Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Maksymilian Lewandowski  20 kwietnia 2019

Antysystemowy prezydent z namaszczenia wpływowego oligarchy?

Maksymilian Lewandowski  20 kwietnia 2019
przeczytanie zajmie 6 min

Już jutro, w drugiej turze wyborów prezydenckich zdecydowanym faworytem będzie aktor i komik Wołodymyr Zełenski. Wyścig o fotel głowy państwa stanowi jednak tylko preludium do politycznych walk, jakie będą miały miejsce przed jesiennymi wyborami do Rady Najwyższej. To one, w połączeniu z rezultatem zakulisowych rozgrywek prowadzonych przez poszczególne grupy oligarchów, zadecydują o kierunku, w którym podąży państwo ukraińskie.

Przyglądając się ukraińskiej kampanii wyborczej, zaobserwować można pewien rodzaj sprzężenia zwrotnego. Nastroje społeczne modelują postawy przyjmowane przez zaangażowanych politycznie oligarchów, w czasie gdy ci sami oligarchowie, w sposób wyjątkowo intensywny starają się wpływać na opinię publiczną za pośrednictwem kontrolowanych przez siebie mediów. W sytuacji, w której telewizja jest głównym źródłem informacji dla 85% obywateli Ukrainy, a internet popularny jest przeważnie wśród niezaangażowanych politycznie ludzi młodych, skala wspomnianego zjawiska przybiera istotne rozmiary.

Analizując wyborcze sympatie poszczególnych stacji telewizyjnych oraz ich strukturę własnościową, w dość prosty sposób nakreślić można sieć stosunków między poszczególnymi grupami oligarchów, dla których polityka jest jednym z istotnych narzędzi utrzymywania i pomnażania majątku. Ukraińcy wybierają swoich przedstawicieli spośród kandydatów, którzy niemal zawsze pozostają w głębokim uzależnieniu od struktur oligarchicznych.

Szczególnie widoczne jest to w przypadku elekcji do jednoizbowego parlamentu Ukrainy – Rady Najwyższej. Plagą jest praktyka sprzedaży miejsc na zamkniętych listach wyborczych. Silnie skorumpowany pozostaje również ukraiński wymiar sprawiedliwości.

Świadomość niemocy i ograniczonego wpływu na możliwość uzyskania realnej reprezentacji skutkuje szerzeniem się nastrojów antysystemowych i jest jedną z najpoważniejszych przyczyn tego, że najwyższe poparcie w I turze wyborów prezydenckich uzyskał aktor i komik Wołodymyr Zełenski.

Antysystemowy prezydent z namaszczenia wpływowego oligarchy

Podczas swych występów posługuje się głównie językiem rosyjskim. Zapowiada, że problem wojny na wschodzie kraju rozwiąże w bezpośredniej rozmowie z Władimirem Putinem. Na Ukrainie znany jest głównie jako aktor i satyryk. Od 2015 r. w telewizji 1+1 emitowany jest jego autorski serial Sługa Narodu, w którym wciela się w rolę nauczyciela zdobywającego fotel prezydencki, skutecznie reformującego państwo i przeciwstawiającego się układom oligarchicznym.

Jak na ironię, to właśnie protektor Zełenskiego Ihor Kołomojski jest jednym z najpotężniejszych oligarchów w kraju. Sam Zełenski zaprzecza, jakoby od Kołomojskiego miał być w jakikolwiek sposób zależny, jednak trudno pominąć fakt, że bez wsparcia ze strony należących do oligarchy mediów satyryk nie miałby najmniejszych szans, by zaistnieć w świadomości wyborców.

Postać Kołomojskiego jest być może najistotniejsza z perspektywy toczących się na Ukrainie wyborów. Oligarcha, który od kilku lat jest zadeklarowanym przeciwnikiem prezydenta Petra Poroszenki w ramach prywatnej vendetty postanowił uniemożliwić urzędującemu prezydentowi reelekcję. Kołomojski jest jednym z najpotężniejszych magnatów finansowych Ukrainy. Zaczynał od sprzedaży używanych mebli biurowych, ale majątek zbudował dopiero na dość niejasnych interesach związanych z inwestowaniem w sektor bankowy oraz przemysł naftowy i metalurgiczny.

Budowa oligarchicznych fortun na Ukrainie dość powszechnie wiązała się ze stosowaniem praktyk o zabarwieniu kryminalnym. W latach 90. niejeden niewygodny udziałowiec czy konkurent znikał, mordowany przez najętych przez adwersarza zabójców.

Kołomojski stał się z czasem prezesem ukraińskiego PrywatBanku, największej instytucji finansowej w kraju. W czasach pomarańczowej rewolucji wspierał Julię Tymoszenko oraz Wiktora Juszczenkę. W roku 2014, gdy „zielone ludziki” pojawiły się na terenach wschodniej Ukrainy, stanął po stronie nowo wybranego rządu. Z pomocą prywatnych firm ochroniarskich oraz utworzonych batalionów ochotniczych w bezpardonowy sposób ustabilizował sytuację w obwodzie dniepropietrowskim, w którym pełnił funkcję gubernatora.

Trudno powiedzieć, czy był to akt patriotyzmu, czy może raczej próba ochrony własnych interesów ekonomicznych w regionie. Dość napisać, że podjęte przez niego działania zaskarbiły mu sympatię wielu Ukraińców. Posiadając obywatelstwo Izraela, Ukrainy i Cypru, Kołomojski znany jest z tego, że finansuje zarówno działalność organizacji żydowskich, jak i bojówek nacjonalistycznego Prawego Sektora. O sobie samym lubi wspominać, że jest „żydobanderowcem”.

Kluczowa jest kwestia konfliktu między Kołomojskim a obozem Petra Poroszenki. Kołomojski, wpływowy i dysponujący pokaźnym zasobem gotówki (co swego czasu pozwoliło mu nawet zmobilizować prywatną armię) oraz wspierający politycznych przeciwników Poroszenki, z czasem stał się oczywistym zagrożeniem dla urzędującego prezydenta.

W 2015 r. ograniczono kontrolę Kołomojskiego nad dwoma spółkami – Uktransnaftem i Ukrnaftem. Doprowadziło to kryzysu, w wyniku którego omal nie doszło do starć między uzbrojonymi ludźmi oligarchy a siłami rządowymi. Z pewnych względów sytuacja została jednak szybko uspokojona, a Kołomojski ustąpił. Oligarcha oskarżany jest jednak o to, że zanim w 2016 r., z powodu niewypłacalności, znacjonalizowany został należący do niego PrivatBank, doprowadził do wytransferowania ze środków instytucji około 110 mld hrywien na konta w istocie nieistniejących firm. Nacjonalizacja banku mocno uderzyła w oligarchę – nie tylko wizerunkowo. Do dzisiaj walczy o odszkodowanie przed ukraińskimi sądami, a obóz Poroszenki sugeruje nawet, że jedną z pierwszych decyzji Zełeńskiego będzie przywrócenie banku Kołomojskiemu.

Zrozumieć Zełenskiego

Elektorat Wołodymyra Zełenskiego wymyka się próbom łatwego opisu. Ukraińcy w dużej mierze utożsamiają satyryka z postacią, w którą wciela się w serialu, traktując go jako kandydata niezamieszanego w układy oligarchiczne i na swój sposób antysystemowego. Można jednak wyróżnić jeszcze kilka dodatkowych elementów kreacji Zełenskiego, które spotykają się z pozytywnym odbiorem wyborców.

Satyryk, mówiąc o potrzebie poprawy złej sytuacji życiowej przeciętnego obywatela Ukrainy, szczególnie akcentuje rolę patologii systemu oligarchicznego jako przyczyny tego stanu rzeczy. Podkreślanie potrzeby zawarcia ugody z Rosją oraz wypowiedzi w języku rosyjskim znajdują poparcie wśród rosyjskojęzycznej części mieszkańców wschodnich i południowych obszarów kraju oraz wśród coraz liczniejszej grupy Ukraińców sfrustrowanych brakiem perspektyw zakończenia prowadzonych na wschodzie działań wojennych.

Destabilizacja państwa ukraińskiego męczy już społeczeństwo, a w rezultacie wpływa na skłonność do wyboru kandydatów zdolnych do prowadzenia wobec Rosji polityki bardziej uległej.

Trzeba też zwrócić uwagę na to, że Zełenski bardzo rzadko prezentuje spójną wizję dotyczącą postulowanych reform, czy też pewnej ogólnej linii, jaką przyjąć miałyby jego działania. Ewentualny brak politycznych kompetencji przykrywa intensywną kampanią wizerunkową, prowadzoną przez działających na jego rzecz specjalistów od marketingu.

Ustępujący prezydent

Prezydentura Poroszenki miała być ukoronowaniem jego wieloletnich związków z ukraińską polityką. Podsumowując podejmowane przez niego działania oraz aktualną kondycję państwa ukraińskiego, trudno nie przyznać, że Poroszence udało się odnieść przynajmniej kilka sukcesów.

Częściowe ustabilizowanie sytuacji na wschodzie kraju, podjęcie działań antykorupcyjnych (choć o ograniczonym zakresie), reforma armii i policji, uzyskanie wsparcia politycznego i militarnego ze strony USA, otrzymanie autokefalii przez ukraińską Cerkiew prawosławną, czy też podpisanie umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Atutem dotychczasowego prezydenta jest też to, że udało mu się zbudować sieć relacji z poszczególnymi przywódcami państw Zachodu oraz stać się rozpoznawalną postacią na arenie międzynarodowej.

Poroszenko posiada jednak jedną istotną wadę, która w dużej mierze dyskredytuje wszystkie jego osiągnięcia. Mianowicie – jest oligarchą. Swoją osobą reprezentuje system znienawidzony przez zasadniczą część ukraińskiego społeczeństwa. Rządzi w porozumieniu z najważniejszymi magnatami przemysłowymi i finansowymi, nie pozwalając na przeprowadzenie gruntownych reform, które mogłyby wpłynąć na zmianę charakteru ukraińskiej państwowości.

Popiera go chociażby najbogatszy człowiek w kraju Rinat Achmetow, do którego należy najczęściej oglądany na Ukrainie kanał „Ukraina”, wyjątkowo przychylny wobec urzędującego prezydenta. Od wybuchu wojny w Donbasie, pozycja Achmetowa jest istotnie zagrożona. Wspierając Poroszenkę, oligarcha stara się chronić swoje dobra przed konfiskatą.

Wizerunek urzędującego prezydenta dodatkowo nadwątliła afera, w którą zamieszany był bliski współpracownik Poroszenki sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Oleg Gładkowski. Jego syn Ihor sprzedawał dyrektorom ukraińskich zakładów zbrojeniowych szmuglowane z Rosji części zamienne. Ci, przekupywani bądź zastraszani, nabywali je po zawyżonych cenach.

W całej aferze jedna rzecz przykuwa szczególną uwagę. Dziennikarze z portalu „BIHUS Info”, którzy ujawnili skandal, cały materiał kompromitujący współpracowników Poroszenki otrzymali w ramach jednego pliku, w anonimowym mailu. Ich zadanie polegało jedynie na potwierdzeniu prawdziwości przesłanych dokumentów, zrzutów ekranu oraz zapisów rozmów.

Wszystkie macki dwugłowego orła

Rosja nie zdecydowała się na bezpośrednie zakłócenie I tury wyborów prezydenckich. W poprzednich miesiącach mogliśmy natomiast obserwować mniej lub bardziej aktywne działania zmierzające do wypromowania jej faworytów i zdyskredytowania kandydatów dla niej niewygodnych. Najbardziej oczywistą siłą reprezentującą interesy Federacji Rosyjskiej jest wyrosły na dziedzictwie Partii Regionów Blok Opozycyjny, którego kandydat Jurij Bojko zdobył w pierwszej turze 11,6% poparcia.

Bojko promowany był przez trzecią najczęściej oglądaną na Ukrainie, prorosyjską stację Inter, należącą do Dymytro Firtasza i Serhija Lowoczkina. Co istotne, narracja polityczna prowadzona przez dziennikarzy Interu była również dość korzystna względem prezydenta Petra Poroszenki. Stało się to przedmiotem spekulacji na temat powiązań, które łączyć miałyby Poroszenkę z Firtaszem, Lowoczkinem i samym Bojką. Kandydat Bloku Opozycyjnego nie miał co prawda większych szans w starciu z Poroszenką czy Zełenskim, niemniej liczba oddanych na niego głosów zwiastuje możliwość uzyskania przez BO istotnej reprezentacji w wyborach do Rady Najwyższej.

W rosyjskich mediach takich jak Sputnik, Russia Today, czy też Rossija 24 od dawna można usłyszeć krytyczne głosy skierowane wobec prezydenta Poroszenki oraz umiarkowanie pozytywne bądź neutralne względem Julii Tymoszenko i Wołodymyra Zełenskiego.

Ewentualne wsparcie przez Rosjan Julii Tymoszenko nie jest niczym zaskakującym, jako że w czasie kampanii wyborczej, jak i wcześniej, jej powiązania z Federacją Rosyjską były istotnie widoczne.

Ciekawy jest natomiast stosunek Rosji do kandydatury Zełenskiego, któremu mimo kontrowersyjnych wypowiedzi trudno zarzucać bycie otwarcie prorosyjskim. Po ogłoszeniu wstępnych wyników I tury w rosyjskich mediach zauważyć można tendencję do przedstawiania Poroszenki i Zełenskiego na zasadzie antynomii. Być może Kreml świadomy ewentualnej niekompetencji satyryka, wspiera go, byle tylko zakończyć względnie stabilne i zorientowane antyrosyjsko rządy Petra Poroszenki.

Niejasne perspektywy

Coraz mniej prawdopodobny ponowny wybór Poroszenki oznaczać będzie dalsze ugruntowanie systemu oligarchicznego, przy zachowaniu względnie stabilnej, proeuropejskiej i opozycyjnej względem Rosji polityki ukraińskich władz.

Wybór Wołodymyra Zełenskiego to jedna wielka niewiadoma. Przy aktualnym poziomie zawłaszczenia państwa przez struktury oligarchiczne satyryk z pewnością nie będzie w stanie rządzić w sposób niezależny, co być może ma i pewien wymiar pozytywny, jako że zmiękczy szkodliwe skutki jego ewentualnej niekompetencji. Bez względu na to, jaki obrót przybiorą wtedy sprawy, dla Ukrainy wiązać się to będzie z destabilizacją i koniecznością roszad w zakulisowej, oligarchicznej układance.

Jeśli założyć, że Polska potrzebuje Ukrainy jako sąsiada stabilnego i zorientowanego prozachodnio, wybór Petra Poroszenki wydaje się scenariuszem bezpieczniejszym. Niemniej nie można być całkowicie pewnym tego, czy będzie to wybór lepszy z perspektywy polskich interesów. Ewentualne zwycięstwo pochodzącego z centralnej części Ukrainy Zełenskiego, mogłoby na przykład oznaczać otwarcie nowej perspektywy dla polsko-ukraińskiego dialogu w kwestiach historycznych.