Droższa komunikacja w Krakowie jest konieczna
W skrócie
W Krakowie trwa coraz gorętsza debata o zmianie cen biletów obowiązujących w miejskiej komunikacji. Kilka tygodni temu urzędnicy zaproponowali projekt zmian, który według części mieszkańców oraz radnych zniechęci wiele osób do korzystania z transportu zbiorowego. Czy oburzenie rzeczywiście jest uzasadnione?
Kilka tygodni temu krakowscy urzędnicy zaproponowali zlikwidowanie biletów miesięcznych na jedną linię oraz zmianę biletu dwudziestominutowego na piętnastominutowy. Cena biletu jednorazowego miała zostać podwyższona z 3,8 zł do 4 zł i stać się też biletem 30-minutowym (obecnie to bilet 40-minutowy). W górę poszłyby też ceny biletów sieciowych– dla osób bez Karty Krakowskiej miałaby kosztować 106 zł a nie 89 zł, jak do tej pory. Bilet aglomeracyjny kosztowałby zaś 123 zł z Kartą Krakowską i 140 bez niej.
Po pierwsze, mimo, że zgodnie z propozycją urzędników większość biletów jednorazowych będzie droższa, a bilet 20-minutowy zostaje zastąpiony 15-minutowym, warto zauważyć, że posiadacze Karty Krakowskiej zapłacą mniej za bilety okresowe na wszystkie linie. Ma to być zachęta dla mieszkańców Krakowa, by na komunikację zbiorową przesiedli się na stałe, ale również zachęta dla użytkowników miasta, którzy tutaj pracują lub studiują, a nie płacą podatków. Zaproponowana cena za bilet miesięczny (Posiadacze Karty Krakowskiej 69 zł za miesiąc, osoby bez karty 106 zł) będzie najniższą w Polsce i ma działać jak abonament – wykupując bilet okresowy posiadacz Karty Krakowskiej nie powinien się każdorazowo zastanawiać czy wybrać zbiorkom czy samochód, tylko z automatu pójść na przystanek.
Po drugie, ceny biletów nie zmieniły się od stycznia 2015 r. (urealnienia cen nie było od kilkunastu lat), a dochody z biletów pokrywają jedynie około 50% środków potrzebnych co roku do finansowania komunikacji. Tymczasem energia elektryczna jest droższa o 60%. Jak podkreślają urzędnicy, mocno wzrosły również koszty pracy. Są to koszty stałe, których wzrost zawsze jest widoczny w cenie. Mimo, że Kraków w swoim budżecie „transport i łączność” stawia na drugim miejscu przeznaczając na tą pozycję 15,6% budżetowych wydatków, to jeżeli komunikacja ma funkcjonować sprawnie, nie można każdego roku dosypywać do niej coraz większych pieniędzy tylko na koszty utrzymania.
Po trzecie, wzrost kosztów wynika również z „darmowej komunikacji smogowej”, która od roku dotyczy wszystkich użytkowników. Jak twierdzi radny Łukasz Wantuch taki dzień kosztuje miasto 200 tys. zł. Co ciekawe, według pomiarów ruchu, które ZDMK wykonał na najważniejszych drogach i rondach w dniu darmowej komunikacji 13.12.2018, suma dziennych przejazdów samochodów była wyższa niż w dniach, kiedy konieczne jest kasowanie biletów. Powstaje więc pytanie, czy gra jest warta świeczki.
Dodatkowo, jeśli spojrzymy na „plan zrównoważonego rozwoju publicznego transportu zbiorowego dla gminy Kraków i gmin sąsiadujących” to zauważymy, że w politykę miasta wpisano planowany podział zadań przewozowych na rok 2022 określający komunikację zbiorową na 60%, gdzie bazowymi środkami transportu jest tramwaj i metro oraz szybka kolej aglomeracyjna. W 2003 r. wskaźnik wynosił 42%. Oprócz budowy metra, Kraków chce postawić także na przekształcanie linii tramwajowych w linie tramwaju szybkiego, do którego konieczne wdrożenie jest środków uprzywilejowania ruchu. Dodajmy do tego wprowadzenie sprawnych(!) buspasów oraz utworzenie węzłów integracyjnych.
Podsumowując, Kraków dostosowuje się do cen rynkowych oraz wdraża plan polityki transportowej, na które potrzebne są fundusze. Dobra komunikacja miejska to nie tylko tanie, ale także sprawne podróżowanie. System musi zapewniać odpowiednią jakość połączeń: ich częstotliwość, ilość przesiadek, jakość taboru oraz całą infrastrukturę. Liczę, że miasto postawi na stałe monitorowanie i sondowanie komunikacji oraz będzie w stanie wdrażać usprawnienia. Takich inwestycji nie finansuje się z kredytowania. Podnoszenie cen zazwyczaj boli, jednak jak widać jest konieczne.
Smutne jest jedynie, że na merytoryczną dyskusję zabrakło miejsca po raz kolejny w czasie obrad Rady Miasta. Prawie wszystkie ugrupowania przedstawiły swoją propozycję modyfikacji uchwały ws. podwyżek cen biletów – pisane na kolanie i prawdopodobnie tylko po to, żeby pokazać wyborcom, że coś w tym temacie się dzieje. Efektem był chaos na ostatnim posiedzeniu RMK oraz brak uchwalenia zaproponowanej przez urzędników uchwały. Jutro na nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Miasta zostanie podjęta kolejna próba uchwalenia zmian. Miejmy nadzieję, że w końcu skuteczna.