Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Sokołowski: Spór o sądownictwo jest już sporem politycznym, nie prawnym

„Możemy dyskutować, czy TSUE posiada kompetencje uprawniające Trybunał do zamknięcia dowolnej polskiej instytucji. Musimy natomiast pamiętać, że cała sprawa toczy się w szerszym kontekście norm prawnych, które obowiązują o tyle, o ile wciąż się w nie wierzy. Przestrzeń prawna ma charakter umowny” – mówił na falach Radia Kraków dr Jacek Sokołowski, ekspert CAKJ ds. reformy sądownictwa.

„Innymi słowy, prawo jest pewną konwencją, w ramach której my jako społeczeństwo jesteśmy przekonani, że istnieje coś takiego, jak organy, które mają określone uprawnienia, a z chwilą, gdy te organy coś zrobią, to pozostali powinni się do skutków tego działania zastosować. Wszelka dyskusja na temat zakresu kompetencji poszczególnych organów bądź instytucji ma rację bytu wyłącznie przy założeniu, że istnieje ta powszechna umowa, dzięki której prawo ma moc zobowiązującą. W moim przekonaniu, PiS w swoim dążeniu do radykalnej przemiany polskiego sądownictwa podważył tę umowę” – mówił ekspert.

„Dotychczas uważano, że to elita sędziowska ma ostateczny głos w sprawie interpretacji norm prawnych oraz zakresu kompetencji poszczególnych organów. Prawo i Sprawiedliwość zachwiało wiarą w tę regułę. Nawiasem mówiąc, ta sama reguła miała spajać państwa europejskie w oparciu o normy traktatów, na podstawie których ostatecznie zawiązała się Unia Europejska. Na początku zakres kompetencji Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej był znacznie bardziej niedookreślony, a do ich rozbudowania doszło z czasem. W wyniku tego procesu TSUE osiągnął tę pozycję, w świetle której to on rozstrzyga, co wolno i czego nie wolno. Tak czy inaczej, decyzja o zawieszeniu jednej z izb Sądu Najwyższego w normalnych warunkach byłaby sporna. Jest to przecież głęboka ingerencja w suwerenność kraju. Jednak nie bardzo możemy o tym rozmawiać w sytuacji, w której doszło ukonstytuowania się przeświadczenia, że polityka w Polsce może toczyć się z pominięciem opinii sędziów, którzy nie mają i nie mogę mieć ostatniego słowa. Ostatnie słowo, według ekipy rządzącej, mają mieć politycy” – uważa Sokołowski.

„Nawet jeśli Komisja Europejska będzie chciała przyjrzeć się tzw. ustawie dyscyplinującej, to analizowanie poprawności kolejnych ustaw w kategoriach dogmatyki prawnej jest pozbawione sensu, ponieważ w obecnej sytuacji ciężar ostatecznej decyzji przeniósł się na siłę polityczną. Innymi słowy, nawet jeśli TSUE nałoży na Polskę te olbrzymie kary, o których krążą pogłoski, to ich egzekucja będzie wymagała naprawdę dużej determinacji. Jej siła zaś będzie zależna od tego, co w wypadku sankcji zrobi polski rząd. Cały czas zatem mamy do czynienia z polityką” – komentował Sokołowski.