Polska dwóch prędkości, czyli uciekające metropolie i pogrążone w stagnacji średnie miasta
W skrócie
Wizja przestrzenna rozwoju Polski dominująca do 2015 r., oparta na polaryzacyjno-dyfuzyjnym modelu rozwoju, pogłębiała nierówności w systemie osadniczym państwa, zagrażając dotychczasowej spójności terytorialnej i policentrycznej strukturze rozmieszczenia miast w Polsce. W najnowszym raporcie Klubu Jagiellońskiego porównujemy dynamikę i potencjał rozwojowy 100 największych obszarów funkcjonalnych, czyli miast oraz ich otoczenia. W rankingu ocenialiśmy, czy rozwój wybranych ośrodków jest zrównoważony.
[POBIERZ RAPORT „UCIEKAJĄCE METROPOLIE. RANKING 100 POLSKICH MIAST”]
Zaskoczeniem nie jest bezapelacyjne zwycięstwo Warszawy. Odniosła sukces głównie dzięki swojej sile gospodarczej. Aż 176 firm z 500 największych właśnie tam ma swoją siedzibę. Stolica przyciąga najwięcej mieszkańców, zapewnia najwyższe wynagrodzenia, a dochody podatkowe miasta są w czołówce Polski. W innych kategoriach Warszawa wygrywa najwyższą frekwencją wyborczą w kraju i liczbą absolwentów studiów. Jest bardzo dobrze skomunikowana i posiada bogatą ofertę kulturalną.
Ludzie uciekają do metropolii
W rankingu widać tendencję: im większe miasto, tym lepiej rozwijało się w ostatnich latach. Ośrodki największe, liczące powyżej miliona mieszkańców zajęły przeciętnie 11. miejsce, a najmniejsze obszary, których liczebność nie przekracza 100 tys. mieszkańców, zajęły przeciętnie 73. miejsce w rankingu.
Co ma na to wpływ? Przede wszystkim gospodarka danego obszaru. Ludzie szukają pracy, przeprowadzają się, a za nimi podążają wszystkie usługi. Mniejsze miasta cechują się także słabszym dostępem do infrastruktury transportowej oraz niską liczbą absolwentów uczelni wyższych. Bez wysoko wykwalifikowanych pracowników mniejsze miasta popadają w stagnację, a większe ośrodki zwiększają swoją przewagę.
Najlepiej w rankingu wypadły województwa: mazowieckie, wielkopolskie i podlaskie. Mazowsze swój wysoki wynik zawdzięcza Warszawie oraz miastom połączonym dobrej jakości infrastrukturą ze stolicą. Mowa tu o Płocku i Siedlcach. Obrzeża województwa zajęły gorsze wyniki (52. była Mława). Sukces Wielkopolski nie jest zaskoczeniem z powodu historycznych względów. Już od czasów zaborów był to najlepiej rozwinięty region Polski. Nietypowy jest natomiast dobry wynik Podlasia. Wynika on stąd, że pod uwagę wzięliśmy 100 największych miast w Polsce. Podlasie reprezentowane jest przez 3 ośrodki – Białystok Łomżę i Suwałki. Raport nie uwzględnia gorzej rozwijających się obszarów województwa, czyli np. powiatów siemiatyckiego, zambrowskiego lub augustowskiego, które pod względem liczby mieszkańców znajdują się w drugiej setce.
Najgorsze wyniki uzyskały województwa świętokrzyskie oraz warmińsko-mazurskie. Raport potwierdza, że w Polsce nie istnieje już podział na biedny wschód i bogaty zachód. Czynnikiem różnicującym stało się posiadanie w regionie dużej metropolii.
Ciekawe wyniki przyniosła analiza jakości życia – to jedno z kryteriów, które braliśmy pod uwagę. Składają się na nie: tanie mieszkania, dobry dostęp do służby zdrowia, niezanieczyszczone powietrze, brak wypadków i długość ścieżek rowerowych. Jak się okazało, nie można mówić o prostej zależności pomiędzy wielkością miasta a jakością życia. Największe obszary funkcjonalne uzyskały zarówno wysoki wynik (Bydgoszcz i Toruń), jak i jeden z najgorszych w rankingu (Poznań). Zarazem najmniejsze obszary funkcjonalne osiągały bardzo wysoki wynik (np. 73 tys. obszar Mławy zajął drugie miejsce), jak i ten najgorszy (145 tys. obszar funkcjonalny Gniezna).
Nie zbieramy potrzebnych danych
Na kilka cierpkich słów zasługują państwowe instytucje, które powinny zbierać niezbędne dane, a niestety tego nie robią. Braki w porównaniu do innych krajów zaobserwować można w każdej kategorii. Przede wszystkim rażące są niedostatki w wiedzy i innowacjach. Żadna z centralnych instytucji nie udostępnia danych procesowych i produktowych związanych z innowacjami na poziomie co najmniej powiatowym (np. informacji o wydatkach na B+R, zatrudnieniu w B+R, udziale produktów innowacyjnych w działalności przedsiębiorstwa).
Inspiracją mogą być dla nas zagraniczne rankingi porównujące poziom rozwoju państw. Ze wskaźników używanych w rankingu „SEDA”, tworzonym przez Boston Consulting Group, użyteczne dla badania polskich miast na pewno byłyby: lokalne PKB, dostęp do opieki zdrowotnej (rozumiany jako czas oczekiwania na lekarza specjalistę), realny dostęp do edukacji wyższej, czas poświęcany uczniom przez nauczycieli, otyłość wśród społeczeństwa oraz subiektywne poczucie bezpieczeństwa i zaufania.
Innym popularnym rankingiem jest stworzony przez OECD „Better Life Index”. Inspiracją z tego rankingu są takie wskaźniki jak: przeciętne koszty mieszkania, przeciętny dochód rozporządzalny, aktywa finansowe per capita, bezrobotni długotrwale, subiektywna satysfakcja życia, liczba zamachów samobójczych i długość czasu wolnego.
***
Wyniki rankingu potwierdzają hipotezę o zwiększającym się dystansie rozwojowym pomiędzy największymi metropoliami w Polsce a miastami średnimi i małymi. Wspominaliśmy już o tym w raportach Klubu Jagiellońskiego autorstwa dr. Łukasza Zaborowskiego oraz prof. Przemysława Śleszyńskiego. Przez wiele lat propagatorzy teorii polaryzacyjno-dyfuzyjnej zapewniali nas, że gdy skoncentrujemy się na rozwoju kilku największych ośrodków, rozwój przestrzenny naturalnie się „rozleje” i w następnej kolejności beneficjentami będą mniejsze miasta. Dzisiaj wiemy już, że to nieprawda, a Polska zaczyna się borykać z problemem rozwoju „dwóch prędkości” – szybko rozwijających się metropolii oraz będących w stagnacji miast średnich i małych.