Góralczyk: W Polsce Chinami nikt specjalnie się nie interesuje
W skrócie
„Pierwszą barierą w relacjach z Chinami jest brak wiedzy. Błędem polskich elit jest brak lobby, nie tyle nawet pro-chińskiego, co tym krajem w ogóle zainteresowanego. Chiny, które poznałem za pierwszym razem i te dzisiejsze, to są dwie różne planety” – stwierdził profesor Bogdan Góralczyk, wieloletni ambasador Polski w Tajlandii, Birmie i na Filipinach, podczas spotkania w Klubie Jagiellońskim, w czasie którego rozmawialiśmy o jego najnowszej książce Wielki renesans. Chińska transformacja i jej konsekwencje, ale również o wyzwaniach stojących przed Państwem Środka.
„Uświadomiłem sobie, że jeżeli ja jej nie napisze, to nikt w Polsce tego nie zrobi” – powiedział prof. Góralczyk pytany o motywacje, które kierowały nim przy pisaniu nowej książki. „W momencie, w którym Chiny, blisko czterdzieści lat temu rozpoczynały reformy, byłem studentem na Uniwersytecie Pekińskim, jednym z pierwszych z PRL po rewolucji kulturalnej w 1979 roku. Później wielokrotnie wracałem do tego kraju. Pełniąc funkcję ambasadora w Tajlandii, Birmie oraz na Filipinach, jeździłem do Chin jak szalony, dlatego, że miałem świadomość rangi wydarzeń, które się tam rozgrywały oraz szybkiego wzrostu gospodarki chińskiej” – stwierdził.
„Jest to pierwsze polskie opracowanie o Państwie Środka od środka. Posługuję się źródłami chińskojęzycznymi, analizuję chińskie strony internetowe zajmujące się smogiem, prawami człowieka, ekologią. Jest to przewodnik, w którym występują cztery płaszczyzny badawcze. Jedna politologiczna, na zachodzie krytyczna wobec Pekinu. Druga ekonomiczna, bo bez tej nie sposób zrozumieć obecnych Chin. Trzecią płaszczyzną jest płaszczyzna geostrategiczna. A czwarta to płaszczyzna sinologiczna, konfrontująca myślenie chińskie na temat danego zagadnienia z myśleniem świata zachodniego” – wyjaśnia autor.
Kogo interesują Chiny?
„Jeżeli chodzi o europejskie zaangażowanie dyplomatyczne oraz polityczne w Chinach to zdecydowanym liderem od wielu lat są Niemcy. Gdy mówimy o zaangażowaniu intelektualnym to prym wiodą Wielka Brytania i Francja. Francuscy sinologowie są znani ze swojej anty-chińskości. Czasem się zastanawiam, po co się tym tematem zajmują, bo swojego obiektu zainteresowania nienawidzą wręcz ze zwierzęcą pasją. Szukając najlepszych analiz warto zwrócić uwagę na dwa think tanki: MERICS, powstały w Berlinie oraz European Council of Foreign Relations” – stwierdził Góralczyk.
„Z perspektywy Zachodu istnieją rzeczy niewybaczalne, jak tłumienie demonstracji czy polityka jednego dziecka. Lecz Chiny od grudnia 70′ do momentu dojścia do władzy Xi Jinpinga rosły gospodarczo średnio o 9,5% rocznie. Odnieśli niebywały sukces, ale ogromnym kosztem – zniszczyli środowisko, mają ogromne rozwarstwienie społeczne, które jest w nota bene większe niż w USA” – zwrócił uwagę gość spotkania.
Chiny vs USA
„Wśród chińskich szkół myślenia wyłoniła się koncepcja nowego modelu rozwojowego, do którego zostali poniekąd zmuszeni. Wciąż jednak oficjalnie zaprzeczają, że takowy model istnieje w relacjach z Zachodem. W związku z realizacją tego modelu, muszą przejść najtrudniejszy „egzamin” tzn. przestawienie się z produkcji ilościowej na jakościową. Xi Jingping wyszedł z geostrategicznymi koncepcjami dwóch jedwabnych szlaków do Europy. Powstały instytuty i katedry w ośrodkach badawczych, które zajęły się realizowaniem tej koncepcji”.
„Michael Pillsbury napisał wybitną książkę na temat Chin, w której już na samym wstępie przyznaje, że przez 40 lat grał w czerwonej drużynie. Zasadniczym celem było połączenie sił USA z Chinami by zniszczyć ZSRR. Po otwarciu rynku chińskiego szybko pojawił się na nim kapitał amerykański. W efekcie w USA powstało przekonanie, że im więcej zainwestujemy kapitału w Chinach, tym bardziej one się zliberalizują. Był to olbrzymi błąd, do czego przyznaje się Pillsbury pisząc nawet, że popieranie komunistycznych Chin było największym błędem amerykańskiej dyplomacji w historii”– wyjaśnia prof. Bogdan Góralczyk, przedstawiając również drugą stronę medalu: „Chiny mają problem, zdają sobie sprawę, że sytuacja o rywalizację gospodarczą się skomplikowała. Amerykanie uświadomili sobie, że ich pozycja jest zagrożona. Dominacja na Morzu Południowochińskim jest niezbędna dla realizacji idei Jedwabnego Szlaku, a obecnie kontrolę posiadają Amerykanie. Samo to może doprowadzić do zderzenia”.
Katastrofa ekologiczna przewróci Chiny?
Kwestie ekologiczne przez wiele lat były ignorowane i wliczane w koszty rozwoju najludniejszego kraju świata. Jak się okazuje, konsekwencje takich działań są dzisiaj bardzo dotkliwie odczuwalne.
„Ekosystem został zniszczony. Smog nad Pekinem, ale i nad innymi chińskimi miastami jest zabójczy. 90% procent rzek i jezior jest zanieczyszczonych, a 35% ziemi nie nadaje się nawet do użytku rolnego. Co ciekawe, w Chinach cenzura ten temat traktuje dosyć pobłażliwe. W badaniach niezadowolenia społecznego zanieczyszczenie środowiska jest najważniejszym wskaźnikiem”- wyjaśnia autor książki.
Profesor Góralczyk ocenił też ostatnie działania polityczne prezydenta Chin.
„Francis Fukuyama ukuł słuszne według mnie pojęcie »syndromu cesarza«. Jakiekolwiek kroki prowadzą do wyłonienia jedynowładztwa. Na krótką metę może być to skuteczne, na dłuższą nie mam wątpliwości, że autorytaryzm czy inna forma rządów totalitarnych kończy się tragicznie”.
„Problemem Chin jest niedokończona modernizacja przy równoczesnym forsowaniu gigantycznych projektów infrastrukturalnych. Do 2021 r., na setną rocznicę utworzenia KPCh, Chiny mają być społeczeństwem umiarkowanego dobrobytu, opartym na klasie średniej, która ma być siłą napędową nowego modelu rozwojowego. Ponadto wysuwa się cele renesansu kulturowego oraz innowacyjności”– komentuje nasz gość. „Powstały system wydaje się być emanacją kultury chińskiej oraz oczekiwań społecznych. Jednak wyjątkowość systemu, który jest jednym z ostatnich komunistycznych rządów, skłania do pytań, jak długo obecny stan może się utrzymać” – zauważa Góralczyk.
Niezwykle interesująco w perspektywie przyszłości wygląda rozwój sytuacji na wschodnim wybrzeżu ChRL. Planowane utworzenie tam największego na świecie miasta powoli się urzeczywistnia, a ten proces staje się kolejnym dowodem na niebagatelnie powiększające się znaczenie Państwa Środka w światowej układance.
„W momencie przejęcia Hong Kongu przez Chińczyków, wydawało się, że to miasto szybko zostanie skomunizowane. Stało się wręcz przeciwnie – miasto zostało przyjęte na specyficznych warunkach i stało się kapitalistyczną enklawą w komunistycznym państwie. Nie jest to w smak chińskim władzom, które kilka lat temu zdecydowały, że na terenie prowincji Guandong zostanie zbudowane największe megalopolis na globie. Częścią tego projektu jest niedawno oddany do użytku most, który ma połączyć Hongkong z ośmioma okolicznymi miastami. Ponadto każde miejsce ma być skomunikowane metrem tak, by można było dojechać w dowolne miejsce w pięćdziesiąt minut. Wszystko to tylko po to, aby kapitalistyczny Hong Kong został częścią większej całości”.
„Nie twierdzę, że Chinami należy się zachwycać, ja tylko mówię, że trzeba bardzo uważnie je śledzić i dużo więcej o Chinach wiedzieć” – podsumował profesor Bogdan Góralczyk.
Materiał został dofinansowany ze środków programu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Promocja literatury i czytelnictwa” na realizację projektu „Osiem słów”.