Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Postkomunistyczna transformacja Serbii bez szczęśliwego zakończenia

przeczytanie zajmie 10 min

System polityczny Serbii nigdy nie został pozbawiony wartości socjalistycznych. Z jednej strony dużo się debatuje o równości i sprawach społecznych, z drugiej jednak te dyskusje współistnieją z brutalnie przeprowadzaną prywatyzacją nadzorowaną przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Wojna na Bałkanach nie pozwoliła jednak na przeprowadzenie transformacji znanej z innych krajach postkomunistycznych. Z badaczką polityki i społeczeństwa obywatelskiego w Serbii i na Bałkanach Zachodnich, Gazelą Pudar Draško z Uniwersytetu w Belgradzie, rozmawia Michał Rzeczycki.

Czy w tak specyficznym regionie, jakim są Bałkany, możliwa jest jakakolwiek myśl konserwatywna? Ta część Europy została przecież podzielona pomiędzy wiele narodowości i przez większość czasu była okupowana przez Imperium Osmańskie.

Na Bałkanach nie istnieje klasyczna, tj. zachodnioeuropejska, myśl konserwatywna. Trudno również powiedzieć, na czym takie praktyki miałyby polegać. Co do zasady konserwatyzm definiuje się jako postawę, która jest blisko związana z religią. W Chorwacji oznacza ona bycie katolikiem, natomiast w Serbii wyznawcą prawosławia. Ci, którzy mogliby zostać zaklasyfikowani jako świeccy konserwatyści, stanowią mniejszość zamkniętą w murach uniwersyteckich. Nie mają wpływu na sferę publiczną. Dlatego nie wydaje mi się, żebyśmy mieli konserwatywnych myślicieli lub intelektualistów, których głos jest obecny w codziennym życiu i może spowodować zmianę w społeczeństwie.

Istnieje kilku intelektualistów, jak np. Slobodan Antonić lub Miša Djurković, którzy aspirują do takiej roli i z tego powodu moglibyśmy ich nazwać głosicielami idei konserwatywnych. Jednak ich refleksja sprowadza się w zasadzie do promocji wartości rodzinnych oraz pewnego modelu patriotyzmu. Oznacza to, że ich narracja dotyczy przede wszystkim ochrony rodziny jako związku kobiety i mężczyzny oraz silnego sprzeciwowi wobec praw osób LGBT. Antonić i Djurković często mówią o moralności, dyscyplinie, poszanowaniu autorytetu (którego wartość została zatracona w liberalnej współczesności) oraz ochronie wartości, które stanowią trzon serbskości (lub chorwackości itp.). W ich wypowiedziach nie odnajdziemy jednego wytłumaczenia, na czym polega najbardziej pożądany model państwa. W związku z tym intelektualiści nie podejmują tego tematu, gdy zwracają się do swoich odbiorców. Dyskutowane w sferze publicznej konserwatywne narracje, podobnie jak lewicowe, raczej dotyczą płaszczyzny kulturowo-tożsamościowej.

Co dla serbskich myślicieli prawicowych lub konserwatywnych jest punktem odniesienia?

Sądzę, że współcześnie jest to Serbia. Istnieją pewne próby zmierzające do odtworzenia bytu politycznego podobnego do Jugosławii, lub jakiejś konfederacji państw bałkańskich, dla którego wzorcem do naśladowania byłaby Unia Europejska. Można zatem stwierdzić, że jedność regionu jest rozważana przede wszystkim w kategoriach współpracy ekonomicznej.  To niezwykle widoczne w procesie berlińskim, który zmierza do ustanowienia lepszych powiązań komunikacyjnych (np. dróg) oraz gospodarczych. Ma to doprowadzić to powstania protoekonomicznej wspólnoty, podobnej do tej, z której niegdyś powstała Unia Europejska. Mogę tę kwestię wytłumaczyć jaśniej na przykładzie Serbii.

Gdy mówimy o definicji państwa w Serbii, wszystko zależy od tego, kim jest dany aktor. Rządzące elity są bardzo populistyczne, w pełnym znaczeniu tego słowa. To, w co wierzą, a także jaką ideologię polityczną wyznają, zależne jest od podjętej w danej chwili decyzji, ostatecznie zmierzającej do utrzymania władzy. Członkowie elity nie są konserwatystami, jeśli mieć na uwadze doktrynę. Przyjęli natomiast pewne elementy konserwatywne (np. nacisk na dyscyplinę, konieczność ciężkiej pracy i oszczędzania pieniędzy), ale również szereg postulatów liberalnych (tj. konkurencyjność, doskonalenie się, zorientowanie na zagraniczne inwestycje itd.). Elity są zatem proeuropejskie, lecz gotowe także użyć retoryki eurosceptycznej, gdy tylko zajdzie potrzeba zadowolenia tej części serbskiej opinii publicznej. Reasumując, konserwatyzm w Serbii to raczej postawa niż doktryna polityczna.

Powiedziała Pani, w Serbii nie ma żadnej doktryny politycznej, którą można by nazwać konserwatywną. Istnieją raczej zamiast tego pewne postawy zorientowane na społeczną rolę religii. Chcę zatem zapytać, jaka jest pozycja Kościoła. Co ludzie sądzą o jego społecznej i politycznej roli?

Nie znam dokładnie statystyk kościelnych, lecz wiele innych badań robionych w przeszłości pokazuje, że Kościół jest drugą, tuż obok armii, instytucją obdarzoną najwyższym poziomem zaufania. Jednak na przekór ogólnemu, pozytywnemu spojrzeniu ludzi na Kościół, nie powiedziałabym, że Serbowie są bardzo religijni. Obecna rola Kościoła jest wynikiem postkomunizmu, kiedy to bycie blisko instytucji religijnych było swego rodzaju modą. Sądzono wówczas, że powrót do korzeni oraz bycie prawosławnym są czymś właściwym Serbom. Kościół stanowi kręgosłup serbskiego nacjonalizmu, a relacja w świecie prawosławnym, zachodząca między Kościołem i narodem, jest w tym państwie bardzo wyraźna. Niektórzy intelektualiści oskarżają nawet Kościół o izolowanie niektórych serbskich nieprawosławnych mniejszości, które w wyniku tego, zdaniem krytyków, stają się Bośniakami, Chorwatami itd.

Wydaje się to w gruncie rzeczy podobne do sytuacji w Polsce. W czasach komunistycznych bycie blisko Kościoła stanowiło jedyną alternatywę dla oficjalnej propagandy państwowej.

Powiedziałabym jednak, że w byłej Jugosławii pozycja religii była inna. Oczywiście dokładna charakterystyka zależy od tego, o której części regionu mowa. Na przykład w Bośni i Hercegowinie ludność była mieszanką muzułmańskiej większości bośniackiej oraz prawosławnej mniejszości serbsko-chorwackiej. Z tego względu wolność praktyk religijnych nigdy nie została tam zakwestionowana. W Serbii rzecz miała się inaczej, ponieważ tam przez pierwsze dekady komunizmu Kościół podlegał silnym naciskom. Różnice w poszczególnych częściach Jugosławii sugerują, że im bardziej populacja jakiegoś kraju jest etnicznie zróżnicowana, tym mniej przeszkód napotykają ludzkie w praktykowaniu swojej religii.

Dla Serbów Jugosławia to już przeszłość, której powrotu nikt nie chce czy istnieje jakiś sentyment za czasami, kiedy cały region był zjednoczony?

Wydaje mi się, że oba te odczucia istnieją równolegle. Wkrótce po upadku Miloševića (serbski przywódca, zmarł w więzieniu oczekując na wyrok Trybunału w Hadze) mówienie o czasach komunistycznych było bardzo niepopularne. Przez mniej więcej 15 lat rządy komunistyczne oskarżano o wszelkie nieszczęścia, które miały miejsce. Jednak ostatnimi czasy, w szczególności po kryzysie ekonomicznym w 2009 roku, gdy zostało udowodnione, że liberalizm nie jest jedynym możliwym wyborem na rynku ideologii, niektórzy zaczęli wracać do idei socjalistycznych.

Tak naprawdę powrót do socjalistycznej przeszłości i jej dziedzictwa jest czymś, co dzieje się na naszych oczach. Przykładem tego mogą być prace niektórych badaczy, którzy za swój główny przedmiot studiów obrali samorząd, będący czymś bardzo szczególnym w byłej Jugosławii i zgodnym z pojęciem demokracji partycypacyjnej. Postać Tito oraz jego balansowanie między Wschodem a Zachodem dla wielu stanowi inspirację, tak dla polityków, jak i zwykłych obywateli. Kolejny przykład stanowi polityczny ruch kobiet w Jugosławii, który dopiero teraz staje się przedmiotem studiów.

Zanim przejdziemy do innych tematów, chcę się tylko upewnić, że mówiąc o Jugosławii, ma się na myśli wyłącznie okres komunizmu, a nie czasy przedwojennego Królestwa Jugosławii.

To bardzo dobra uwaga. Rzeczywiście, istnieją grupy konserwatywnych intelektualistów, którzy nawiązują w swojej refleksji do przedwojennego Królestwa Jugosławii. To szczególnie charakterystyczne dla Serbii, ponieważ w tamtym czasie Serbowie zdominowali wszystkie inne mniejszości etniczne. Ponadto król oraz cała rodzina królewska byli Serbami. Ta kwestia jest bardzo często dyskutowana w przestrzeni publicznej, ponieważ tradycja intelektualna, która odwołuje się do przedwojennego Królestwa Jugosławii, wikła się także w odniesienia do postaci, które były oskarżane o faszyzm. Mam tu na myśli głównie promonarchistyczną część partyzantów, zwanych czetnikami. Ich rola i działania podczas okupacji nazistowskiej, mianowicie współpraca z nazistami, a tym samym całe dziedzictwo Królestwa Jugosławii, którego czetnicy byli nieoddzielną częścią, są przedmiotem debaty. Dla niektórych to męczennicy, którzy walczyli za kraj i zostali potem zamordowani przez komunistów. Inni uważają ich za faszystów i nacjonalistów. Bardzo trudno opowiedzieć tę historię, nie biorąc pod uwagę jakiekolwiek ideologicznego podłoża.

Czy można wyróżnić idee, które mają największy wpływ na współczesnych Serbów?

W Serbii, w szczególności po upadku Miloševića, intelektualiści podzielili się na dwie grupy, znane jako Pierwsza i Druga Serbia. Dobrica Ćosić, pisarz i członek Narodowej Akademii Nauk i Sztuk, prezydent Jugosławii w latach 1992-1993 to najbardziej prominentny przedstawiciel pierwszej z grup. Jest uważany za siłę skupiającą nacjonalistyczną część elit. Z drugiej strony funkcjonuje inna grupa intelektualistów, która pojawiła się po przemianach powstałych po wojnie jugosłowiańskiej. Jej światopogląd jest całkowicie przeciwny do stanowiska przedstawicieli tej pierwszej i cechuje się antynacjonalistycznym oraz antyestablishmentowym (tzn. skierowanym przeciwko Slobodanowi Miloševićowi, który był wtedy częścią establishmentu) charakterem. Ten podział utrzymuje się również dzisiaj. Problemem w tym, że liberalizm, który był kluczowy dla Drugiej Serbii i bardzo popularny po wojnie, znajduje się obecnie w kryzysie. Ani w Serbii, ani w ogóle na Bałkanach nie mamy żadnej prawdziwej debaty, która byłaby w stanie przekroczyć linię ideologicznego podziału.

Co ma Pani na myśli, mówiąc, że liberalizm przyczynił się do kryzysu części elit politycznych?

System polityczny w Serbii nigdy nie porzucił wartości socjalistycznych. Z jednej strony dużo się debatuje o równości i sprawach społecznych, z drugiej jednak te dyskusje współistnieją z brutalnie przeprowadzaną prywatyzacją, która zaczęła się z początkiem XXI wieku i była nadzorowana przez MFW. Zatem ludzie broniący liberalizmu po prostu chcieli stać się częścią Zachodu, wliczając w to przyjęcie demokracji liberalnej. Taki układ oznacza, że liberalizm, podobnie jak konserwatyzm, nie jest doktryną, ale raczej strategią polityczną. Po kryzysie ekonomicznym, który bardzo mocno uderzył w Serbię, uświadomiliśmy sobie, że duża część społeczeństwa to tak zwani „przegrani transformacji”, czyli ludzie bezrobotni lub żyjący za minimalną stawkę. Liberalna polityka nie była w stanie znaleźć rozwiązania ich problemów. I to właśnie tutaj pojawiła się luka, którą wypełniła obecna konserwatywna (mówię w kategoriach względnych) oraz populistyczna partia Aleksandara Vučića. Zbudowała swoją pozycję na niezadowoleniu (często uzasadnionym) dużej grupy obywateli.

Wydaje się, że opisuje Pani proces, który jest całkiem podobny do tego, jaki wydarzył w innych krajach postkomunistycznych, w których liberalizm był pierwszym wyborem. Jedyne, co pozostało po kryzysie ekonomicznym i kryzysie demokracji liberalnej to konflikt nacjonalistów z „nienacjonalistami”.

Problem z Serbią polega na tym, że musieliśmy przejść przez okres transformacji znacznie szybciej niż inne kraje postkomunistyczne, ponieważ cały proces został zahamowany przez wojnę, rozpad Jugosławii oraz sankcje międzynarodowe. Zatem czas na zmiany był ograniczony i tak naprawdę wprowadzono tylko kilka z szeregu niezbędnych reform. Wszystko, co planowano zrobić w latach 90., musiałoby być nagle wprowadzone na początku XXI wieku. W wyniku tego cały proces przebiegł znacznie szybciej niż w innych krajach postkomunistycznych.

Jednak z uwagi na globalny kryzys liberalizmu, który nastąpił po kryzysie ekonomicznym, nie mamy w Serbii żadnej wyraźnej ideologii. Nie można stwierdzić, że stawką jest liberalizm. Działają tu myśliciele liberalni, lecz nikt nie upatruje w nich nadziei i nie uważa, że wyciągną liberalizm z kryzysu, ponieważ on sam w perspektywie globalnej nie dostarcza  odpowiedzi na wiele pytań. Problem polega również na tym, że nie pojawia się żadna inna propozycji rozwiązania tej kwestii. Konserwatywna część elit także nie posiada żadnej politycznej doktryny, więc nie wie, co należy w tej sytuacji zrobić. Przykro mi stwierdzić, że w tej perspektywie nie istnieje żadna wizja przyszłości dla Serbii.

Jaka jest rola intelektualistów w tym procesie? Czy mają jakiekolwiek znaczenie?

To trudne pytanie, na które od lat staram się znaleźć odpowiedź. Z pewnością intelektualiści są bardzo pożądanym sojusznikiem elit politycznych i to oni legitymizują system. Trudno mi jednak powiedzieć, jak duży jest ich wpływ. W Serbii dąży się do tego, by włączyć intelektualistów w proces polityczny i uczynić ich głos bardziej wpływowym. Jednocześnie takie działania napotykają przeszkodę, którą jest mnożenie się fałszywych tytułów doktorskich, bardzo charakterystyczne dla Bałkanów i Serbii. Tak oto próba wzmocnienia roli intelektualistów jest sabotowana przez ludzi, którzy łamią prawo, usiłując kupić sobie intelektualny rodowód. Na przykład obecnie toczy się spór wokół autentyczności doktoratu Siniša Maliego, serbskiego ministra finansów. Obszerne fragmenty jego rozprawy to plagiaty. Pomimo tego prawdopodobieństwo ustąpienia polityka ze stanowiska jest bardzo niewielkie, ponieważ bronią go elity. Jednak problemem nie jest fakt, że Mali nie chce zrezygnować. Rzecz w tym, że elity polityczne mają czelność korumpować uniwersytety, żeby bronić Malego. Na dodatek robią to z sukcesem. Tak oto intelektualiści stali się przedmiotem walki symbolicznej, a nie podmiotami, które mają realny wpływ na przyszłość polityczną Serbii.

Publikacja została sfinansowana ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Przedstawia jedynie poglądy autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych.