Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Michał Makocki  11 lipca 2019

Płacą, więc wymagają. Chińskie inwestycje na Bałkanach

Michał Makocki  11 lipca 2019
przeczytanie zajmie 15 min

Chińczycy są coraz bardziej widoczni na Bałkanach Zachodnich dzięki swojej flagowej Inicjatywie Pasa i Szlaku (BRI) – strategii, która wśród wielu celów ma również połączenie Chin z europejskimi rynkami poprzez sieć szlaków lądowych. Zgodnie z narracją przedstawianą przez bałkańskich polityków Państwo Środka pragnie działać w regionie według klucza biznesowego. W przeciwieństwie do krajów Europy Zachodniej, które patrząc na Bałkany, widzą tylko geopolityczną beczkę prochu. Ale przy bliższej analizie taka narracja nie oddaje w pełni rzeczywistości. Obiecywane przez Chińczyków korzyści dla bałkańskich gospodarek wydają się przesadzone.

Dzięki swojemu położeniu geograficznemu Bałkany Zachodnie stanowią jeden z istotnych punktów na mapie chińskich planów ekspansji gospodarczej. Kluczową polityczną płaszczyzną do  zdobywania chińskich inwestycji jest Format „16 + 1”, w ramach którego Chiny cyklicznie spotykają się z pięcioma krajami Bałkanów Zachodnich (z wyjątkiem Kosowa) oraz z 11 państwami członkowskimi Unii Europejskiej z Europy Środkowej. Dlaczego chińskie inwestycje są tak atrakcyjne dla bałkańskich polityków? Zgodnie z narracją przedstawianą przez bałkańskich polityków Państwo Środka pragnie działać w regionie według klucza biznesowego. W przeciwieństwie do krajów Europy Zachodniej, które patrząc na Bałkany, widzą tylko geopolityczną beczkę prochu. Tamtejsze samorządy chętnie wykorzystują alternatywne źródło finansowania z Dalekiego Wschodu bez konieczności realizacji trudnych reform oczekiwanych przez Zachód. Postawa bałkańskich polityków, nieco naiwna z dzisiejszej perspektywy, opierała się na przekonaniu, że mogą czerpać z dowolnego źródła finansowania (w tym wypadku chińskiego) bez narażania na szwank ich rzekomego celu, czyli działania na rzecz integracji z Unią Europejską.

Ale takie podejście  od początku było skazane na porażkę. Chiński model finansowania rozwoju jeszcze mocniej uwypukla bowiem największe patologie tego regionu, zwłaszcza korupcję i zadłużenie publiczne. Co więcej, wbrew oficjalnej narracji Pekinu, chińskie pieniądze często wiążą się z żądaniami politycznymi. Gdy więc globalna konkurencja między Chinami a Zachodem nabiera tylko rumieńców, tradycyjna bałkańska strategia balansowania między potęgami wydaje się coraz mniej wykonalna.

Za chińskie pieniądze buduj infrastrukturę

Chroniczna stagnacja gospodarcza wraz z wysokim bezrobociem wśród młodzieży, masową emigracją i wynikającym z tego drenażem mózgów stanowią tło dla wyzwań gospodarczych regionu. Z tego powodu kluczowym przesłaniem, które Chiny zamierzały przekazać, pojawiwszy się na Bałkanach, była wizja potencjalnego źródła dobrobytu gospodarczego w regionie. Projekty infrastrukturalne, nowe strefy gospodarcze i technologiczne oraz chińskie misje handlowe i inwestycyjne były częścią obietnicy złożonej przez byłego premiera Wen Jiabao na szczycie w Warszawie w 2012 r., który był inauguracją Formatu „16+1”. Zostało to dodatkowo wzmocnione przez kolejną narrację w ramach Inicjatywy Pasa i Szlaku, obiecującą rozwój nowej infrastruktury i znaczny wzrost przepływu towarów oraz kapitału.

To właśnie pojawienie się nowych źródeł finansowania infrastruktury zostało szczególnie pozytywnie odebrane na Bałkanach, potrzebujących finansowania przestarzałej infrastruktury, która od czasu rozpadu Jugosławii popadła w ruinę. Długość linii kolejowych w krajach bałkańskich (w stosunku do ich powierzchni i liczby ludności) jest o 40% mniejsza niż średnia UE, a gęstość autostrad nawet o 60% w stosunku do europejskiej średniej. The Global Competitiveness Report kraje regionu plasuje pod koniec setki (ocenia się 136 krajów) pod względem jakości infrastruktury.

Dramatyczna potrzeba rozwoju infrastruktury jest jednym z głównych powodów atrakcyjności chińskiej wizji BRI, która stawia Bałkany na przecięciu lądowych i morskich szlaków łączących Chiny z Morzem Czarnym, Adriatykiem i Morzem Bałtyckim. Porty mają być połączone przez rozległą sieć istniejących i przyszłych dróg i linii kolejowych, które mają zostać zbudowane i sfinansowane przez chińskich budowlańców, a wszystkie kraje regionu będą konkurować o rolę centrum chińskiej logistyki dla całej Europy.

Wzorem jest Pireus, który w chińskich planach ma pełnić funkcję „europejskiego przyczółku”, ale Chiny wyraziły również zainteresowanie inwestycjami w adriatyckie porty takie jak Bar (Czarnogóra), Rijeka (Chorwacja) i Koper (Słowienia). Podobnie jak grecki port miałyby również być połączone siecią dróg i kolei z innymi krajami Europy. W tym celu Chiny pracują nad połączeniem Serbii z portem Bar oraz są zainteresowane budową linii kolejowych łączących Koper i Rijekę z Europą Środkową. Lokalni politycy są wdzięczni Chinom za wniesienie świeżej, zorientowanej na biznes perspektywy i dostrzeżenie szansy gospodarczej. Według ich relacji Chiny wprowadziły innowacyjny, konkurencyjny cenowo tryb finansowania inwestycji, który już generuje wzrost gospodarczy i realizuje projekty, nawet jeśli niezgodnie z harmonogramem, to chociaż bez nieuzasadnionych opóźnień.

Ale przy bliższej analizie taka narracja nie oddaje w pełni rzeczywistości. Obiecane korzyści z chińskich korytarzy logistycznych dla lokalnych gospodarek wydają się przesadzone, a handel generowany przez chińskie „szlaki” wciąż jest bardzo skromny. Na przykład flagowa trasa z Pireusu do Europy Środkowej obsługuje tylko jeden pociąg dziennie, czyli 15 tys. kontenerów rocznie – dokładnie tyle ile może przetransportować jeden duży kontenerowiec.

Pozwoli to oczywiście zarobić na zwiększonych opłatach za przewóz, ale nie wystarczy, aby sfinansować kosztowną modernizację przestarzałej infrastruktury, a nawet na spłatę chińskich pożyczek. Kraje Bałkanów Zachodnich formułują swoje oczekiwania na podstawie olbrzymich chińskich aspiracji, a nie wiarygodnych prognoz gospodarczych. Wątpliwe podstawy ekonomiczne projektów stają się widoczne dopiero wtedy, gdy publicznie ujawniane są ich warunki. Tymczasem projekty infrastrukturalne mogą nie dawać wystarczających zwrotów i popychać kraje Bałkanów daleko poza akceptowalny próg zadłużenia.

Częściowo Serbia, a później długo, długo nikt

Równie wysokie były oczekiwania wobec chińskich inwestycji bezpośrednich (odróżniamy je od projektów infrastrukturalnych opisanych powyżej, które są oparte na chińskich pożyczkach, ale bez przejmowania własności przez chińskich inwestorów). Mimo tego nawet w Serbii, największej gospodarce regionu, w 2017 r. Chiny uplasowały się  dopiero na 11. pozycji wśród największym inwestorów.

Chińskie inwestycje przedstawiano jako rozwiązanie dla restrukturyzacji przemysłu ciężkiego w Serbii, w kontrze do międzynarodowych instytucji domagających się chociaż częściowej prywatyzacji. I rzeczywiście, przejęcie huty Smederevo koło Belgradu przez chińską firmę miało kluczowe znaczenie dla regionalnej gospodarki, ponieważ huta zatrudnia bezpośrednio ponad 5 tys. osób i jest drugim co do wielkości eksporterem w Serbii. Na tym jednak lista znaczących chińskich inwestycji się kończy, a łączna ich wartość do 2017 r. wynosiła zaledwie 139 mln euro.

Zmieniło się to rok później wraz z zapowiedzią dwóch dużych projektów. 900 mln dolarów zainwestował Shandong Linglong w budowę fabryki opon, ponownie w  Smederevie, a Zijin Mining Group przejął większościowe udziały w RTB Bor – największej spółce górniczej w Serbii. W rezultacie firmy z chińskim kapitałem zatrudniają bezpośrednio prawie 10 tys. osób. Serbia jest jednak wyjątkiem na mapie chińskich inwestycji bezpośrednich na Bałkanach Zachodnich. Poza nią tylko Macedonia Północna może pochwalić się większymi liczbami w zakresie bezpośrednich inwestycji firm z Państwa Środka – 37 mln euro w 2016 r.

Jak Chiny wypadają na tle Unii Europejskiej?

Chińczykom nie można odmówić skutecznego PR. Opinia publiczna na Bałkanach jest przekonana, że Chiny znacząco wyprzedziły tradycyjnych inwestorów i kredytodawców pod względem wysokości oferowanego wsparcia i poziomu inwestycji. Wynika to głównie z faktu, że chińskie firmy budowlane koncentrują się na dużych projektach – celebrując je politycznie i medialnie, czym zawyżają postrzeganą wielkość chińskiej pomocy rozwojowej.

W rzeczywistości jednak nawet w energetyce i infrastrukturze (dwa sektory, do których chińskie inwestycje się ograniczają), całkowite finansowanie ze strony UE od lat 90. jest dwukrotnie wyższe niż łączne kredyty udzielone przez chińskie instytucje . Przy uwzględnieniu pożyczek udzielanych przez innych zachodnich darczyńców i Międzynarodowy Fundusz Walutowy skala chińskiego wsparcia wypada jeszcze skromniej.

Nie bez znaczenia pozostaje też fakt, że część zachodniego finansowania jest udzielana w formie dotacji, w przeciwieństwie do chińskich kredytów, które będą musiały zostać spłacone w całości wraz z odsetkami. Oczywiście, gdyby zestawić chińskie deklaracje dotyczące poszczególnych inwestycji to Państwo Środka zbliżyłoby się do poziomu nakładów europejskich, ale istnieją poważne wątpliwości, czy rzeczywiście wszystkie chińskie obietnice  doczekają się realizacji.

Również w przypadku inwestycji bezpośrednich to zachodni inwestorzy są odpowiedzialni za większość wszystkich inwestycji w regionie. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na różnicę pomiędzy chińskimi pożyczkami na infrastrukturę a bezpośrednimi inwestycjami. Pierwsze z nich to jedynie pożyczki, które będą musiały zostać spłacone przez władze lokalne. W wypadku zaś inwestycji bezpośrednich to chińscy inwestorzy przejmują ryzyko projektowe, w zamian za to jednak nabywają te inwestycje na własność. Do tej pory takich projektów było niewiele, jednak wspomniane wyżej niedawne transakcje w Serbii mogą sugerować większą gotowość chińskich inwestorów do przejmowania bezpośrednich udziałów w lokalnych gospodarkach. Istnieje również duże zainteresowanie rynkami lokalnymi ze strony chińskich gigantów IT, takich jak Huawei czy Tencent, którzy zwalczani na Zachodzie, szukają alternatywnych rynków.

Daremne oczekiwania

Oczekiwania, że ​​Chiny wybawią pogrążony w stagnacji region, są bezpodstawne. Oczywiście Pekin wykorzystał wewnętrzne problemy UE i chaotyczną reakcję na kryzys migracyjny na Bałkanach, które podważyły ​​jej wiarygodność w regionie. Nie bez znaczenia były również zmiany w amerykańskiej polityce i koncentracja działań w Azji i na Pacyfiku.

Ale perspektywy kontynuowania chińskiej ekspansji na Bałkanach mogą okazać się jedynie mrzonkami. Gdy gospodarka chińska zwalnia, a globalny sprzeciw wobec niezrównoważonego modelu BRI rośnie, Chiny nie będą w stanie zastąpić europejskich funduszy, dotychczas finansujących inwestycje infrastrukturalne na Bałkanach.

Rzeczywiście, jeszcze kilka lat temu mogło się wydawać, że chińskie projekty infrastrukturalne zaleją Bałkany, ale w większości ugrzęzły na etapie realizacji lub nie wyszły poza szumne zapowiedzi. Równolegle finansowanie projektów z unijnych funduszy nabrało tempa.

Rozszerzenie sieci TEN-T i zwrócenie uwagi na infrastrukturalne wykluczenie Bałkanów oraz kryzys migracyjny przyczyniły się do znacznego wzrost regionalnej puli środków Europejskiego Banku Inwestycyjnego w ramach Inicjatywy na rzecz Ekonomicznej Prężności. Przykładem intensyfikacji współpracy UE-Bałkany jest również nowa unijna strategia dla Bałkanów Zachodnich i kontynuacja tzw. procesu berlińskiego.

Europejska odpowiedź

Unia Europejska alergicznie zareagowała na wzmożenie chińskich działań na Bałkanach. Unijny komisarz Johannes Hahn opisał Chiny jako konia trojańskiego, a z innych wypowiedzi unijnych urzędników wprost wynikało, że Chiny są traktowane jako poważne zagrożenie. Bałkany Zachodnie to miękkie podbrzusze Europy, a pojawienie się tam chińskich interesów zwiększa złożoność i tak już wrażliwego geopolitycznie regionu. Wynika to między innymi z faktu, że Chińczycy mieli nadzieję, że kraje będące beneficjentami ich pomocy będą wspierać cele chińskiej polityki zagranicznej, jak to miało miejsce w przypadku krajów Azji Południowo-Wschodniej.

Dodatkowo chińskie upolitycznione inwestycje mogą się znaleźć na kursie kolizyjnym z Unią, planująca bardziej asertywną politykę wobec  Chin, między innymi poprzez wzmocnienie zestawu instrumentów regulacyjnych, zwłaszcza w zakresie wrażliwych inwestycji z perspektywy bezpieczeństwa.

Ponadto chińskie projekty negatywnie wpływają na perspektywy integracji europejskiej Bałkanów Zachodnich, ponieważ Państwo Środka forsuje swoje projekty z naruszeniem przepisów UE. Finansowana przez chińskie fundusze budowa elektrowni w bośniackiej Tuzli nie tylko naruszyła normy środowiskowe, ale również daleko jej do europejskich standardów finansowania pomocy publicznej. Takie inwestycje odsuwają kraje Bałkanów nie tylko od wciąż odległego przystąpienia do UE, ale stawiają pod znakiem zapytania również zaangażowanie tych krajów w kluczowe programy przedakcesyjne.

Oczywiście po chińskie fundusze łatwiej sięgnąć. Zachodnia pomoc rozwojowa i fundusze przedakcesyjne są powiązane z żądaniami reform i wprowadzenia praworządności, co przez bałkańskich polityków jest traktowane jako podważanie tradycyjnego sposobu prowadzenia polityki. Ponadto finansowanie międzynarodowe – czy to od unijnych, czy wielostronnych pożyczkodawców takich jak Bank Światowy, ma ścisłe zabezpieczenia, które uniemożliwiają bezpośrednie zlecanie zamówień politycznym poplecznikom.

Chińskie pożyczki nie mają takich ograniczeń i umożliwiają finansowanie politycznego zaplecza oraz wzrost i tak już dramatycznie wysokiej korupcji w krajach Bałkanów Zachodnich. Jak to w praktyce wygląda, pokazał skandal korupcyjny w 2016 r., który ujawnił zmowę między lokalnymi politykami a chińskimi przedsiębiorstwami państwowymi zaangażowanymi w budowę dwóch autostrad w Macedonii Północnej. Nowy rząd Zorana Zaeva wstrzymał budowę w związku z zarzutami, że ich koszty zostały zawyżone o ponad 100 mln euro i przystąpił do renegocjacji warunków niekorzystnej umowy. Podejrzenia o zawyżanie budżetów pojawiały się również w związku z projektami w Czarnogórze i Serbii. Dochodzenie przeprowadzone przez serbskich dziennikarzy wykazało, że udzielanie podwykonawstwa na budowę autostrad wzdłuż „korytarza 11” odbywało się bez żadnego nadzoru nad firmami, które nie miały doświadczenia w budowie autostrad, ale za to ich właściciele mieli szerokie powiązania z politycznymi decydentami. W podobny sposób lokalni politycy mogli nielegalnie czerpać zyski z procesów licencyjnych podczas budowy elektrowni Kostolac.

***

Chiny zostały na Bałkanach przyjęte z otwartymi ramionami, ale ta sielanka szybko się raczej skończy. Nabierająca tempa geopolityczna rywalizacja między Zachodem a Chinami będzie wymagać od krajów bałkańskich zajęcia jednoznacznego o stanowiska. Próby ciągłego balansowania w dłuższej perspektywie skazane są na niepowodzenie. Wraz z rosnącym sprzeciwem niektórych państw członkowskich UE wobec planów dalszego rozszerzenia Wspólnoty, w interesie krajów bałkańskich leży rozwianie wszelkich wątpliwości co do ich proeuropejskiej orientacji i wykazanie gotowości do przeprowadzenia nawet najtrudniejszych politycznie reform wymaganych przez UE.

Publikacja została sfinansowana ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Przedstawia jedynie poglądy autorów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych.