Jak kryzys migracyjny z 2015 wpłynął na niemieckie miasta? [NUHIN]
W 2015 roku rozpoczął się wielki kryzys migracyjny w Europie. Na nasz kontynent masowo przybywali uchodźcy z Syrii, Afganistanu, Iraku czy Nigerii. Poszukiwali tu bezpiecznego schronienia przed wojną, która ogarniała ich kraje. Przypływali najczęściej do Hiszpanii, Włoch i Grecji. Stamtąd ich droga wiodła do krajów wysoko rozwiniętych, w większości przypadków do Niemiec. Takiemu kierunkowi sprzyjała liberalna polityka kanclerz Merkel i jej słynne hasło „Damy radę”. Częściowo w efekcie wspomnianej polityki, liczba osób z korzeniami migracyjnymi zamieszkujących Niemcy wyniosła w 2017 roku prawie 20 mln. Jest to ogromne wyzwanie dla niemieckiego rządu oraz społeczeństwa.
Początkowo entuzjazm niemieckiego społeczeństwa wobec przybywających uchodźców wydawał się wszechobecny, jednak z czasem nastroje uległy pewnej zmianie. Najlepszym tego świadectwem jest wzrost poparcia partii AfD, dla której sprzeciw wobec imigracji jest ważnym punktem programu. Pojawia się więc pytanie, czy taki stan rzeczy jest jedynie uleganiem populizmowi, czy może znajduje swoje uzasadnienie w coraz silniej ujawniających się cieniach tak otwartej polityki migracyjnej.
Media polskie i zagraniczne prezentowały zagadnienie kryzysu migracyjnego w różny, nie zawsze wiarygodny sposób. W związku z tym, na przykładzie Bremy i Drezna, chcielibyśmy porozmawiać, jak faktycznie przebiegał kryzys migracyjny w Niemczech, oraz jakie są jego obecne skutki.
W temat wprowadzi nas Jacob Nuhn – adiunkt na Uniwersytecie w Bremie (Instytut Historii i Kultury Europy Środkowo-Wschodniej w XIX i XX wieku). Prezentacja będzie w języku polskim.
Dyskutujemy już w najbliższy poniedziałek (15.04) o godzinie 18:00 we wrocławskim oddziale Klubu Jagiellońskiego na Legnickiej 21.
Dołącz do wydarzenia na Facebooku i pokaż znajomym, że będziesz z nami!
