Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
dr hab. Błażej Skrzypulec  27 stycznia 2019

Prawa zwierząt wynikają z konserwatyzmu

dr hab. Błażej Skrzypulec  27 stycznia 2019
przeczytanie zajmie 8 min

Debata na temat praw zwierząt utknęła między dwoma skrajnymi stanowiskami: antropomorfizmem i antropocentryzmem. Pierwsze (lewica) zakłada, że między człowiekiem a zwierzęciem nie ma żadnych istotowych różnic, stąd postulowana radykalna równość w prawach. Podejście drugie (prawica) zakłada istnienie różnic tak głębokich, że człowiek może swobodnie dysponować zwierzętami dla własnych interesów. Wyjście z tego klinczu może zaproponować… głębiej przemyślany konserwatyzm.

Konserwatyści kojarzeni są ze sceptycyzmem w odniesieniu do posługiwania się kategorią „praw zwierząt”, często też w odniesieniu do zwierząt skłaniają się ku postawie antropocentrycznej, zgodnie z którą zwierzęta są o tyle wartościowe, o ile służą realizacji jakichś ludzkich interesów. Jednocześnie ważnym elementem konserwatywnego światopoglądu jest przekonanie o istnieniu normatywnych natur rzeczy, które określają to, co dla pewnego bytu jest dobre, a co jest złe.

Poniżej będę przekonywał, że te dwa przekonania nie tworzą spójnej całości. Jeśli wierzymy w normatywne natury, to powinniśmy wierzyć, ze przynajmniej niektóre ze zwierząt mają prawa. To spostrzeżenie prowadzi do wniosku, że konserwatyści powinni porzucić antropocentryczną wizję zwierząt oraz zgodzić się, że jest coś moralnie niepokojącego w praktykach związanych z zabijaniem zwierząt w celu pozyskania mięsa i innych produktów.

Natura deskryptywna, normatywna i refleksyjna

Istotnym elementem konserwatywnego światopoglądu jest przekonanie, że rzeczy mają swoją naturę, która decyduje czym dana rzecz jest i jakie prawa rządzą jej działaniem. Co szczególnie istotne, część z tych natur to natury normatywne, które określają nie tylko, jak dany obiekt funkcjonuje, ale także co jest dla niego dobre bądź złe. Oczywiście w pierwszym rzędzie naturę normatywną posiadają ludzie. Żeby zobaczyć to wyraźniej, porównajmy człowieka ze złotem. Złoto nie ma natury normatywnej, a jedynie deskryptywną. Złoto ma naturę polegającą na posiadaniu pewnej liczby atomowej, która determinuje, jak złoto zachowuje się w różnych okolicznościach. Nic jednak, co przydarza się złotu, nie jest dla niego dobre ani złe. Co więcej, ze złotem nie można uczynić nic co byłoby wbrew jego naturze. Wszystko, co przydarza się złotu, wynika z jego natury lub – jeśli sprawy zajdą za daleko – materiał po prostu przestaje być złotem.

Sprawy mają się inaczej w przypadku bytów, które tak jak ludzie posiadają naturę normatywną. Ludzie mogą doświadczać rzeczy niezgodnych z ich naturą i właśnie dlatego pewne zdarzenia są dla nich złe. Gdyby na Ziemię napadli kosmici i zniewolili wszystkich ludzi, to nie wynikałoby z tego, że bycie niewolnikiem w takiej sytuacji należy do natury człowieka lub że zniewoleni ludzie przestali być ludźmi. Taka sytuacja oznaczałaby, że ludzie doznają zła, gdyż postępuje się z nimi niezgodnie z ich normatywną naturą.

W związku z posiadaniem przez ludzi natury normatywnej można powiedzieć, że ludzie posiadają pewne prawa. Te wyprowadzone z konserwatywnej wizji świata „prawa człowieka” określają, czego nie należy z ludźmi czynić, gdyż byłoby to niezgodne z ich naturą oraz do czego należy zapewnić im warunki lub przynajmniej nie stawiać przeszkód, tak aby swoją naturę mogli jak najpełniej realizować. Takie, wynikające z normatywnej natury prawa, są niezależne od prawa stanowionego: to nie ono wyznacza prawa człowieka, lecz ludzka natura określa czy stanowione prawo jest sprawiedliwe.

Oprócz natury normatywnej ludzie posiadają również coś, co można by określić mianem natury refleksyjnej (lub inaczej mówiąc, ludzie są osobami). Człowiek posiada zdolność poznawania natur normatywnych i ma władzę do wolnego podejmowana działań, które są zgodne bądź niezgodne z prawami określonymi przez normatywne natury. Z tego powodu ludziom nie tylko mogą się przytrafiać dobre  i złe rzeczy, ale także ich działania mogą zostać określone jako moralnie dobre albo złe, a w związku z tym mogą oni ponosić moralną odpowiedzialność.

Podsumowując, jeśli byt posiada naturę deskryptywną, to jego działaniem kierują pewne prawa. Jeśli posiada on także naturę normatywną, to ponadto pewne rzeczy są dla niego dobre a inne złe, a co za tym idzie, przysługują mu również pewne naturalne prawa. Co więcej, jeśli byt wyposażony jest także w naturę refleksyjną, to nie tylko może dziać mu się dobro i zło, ale także jego własne działania podlegają ocenie moralnej.

Powyższe rozważania na temat natur nie wykraczają ponad to, co zazwyczaj zawiera się w konserwatywnym światopoglądzie. Wielu konserwatystów wydaje się jednak nie zauważać, że jeśli zgadzamy się na taką wizję rzeczywistości, to powinniśmy także przyjąć, że wiele zwierząt posiada naturę normatywną, a co za tym idzie istnieją prawa zwierząt, które mają analogiczny status do praw człowieka.

Cierpienia zwierząt i ich natura normatywna

Poniżej nie będę argumentował, że wszystkie zwierzęta mają naturę normatywną (być może komary nie mają). Nie będę również rozważał czy jakieś zwierzęta mają naturę refleksyjną (być może delfiny są osobami). Będę natomiast twierdził, że niektóre zwierzęta mają naturę normatywną. W szczególności wydają się należeć do nich te zwierzęta, z których korzystamy w najszerszym zakresie, takie jak krowy, świnie czy kury.

Jednym z najlepszych wskaźników posiadania natury normatywnej jest zdolność do odczuwania cierpienia. Ze swojej istoty cierpienie jest stanem, który jest doświadczany jako coś negatywnego – coś, co do zasady nie powinno nam się przytrafiać. W konsekwencji, jeśli jakiś byt posiada zdolność odczuwania cierpienia, to jego natura wyróżnia pewne zdarzenia jako złe. Taka natura jest więc rodzajem natury normatywnej.

Z powyższego założenia nie wynika, że każde doświadczenie cierpienia jest czymś złym. Może być czymś dobrym, jeśli prowadzi do realizacji jakichś istotnych wartości. Nie twierdzę także, że brak cierpienia jest równoznaczny z działaniem zgodnym z naturą. W szczególności ludzie są zdolni do wyrządzania sobie szkody, jednocześnie dostarczając sobie przyjemności (przynajmniej przez jakiś czas). Dla dalszych rozważań wystarczająca jest słabsza teza, zgodnie z którą cierpienie jest czymś złym w typowych przypadkach.

Wychodząc od związku pomiędzy możliwością doświadczania cierpień a posiadaniem natury normatywnej, możemy zapytać czy jakieś zwierzęta – kury bądź krowy – posiadają zdolność do odczuwania cierpienia. Swoich własnych cierpień doświadczamy bezpośrednio i dlatego nie potrzebujemy już dalszego uzasadnienia, że rzeczywiście mamy zdolność do ich odczuwania. Cierpienia innych ludzi nie są nam dostępne w ten sam sposób. Uważamy jednak, że inni ludzie też mogą cierpieć, ponieważ zachowują się w sposób, który wskazuje na doświadczanie cierpienia. Przykładowo mogą oni skarżyć się na ból, chronić zranione miejsca, unikać bolesnych bodźców itd. Co więcej, współczesna nauka dostarcza nam dodatkowych przesłanek, aby uznać, że inni ludzie są zdolni do odczuwania cierpienia. W szczególności możemy wykazać, że w podobnych sytuacjach w mózgach zdecydowanej większości ludzi dzieją się bardzo podobne rzeczy. Oczywiście takie rozumowania nie są niezawodne. Być może naprawdę wszyscy inni ludzie są psychicznie pustymi skorupami, które tylko zachowują się podobnie do mnie. Jednakże na co dzień nie bierzemy takiego sceptycznego solipsyzmu na poważnie.

W przypadku wielu zwierząt posiadamy podobne racje, aby przyznać, że są one zdolne do doświadczania jakichś form cierpienia. Chociaż zwierzęta nie mogą nam powiedzieć o doświadczanym bólu, to jednak wiele z nich przejawia zachowania, które wskazują na przeżywanie cierpienia. W szczególności unikają pewnych bodźców, wydają dźwięki kojarzone z doświadczaniem bólu, a także chronią te części ciała, które zostały uszkodzone. Co więcej, zachowania zwierząt wskazujące na doświadczanie bólu obserwujemy dokładnie w tych sytuacjach, w których podejrzewalibyśmy, że zwierzę może cierpieć. Na przykład pies ze złamaną nogą będzie unikał stawania na niej.

W praktyce, zwłaszcza w przypadku ssaków i ptaków, można wskazać na zachowania zwierząt, które sugerują doświadczanie cierpień nie ograniczających się do doświadczania fizycznego bólu. Za przykład mogą posłużyć agresywne i autoagresywne zachowania przejawiane przez zwierzęta ściśnięte w przemysłowych hodowlach oraz nerwicowe zachowania zwierząt bez ustanku krążących w swoich klatkach w zoo.

Co więcej, również badania z zakresu neuronauk pokazują, że istnieją istotne podobieństwa w sposobie, w jaki w sytuacjach związanych z bólem działa układ nerwowy ludzi i wielu zwierząt. Ponadto, wychodząc z perspektywy biologii ewolucyjnej, mamy dobre powody by utrzymywać, że możliwość odczuwania bólu jest u zwierząt w podobny sposób adaptacyjna, jak w przypadku ludzi.

Oczywiście również w odniesieniu do zwierząt można bez popadania w sprzeczność utrzymywać, że wszystkie zwierzęta są kartezjańskimi automatami, które tak naprawdę nic nie czują, a jedynie zachowują się w sposób, który to sugeruje. Jest to jednak tylko kolejny przykład absurdalnego sceptycyzmu.

Prawa zwierząt i moralne zło człowieka

Powyższe rozważania wskazują, że przynajmniej w przypadku niektórych zwierzą mamy dobre powody, aby uznać, ze mają one naturę normatywną. W związku z tym posiadają pewne prawa zwierząt analogiczne w swoim statusie do praw człowieka. Oczywiście nie znaczy to, że zwierzęta mają takie sama prawa, jak ludzie, ani że zarówno my, jak i zwierzęta cierpimy w ten sam sposób. Być może krowa, która złamała nogę, nie cierpi z tego powodu, że jutro chciała iść do swojej ulubionej kępy trawy, a teraz wie, że nie będzie mogła tego zrobić. Jednak jest bardzo prawdopodobne, że gdy próbuje ruszyć nogą, to cierpi z powodu odczuwanego bólu. Podobnie nie ma sensu mówić, że kura posiada prawo do wolności słowa lub swobody wyboru wyznania. Ma jednak swoje kurze prawa wynikające z jej normatywnej natury. Być może jest nim prawo do posiadania pewnej przestrzeni, po której można chodzić i grzebać w ziemi. Jeśli prawa kury w tym zakresie zostaną złamane, to będzie ona odczuwać stres, może łatwiej zapaść na jakieś choroby, może też przejawiać agresywne zachowania wobec siebie i innych kur.

Nawet jeśli treść takich praw wydaje nam się mało poważna w porównaniu do treści praw człowieka, to ich istnienie ma dla nas poważne konsekwencje. Jako ludzie posiadamy nie tylko naturę normatywną, ale także refleksyjną i z tego powodu nasze działanie podlegają ocenie moralnej.

W konsekwencji, działając w sposób, który łamie prawa zwierząt, nie tylko czynimy coś, co jest złe dla zwierzęcia, ale także popełniamy czyn moralnie zły. Odróżnia nas to od wilka, który, zagryzając owcę (lub człowieka), wyrządza jej pewne zło, ale sam nie czyni nic moralnie złego, gdyż jego działania nie podlegają takim klasyfikacjom. Innymi słowy, zwierzęta nie mają obowiązku przestrzegać praw innych zwierząt bądź ludzi, jednakże taki obowiązek ciąży na nas.

Powyższa obserwacja nie oznacza, że nie ma żadnych okoliczności, w których nie wolno byłoby dopuścić złamania praw zwierząt – tę kwestię rozważam w dalszej części tekstu. Nie ulega jednak wątpliwości, że w obecnym świecie ludzie dopuszczają się łamania praw zwierząt na wielką skalę, na przykład w przypadku przemysłowych hodowli zwierząt, i jest to problem, który wciąż wydaje się umykać naszej moralnej świadomości.

Pomiędzy antropocentryzmem a antropomorfizmem

Jeśli na zgodzimy się, że zwierzęta są bytami posiadającymi naturę normatywną oraz związane z nią prawa, relacje pomiędzy ludźmi a zwierzętami możemy osadzić na racjonalnych podstawach. Dokładniej mówiąc – przyjęta optyka pozwala traktować zwierzęta właśnie jako zwierzęta, a nie jako coś praktycznie nieróżniącego się od ludzi (co nazywam antropomorfizmem), bądź jako przedmioty, z których ludzie mogą swobodnie korzystać (co nazywam antropocentryzmem). W szczególności przyjęte wcześniej rozumienie natur normatywnych pozwala na ich racjonalne poznawanie. Badając, jak zwierzęta zachowują się w różnych sytuacjach, możemy coraz lepiej poznawać, jakie warunki są potrzebne, aby zapewnić dobrostan egzemplarzom poszczególnych gatunków, a co z tym idzie – coraz precyzyjniej formułować właściwe dla nich prawa.

Jak się wydaje, w bardzo wielu przypadkach prawa te będą istotnie różne od praw człowieka, dlatego też nie jest uzasadnione stanowisko antropomorficzne, wedle którego jeśli czegoś nie należy czynić ludziom, to też nie należy tego czynić zwierzętom.

O ile co do zasady z pewnością nie byłoby właściwe trzymanie ludzi w zamkniętej i ograniczonej przestrzeni – której nie mogliby opuścić z własnej woli – to działanie analogiczne nie musi wcale być sprzeczne z prawami kury. Jest bardzo prawdopodobne, że kury nie mają potrzeby wolnego wybierania przestrzeni, w jakiej się znajdują i w żaden sposób nie cierpią, spędzając całe życie na ogrodzonym obszarze (oczywiście zakładając, że panują na nim warunki odpowiednie dla kurzej natury). Dlatego też przyjęcie, że zwierzęta mają prawa, nie musi oznaczać porzucenia konserwatywnych intuicji zakładających, że człowiek ma „panować nad zwierzętami” lub że może z nich korzystać. Poznawanie normatywnej natury zwierząt pozwala raczej nadać właściwy sens tym twierdzeniom, tak aby znaleźć sprawiedliwy sens panowania i używania, który jest z zgodny z tym, czym zwierzęta są.

Jednocześnie nie do utrzymania jest stanowisko antropocentryczne, zgodnie z którym zwierzęta są oceniane jedynie pod względem swojej przydatności dla człowieka, tak że można z nimi zrobić cokolwiek, o ile człowiek uzyska z tego jakąkolwiek korzyść.

Fakt posiadania przez zwierzęta natur normatywnych i związanych z nimi praw oznacza właśnie, że niektóre rodzaje postępowania ze zwierzętami jest złe ze względu na to, czym one są i niezależnie od tego, czy ludzie widzą w tym korzyść. Panowanie i korzystanie ze zwierząt nie może być więc tyranią, w której podporządkowane są one ludzkim pragnieniom, lecz jest czymś, czego właściwe granice wyznacza zwierzęca natura.

W praktyce antropocentryzm, który sprowadza zwierzęta do narzędzi i zasobów umniejsza samą naturę człowieka i sprawia, że paradoksalnie człowiek traktuje siebie samego jak rodzaj zwierzęcia. W przypadku wielu zwierząt można z dużym prawdopodobieństwem przypuszczać, że postrzegają inne żywe istoty jedynie z punktu widzenia potencjalnej korzyści lub straty i nie są w stanie sformułować myśli, że jakiś sposób dążenia do osiągnięcia korzyści mógłby być niemoralny. Innymi słowy, traktują one inne żywe istoty tak, jak antropocentrycznie nastawieni ludzie traktują zwierzęta.

Autentyczny antropocentryzm, który faktycznie w centrum stawiałby jak najpełniejszy rozwój refleksyjnej natury człowieka, nie mógłby redukować zwierząt do roli zasobów. Oprócz czysto utylitarnej perspektywy ludzie mogą patrzeć na rzeczywistość m.in. pod kątem estetycznym, poznawczym, a także etycznym. Dlatego też prawdziwy antropocentryzm poza aspektem użytkowym widziałby w zwierzętach przedmiot estetycznego zachwytu, fascynujący przedmiot poznania, a także podmiot pewnych praw moralnych. Brak takiego pluralistycznego podejścia do zwierząt nie tylko prowadzi do ich krzywdy, ale także jest czymś, co skutkuje umniejszeniem ludzkiej natury.

Co możemy uczynić ze zwierzętami?

Powyższe rozważania wskazują, że to sama natura zwierząt w znacznej mierze określa, jakie postępowanie ludzi wobec nich jest dobre, a jakie jest moralnie złe. Nie wyklucza to możliwości korzystania ze zwierząt przez ludzi, ale równie nie dopuszcza, aby to interes człowieka był jedynym wyznacznikiem właściwego postępowania. Oczywiście najbardziej radykalnymi sposobami korzystanie ze zwierząt są te, które wiążą się z ich zabijaniem, tak jak w przypadku pozyskiwania mięsa, futer, a także produktów mlecznych, których produkcja wiąże się z zabijaniem większości cieląt płci męskiej. Można wobec tego zapytać, czy w przypadku takich zwierząt jak kury, świnie czy krowy ich natura normatywna zezwala na ich zabijanie.

Z jednej strony obserwacje zachowań zwierząt jasno wskazują, że unikają i bronią się przed sytuacjami, które mogłyby spowodować ich śmierć. Z drugiej jednak strony nie jest jednak oczywiste czy złem dla zwierząt jest faktycznie koniec życia czy jedynie stres i ból zazwyczaj związany z takimi sytuacjami. Ktoś mógłby na przykład argumentować, że typowe hodowlane zwierzęta nie odczuwają lęku przed samą śmiercią i nie mają żadnych preferencji co do tego, czy ich życie będzie dłuższe czy krótsze. W takiej sytuacji można by powiedzieć, że zwierzęta, takie jak kury lub krowy, mają prawo do wolności od cierpienia, ale nie mają prawa do życia.

Jednakże w perspektywie tego, jak faktycznie korzystamy ze zwierząt, takie rozważania są nazbyt teoretyczne. Wydaje się wątpliwe, że dysponujemy obecnie metodami, które umożliwiałby zabijanie na masową skalę zwierząt hodowlanych bez zadawania im żadnego cierpienia. Co więcej, nawet w przypadku dostępnych obecnie, niedoskonałych metod redukcji cierpienia zwierząt i tak często nie są one dostatecznie wykorzystywane ze względu na związane z nimi koszty ekonomiczne i brak odpowiednich wymogów prawnych. W praktyce więc, korzystając z produktów takich jak mięso czy skóra, bierzemy udział w czymś, co powszechnie łamie prawa zwierząt związane z brakiem cierpień.

Wciąż można jednak uważać, że są okoliczności, w których łamanie praw zwierząt jest uzasadnione jakimś większym dobrem. W końcu nawet w przypadku ludzi można w pewnych sytuacjach ograniczyć przysługujące im prawa, na przykład ograniczając ich wolność, jeśli mogą zagrażać innym osobom. Jednakże można tak uczynić tylko w szczególnych przypadkach, gdy istniejące ku temu poważne powody zdecydowanie wykraczają ponad przyjemność lub wygodę. W istocie wydaje się, że nietrudno znaleźć przypadki, w których można by uzasadnić sprawienie zwierzęciu cierpień ze względu na istotną potrzebę człowieka. Na przykład uzasadnione jest zabicie zwierzęcia po to, aby samemu uchronić się od głodu lub aby wykonać ubranie w celu ochrony przed zimnem. Przykładem bardziej pasującym do realiów krajów rozwiniętych mogłoby być na przykład używanie zwierząt w eksperymentach medycznych, które mają duże znaczenie dla zdrowia ludzi, a w których nie istnieje alternatywa dla wykorzystywania zwierząt.

Jednakże jest dość oczywiste, że nasze typowe sposoby używania produktów pochodzenia zwierzęcego nie podpadają pod takie szczególne przypadki. Dla zdecydowanej większości ludzi jedzenie mięsa, a zwłaszcza codzienne jedzenie mięsa, jest przyjemnością, a nie koniecznością. Podobnie wybór ubrań wykonanych ze zwierząt jest w przeważającej mierze wynikiem wygody i wyborów estetycznych. Nawet jeśli dla kogoś korzystanie z produktów pochodzenia zwierzęcego jest konieczne dla zachowania zdrowia, to praktycznie nigdy nie wymaga to spożywania takich produktów każdego dnia i w dużych ilościach.

Nie ma więc ucieczki od wniosku, że żyjąc tu i teraz w wysoko rozwiniętym kraju niemal zawsze, gdy korzystamy z produktów pochodzenia zwierzęcego, bierzemy udział w czymś, co jest moralnie złe.

Czy oznacza to, że wychodząc od konserwatywnych poglądów na temat natury mamy obowiązek całkowitego zrezygnowania ze wszystkiego, co w jakiś sposób krzywdzi zwierzęta? Niekoniecznie. Jesteśmy na co dzień uwikłani w wiele struktur zła i trudno oczekiwać, że natychmiast się z nich wszystkich wyplączemy swoim indywidualnym wysiłkiem. Wydaje się jednak, że do obowiązków moralnych należy refleksja nad ograniczeniem naszego wkładu w niesprawiedliwość powszechnie wyrządzaną zwierzętom. Dla jednej osoby może to być zaangażowanie się w działalność społeczną na rzecz praw zwierząt, dla innej weganizm lub wegetarianizm, ktoś inny może postanowić przynajmniej tyle, że będzie jadł mięso rzadziej niż dotychczas.