Sztuka trwania Jacka Majchrowskiego
W skrócie
Za tajemnicą politycznego sukcesu Jacka Majchrowskiego stoją: selektywne uleganie medialnej presji, systemowe pozorowanie realnych działań oraz delegowanie trudnych obszarów zarzadzania miastem. Rządzenie Krakowem ułatwiły mu również czynniki zewnętrzne. Otwarcie granic Unii Europejskiej i gwałtowny napływ firm zagranicznych sprawił, że miasto w zasadzie było rozwojowym samograjem, który nie wymagał zbytniego zaangażowania, a płynące szerokim strumieniem fundusze europejskie pozwalały na coroczne otwieranie kolejnych inwestycji niskim wysiłkiem.
Z niecierpliwością wyczekuję biografii politycznej Jacka Majchrowskiego. Długoletni Prezydent Krakowa jawi się jako jeden z najsprawniejszych samorządowców, który podczas osiemnastoletnich rządów przetrwał wiele politycznych burz. Znacząco na jego popularność nie wpłynęły ani seksafera w motelu „Krak”, ani skandale wywołane przez jednego z najbliższych współpracowników Jana Tajstera. Nie zachwiały nim również trudne z perspektywy samorządowca wydarzenia, jak przegrane referendum ws. zimowych igrzysk olimpijskich czy organizacja Światowych Dni Młodzieży.
Obserwując polityczne decyzje działania Jacka Majchrowskiego, trudno znaleźć konkretną strategię rozwoju Krakowa. Ostatnia kadencja prezydenta koncentrowała się na absorpcji środków unijnych i dużych infrastrukturalnych projektach, takich jak Kraków Arena czy Centrum Kongresowe. W obecnej, która ma być ostatnią kadencją prezydenta (który to już raz o tym słyszeliśmy!), głównym celem ma być poprawa jakości życia.
Uleganie medialnej presji
Najlepszym bodźcem do działania prezydenta jest aktywność mediów. Prezydent podejmuje tematy, które uzyskają wystarczającą medialną „ciężkość”, niezależnie od wcześniejszych deklaracji czy programu politycznego.
W drugiej dekadzie XXI w. istotnym tematem w Polsce stała się zieleń. Przez wiele lat dziennikarze, aktywiści i mieszkańcy wspominali o tragicznej sytuacji tego obszaru w mieście. Pomimo wcześniejszych działań zmierzających w odwrotnym kierunku (m.in. masowemu ustalaniu warunków zabudowy – tzw. wuzetkom, które pozwalały na zabudowę w lokalizacjach nieobjętych miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego), które doprowadziły do kojarzonego z Krakowem zjawiska betonowania miasta, Prezydent zmienił swoją strategię o 180 stopni. Stworzył Zarząd Zieleni Miejskiej, na którego czele powołał młodego technokratę – Piotra Kempfa – związanego z zaprzyjaźnionym z ugrupowaniem Majchrowskiego, PSL-em, i dał mu sporą autonomię. Zmiany w dziedzinie ekologii stały się jedną z kart przetargowych prezydenta w kolejnych wyborach.
Kolejnym przykładem mogą być tereny Wesołej, na których przez wiele dekad działał Szpital Uniwersytecki. Przynajmniej przez 8 lat miasto nie interesowało się losem terenów w centrum miasta, stawiając władze szpitala w niekomfortowej sytuacji i zmuszając je do poszukiwania komercyjnych nabywców. Niewiele brakowało, a Szpital Uniwersytecki musiałby sprzedać budynki i tereny deweloperom, którzy zapewne ściśle by je zabudowali.
Dopiero, gdy początkowo Klub Jagielloński, a następnie inne środowiska i politycy sprawili, że temat stał się medialny, prezydent ruszył na pomoc szpitalowi. Wbrew opiniom i poradom swojego najbliższego otoczenia oraz wbrew swojej wcześniejszej strategii Kraków stał się właścicielem terenów.
Wspólny mianownik dla powyższych przykładów? Uleganie medialnej presji, niezależnie od swoich priorytetów, i bohaterskie rozwiązywanie problemów wynikających z błędów lub pasywności. Krakowska zieleń nie wymagałaby bohatera-Kempfa, gdyby podlegający Majchrowskiemu od lat urzędnicy choć w najmniejszym stopniu interesowali się tym tematem. Szpital Uniwersytecki nie powinien latami rozglądać się za inwestorami, a zakupione tereny nie powinny leżeć odłogiem bez pomysłu na ich zagospodarowanie.
Systemowe pozorowanie działań
Kluczowe problemy i deficyty Krakowa nie są żadną tajemnicą. Pojawiają się stale w kampaniach wyborczych, głosach ekspertów, tekstach publicystycznych i codziennych rozmowach. Osoba zainteresowana sprawami lokalnymi obudzona w środku nocy jednym tchem wymieni kiepskie planowanie przestrzenne, niespójny system komunikacji publicznej czy turystyfikację centrum miasta jako największe problemy Krakowa. Skoro są tak oczywiste, dlaczego miasto ich nie rozwiązuje?
Oczywiście żaden z powyższych tematów nie jest czymś prostym do załatwienia. Są to zbyt złożone i trudne sprawy, by rozwiązać je jedną decyzją. Wymagają długoletnich działań i silnego przywództwa, które oznacza podejmowanie nie zawsze popularnych decyzji. W tych obszarach prezydent znalazł najwygodniejsze wyjście z sytuacji – działania pozorowane.
Wszyscy mają poczucie, że jakieś aktywności są podejmowane. Problemy jednak nadal pozostają nierozwiązane. Komunikacja publiczna? Od jej efektywności zależy czas dojazdów wszystkich mieszkańców (także tych używających samochodów) oraz w dużym stopniu jakość powietrza. Deklaratywnie polityczna szala przechylana jest na stronę wzmacniania po latach zaniedbań alternatywnych do samochodów środków transportu. Jak jest w praktyce? Nadal największymi inwestycjami komunikacyjnymi są te drogowe, a zaniedbywanymi te związane z komunikacją publiczną (np. tramwaj na Górkę Narodową). Ścieżki rowerowe? Po referendum, które zobligowało prezydenta do ich budowy, tempo inwestycji znacznie spadło, pozostawiając obecny, fragmentaryczny i w wielu miejscach niebezpieczny system. Metro? W Krakowie przypomina to coraz bardziej temat memów politycznych niż realne rozwiązanie. Pomimo jednoznacznego wyniku referendum prezydent nadal nie potrafi się na nie zdecydować, pozoruje działania, np. zleca kolejne analizy potencjalnych projektów, i ucieka od podjęcia decyzji.
Innym przykładem może być planowanie przestrzenne, które wraz z rozwojem miasta powinno stać się kluczową kwestią polityk publicznych. Wymaga długookresowych działań i wielkiej dozy odpowiedzialności. W przeciwieństwie do innych obszarów polityk publicznych konsekwencje błędnych decyzji mogą być odczuwalne przez wiele kolejnych dekad. Kraków już teraz cierpi z powodu zaniechań w wyznaczaniu dokumentów planistycznych. Konsekwencje ponoszą mieszkańcy zmuszani do przemierzania dziesiątek kilometrów, rozwożąc dzieci do szkoły lub poszukując innych usług, które w razie dobrego planowania przestrzennego powinny być dostępne w zasięgu pieszego. Za błędy odpowiadają przede wszystkim urzędnicy, którzy pozorowali działania i nie chcieli wchodzić w konflikty z właścicielami gruntów, a także zwlekali z tworzeniem Miejscowych Planów Zagospodarowania, opierając zabudowę miasta na wspomnianych wcześniej „wuzetkach”. Efektem jest chaotyczna, ścisła zabudowa, służąca głównie deweloperom, którzy wyciskali jak najwięcej PUM-ów (powierzchni użytkowych mieszkania) z metra działki.
W działaniach urzędników razi przede wszystkim brak priorytetyzacji w tworzeniu planów. W pierwszej kolejności powinny być realizowane te, które dotyczą najbardziej wartościowych obszarów centrum miasta, i te, które zagrożone były agresywną deweloperką. Efektem zaniechań są dziś takie urbanistyczne „perełki”, jak ściśle zabudowane Grzegórzki, tereny przy ul. Wrocławskiej lub Zabłocie. Do dziś nie uchwalono planów przylegającej do Rynku Głównego dzielnicy Wesoła. A można było inaczej. Wzmocnienie wydziału odpowiedzialnego za planowanie i przyspieszenie całego procesu było w stanie uchronić Kraków przed negatywnymi konsekwencjami.
Kolejnym przykładem pozorowania działań jest turystyfikacja. 14 milionów turystów w 2019 r. stanowi ogromne wyzwanie dla miasta, które już od wielu lat boryka się z negatywnymi konsekwencjami tego zjawiska. Mieszkańcy zostali „wypchnięci” z dzielnicy Stare Miasto, które stało się martwym obszarem usługowym dla turystów. Obszarem, który jest liderem w większości statystyk policyjnych w Krakowie. Wskutek uciążliwego najmu krótkoterminowego pustoszeją kamienice. Nie do pogodzenia wydaje się tryb życia zwykłych mieszkańców i weekendowych turystów.
Reakcja prezydenta? Dotychczas w praktyce żadna. Wyjątkiem jest powstanie „okrągłych stołów”, które są w praktyce dyskusjami urzędu, akademików i części interesariuszy. Do tej pory bez przełożenia na realne działania. Kraków nie wykorzystuje narzędzi, które mogłyby minimalizować negatywne skutki wzmożonej turystyki. W centrum zostało tak mało mieszkańców, że nie mają prawie żadnej siły politycznej. Jakiekolwiek działania mogłyby grozić krytyką ze strony beneficjentów ruchu turystycznego lub właścicieli i osób pracujących w sektorze turystycznym, którzy jako nieźle zorganizowane i posiadające potencjał finansowy lobby mogłoby stanowić problem dla urzędującego prezydenta.
Delegowanie kryzysów i zagrożeń
W tak ogromnym organizmie, jakim jest miasto, nie wszystko może być sterowane przez jedną osobę. Rola burmistrza/prezydenta ogranicza się w większości przypadków do zarządzania bieżącymi, nieprzewidywalnymi kryzysami oraz do wyznaczania nowych, priorytetowych obszarów, które zmieniają trajektorie rozwojowe miasta. Przykładami heroicznych przywódców zmieniających bieg historii swoich miast mogą być np. wygrywający wojnę z przestępczością w Nowym Jorku Rudy Giuliani lub tworzący niemal od podstaw efektywną komunikację publiczną w Bogocie Enrico Penalosa. W Polsce wzorem jest Paweł Silbert, który stworzył w 90-tysięcznym Jaworznie najlepszy i najbezpieczniejszy system transportowy.
Jakim przywódcą jest Jacek Majchrowski? Takim, który w przeciwieństwie do wymienionych wyżej ludzi „zrzuca” trudne obszary na innych urzędników i umywa się od odpowiedzialności. Chyba że coś się uda – wtedy jest pierwszym, który odbiera gratulacje. Jest to politycznie wygodna pozycja, z której w dowolnym momencie można wycofać poparcie dla swojego podopiecznego, tworząc poczucie, że taka osoba zawiodła na danym stanowisku, zaś kierunki i środki, które otrzymała od prezydenta, były bez zarzutu.
W ostatnich latach mieliśmy do czynienia z wieloma przykładami takiej delegacji. W 2018 r. z magistratem pożegnała się Elżbieta Koterba, która jednoznacznie kojarzona jest z największymi grzechami planowania przestrzennego w Krakowie. Była wiceprezydent przez 8 lat odpowiadała za przygotowanie najważniejszego aktu planistycznego miasta – Studium Zagospodarowania Przestrzennego – i za bieżące działania Wydziału Planowania Przestrzennego. Była twarzą każdego planu miejscowego, broniła decyzji urzędników i zawierała trudne kompromisy. Wiele osób widziało w niej drugą najważniejszą osobę w mieście gotową objąć stanowisko po prezydencie. Sytuacja nagle zmieniła się w sierpniu 2018 r., tuż przed kolejnymi wyborami samorządowymi. Pod naciskiem medialnym Jacek Majchrowski rozpoczął swoją kampanię wyborczą, dymisjonując wiceprezydent pod pretekstem konfliktu interesu między firmą jej męża i syna a projektem Mieszkania Plus na Klinach, w które zaangażowane było miasto. Powód był o tyle dziwny, że nie był to pierwszy raz, gdy zachodził takowy konflikt. Finalnie Elżbieta Koterba za lojalność i pełną odpowiedzialność w obszarze planowania została nagrodzona dymisją w złej atmosferze.
Kolejnym przykładem może być praca Łukasza Franka. Obecny dyrektor Zarządu Transportu Publicznego jest przedstawicielem nowej fali urzędniczych stanowisk. Od 2016 r. pełnił funkcję zastępcy dyrektora głównej miejskiej jednostki odpowiedzialnej za transport, a więc Zarządu Infrastruktury, Komunikacji i Transportu. Z jego angażem wiele osób wiązało ogromne nadzieje, ponieważ wcześniej jako naukowiec i aktywista miejski dał się poznać jako przedstawiciel nowoczesnego nurtu zarządzania transportem, który sprzeciwiał się polityce „św. Przepustowości”, polegającej na budowie jak największej liczby dróg.
Franek bardzo szybko stał się twarzą transportu publicznego w Krakowie. Był skonfliktowany z przeciwnikami nowych rozwiązań, tłumaczył w mediach i podczas konsultacji zawiłości wprowadzanych projektów. Dla samochodocentrycznych mieszkańców (m.in. ze stowarzyszenia Stare Podgórze, z którymi toczył batalię o „słupkozę”) szybko stał się złem wcielonym, a każde potknięcie komunikacyjne było szeroko komentowane w mediach lokalnych.
Jednak i on nie doczekał się politycznego wsparcia prezydenta, zarówno w kwestii budżetu, jak i potyczek w Radzie Miasta Krakowa. Zmiana paradygmatu transportowego do tej pory dokonała się tylko połowicznie. W ostatnim czasie możemy obserwować regres w efektywności komunikacji publicznej. Jest on spowodowany problemami budżetowymi miasta i podwyżkami cen energii elektrycznej. Zamiast udzielenia priorytetu dużym inwestycjom drogowym Łukasz Franek na pewno wolałby np. uspójnienie systemu ścieżek rowerowych, ułatwienia dla pieszych czy większy nacisk na inwestycje tramwajowe. Jednak, pracując z Jackiem Majchrowskim, nie może spodziewać się takiego wsparcia.
Warto przyjrzeć się również działaniom Pełnomocnika ds. Kultury – Roberta Piaskowskiego. Gdy problemy związane z turystyfikacją Krakowa nabrały wystarczającego zainteresowania mediów, Jacek Majchrowski postanowił wysłać na ten trudny front właśnie jego. Do tej pory działania Piaskowskiego ograniczają się do dyskusji z różnymi stronami (naukowcami, aktywistami, mieszkańcami, urzędnikami), a trudne problemy, takie jak „wypychanie” mieszkańców z centrum i niski poziom poczucia bezpieczeństwa, pozostają nierozwiązane. Nowy pełnomocnik, tak jak inni wcześniej wspomniani współpracownicy Majchrowskiego, został na polu walki bez wsparcia przełożonego, który przypomni sobie o nim dopiero wtedy, gdy trzeba będzie przeciąć jakąś wstęgę.
Dryf rozwoju zamiast kierunku
Opisane wyżej trzy cechy filozofii politycznej Jacka Majchrowskiego prezentują idealną receptę na spokojne trwanie w dobrym czasie dla Krakowa. Kraków w przeciwieństwie do mniejszych miast posiada tak dużą skalę działania i zakumulowany potencjał ludzki, finansowy i instytucjonalny, że nawet bez silnego przywództwa rozwija się w sensownym tempie. Pokazuje to przynajmniej ostatnia dekada. Efektem działań prezydenta jest jednak pewien dryf rozwojowy, nieoparty na konkretnej strategii. Dlatego w największych miastach w Polsce rozliczać samorządowców powinniśmy nie tylko z trwania, lecz także ze świadomej transformacji gospodarczej i społecznej miasta.
Co mogłoby się wydarzyć w Krakowie, gdyby prezydent był bardziej zaangażowanym przywódcą, przedkładającym rozwój miasta nad polityczne trwanie? Kanały przewietrzania miasta mogłyby nigdy nie powstać, a część dzielnic mogłaby nie przypominać miejskich sypialni pozbawionych innych usług. Nie każdy krakowianin musiałby posiadać samochód do komfortowego poruszania się po mieście. Nowa Huta mogłaby stać się nie tylko muzeum przemysłowej historii miasta, lecz także centrum przemysłu lekkiego i technologii. Wreszcie krótkoterminowy najem nie musiałby „wypchnąć” mieszkańców z centralnych dzielnic, które stały się parkiem turystycznym, a nie tętniącym życiem miastem.
Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.
Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.