Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Relacja z emocjonującej dyskusji RODM w KJ-Warszawa  30 listopada 2019

Polska klientem USA – rzeczywistość czy moskiewska propaganda? [DEBATA]

Relacja z emocjonującej dyskusji RODM w KJ-Warszawa  30 listopada 2019
przeczytanie zajmie 5 min

Wielu sądzi, że szczyt amerykańskiej potęgi już minął. Tymczasem polska polityka zagraniczna mocno bazuje na sile USA. Czy powinniśmy zacieśniać relację z Unią Europejską i dążyć do stworzenia europejskiej armii? Czy z większą uwagą należy inwestować w kierunki bardziej od nas oddalone, jak np. Indie. I wreszcie – czy ambitne projekty takie jak Przedmurze, Trójmorze i Międzymorze kiedykolwiek miały lub mogą mieć sens? O tym wszystkich rozmawialiśmy 27 listopada z Przemysławem Żurawskim vel Grajewskim oraz Jerzym Markiem Nowakowskim w warszawskiej siedzibie Klubu Jagiellońskiego.

Dyskusję nad podmiotowością Polski w relacji ze Stanami Zjednoczonymi, „Polska klientem USA – rzeczywistość czy moskiewska propaganda?”, rozpoczyna Żurawski vel Grajewski twierdzeniem, że polityka amerykańska bazuje na koncepcji – tu zastrzega swoje autorskie prawo do tego określenia – „lokalnych sojuszników wiodących”. Wyjaśniając jej założenia, podaje przykład Japonii jako owego „sojusznika wiodącego” USA w regionie Azji. Zaznacza, że w polskich warunkach sojusz ze Stanami jest de facto jedynym poważnym wariantem.

Tym bardziej, że Niemcy, na których do tej pory opierała się niemal każda amerykańska władza i które stanowiły głównego sojusznika USA na Europę, tracą swą, do tej pory zdawałoby się niekwestionowaną, hegemonię w tej hierarchii. Zauważa przy tym, jak odległa jest niemiecka debata publiczna od zagrożeń czających się na wschodzie Europy – „Niemcy po raz pierwszy od czasów Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, stały się państwem śródziemnomorskim” – mówi. Chodzi oczywiście o politykę wobec masowej imigracji, która, jak wynika z obserwacji Żurawskiego, o wiele bardziej zajmuje przestrzeń debaty publicznej w tym kraju, niż np. wojna w Donbasie.

Podkreśla, że priorytetem powinno być wystrzeganie się dziejowego wręcz niebezpieczeństwa dla Polski, czyli momentu, gdy USA i Rosja znajdą wspólny język. Dokładnie tak, jak miało to miejsce w Jałcie. „Podstawą każdego sojuszu jest wspólnota interesów, rozpoznana przez decydentów” – podsumowuje.

Następny głos zabiera Jerzy Marek Nowakowski, który już na wstępie sygnalizuje, że zamierza „odbijać piłeczkę” i dla klarowności wywodu nieco „przejaskrawiać” pewne koncepty. Na początek zestawia relacje Polska-USA z relacjami Polska-Gruzja. Zwraca uwagę na tendencję, której istnienie w każdych warunkach rzeczywiście trudno podważyć – przy tak kolosalnej różnicy potencjału silniejsze państwo lekceważy mniejszego partnera.

Przypomina także, że owszem, wisi nad nami groźba nowej Jałty, jednak on sam rozumie ją nieco inaczej. W optyce Nowakowskiego Jałta jest ni mniej ni więcej sytuacją, w której kilka światowych mocarstw decyduje o losach całego świata. Remedium na taką sytuację historyk widzi w zacieśnianiu integracji europejskiej i utworzeniu wspólnej, kontynentalnej armii. „Powinno się zacieśniać integrację europejską i stworzyć wspólną armię, by stać się poważnym graczem wobec Rosji” – stwierdza. Wyraża przy tym pogląd, że integracja w ramach Trójmorza powinna poszerzyć się na Białoruś, Ukrainę i Skandynawię. Wyznacza też potencjalny, do tej pory konsekwentnie ignorowany przez elity, kierunek polskiej dyplomacji – Indie. „Nie doceniamy Indii jako potencjalnego sojusznika” – mówi dyplomata – „trzymanie wszystkich jajek w amerykańskim koszyku to błąd”. „W historii bycie przedmurzem było, co prawda, chwalebne, ale mało sensowne” – mówi Nowakowski, wieńcząc tym szkic swojej wizji perspektyw i sojuszy.

Żurawski, który już przedtem sygnalizował swoją aprobatę i dezaprobatę dla tez głoszonych przez Nowakowskiego, odnosi się do nich po kolei. Popiera pogląd, że polskie elity polityczne nie zwracały należnej uwagi na kierunek hinduski. Zgadza się również, że integracja w regionie powinna rozciągać się na północ, przy czym podkreśla, że Międzymorze jest czymś zupełnie innym niż myląco podobne w brzmieniu Trójmorze, które de facto jest konstrukcją infrastrukturalną. By ją utrzymać, trzeba z założenia porzucić wizję inkorporacji do niej krajów Europy Wschodniej. Na temat wizji eurointegracji, przedstawionej przez Nowakowskiego, wypowiada się tak: „Absolutnie między bajki włożyłbym myśl o stworzeniu armii europejskiej”.

Po tej wymianie zdań przyszedł czas na pytania od publiczności. Jedno z nich dotyczyło roli Turcji, zawierając przy tym spostrzeżenie, że szczyt swojej mocarstwowości Stany Zjednoczone mają już za sobą. Nowakowski zgodził się z twierdzeniem dotyczącym USA. „Szczytowy punkt potęgi amerykańskiej już minął” – stwierdził dobitnie. Odnośnie Turcji zaś zwrócił uwagę na jej powrót do paradygmatu osmańskiego, którego częścią jest niechęć wobec Rosji. „Pozostaje pytanie, czy nie nagrabi sobie na tyle, że pozbędzie się przyjaciół na Zachodzie” – zastanawia się historyk. Gdy dyskusja miała się ku końcowi, Jerzy Nowakowski spostrzegł: „Niech pan zwróci uwagę, że mówiliśmy o Stanach Zjednoczonych, a chyba z 80% czasu poświęciliśmy Europie. Może ta Europa nie jest aż taka nieważna?”