Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Jacek Płaza  27 lutego 2020

Hinduski nacjonalizm nabiera rozpędu

Jacek Płaza  27 lutego 2020
przeczytanie zajmie 6 min
Hinduski nacjonalizm nabiera rozpędu G20 Argentina/flickr.com

Władze w Indiach wprowadziły prawo jawnie dyskryminujące muzułmanów i sprzeczne z konstytucją. Jest to kolejny krok w polityce spychania wyznawców islamu na margines indyjskiego społeczeństwa, realizowanej przez rząd Narendry Modiego. Nacjonalistyczny przywódca konsekwentnie dąży do hinduizacji Indii, co wywołuje oburzenie nie tylko muzułmanów, ale również świeckiej części społeczeństwa.

W ostatnich tygodniach przez Indie przetoczyła się fala protestów. W grudniu zeszłego roku rząd wprowadził CAA (Citizenship Amendment Act) – prawo, które ułatwia nadanie indyjskiego obywatelstwa mieszkającym od lat w Indiach bezpaństwowcom i uchodźcom z sąsiednich krajów pod warunkiem, że nie są muzułmanami. To rozpaliło emocje nie tylko wśród 180-milionowej mniejszości muzułmańskiej. Wywołało również oburzenie obywateli (głównie studentów) przywiązanych do świeckich fundamentów kraju. Jednym głosem przemówiły zachodnie i islamskie media, stając w obronie indyjskiej konstytucji i praw człowieka. Antagonizmy religijne w regionie mają jednak zdecydowanie dłuższą historię.

Konflikt toczący się już od dekad

Po wycofaniu się Imperium Brytyjskiego z subkontynentu w 1947 r. Mahatma Gandhi nie zdołał utrzymać jedności indyjskiego narodu. Mniejszość muzułmańska, choć liczna, obawiała się dominacji hinduistycznej większości, dlatego naciskała na powstanie osobnych państw – świeckich Indii i muzułmańskiego Pakistanu, podzielonego na część zachodnią (dzisiejszy Pakistan) i wschodnią (dzisiejszy Bangladesz).

Podział subkontynentu i towarzyszące mu masowe przesiedlenia przy powstawaniu obu republik doprowadziły do śmierci setek tysięcy ludzi i trwałego sporu na linii muzułmanie-hindusi. Jego następstwem były trzy wojny pakistańsko-indyjskie, z których ostatnia poskutkowała uzyskaniem niepodległości przez Bangladesz w 1971 r. Kraj ten powstał w opozycji do hegemonii Zachodniego Pakistanu, jego nadmiernej ingerencji w wewnętrzną politykę oraz rugowania bengalskiej kultury. Walczący o niepodległość Bangladeszu w krytycznym momencie uzyskali wojskową pomoc Indii, które błyskawicznie poradziły sobie z pakistańską armią tłumiącą powstanie.

Gorąco było również na zachodnich rubieżach Indii. Cieszące się autonomią księstwo Kaszmiru w obawie przed aneksją przez Pakistan poprosiło rząd Delhi o wsparcie wojskowe jako gwarancję bezpieczeństwa (uprzedzając zaaprobowany przez ONZ plan przyszłego plebiscytu, który miał zdecydować, czy Kaszmir przyłączy się do Pakistanu, czy zjednoczy się z Indiami). Od tego czasu Indie uznają okupowany teren za własny, argumentując to wolą ówczesnego lokalnego maharadży. Pakistan natomiast uważa, że prawowitym właścicielem Kaszmiru jest on, bo do referendum, z prawdopodobnie przychylnym mu wynikiem, nigdy nie doszło.

Kwestia Kaszmiru pozostaje głównym punktem zapalnym konfliktu w Indiach. Indie kontrolują południowy wschód regionu, Pakistan północny zachód, a 20-procentowy skrawek regionu przypada w udziale Chinom po agresji na Indie dokonanej w 1962 r. Region pozostaje zmilitaryzowaną strefą i mimo prób rozwiązania problemu przez oba rządy daleko tu do porozumienia.

W minionym roku nastąpiła ponowna eskalacja konfliktu, o czym pisaliśmy tutaj. Indie unieważniły 370. artykuł konstytucji, gwarantujący daleko posuniętą autonomię indyjskiemu Kaszmirowi i prawo samostanowienia, np. w zakresie konstytucji, flagi, własnego premiera i parlamentu, choć obrona i komunikacja pozostawała w gestii Delhi. Stłumienie siłą protestów i zawieszenie lokalnych władz przez Indie, doprowadziło do brutalnych ataków terrorystycznych na indyjskich żołnierzy, zamieszek i wyłączenia Internetu w indyjskim Kaszmirze. Delhi oskarża Islamabad o eksport terroryzmu i związki z atakami w Bombaju i Delhi w ostatnich latach, a także wspieranie ośrodków dżihadystów i obozów treningowych na terytorium kraju. Ma sporo racji, dlatego Pakistan zobowiązał się do większych wysiłków w ich zwalczaniu, na razie bez znaczących efektów.

Wymiar geopolityczny nie ogranicza się tylko do sporów terytorialnych, religijnych i politycznych, ale też klimatycznych. Podpisany w 1960 r. Traktat o Wodach Indusu (Indus Waters Treaty) reguluje stosunki wodne między krajami, dotyczy Indusu i jego dopływów. Rzeki, które przypadły w udziale Pakistanowi, przebiegają jednak częściowo przez terytorium Indii. Państwo to nie zawahało się zawrócić ich biegu w 2017 i 2019 r. Pakistan jest na to szczególnie wyczulony, gdyż należy do krajów najbardziej zagrożonych deficytem wody na świecie. Co dla jednej strony jest kwestią polityczną, dla drugiej – humanitarną i fundamentalną dla bezpieczeństwa obywateli.

Podgrzewanie nastrojów społecznych

Mniej widoczne, jednak dużo głębsze, zmiany zachodziły w sercu Indii, u samych podstaw społeczeństwa. W latach 20. powstał Narodowy Związek Ochotników (Rashtriya Swayamsevak Sangh – RSS), reprezentujący ideę hinduskiego nacjonalizmu, znaną pod pojęciem hindutva. Nurt podkreślał wagę i bogactwo hinduskiej kultury i państwa, nadawał religii polityczną wartość, wiązał ją z pojęciem narodu. Muzułmanów, pomimo jedności rasowej, wyodrębniał ze wspólnoty jako różnych pod względem kultury.

Hindutva to hinduskość, patriotyzm i hinduizm, miłość do ojczyzny i modlitwa. Ideologia, która zainspiruje w przyszłości kolejne pokolenia młodych Hindusów. Wśród nich miał też być Narendra Modi, aktualny premier Indii.

W latach 80. nastroje antymuzułmańskie stawały się bardziej widoczne, a podziały w społeczeństwie zaczęły pogłębiać też partie polityczne. W 1992 r. doszło do jednego z najgłośniejszych incydentów na tle religijnym. Hinduistyczni fanatycy religijni za namową przedstawicieli nacjonalistycznej Indyjskiej Partii Ludowej zburzyli kilkusetletni meczet Babri w Ajodhji, dlatego że pierwotnie stała tam świątynia hinduistycznego boga Ramy. W kraju doszło do pogromów muzułmanów.

Indyjska Partia Ludowa (BJP), polityczne ramię wspomnianego RSS, zdecydowanie wygrała wybory parlamentarne w 2014 r., a szefem rządu został Narendra Modi, wcześniej przez kilkanaście lat premier stanu Gudźarat, za którego kadencji doszło do antymuzułmańskich zamieszek, w których śmierć poniosło ok. tysiąc mahometan.

BJP przejęła scenę polityczną, obiecując szybki wzrost gospodarczy i nacisk na ekonomię, z czego póki co się wywiązuje. Powtórzenie wyborczego sukcesu w 2019 r. byłoby jednak trudne, gdyby nie efektywna strategia polityczna. BJP skonsolidowała elektorat hinduski, rozbijając muzułmańskie głosy między kilka świeckich partii, dzięki czemu mniejszość stanowiąca 14% społeczeństwa ma tylko 4-procentową reprezentacją w parlamencie.

Władza konsekwentnie zwalcza muzułmańskie akcenty, poczynając od symboli (mieszanie narodowych atrybutów z hinduistycznymi, jak np. indyjskie flagi na religijnych świętach), przez nawyki żywieniowe (święta dla hindusów krowa jest ważną częścią diety, jak i źródłem utrzymania części muzułmanów), politykę historyczną (marginalizowanie wpływów muzułmańskich, np. za czasów Imperium Wielkich Mogołów), po język (zmiany nazw stacji kolejowych czy miast, np. ponad milionowy Allahabad na Prajagradź).

Podkreślaniu różnic między wyznawcami tych religii towarzyszy zasypywanie podziałów kastowych, czego najbardziej wyrazistym przykładem jest premier Modi, którego promowano dawniej jako sprzedawcę herbaty, przedstawiciela najniższej kasty. Choć hindutva jednoczy społeczność hinduską, nie jest nadmiernie zbieżna z religijnym konserwatyzmem, w którym silnie zakorzeniony jest podział kastowy.

Czarę goryczy przelały jednak wydarzenia z końca zeszłego roku, kiedy rząd wprowadził CAA, prawo jawnie dyskryminujące muzułmanów i będące sprzeczne z konstytucją. Jeden z zapisów CAA daje możliwość ubiegania się o indyjskie obywatelstwo hindusom, sikhom, buddystom, parsom, chrześcijanom i dźinistom z sąsiedniego Bangladeszu, Pakistanu i Afganistanu. To poprawka do CA (Citizenship Act) z 1955 r., które nie czyniło z religii kryterium rozróżnienia wnioskodawcy o obywatelstwo. Rząd Modiego argumentuje, że w krajach w zdecydowanej większości muzułmańskich mahometanie nie mogą być prześladowani ze względu na religię. Krytykę odpiera, nie bez racji proponując np. Pakistanowi, żeby raczej zadbał o mniejszości w swoim kraju, a nie mieszał się w indyjskie wewnętrzne sprawy.

Co więcej, Delhi zapowiedziało spis ludności – NRC (National Register of Citizens) – którego głównym celem nie jest opracowanie danych statystyczny, ale zlokalizowanie nielegalnych imigrantów. Jeśli będą chcieli pozostać w Indiach, będą musieli złożyć wniosek o obywatelstwo, co w konsekwencji doprowadzi do deportacji muzułmanów lub umieszczenie ich w obozach dla uchodźców, które są budowane już teraz. Taki spis przeprowadzono w 2015 r. w stanie Asam, do którego przez ostatnie dziesięciolecia napływała duża grupa Bengalczyków. Niektórym trudno było udowodnić na papierze swoje obywatelstwo, dlatego status bezpaństwowca groził prawie 2 milionom w 32-milionowym stanie. Choć antyimigranckie kręgi mówiły aż o 4 milionach nielegalnie przybyłych muzułmanów, ich liczba wyniosła tylko 700 tys. spośród 10-milionowej mniejszości w Asamie.

CAA nie jest więc nakierowane tylko na zmianę demografii, której potencjalna skala jest niewielka, ale stanowi kolejny krok w długofalowej strategii hinduizowania Indii. O ile sam spis ludności w Asamie nie poruszył opinii publicznej, zeszłoroczne CAA odkryło prawdziwe intencje rządu, których nie pohamuje nawet własna, świecka konstytucja. I to w obronie tego charakteru państwa, a nie praw jednej grupy religijnej, na ulice wyszli protestujący.

Pierwsi manifestować zaczęli mieszkańcy Asamu, których w największym stopniu dotknie nowe prawo. Mogą zostać bezpaństwowcami pozbawionymi życiowego dobytku i umieszczonymi w obozach dla imigrantów. Następnie protesty rozlały się na prawie wszystkie północne stany Indii i przybrały na gwałtowności. Demonstranci podpalali samochody i dewastowali stacje kolejowe, a policja użyła na studenckim kampusie gazu łzawiącego. W niektórych miastach wyłączono Internet, żeby zapobiec organizowaniu się ludzi. Aresztowano setki osób, a kilkadziesiąt zginęło w starciach z siłami porządkowymi. Mimo kilku krótkotrwałych zakazów w styczniu nadal organizowano nawet kilkusettysięczne pokojowe marsze, w których brali udział przede wszystkim studenci i obrońcy konstytucji (choć odbywały się też np. kobiece strajki), a także zwolennicy Indyjskiego Kongresu Narodowego, największej opozycyjnej partii, która długo sprawowała w Indiach władzę. Protestowano też na mniejszą skalę w europejskich i amerykańskich miastach, a politykę Modiego krytykowały światowe media.

Wskrzesić myśl Gandhiego

Ahimsa znaczy w sanskrycie brak przemocy. Ta zasada stosowana przez Gandhiego podczas pokojowych protestów doprowadziła do zrzucenia kolonialnego jarzma i uzyskania przez Indie niepodległości. Konstytucja wprowadzona za pierwszego indyjskiego rządu pod przywództwem Jawaharlala Nehru opiera się na sekularystycznej wizji państwa i tolerancji religijnej. Dzisiejsi politycy, odwołując się do spuścizny obu ww. budowniczych kraju, trywializują ich filozofię i ideę, sprowadzają je do cytatów i sloganów w programach partii. W takim otoczeniu ahimsa ponownie może stać się drogą wyjścia z państwowej opresji, tym razem dla 180 milionów muzułmanów. Ktokolwiek zna Indie chociażby ze zdjęć, zdaje sobie sprawę, jak wspaniałą mozaikę kulturową tworzą Indie z sikhami w pomarańczowych turbanach, muzułmanami w białych ihramach i hinduskami w zdobnych szatach. Warto bronić tego obrazu.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.