„Zmierzch dyplomacji?” Rewolucja cyfrowa jej nie ominie
W skrócie
Sztuczna inteligencja. Rzeczywistość wirtualna lub poszerzona. Internet rzeczy. Big Data. Debata publiczna została zalana terminami, które można ubrać w jedno szersze pojęcie – rewolucji cyfrowej. Niezależnie od tego, czy faktycznie mamy z nią już do czynienia, czy dopiero stoimy u jej bram, choćby z samego powodu odmieniania tego pojęcia przez wszystkie przypadki otaczająca nas rzeczywistość podlega radykalnym przemianom. Dotykają one zarówno nas-konsumentów, jak i nas-obywateli. Czasem to dotknięcie jest miłe, kiedy zamiast wybierać się do ośrodka zdrowia otrzymujemy e-receptę. Innym razem może się okazać bolesne, gdy ktoś wykradnie dane do naszego konta bankowego. Intuicja podpowiada jednak, że te dotychczasowe dotknięcia są niczym wobec cyfrowego przypływu, lub patrząc z innej perspektywy – cyfrowego tsunami, które czeka nas w najbliższej dekadzie.
[POBIERZ RAPORT „ZMIERZCH DYPLOMACJI?”]
Skutków rewolucji cyfrowej nie doświadczają jednak wyłącznie jednostki. Jej ofiarą stają się powoli także i państwa, które już choćby ze względu na postępującą globalizację muszą znaleźć zupełnie nowe modus operandi, nieraz bardzo odległe od tradycyjnego sposobu funkcjonowania. Klasyczne, „westfalskie” pojęcia, takie jak suwerenność czy władza, w obliczu globalizacji i rewolucji cyfrowej zmieniają swoje znaczenie. Nie oznacza to oczywiście, że państwo jako podmiot międzynarodowoprawny przestanie być potrzebne i zniknie. Tak się, przynajmniej w przewidywalnej przyszłości, nie stanie. Państwo będzie jednak musiało dostosować swój model działania, i to zarówno w zakresie stosowanych instrumentów, jak i w sposobie postrzegania otoczenia zewnętrznego.
Jednym z ważniejszych obszarów działania państwa, czyli de facto polityki publicznej, jest polityka zagraniczna wraz z jej podstawowym narzędziem – dyplomacją. Świat listów, depesz, poselstw, rautów czy kongresów powoli odchodzi do lamusa. Dziś premier polskiego rządu nie potrzebuje wysyłać poselstwa do kanclerz Merkel – wystarczy mu wysłać krótką wiadomość tekstową za pomocą szyfrowanego komunikatora internetowego, by w ciągu minuty poznać odpowiedź drugiej strony. Powoli przyzwyczajamy się, że prezydent Donald Trump prowadzi dyplomację za pomocą Twittera, a prezydent Emmanuel Macron – artykułów w portalach internetowych.
Nie dajmy się jednak zwieść, że „dyplomacja cyfrowa” to tylko kwestia wejścia na scenę mediów społecznościowych. To także całkowita zmiana otoczenia, w której dyplomacja funkcjonuje, jak również zmiana problematyki, którą dyplomacja powinna się zajmować. Już dziś przedmiotem polityki zagranicznej stają się coraz częściej bardzo techniczne zagadnienia, wymagające zaawansowanej, specjalistycznej wiedzy, której dyplomaci najzwyczajniej w świecie nie mogą posiadać. Niedługo ten poziom zaawansowania wzrośnie tak znacznie, że do analizy będziemy musieli zaprzęgnąć maszyny.
Nie powinno zatem dziwić, że ministerstwa spraw zagranicznych poszczególnych państw stopniowo tracą kompetencje prowadzenia polityki zagranicznej, i to zarówno w sensie merytorycznym, jak i formalnym. Widać to wyraźnie na przykładzie Polski, gdzie odpowiedzialność za ten ważny obszar funkcjonowania państwa coraz bardziej przesuwana jest w kierunku Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Ostatnie przesunięcie polityki europejskiej z MSZ do KPRM jest zresztą tego świetnym przykładem.
Czy ten trend jest nieodwracalny? Jakie zmiany czekają dyplomację w wyniku nadejścia rewolucji cyfrowej? Czy tradycyjna dyplomacja jest nam jeszcze w ogóle potrzebna? O odpowiedź na powyższe pytania poprosiliśmy dr. Olafa Osicę, przewodniczącego Rady Ośrodka Studiów Wschodnich, jednego z najważniejszych analityków stosunków międzynarodowych w Polsce. Część przedstawionych przez niego tez wydaje się oczywista, inne mogą budzić pewne kontrowersje. Jesteśmy jednak przekonani, że raport, który oddajemy w Państwa ręce, stanowi ważny i cenny głos, mający potencjał do uruchomienia nad Wisłą publicznej debaty w tym niezwykle ważnym temacie. Tym bardziej, że jak z pewnością zauważy każdy wytrawny czytelnik, w raporcie nie ma zasadniczo ani słowa o polskiej dyplomacji cyfrowej. Nie jest to bynajmniej niedopatrzenie autora czy redaktorów – po prostu takie zjawisko na razie nie istnieje. Wspólnie z autorem raportu żywimy nadzieję, że to się wkrótce zmieni.
Zadanie publiczne współfinansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w konkursie Regionalny Ośrodek Debaty Międzynarodowej 2019-2021. Ten utwór jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o zachowanie informacji o finansowaniu artykułu oraz podanie linku do naszej strony.
Marcin Kędzierski
Bartosz Paszcza