Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Karol Wałachowski, Jakub Kucharczuk  15 listopada 2018

Bez rewolucji. 8 wniosków po wyborach w Krakowie

Karol Wałachowski, Jakub Kucharczuk  15 listopada 2018
przeczytanie zajmie 6 min

Wybory samorządowe nie zmieniły wiele w politycznym krajobrazie Krakowa. Prezydent Majchrowski z największą liczbą głosów poparcia w historii swojej prezydentury może czuć się pewnie jak nigdy. W walce PiSu z antyPiSem zdecydowane zwycięstwo odnieśli ci drudzy. Przeraźliwie słaba kampania wyborcza pokazała jednak, że zarówno obóz starego-nowego prezydenta, jak i Prawo i Sprawiedliwość nie mają żadnej wizji rozwoju miasta. Wypalony Majchrowski otoczony gronem najbliższych współpracowników nadal żyje sukcesami z przeszłości (które niewątpliwe jako prezydent ma). Krakowski PiS po raz kolejny pokazał, że notoryczne przegrywanie wynika bezpośrednio z kompletnego braku zrozumienia problemów mieszkańców i funkcjonowania miasta.

1. Jacek Majchrowski potrzebuje świeżej krwi (i pomysłów)

Prezydent w kampanii wyborczej sprawiał wrażenie wypalonego. Próżno było szukać godnych uwagi pomysłów na dalszy rozwój miasta. Jeśli w najbliższym obozie prezydenta nikt nie będzie w stanie wydobyć z siebie energii i kreatywności, to konieczne stanie się przeprowadzenie manewru z dopraszaniem do swojej załogi dotychczasowych krytyków. Nie będzie to nic nowego w historii tej prezydentury. Majchrowski w ostatnich latach z sukcesem rekrutował osoby, które mają pomysły na Kraków i potrafią je realizować. Piotr Kempf z Zarządu Zieleni Miejskiej czy Łukasz Franek z Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu pokazali, że w Krakowie można sporo pozytywnego zrobić, gdy kierunkowo wie się, czego chce i posiada trochę politycznego poparcia.

2. Pomnik Jacka Majchrowskiego – Wesoła?

Bodaj pierwszy raz podczas podawania exit-pollowych wyników na twarzy Jacka Majchrowskiego pojawiły się łzy. Nic dziwnego. Prezydent już teraz jest najdłużej urzędującym włodarzem Krakowa. Obecne 16 lat to o dwa więcej niż Juliusz Leo i aż o osiem więcej niż Józef Dietl, jego legendarni poprzednicy. Jacek Majchrowski na stale wpisał się w historię Krakowa i pewnie niedługo doczeka się swojego pomnika.

Takim nieformalny pomnikiem może stać się Wesoła. Zagospodarowanie poszpitalnych terenów było jedynym tematem, który wywołał emocje w debatach między kandydatami. Pierwsza uderzyła Małgorzata Wassermann, która ogłosiła, że razem ze Skarbem Państwa wybuduje nowe centrum kongresowe. Prezydent wyczekał do ostatnich kampanijnych dni i – zaprzeczając wcześniejszym zapewnieniom swoich urzędników  obiecał, że Wesoła trafi w ręce miasta oraz że powstaną tam nowe tereny zielone. Jeżeli miastu uda się przejąć te tereny (a wygląda na to, że jest blisko porozumienia) to udany proces rewitalizacji tych terenów może stać się jednym z największych osiągnięć prezydentury Majchrowskiego.  Co jeżeli się nie uda? W jednym z radiowych wywiadów wspomniany Piotr Kempf powiedział, że jeżeli miasto zaprzepaści zagospodarowanie tych terenów, to mieszkańcy tego nie wybaczą. Urzędnicy są więc świadomi wagi wyzwania.

3. Klęska Zjednoczonej Prawicy

Jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że przed obozem Zjednoczonej Prawicy rozłożono w Krakowie czerwony dywan. Rozwiązanie ZIKiTu, trudne negocjacje między prezydenckim klubem a Koalicją Obywatelską czy wreszcie dymisja wiceprezydent Elżbiety Koterby – wszystkie te wydarzenia jedynie dolewały oliwy do ognia rozpalanego przez radnych PiS. Nie przez przypadek wielu lokalnych dziennikarzy spekulowało, że PiS może rządzić w radzie miasta. Nic z tego przeważyła bardzo słaba kampania (trudno w ogóle powiedzieć, że poza oplakatowaniem miasta PiS prowadził jakąkolwiek kampanię), wysoka frekwencja i mocna narracja „obronimy Kraków przed Kaczyńskim”. Wszystko to spowodowało, że PiS zamiast przejąć Radę Miasta stracił trzy mandaty i istnieje duże prawdopodobieństwo, że będzie w niej izolowany. Nie jest więc zaskoczeniem, że nastroje wśród lokalnych działaczy nie są zbyt wesołe – do rady trafili ludzie z wielu frakcji, które za sobą nie przepadają i często nie mają oporów, by o swojej niechęci w stosunku do klubowych kolegów mówić publicznie. W uszczuplonym klubie PiS na placach jednej ręki można policzyć osoby, które mogą wnieść coś pozytywnego na miejskie obrady.

4. Małgorzata Wassermann bardziej popularna, ale niekoniecznie silniejsza

Kandydatka Prawa i Sprawiedliwości osiągnęła najlepszy wynik w historii startów prawicowych kandydatów na urząd Prezydenta Krakowa. 107 tysięcy głosów w pierwszej turze i 121 tysięcy w drugiej to wyniki znacznie lepsze niż 90 tys. Ryszarda Terleckiego w 2006 i 56 tys. Andrzeja Dudy w 2010 roku. Małgorzata Wassermann poprawiła swoją rozpoznawalność w mieście, dzięki czemu w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych zrobi zapewne jeden z najlepszych wyników w skali całego kraju. Co ważniejsze, podczas wyborów nie wypromował się nikt inny z partii, kto mógłby stać się jej konkurencją. Popularność Wassermann nie poszła jednak w parze z jej wpływem na lokalną Zjednoczoną Prawicę. Największe pretensje do Wassermann kierowane są za wrzucenie na biorące miejsca aż trzech swoich kandydatów, którzy dostali się do Rady kosztem zasłużonych dla partii działaczy.

5. Kraków nie ma miejskich elit

Prawdopodobnie będzie to ostatnia kadencja Jacka Majchrowskiego (tak – jesteśmy świadomi, że to ryzykowne założenie). Największe partie staną przed wyzwaniem walki o drugie największe miasto w Polsce, bez chowania się za plecami obecnego prezydenta. Do tej pory partie nie potrafiły „wychować” lokalnych polityków zdolnych konkurować na poziomie prezydentury. Słabość lokalnych struktur dobrze pokazuje wynik Marty Pateny z Platformy Obywatelskiej w 2014 roku, która uzyskała zaledwie 9%. Z drugiej strony PiS wciąż stawia na polityków skupionych na karierze na poziomie centralnym, a nie samorządowym i nie potrafi przekroczyć sufitu wiszącego na poziomie 40% poparcia w drugiej turze. Dla dobra miasta partie muszą porzucić utrzymywanie personalnego status quo w strukturach partyjnych i dać szansę młodszym politykom, skupionym na samorządzie.

6. Gibała (tylko?) w radzie miasta

W radzie miasta zagości też „trzecia siła”, czyli niewielki klub Łukasza Gibały, który w końcu odniósł, co prawda niewielki, ale sukces wyborczy. Ciągłe „bycie kandydatem” od 2014 roku i książkowo poprowadzona kampania wyborcza przyniosły wymierne efekty. Łukasz Gibała zdobył 17% głosów (w 2014 było to 11%), a jego lista do Rady Miasta 13% (w 2014 było to 4%), co przełożyło się na cztery mandaty.

Jest to efekt organicznej pracy kandydata, który jako jedyny wprowadził trochę świeżego powietrza do dyskusji. Docenić należy także to, że poprawił swój wynik pomimo kluczowego dla tej kampanii nasilającego się sporu politycznego na linii PiS-antyPiS, które przełożyło się na polaryzację wyborczą i uderzyło w pozostałych kandydatów. Pomimo braku szans na stanowienie „języczka u wagi” (władza rozstrzygnie się w trójkącie Jacek Majchrowski – Koalicja Obywatelska – PiS) miejsce w Radzie Miasta jest dla Gibały dobrą pozycją wyjściową do walki w następnych wyborach. Jako radny nie będzie już outsiderem krzyczącym z politycznych zaświatów. Jeśli utrzyma zaś dotychczasową energię, sprawność i inwestowane zasoby, może szybko „urosnąć” na działalności radnego.

7. Rewolucja w małopolskim sejmiku wpłynie na Kraków

Jak się można było spodziewać Zjednoczona Prawica bez problemów sięgnęła po władzę w sejmiku. Chwilę to pewnie jeszcze potrwa, ale wiele instytucji podlegających marszałkowi już niedługo mocno się przewietrzy. Tylko w samym Krakowie mówimy o dwóch szpitalach, teatrach, Małopolskiej Agencji Rozwoju Regionalnego, Urzędzie Marszałkowskim czy nawet o Muzeum Lotnictwa. Zmiany czekają też zapewne Koleje Małopolskie, którym obecnie szefuje radny PO.  Działacze PiS będą więc mieli klęskę urodzaju przy wyborze nowych posad, a odchodzący działacze PO i PSL będą zapewne szukać ratunku w miejskich spółkach.

8. Nowa wizja miasta – co dalej?

Ktoś powie, że nasze narzekania na słabość kampanii są przesadzone. Przecież frekwencja była rekordowa i żaden inny prezydent Krakowa nie miał nigdy takiej legitymizacji. Niestety – frekwencję napędziły ogólnopolskie emocje, co było wygodne zarówno dla Małgorzaty Wassermann (która w zdecydowanej większości wystąpień powielała przekaz skrojony na sejmikową kampanię rządzącej w Polsce partii), jak i dla urzędującego prezydenta, któremu antypisowskie emocje w mieście były wyraźnie na rękę.

Od kandydatów na urząd prezydenta powinniśmy jednak oczekiwać czegoś więcej niż tylko politycznej rąbanki. Kampania obnażyła słabość w tworzeniu wizji Krakowa i wymyślaniu kierunków rozwoju miasta. Dotychczasowe recepty  polegające na poprawie infrastruktury, ściąganiu centrów outsourcingowych i polityce otwartych drzwi dla turystów przestają wystarczać. Kraków doszlusował już do średniego europejskiego poziomu rozwoju i konieczne staje się wymyślenie nowych pomysłów, które pozwolą miastu konkurować w zglobalizowanym świecie.

Kraków jest jednym z największym beneficjentów III RP, jednak dotychczasowy model rozwoju jest na wyczerpaniu. Co więcej, zaczynają się ujawniać koszty uboczne niekontrolowanego rozwoju – wyludnienie centrum miasta, chaos przestrzenny, brak więzi społecznych na osiedlach-sypialniach. Rządzący Krakowem nie uciekną od odpowiedzialności w rozwiązywaniu (lub chociaż łagodzeniu) tych problemów. Miasto potrzebuje nowego modelu rozwojowego, który będzie nastawiony nie tylko na dalszy wzrost mieszkańców, ale przede wszystkim na wzrost jakości życia.