Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Łukasz Łaguna  3 czerwca 2019

Penalny populizm w pigułce

Łukasz Łaguna  3 czerwca 2019
przeczytanie zajmie 5 min

Eksperci są przekonani, że uchwalona niedawno przez Sejm nowelizacja Kodeksu karnego jest niezgodna zarówno z Konstytucją RP jak i z prawem międzynarodowym. Trudno, aby było inaczej, skoro tak fundamentalny akt jak Kodeks karny rząd próbuje zmienić w kilka dni bez jakichkolwiek konsultacji społecznych. Skoro palącym problemem społecznym jest walka z pedofilią, to rząd powinien być zainteresowany korygowaniem przepisów w tej materii. Tymczasem, nowa ustawa zmienia ponad sto przepisów i tylko w niewielkiej części nowelizuje tę problematykę. To nie sama kara, ale jej nieuchronność może spowodować spadek liczby przestępstw. Jednakże, resort nie zaproponował w jaki sposób planuje zwiększyć intensywność poszukiwania sprawców. Zamiast tego próbuje sprzedać obywatelom bajkę o wysokich karach. Cóż z tego, skoro często nie potrafimy złapać sprawców?

Motywem przewodnim, który Ministerstwo Sprawiedliwości próbuje narzucić opinii publicznej jest walka z pedofilią. Niebagatelny wpływ na decyzję o próbie zmiany ustawy miała dyskusja wokół filmu Tomasz Sekielskiego. Wydawać by się więc mogło, że skoro palącym problemem społecznym jest walka z pedofilią to rząd powinien być zainteresowany korygowaniem przepisów w tej materii. Tymczasem, nowa ustawa zmienia ponad sto przepisów i w swojej pierwotnej wersji wręcz zawężała odpowiedzialność za przestępstwa pedofilskie względem aktualnego stanu prawnego.

Nie należy mieć również wątpliwości, że skandal pedofilski w Kościele był tylko pretekstem do próby zmiany Kodeksu karnego. Już po zabójstwie Pawła Adamowicza z Ministerstwa Sprawiedliwości słychać było głosy o konieczności natychmiastowego wzrostu sankcji za poszczególne przestępstwa. Wpisuje się to w ogólny pogląd resortu o zbyt łagodnych przepisach obecnie obowiązujących i dążeniu do podniesienia kar za większość przestępstw.

Już sam tryb wprowadzenia ustawy nowelizującej Kodeks karny budzi uzasadnione kontrowersje. Regulaminu Sejmu przewiduje szczególną procedurę przy obradach nad tzw. ustawami kodeksowymi, czyli nad szczególnego rodzaju aktami prawnymi, które stanowią fundament dla danej gałęzi prawa. Przepisy regulaminowe jednoznacznie przesądzają, że pierwsze czytanie w Sejmie projektu zmian kodeksu może się odbyć nie wcześniej niż czternastego dnia od doręczenia posłom druku projektu. Kolejno drugie czytanie może odbyć się nie wcześniej niż czternastego dnia od dnia doręczenia posłom sprawozdania Komisji Nadzwyczajnej.

Ze względu na przeprowadzenie wszystkich trzech czytań analizowanej ustawy w ciągu dwóch dni (15-16 maja 2019 r.), ustawa została uchwalona z rażącym naruszeniem Regulaminu Sejmu. I co z tego wynika? W istocie trudno powiedzieć.

Regulamin Sejmu to specyficzny twór, który mimo tego, że opisuje wewnętrzną organizację prac izby poselskiej (akt wewnętrznie obowiązujący), to ma szczególny przymiot wiązania izby niższej swoimi postanowieniami. Wynika to z orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego (sygn. akt K 5/07), który jednoznacznie stwierdził, iż poprzez uchwalenie regulaminu następuje samozwiązanie się Sejmu postanowieniami tego aktu prawnego. Tym samym, chociaż parlamentarzyści mogą w każdej chwili zmienić (częściowo lub całkowicie) swój regulamin, to tak długo jak on wiąże, tak długo musi być przestrzegany. Z powyższego wynikałby wniosek o niekonstytucyjności samego procedowania, a co za tym idzie całego aktu. W dyskursie publicznym pojawiają się głosy o nie-kodeksie, co oznaczałoby, że w ogóle tego aktu nie ma w systemie. Takie wnioski mogą być słuszne, ale nie jest to kwestia jednoznaczna. Fakt, że z orzecznictwa TK wynika rozwiązanie danego problemu nie oznacza, że rząd jest w każdym przypadku związany taką wykładnią. Wszak orzecznictwo, nawet sądu konstytucyjnego, nie jest powszechnie obowiązującym źródłem prawa w rozumieniu Konstytucji RP.

Niemniej, mimo wątpliwości natury formalnej na pewno nie dochowano celowi, dla którego takie okresy zostały wprowadzone. Ich zadaniem jest zapewnienie odpowiedniego czasu posłom na rozwagę i analizę proponowanych przepisów. Wprowadzenie nowelizacji całej ustawy w tak krótkim czasie jest wyrazem lekceważenia nie tylko parlamentarzystów, ale przede wszystkim obywateli, którzy zostali pozbawieni możliwości na zapoznanie się z nowymi przepisami w tak wrażliwej materii jak prawo karne.

Rewolucja w systemie pod przykrywką pedofilii

Sytuacja wygląda równie interesująco przy analizie merytorycznej poszczególnych norm zawartych w nowelizowanej ustawie.

Tak jak wskazałem na początku ustawa, która w swoim założeniu ma walczyć z pedofilią tylko w niewielkim elemencie dotyka tego problemu jednocześnie radykalnie zmieniając szereg innych kwestii.

Początkowo uchwalona ustawa znosiła karalność czynu polegającego na doprowadzeniu małoletniego do lat 15 do obcowania płciowego, a więc zawężała odpowiedzialność za przestępstwa pedofilskie względem aktualnego stanu prawnego. W zaproponowanej pierwotnie przez Ministerstwo Sprawiedliwości nowelizacji doprowadzenie małoletniego do obcowania płciowego nie stanowiłoby czynu zabronionego, ponieważ zostało wyraźnie przez ustawodawcę zdepenalizowane. Trudno znaleźć inne wytłumaczenie na taką sytuację jak tylko niedopatrzenie resortu sprawiedliwości. Wszak mija się to z całą filozofią prezentowaną przez obecne władze. Na etapie prac senackich komisja wprowadziła niezbędne poprawki reformujące pierwotne brzmienie przepisu. Choć Ministerstwo Sprawiedliwości zapewniało, że o ustaniu karalności nie może być mowy, bo można ścigać sprawcę na podstawie przepisów o pomocnictwie, to przepis został ostatecznie skorygowany w sposób postulowany przez ekspertów.

Jaskrawym przejawem lekceważenia prawa międzynarodowego przez Ministerstwo było wprowadzenie kary bezwzględnego pozbawienia wolności. Oznaczało to, że w określonych sytuacjach sąd byłby zobligowany do wymierzenia tej kary. Nie było wątpliwości, że organy międzynarodowe uznałyby tę zmianę za niehumanitarną (tak jest nazywana w orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka).

W konsekwencji Polska naraziłaby się na szereg trudności związanych np. z wydaniem lub przekazaniem do Polski z innego kraju sprawcy czynu zabronionego z uwagi na obawę naruszenia wolności i praw tej osoby. Ta propozycja również została usunięta na etapie prac senackich.

Po zmianach wprowadzonych przez izbę wyższą sąd będzie mógł (ale bez obligatoryjnego nakazu), orzekając karę dożywotniego więzienia, wykluczyć możliwość warunkowego zwolnienia w sytuacji, gdy „charakter i okoliczności czynu oraz właściwości osobiste sprawcy wskazują, iż jego pozostanie na wolności spowoduje trwałe niebezpieczeństwo dla życia, zdrowia, wolności lub wolności seksualnej innych osób”. Nawiasem mówiąc w systemie europejskim nawet osoby skazywane przez Międzynarodowy Trybunał Karny, który zajmuje się sądzeniem zbrodni wojennych, mogą starać się o wcześniejsze warunkowe zwolnienie. Łatwo można sobie wyobrazić, że w sytuacji, gdy omawiane przepisy zostaną zaskarżone do międzynarodowych trybunałów zostaną w sposób fundamentalny zakwestionowane.

Ustawodawca wprowadza również pojęcie specjalnej recydywy „pornograficznej”, która ma być traktowana surowiej aniżeli obecna multirecydywa (popełnienie po raz trzeci przestępstwa określonego rodzaju) czy przestępczość zorganizowana. Formułując tak przepisy można sądzić, że według autorów nowelizacji ponowne rozpowszechnianie pornografii jest dla społeczeństwa znacznie groźniejsze aniżeli takie zjawiska jak przestępczość zorganizowana. Z całą pewnością jest to przejaw populizmu penalnego. Czy osoba, która rozpowszechnia pornografię jest groźniejsza od członka zorganizowanej grupy przestępczej? Można mieć uzasadnione wątpliwości.

50 lat więzienia za alimenty?!

Na szczególną uwagę zasługuje również nowy katalog kar. Jeden z przepisów ustawy stanowi, że kara pozbawienia wolności wynosi od miesiąca do 30 lat, jeżeli ustawa nie stanowi inaczej. A co, jeśli stanowi? Czy projektodawca zakłada, że poszczególne przepisy mogą przewidywać wyższe kary?

Prawdopodobnie jest to kolejne niedopatrzenie resortu, które wskazywałoby na pośpiech przy procedowaniu tej ustawy. W przeciwnym razie możemy sobie zatem wyobrazić sytuację, że za dane przestępstwo (na przykład zaległości z zapłatą alimentów) ustawodawca przewidzi karę 50 lat pozbawienia wolności. Wydaje się to dość absurdalne, ale na podstawie nowych przepisów jak najbardziej możliwe.

Dotychczasowe regulacje zakładająca możliwość wymierzenia kary pozbawienia wolności od miesiąca do 15 lat, 25 lat pozbawienia wolności oraz karę dożywotniego pozbawienia wolności odchodzą do lamusa. W zamian wprowadzono karę od miesiąca do 30 lat pozbawienia wolności i usunięto karę 25 lat pozbawienia wolności. W związku z tym rozszerzona zostanie kompetencja sądów do wymierzania kar w tak zakreślonych „widełkach”. Pokazuje to, że rządzący zaczynają odzyskiwać zaufanie do sędziów – inaczej nie dawaliby im takiej dowolności w zasądzaniu kar.

Omawiany projekt wprowadza szereg zmian na wielu polach, ale w żaden sposób nie odnosi się do przepisów dotyczących karalnego niezawiadomienia o przestępstwie – w tym przypadku – pedofilskim. Najwyraźniej zatajenie lub ukrywanie informacji o czynach pedofilskich nie jest w polu zainteresowania autorów projektu. Jest to szczególnie kuriozalne, bo przecież zgodnie z narracją sprzedawaną przez ministerialnych urzędników, nowelizacja KK miała w głównej mierze rozwiązać problemy z karaniem czynów pedofilskich.

Uchwalona ustawa wprowadza jeszcze szereg zmian w przepisach szczególnych dotyczących recydywy, ograniczania możliwości stosowania środków zabezpieczających wobec sprawców przestępstw seksualnych wobec małoletnich, instytucji małego świadka koronnego czy kradzieży zuchwałej.

Wnioskujący o poprawki sami nie wiedzą po co

Kuriozalnie wyglądały prace nad ustawą w Senacie. Przed posiedzeniem połączonych komisji: praw człowieka oraz ustawodawczej, praworządności i petycji senatorowie dostali tylko poprawki zaproponowane przez Biuro Legislacyjne Senatu, a z pozostałymi prawie 30 poprawkami (opracowanymi przez Ministerstwo Sprawiedliwości) musieli się zapoznać w przerwie. Doszło do sytuacji, że żaden z przedstawicieli resortu nie był w stanie wyjaśnić na czym polega konkretna poprawka co w rezultacie doprowadziło do stwierdzenia, że dyskutowana poprawka jest zbędna.

Można odnieść wrażenie, że obecne władze traktują przestępców jako obywateli gorszego sortu. W ten sposób realizują poczucie nieprawidłowo rozumianej sprawiedliwości społecznej i poczucia zbiorowego bezpieczeństwa. Zdaję się funkcjonować myśl, że skoro zamknęliśmy „tych złych” na długie lata w więzieniu to możemy czuć się spokojnie. Władze zapominają, że ci ludzie kiedyś wyjdą z zakładów karnych i będziemy od nich oczekiwać, że szybko się przystosują do życia na wolności. Jest to pobożne życzenie.

Izolując sprawców drobnych przestępstw na długi okres, wyłączymy ich ze społeczeństwa na stałe i nie będzie szans na ich powrót do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie. Będzie to prosta droga do powrotu na przestępczą ścieżkę.

Kosztowne dla budżetu państwa będzie finansowanie tak długich pobytów w zakładach karnych. Miesięczne utrzymanie jednego więźnia wynosi średnio 3100 zł. Przy założeniu zgodnym z ideą resortu polskie więzienia będą skrajnie przeludnione i w sposób znaczący wzrośnie koszt długotrwałej izolacji, osób, które często jej nie wymagają, ponieważ można je zresocjalizować w inny sposób, np. poprzez pomoc w znalezieniu legalnej pracy czy przyuczenie do zawodu.

Nowelizacja kodeksu karnego nacechowana jest szeregiem błędów, nieścisłości i luk. Za pomocą doraźnych zmian ustawy penalnej próbuje się walczyć w sposób analogiczny do terapii szokowej z bieżącymi problemami społecznymi. Z badań wynika, że podwyższenie kary pozbawienia wolności za dane przestępstwo nie spowoduje spadku liczby popełnianych przestępstw. Niemniej, konsekwencją takiej polityki penalnej rządu może być zwiększenie motywacji sprawców do pozbywania się ewentualnych śladów i dowodów, którymi często są same ofiary. Statystyki wyraźnie wskazują, że ilość przestępstw jest niezależna od wysokości grożącej sankcji. To nie sama kara, ale jej nieuchronność może spowodować spadek liczby przestępstw. Jednakże, resort nie zaproponował w jaki sposób planuje zwiększyć intensywność poszukiwania sprawców. Zamiast tego próbuje sprzedać obywatelom bajkę o wysokich karach.