ich potencjału technologicznego. Niedawny potentat amerykański na rynku jądrowym, koncern Westinghouse, stawiający bloki typu AP1000 nie należy już do Amerykanów i dopiero podnosi się z bankructwa.
Polacy mogliby zatem liczyć na współpracę General Electric (GE), który buduje elektrownie jądrowe we współpracy z japońskim Hitachi. Oznacza to, że Amerykanie nie będą w stanie samodzielnie zbudować polskiej elektrowni jądrowej, ale mogą skorzystać z pomocy Japończyków produkujących bloki ABWR (Advanced Boiling Water Reactor) i stworzyć tandem.
Warto przy tym zaznaczyć, że ABWR w Japonii powstawały dotąd w ramach przewidzianego w budżecie terminu, rzucając wyzwanie tezie o nieuchronności opóźnienia projektów jądrowych. Polska i USA podpisały już umowę o cywilnej współpracy jądrowej. Analogiczna współpraca technologiczna Polski i Japonii została już nawiązana i według oficjalnych deklaracji ma umożliwić budowę własnego reaktora wysokotemperaturowego HTR do sprzedaży państwom trzecim. Tak dalekosiężne plany sprawiają, że istniejąca amerykańsko-japońska współpraca jądrowa amerykańsko-japońska zostanie zmaterializowana także na polskiej ziemi.
Ekonomia to nie wszystko
Polski program jądrowy ma szansę na sukces tylko przy założeniu, że jego cel nie jest wyłącznie ekonomiczny. To projekt, który może dać skutki w polityce zagranicznej i polityce bezpieczeństwa. Także argumenty z tego zakresu mogą przekonać Amerykanów do zaangażowania się w działania w Polsce. Opozycja USA wobec rosnących wpływów Chin i Rosji w Europie Środkowo-Wschodniej przynosi nowe zaangażowanie tych państw w regionie. Obserwujemy je w przypadku inicjatywy Trójmorza oraz w kolejnych bilateralnych projektach z sektora bezpieczeństwa. Przykładem może być transfer technologii przy okazji sprzedaży myśliwców F35, który z punktu widzenia biznesowego jest kontraktem dającym pokaźny zysk, ale w perspektywie sektora bezpieczeństwa jest aktem zaufania, który można okazać wyłącznie najbliższym sojusznikom (pokazuje to ograniczona lista państw, które zostały dopuszczone do tej technologii).
Analogiczne zaangażowanie USA może się pojawić także w sektorze jądrowym, szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę argumenty z zakresu bezpieczeństwa, przemawiające za ekspansją technologii amerykańskiej poza granicami Stanów Zjednoczonych. Chodzi o wspomniane przez CSIS utrzymanie łańcucha wartości, niezbędnego do zachowania dobrej kondycji przez militarny sektor jądrowy USA. Realizacja tego scenariusza będzie zależeć od skłonności stron ewentualnego projektu do uzupełnienia analizy rynkowej atomu o perspektywę polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Widać już pierwsze oznaki takiego podejścia w publikacjach naukowych i prasowych, a także w terminarzach stosownych ministrów.
Podsumowując, gra o atom z USA jest warta świeczki tylko pod warunkiem, że przyniesie korzyści wykraczające poza sektor jądrowy. Polska powinna zaangażować się w projekt jądrowy z USA pod warunkiem wprowadzenia w życie scenariusza, w którym Amerykanie partycypują w kosztach i oferują offset w sektorze bezpieczeństwa, który odpowiadałby potrzebom państwa polskiego. Projekt musi uwzględnić także japońskie zaangażowanie technologiczne w celu uprawdopodobnienia budowy, wykonania jej na czas i w zaplanowanym budżecie.
Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.
Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.