Polak, Francuz – dwa bratanki? Wnioski po wizycie Macrona
W skrócie
Skąd ten nagły przypływ sympatii prezydenta Macrona do Polski? Z jednej strony w grę wchodzą francuskie interesy ekonomiczne, ale to, co najważniejsze to polityka. Macron liczy na przeciągnięcie krajów Europy Środkowo-Wschodniej na swoją stronę w sporze z Niemcami o przyszły kształt Unii Europejskiej.
Jeszcze kilka dni temu trudno byłoby wskazać europejskiego przywódcę bardziej krytycznego wobec Polski i jej obecnego rządu. Choć relacje polsko-francuskie były złe jeszcze zanim objął urząd (Polska wycofała się z zakupu Caracali, ówczesny prezydent Hollande odwołał wizytę w naszym kraju, zamarła współpraca w ramach Trójkąta Weimarskiego), to jednak Emmanuel Macron delikatnie mówiąc nie starał się, by tę sytuację poprawić.
Krytykował Polskę za reformy sądownictwa, wskazywał, że to Warszawa blokuje wspólną politykę klimatyczną i sugerował, że to do naszego kraju powinni skierować się młodzi protestujący w sprawie zmian klimatycznych „by pomogli mi przekonać tych, których ja nie mogę”. Atakował polski zwrot w kierunku Stanów Zjednoczonych w zakresie obronności, bo nie chciał we wspólnocie krajów, które zwiększają wydatki na uzbrojenie, by dokonywać zakupów po drugiej stronie Atlantyku. Ostrzegał, że jeśli Polska nie przyjmie zobowiązania neutralności klimatycznej do 2050 r., to nie otrzyma finansowego wsparcia na transformację energetyczną. Czasem szedł jeszcze dalej, sugerując na przykład reformę strefy Schengen, by wykluczyć z niej „pasażerów na gapę”, którzy nie wywiązali się z solidarności europejskiej polegającej na uczestnictwie w relokacji uchodźców. A można jeszcze przecież wspomnieć o koncepcji Europy dwóch prędkości, stawiającej Polskę na marginesie unijnej wspólnoty.
Gdy nie wiadomo o co chodzi…
Ten krótki przegląd wysuwanych w ostatnich latach zarzutów wobec Polski dobrze obrazuje ilość rozbieżności pomiędzy obydwoma krajami i pokazuje, dlaczego w ciągu pierwszych lat swojej prezydentury Macron konsekwentnie dążył do marginalizowania Polski wewnątrz Unii Europejskiej. Państwo, które nie chciało przyjmować uchodźców z Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, nie akceptowało ambitnych celów klimatycznych, stawało na drodze porozumienia z Rosją i angażowało się w bliską współpracę z administracją Donalda Trumpa, państwo, które przyszłość Unii widzi raczej w „Europie ojczyzn” niż w scentralizowanym superpaństwie, a dodatkowo posiadające prawicowy rząd, podejmujący wątpliwe próby zmian w systemie wymiaru sprawiedliwości zwyczajnie nie pasowało do koncepcji francuskiego prezydenta. W tym kontekście postawa Macrona podczas pierwszej oficjalnej wizyty w Polsce jest zastanawiająca.
W żadnym z wyżej wymienionych punktów nie dokonała się w Polsce znacząca zmiana. Rząd jest ten sam, kontynuuje swoje reformy, stawia na przyjaźń z Amerykanami i narzeka na Nowy Zielony Ład. Tymczasem prezydent Macron mówił w Warszawie, że trzeba rozumieć wyzwania, jakie stoją przed Polską na drodze do transformacji energetycznej. Zapewniał, że Francja nie jest prorosyjska i rozumie wagę polskich obaw. Pytany o reformy sądownictwa, dyplomatycznie stwierdzał, że już nie raz wypowiadał się w tej sprawie, a poza tym to sprawa pomiędzy Polską a Unią, nie zaś kwestia bilateralna. Wreszcie, podczas wykładu na Uniwersytecie Jagiellońskim starał się podkreślić odwieczne związki pomiędzy Polską i Francją, a także starał się docenić polską historię (zupełnie jakby ktoś mu opowiedział o entuzjazmie, jaki wzbudziło swego czasu przemówienie Trumpa na placu Krasińskich). Skąd ta nagła przyjaźń do Polski?
Złośliwi powiedzą, że gdy nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze. Macron przeliczył, ile można zarobić na sprzedaży technologii niezbędnych do budowy elektrowni jądrowych (w imię transformacji energetycznej, odchodzenia od węgla i dążenia do neutralności klimatycznej, a więc ze szlachetnych pobudek!), ile na wspieraniu rozwoju polskich kolei szybkich prędkości, a ile na sprzedaży uzbrojenia (na otarcie łez po Caracalach) i od razu mu ten moralny pryncypializm przeszedł. Nawet wspomniał, że Francja nie jest od tego, żeby kogokolwiek pouczać i udzielać mu lekcji. Przecież Francuzom nigdy by to przez myśl nie przeszło.
Macron sonduje Europę Środkową
Jednak chęć zrobienia kilku dobrych interesów to najprawdopodobniej nie wszystko. Macron na początku swojej prezydentury stawiał bardzo mocno na ściślejsze zjednoczenie państw strefy euro wokół Francji i Niemiec, przy jednoczesnej marginalizacji państw „nowej Europy” (Europa dwóch prędkości). W tym scenariuszu państwa takie jak Polska stanowiły jedynie przeszkodę, którą można usunąć z drogi, wykorzystując argumenty o naruszaniu praworządności i niechęci do przyjmowania uchodźców. Jednak projekt ten nie powiódł się ze względu na niechęć Berlina do propozycji wysuwanych przez francuskiego prezydenta.
Dlatego od jakiegoś czasu Macron przyjął inną strategię. Stara się wykorzystać słabość Niemiec, związaną z polityczną niepewnością końca ery Angeli Merkel, by umocnić własne przywództwo w Europie (pisał o tym obszernie na naszych łamach Marcin Kędzierski). W tej nowej układance państwa Europy Wschodniej znów się liczą, a wcześniejsze zarzuty tracą na znaczeniu, czego najlepszym dowodem jest współpraca Macrona z Viktorem Orbanem – do niedawna europejskim szwarccharakterem.
Od dłuższego już czasu francuski prezydent regularnie odwiedza kolejne stolice państw „nowej Europy”. Fakt, że do tej pory odwlekał wizytę w Warszawie można tłumaczyć kalkulacją polityczną: do jesiennych wyborów można było spekulować, że władza w Polsce się zmieni. Na taką, z którą przyjemniej będzie usiąść do wspólnego stołu. Kiedy to jednak nie nastąpiło, Macron zdecydował, że nie należy dłużej zwlekać z włączaniem Polski do nowego francuskiego projektu.
Nie oznacza to oczywiście, że liczy na pozyskanie pełnego poparcia Warszawy dla swojej wizji. Niemniej, może zakładać, że na przykład uda mu się, za cenę ustępstw na innych polach, złagodzić stanowisko polskiego rządu w sprawie porozumienia z Rosją. Czyniłoby to potencjalny reset w relacjach unijno-rosyjskich dużo bardziej prawdopodobnym. Z kolei włączenie Polski do Europejskiej Inicjatywy Interwencyjnej (wojskowego projektu Macrona, znajdującego się poza strukturami NATO i UE), mogłoby przyciągnąć do tego projektu inne państwa regionu. To ostatnie wymagałoby jednak znaczącego przeformułowania celów tej inicjatywy, która skupia się na zagrożeniach płynących z Afryki Północnej.
Czy Polska skorzysta na tej przyjaźni?
Analiza motywacji, które stoją za wizytą prezydenta Macrona w Polsce pokazuje jasno, że Francja zdecydowała się na ocieplenie relacji z naszym krajem, bo widzi w tym szereg realnych korzyści. A czy Polska również może na tym détente skorzystać?
Wiele zależy od tego jak trwała okaże się francuska przyjaźń i czy przy kolejnym sporze o neutralność klimatyczną Macron nie powróci do znanej nam już retoryki. Ale zakładając pewną trwałość tego nowego porozumienia trzeba powiedzieć, że tak, jest ono korzystne dla Polski.
Nie tylko ze względu na perspektywę wspólnej walki o łączące nas interesy (np. budżet na politykę rolną w ramach nowych Wieloletnich Ram Finansowych), ale przede wszystkim z powodu możliwości wywierania wpływu na politykę samego Macrona. Powinniśmy wykorzystać szansę, która właśnie się pojawiła, by dążyć do korekty francuskiej wizji europejskiej obronności, tak by uwzględniła bezpieczeństwo tzw. flanki wschodniej oraz negocjować złagodzenie wyśrubowanych celów neutralności klimatycznej, trudnych do pogodzenia z tempem transformacji energetycznej naszego kraju. Sukces w obydwu kwestiach wydaje się odległy, ale, ze względu na to, co Polska może Francji zaoferować, nie jest niemożliwy.
Przede wszystkim jednak należy pamiętać, że Emmanuel Macron jest zręcznym politykiem, który przyjechał do Polski bardzo dobrze przygotowany, czego najlepszym świadectwem jest jego przemówienie z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Nie tylko był świadom, jak czuli są Polacy na punkcie własnej historii, ale wydawał się również dobrze zorientowany w wewnętrznych podziałach panujących w naszym kraju (pochwała dla Adama Michnika i Kornela Morawieckiego w jednym zdaniu to majstersztyk). Ważne, aby w obliczu tego nowego otwarcia, nie zapominać o wcześniejszych wypowiedziach francuskiego prezydenta, przywołanych na początku tego tekstu i w relacjach z Francją stosować chłodną kalkulację. Bo polityka, również ta międzynarodowa, bywa przewrotna.
Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki 1% podatku przekazanemu nam przez Darczyńców Klubu Jagiellońskiego. Dziękujemy! Dołącz do nich, wpisując nasz numer KRS przy rozliczeniu podatku: 0000128315.
Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.