Konstanty Borzęcki. O tym, jak polski imigrant współtworzył Turcję
W skrócie
Ideologiczne fundamenty pod nowoczesne państwo tureckie współtworzył Polak, Konstanty Borzęcki. Początkowo wysłannik księcia Adama Jerzego Czartoryskiego na dwór osmański, następnie zdolny dowódca tureckiej armii, w końcu pisarz polityczny, którego idee nadal oddziałują na tamtejsze życie akademickie i polityczne.
Republika Turcji zbudowana została na zupełnie innym fundamencie niż jej historyczny poprzednik. Imperium Osmańskie było zlepkiem wielu narodów posłusznych sułtanowi, jednak jego chylenie się ku upadkowi na przełomie XIX i XX w. sprawiło, że stał się łakomym kąskiem dla krajów ententy. Francja, Imperium Brytyjskie i Rosja wspierały wszelkie miejscowe narodowowyzwoleńcze ruchy i krok po kroku rozczłonkowywały dogorywające państwo. Żeby uratować cokolwiek z upadającego kraju, anatolijscy studenci, intelektualiści i działacze, w dużej mierze skupieni wokół powstałego w 1907 r. Komitetu Jedności i Postępu, potrzebowali nowej ideologii, która mogłaby zjednoczyć obywateli wokół wspólnego celu.
Komitet był motorem napędowym rewolucji młodotureckiej, której głównymi założeniami były laicyzacja i unowocześnienie kraju na wzór europejski, przywrócenie konstytucji z 1876 r. oraz nacjonalizm. Wielu przedstawicieli myśli młodotureckiej wychowało się i odebrało edukację w okresie Tanzimatu, tj. prób reorganizacji i unowocześniania Porty w połowie XIX w. Próby okazały się nieudane ze względu na ciąg wojen rosyjsko-tureckich, powstań na Bałkanach oraz silne przywiązanie sułtana Abdulhamida II do idei panislamskiej i jednoczenia się poddanych wokół Osmańskiego Kalifatu. Imperium chyliło się ku upadkowi, idee młodotureckie pozostały więc żywe i na początku XX w. zdominowały debatę dotyczącą przyszłości kraju.
Z tą myślą sympatyzował ojciec nowoczesnej republiki – Mustafa Kemal Pasza – zwany Ataturkiem, tj. ojcem Turków. W tym okresie nie był tak aktywny w polityce, za to budował renomę na froncie wojennym. Dzięki temu nie tylko zyskał miano skutecznego dowódcy, męża stanu i patrioty, ale także nie brał udziału w rzeziach i wysiedleniach Ormian podczas I wojny światowej. W tym czasie bronił tureckich cieśnin przed chciwymi rękami państw ententy, a bitwa o Gallipoli uważana jest za jedno z najważniejszych zwycięstw w historii Imperium. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że w kolejnych latach nie zapobiegł pogromom Greków i Ormian w Smyrnie (dzisiejszym Izmirze) dokonanych przez tureckich żołnierzy, a i Kurdowie nie mieli łatwego życia u zarania republiki. W każdym razie w latach 20. XX w. miał pełny mandat do przeprowadzenia koniecznych reform, o których głośno mówiło się od dawna, a które zaszczepili w nim przede wszystkim Francuz, Leon Cahun, oraz… nasz krajan, Konstanty Borzęcki, znany w Azji Mniejszej jako Mustafa Dżelaleddin. Jak to się stało, że na kształt współczesnej Turcji miał wpływ Polak?
Polak nad Bosforem
Borzęcki, urodzony w 1826 r. w Wielkopolsce, swoje dorosłe życie rozpoczął od seminarium duchownego we Włocławku, z którego zrezygnował po dwóch latach, by wstąpić do Szkoły Sztuk Pięknych w Warszawie. Rozwijał tam przede wszystkim talent malarski. Wiosna Ludów zabrała młodego patriotę na front i w powstaniu wielkopolskim w 1846 r. nabrał pierwszych wojennych szlifów. Po upadku powstania pojechał na krótko do Paryża, gdzie chciał zapisać się do szkoły wojskowej i zostać oficerem. Dużo większe zapotrzebowanie na uchodźców z Europy, którzy mieliby jakiekolwiek pojęcie o wojennym rzemiośle, było jednak w Wysokiej Porcie (Imperium Osmańskim).
Agencja Wschodnia działająca przy Hotelu Lambert, stronnictwie skupiającym część polskiej Wielkiej Emigracji, umożliwiła Borzęckiemu wyjazd do Azji Mniejszej wraz z grupką podobnych mu młokosów. Hotel Lambert pod kierunkiem księcia Adama Jerzego Czartoryskiego wykonywał ogromną pracę na rzecz sprawy polskiej, utrzymując sieć agentów dyplomatycznych w Europie i na Bliskim Wschodzie. Upraszczając, Borzęcki był potencjalnym polskim lobbystą na dworze osmańskim.
Początki pobytu w Anatolii nie były przebojowe. Dżelaleddin vel Borzęcki zaczynał od budowy blokhauzu w Kurdystanie, czym jednak zaskarbił sobie względy z początku nieprzychylnie do niego nastawionego przełożonego. Przez następne lata walczył na terytoriach arabskich, w dzisiejszym Iraku, Syrii, Grecji (Kreta i Larisa), Gruzji, Albanii, a także zwalczał powstania chrześcijan w Czarnogórze i Serbii.
Choć można mu mieć to za złe, istnieją relacje świadków doceniających jego rolę w hamowaniu gwałtowności podległych mu żołnierzy osmańskich. Podczas gdy w Wielkopolsce ludność cywilna raczej nie doświadczała mordów dokonywanych przez żołnierzy, tutaj było to uznaną taktyką wojenną. Mustafa Dżelaleddin tych metod jednak nie akceptował i z tego powodu odmówił wykonania rozkazu zniszczenia słowiańskich wsi, za co groził mu sąd wojenny.
Założył rodzinę, w przerwach między wyprawami wojennymi mieszkał z nią w Stambule. W wolnym czasie oddawał się swoim pasjom – malowaniu, ale też pisaniu, co miało go uczynić sławnym dopiero po śmierci. Pod koniec lat 60. XIX w., kiedy przełożony Borzęckiego, pasza Omer Lutvi, zaczął tracić wpływy w armii, odbiło się to na sytuacji Polaka. Od 1871 r. na osmańskim dworze zaczęły przeważać sympatie rosyjskie. Polacy tracili pozycję w Porcie, a Mustafa Dżelaleddin został, być może w wyniku rosyjskich nacisków, zwolniony z armii. Choć nie odegrał takiej roli jak Józef Bem, to, jak pisze znakomity ekspert tureckiej historii, Jerzy Łątka dymisja, Mustafa Dżelaleddin był na tyle ważny, że Aleksandrowi II donosił o nim ambasador carski Ignatiew w jednym ze swoich raportów. Oto co napisał: „Borzęcki protegowany przez paszę Omera z powodu swoich zdolności i wykształcenia odznaczył się w Czarnogórze i na Krecie. Zalecał pewne reformy użyteczne dla ustroju Turcji, a w adresowanych do Porty memoriałach, jak również diatrybach publikowanych w prasie lokalnej zachęcał do denuncjowania Rosji”.
W 1873 r. Polak powrócił do łask i ponownie został wysłany na front na Bałkanach, a jego imię coraz częściej pobrzmiewało w europejskich tytułach, w tym również i w polskiej prasie. Wkrótce jednak zginął na polu bitwy wskutek poniesionych ran, w ostatnim tchnieniu życia zdążył jeszcze przekląć odpowiedzialną za rozbiory Polski carycę Katarzynę. Ta, delikatnie mówiąc, niechęć do Rosji przez cały XIX w. łączyła we wspólnym interesie Polaków i osmańskich Turków, co przejawia się w fakcie, że Wysoka Porta jako jedyny kraj nigdy nie uznała rozbiorów Polski. Choć krytycy powiedzą, że Imperium Osmańskie i tak nic nie miało do powiedzenia, bo nie było już mocarstwem, to na pewno przyjemne dla naszego ucha są relacje, jak ta z rozmowy polskiego przedstawiciela wspomnianej już Agencji Wschodniej z Benderlim Husejnem, byłym naczelnym dowódcą wojsk osmańskich. Polak, odwiedzając wraz z pruskim (!) ambasadorem dom Husejna, miał usłyszeć, że dla Turków król Prus jest wasalem Rzeczypospolitej i gospodarz domu nie ścierpi, żeby wasal siedział obok swojego pana, po czym kazał posadzić Prusa w innym miejscu niż on, a sam usiadł z Polakiem.
Wielki Turan
Po śmierci Dżelaleddina jego dziedzictwem stały się nie tylko osiągnięcia na polu bitwy, ale przede wszystkim idee, jakie nakreślił w napisanym po francusku dziele Le Turcs anciens et modernes. Wielki Turan, czy też panturkizm, głosił jedność ludów tureckich (turkijskich), bogactwo ich języka, kultury i historii, krzewił dumę z bycia Turkiem. Pisał, że choć jest ich teraz najwięcej na Wyżynie Anatolijskiej, to są ludem napływowym z ogromnych obszarów stepowo-górskich w Azji Środkowej, na północ od chińskiego Tybetu, a także z południowej Syberii i Mongolii. O ile te twierdzenia znajdują dzisiaj poparcie w wybranyych kręgach naukowego środowiska, o tyle na przykład włączanie niektórych plemion europejskich (nawet Etrusków) do tego grona wyłącznie na podstawie rysów twarzy lub języka nie ma z nauką wiele wspólnego.
Według panturkizmu plemiona tureckie tworzyły pierwsze organizmy państwowe (kaganaty) w VI w. n.e. Sukcesywnie posuwały się na południowy zachód, przez brzegi Jeziora Aralskiego i Morza Kaspijskiego, aż po Azję Mniejszą, gdzie Turcy Seldżuccy dotarli w końcówce XI w. Jednak prawdziwe supermocarstwo stworzyli Turcy osmańscy, którzy drogą podbojów od XIII w. szybko rozszerzyli swoje terytorium. Szczyt ich potęgi przypada na XV i XVI stulecie, kiedy zdobyli Konstantynopol, a potem ogromne obszary na styku Azji, Europy i Afryki.
Zwornikiem Imperium był islam i uznanie władzy sułtana/kalifa z dynastii osmańskiej, w rezultacie czego pochodzenie lub język nie były przeszkodą w robieniu kariery na osmańskim dworze. Napływowe ludy z czasem traciły poczucie odrębności narodowej, przyswajały zwyczaje i język z bogatych kultur arabskiej i perskiej. Po kilku stuleciach słownictwo elit osmańskich składało się głównie z zapożyczeń z tych języków, natomiast „prawdziwym” tureckim posługiwali się chłopi w niektórych częściach Porty.
W XIX w., kiedy kwitło poczucie tożsamości narodowej Ormian, Greków, Arabów czy bałkańskich poddanych, prawowici spadkobiercy Imperium Osmańskiego – Turcy – jako ostatni obudzili w sobie nacjonalizm. Największy na to wpływ miała emigracja turecka w Europie, która na francuskich lub niemieckich uczelniach zgłębiała różne spojrzenia na pochodzenia narodów, a także imigracja nad Bosforem po Wiośnie Ludów, przede wszystkim Węgrów i Polaków, których romantyczny nacjonalizm zyskiwał zainteresowanie osmańskiej opinii publicznej.
Do tej drugiej grupy należał Mustafa Dżelaleddin. Uwypukał znaczenia plemion tureckich w najnowszej historii świata, badał etnogenezę i lingwistykę Turków, podkreślał piękno ich języka. Szukał nawet pokrewieństw i wspólnego mianownika dla ludów turkijskich i europejskich (turoarianizm), czemu przyświecały raczej polityczne cele. Imperium chyliło się ku upadkowi, Dżelaleddin proponował zdecydowany kurs na Zachód. Spoiwo religijne i militarne nie mogło utrzymać imperium jako całości, ale mogły to zrobić język i rasa. O ile autor spowinowacał i łączył pochodzenie jak największej ilości ras i ludów, o tyle turecczyznę uważał za na tyle piękny i bogaty język, że powinien zostać oczyszczony z arabskich i perskich wpływów. Borzęcki chciał unowocześnić i zeuropeizować kraj, a także ograniczyć wpływy dworu osmańskiego, jak i duchownej kasty. Jego ambicją było również zeświecczenie państwowych instytucji, zmodernizowanie administracji i wojska. Choć Polak zginął przed publikacją swojego opus magnum, książka zataczała pod koniec XIX i na początku XX w. coraz szersze kręgi. Podobnie jak inne publikacje proponujące zerwanie z przestarzałym systemem, który się walił, czytano ją w tajnych stowarzyszeniach studenckich i rewolucyjnych, zrzeszeniach, kołach i organizacjach, m.in. w młodotureckim Komitecie Jedności i Postępu, który położył fundamenty pod Republikę Turcji, realizując część nowoczesnych i rewolucyjnych idei. Ruch ten jednak zapisał się krwawą kartą w historii (bestialskie pogromy Ormian, Greków i Asyryjczyków) oraz został wkrótce po wojnie zdelegalizowany, a jego przywódcy wytropieni i zabici przez Ormian, którzy uszli z życiem z I wojny światowej. Część ludzi sympatyzujących z ideami młodoturków, choć nieprzystających na ich działania polityczne, służyła w armii i to im przyszło w kolejnych latach budować kraj. Książka Borzęckiego dostała się też w ręce Mustafy Kemala, przyszłego budowniczego i bohatera narodu. Co więcej, wywarła na nim znaczący wpływ.
Turcy ściągają fezy
Wydawałoby się, że przełomowe zmiany proponowane w książce będą niezwykle trudne do wprowadzenia. Jednak najbardziej podatnym gruntem pod rewolucyjne idee zdają się zgliszcza poprzedniego systemu. Ataturk nie tylko zrealizował większość pomysłów Borzęckiego, ale poszedł kilka kroków dalej. Turcję stworzono na kilku niepodlegających dalszej debacie fundamentach: rewolucjonizmie (głębokich i daleko idących przemianach społecznych), republikanizmie (zmianie ustroju na parlamentarny), sekularyzacji (znacznemu ograniczeniu władzy religijnej, jak i religijności obywateli), równouprawnieniu (emancypacji kobiet i usunięciu przywilejów wybranych grup administracji państwowej) i nacjonalizmie (budowaniu jednolitego narodu).
Mustafa Kemal Pasza stworzył republikański, wielopartyjny (choć wykuwający się w bólach) system, rozdzielił władzę religijną od ustawodawczej i wykonawczej oraz odsunął ją na boczny tor. Jeszcze przed jego dojściem do władzy przywrócono konstytucję, dzięki czemu wymiana myśli i idei oswobodziła się z cenzury sułtańskiej i stworzyła pozytywny intelektualny ferment. Mustafa Kemal Pasza znał wagę języka w budowaniu tożsamości narodowej. Aby odciąć osmańską pępowinę od nowej republiki, zmienił alfabet z arabskiego na łaciński i oczyścił język z arabskich i perskich zapożyczeń.
Na straży nowego-starego języka stworzona została specjalna instytucja. Wprowadzono nazwiska, dziesiętny system miar i wag, a także kalendarz gregoriański. Zreformowano sądownictwo na wzór europejski, stworzono nowe prawo cywilne, karne i handlowe, opierając je na założeniach funkcjonujących wówczas w Szwajcarii czy we Włoszech. Zainicjowano na wielu frontach emancypację kobiet. Przyznano Turczynkom prawa wyborcze, umożliwiono im edukację i karierę w administracji państwowej, a także zakazano poligamii.
Wiele z tych radykalnych zmian natrafiało na opór społeczny, którego źródłem najczęściej była religia lub mentalne przyzwyczajenia ukształtowane w poprzednim ustroju politycznym. Część zmian nie miało wielkiego wpływu na życie (np. początkowo niewiele kobiet korzystało z prawa do sprzeciwu wobec zamiaru męża do poślubienia kolejnej żony), a kosztowało rządzących dużo. Mimo to Ataturk świadomie je „przepychał”, dążył do cywilizacyjnej zmiany świadomości społecznej. Żeby nie obawiać się buntów i powstań, a także bycia przegłosowanym w nadal konserwatywnym parlamencie umożliwił wojsku dokonanie przewrotu i przejęcie władzy, w razie gdyby któryś z polityków chciał zawrócić kraj z rewolucyjnej drogi. Ataturk w armii miał niepodważalną pozycję i to jej poparcie pozwalało mu na nieoglądanie się na hamulcowych reform. Z tej możliwości wojsko miało w nadchodzących dekadach kilkukrotnie korzystać, kiedy władza zbyt blisko zbliżała się do religijnych idei.
Odrodzenie panturkizmu
Choć w ostatnich latach można zaobserwować w Turcji zwrot w stronę konserwatyzmu, Wielki Turan zyskuje drugie życie, zwłaszcza na etnicznej i historiozoficznej płaszczyźnie. W samej Turcji dzieje się to raczej w cyklicznych okresach, kiedy trwa walka o głosy prawicowych wyborców. Jednak w państwach Azji Centralnej stanowi nowy front uniezależniania się od Rosji. Kirgistan, Kazachstan, Uzbekistan, Azerbejdżan i Turcja stworzyły w 2009 r. Radę Turkijską (pełna nazwa to Rada Współpracy Państw Języków Tureckich), której celem jest zacieśnianie współpracy międzynarodowej, kulturalnej, handlowej lub w kwestiach bezpieczeństwa. Choć jej osiągnięcia są na razie niewielkie, to poczynania grupy z uwagą śledzą inne tureckie narody – Turkmenistan i Mongolia, ale też nawet Węgry. Państwa te, przynajmniej na poziomie deklaratywnym, wspierają np. Tatarów w Rosji czy Ujgurów w Chinach, których racje coraz głośniej wybrzmiewają na międzynarodowym forum politycznym, co wykorzystywane jest jako element nacisku na Pekin (np. niedawno UE przyznała Nagrodę im. Sacharowa ujgurskiemu aktywiście siedzącemu w chińskim więzieniu pod zarzutem separatyzmu). W dłuższej perspektywie panturkizm może być efektywnym narzędziem w rękach Turcji i USA do wpływania na relacje z Rosją i Chinami pod przykrywką ochrony mniejszości etnicznych lub jednoczenia historycznie bratnich narodów, które nie odczuwają tożsamości państwowej w taki sposób, jak w Europie. Będąc w Azerbejdżanie, spytałem mojego rozmówcę, czy jest Turkiem, bo świetnie mówił po turecku. Odpowiedział: „Jasne, wszyscy tu jesteśmy Turkami, nie wiedziałeś?”. Wielu Kirgizów, Turkmenów i Uzbeków przyciąga na kontrakty pracownicze silna gospodarka turecka, a kazachskie półki sklepowe wypełnione są tureckimi produktami.
Rola Borzęckiego w historii
Narodowe uniesienie toczące się przez Europę ukształtowało romantyczny patriotyzm, który pozwolił uchronić Turcję przed kompletnym upadkiem po I wojnie światowej. Panturkizm, doktryna stworzona m.in. Borzęckiego i Cahuna, krzewiona przez tureckich intelektualistów początku XX wieku, nadal jest żywa w świecie dyplomatycznym, uniwersyteckim i, choć w mniejszym stopniu, politycznym. Zasługą Polaka jest jednak nie tyle ciekawa teoria jako temat do czysto akademickich dyskusji, ale jego pragmatyczne i polityczne rady, z których korzystali decydenci pierwszych lat republiki. Oczywiście Borzęcki nie był jedynym, ale na pewno jednym z pierwszych przedstawicieli tego nurtu w tureckiej myśli narodowej. Wpływ na samego Mustafę Kemala również jest dobrze udokumentowany – w jego mauzoleum pod Ankarą znajduje się jego osobisty egzemplarz Le Turcs anciens et modernes z mnóstwem podkreśleń, oznaczeń, komentarzy i notatek Ataturka różnymi piórami, co oznacza, że często wracał do tej lektury. Po latach tak odniósł się do pochodzącego z Wielkopolski autora: „Ten Polak wart jest pomnika ze szczerego złota”.
Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.
Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.