Rzeczpospolita przedsiębiorcza
Książka Marianny Mazzucato to wyzwanie rzucone obiegowym prawdom, które – będąc głęboko zakorzenione w wielu dyskusjach naukowych, politycznych czy gospodarczych – funkcjonują jako aksjomaty. Przedsiębiorcze państwo powinni przeczytać wszyscy, którzy chcą uczciwie podejść do roli państwa w rozwoju gospodarczym. W historii intelektualnej polskiej transformacji bardzo długo wiódł prym dogmat głoszący, że państwo jest w rozwoju gospodarczym zbędne, a swoją aktywnością może gospodarce raczej przeszkodzić, niż pomóc.
Po latach komunizmu faktem wyższości własności prywatnej nad państwową uzasadniano wycofywanie się państwa z wielu ważnych dziedzin życia gospodarczego. Mimo że po 1989 r. leseferyzm w czystej postaci nigdy w Polsce nie zaistniał, klimat intelektualny, który panował i często jeszcze dzisiaj powraca w debacie publicznej, deprecjonuje prowadzenie nowoczesnej polityki przemysłowej, a niekiedy w ogóle podważa zasadność realizacji przez państwo jego funkcji regulacyjnej. Architekci transformacji polskiej gospodarki nie ufali państwu, a wolny rynek był dla nich odpowiedzią na każde fundamentalne pytanie. Dlatego w przeciwieństwie do roku 1918 w 1989 r. radość z odzyskania państwa nie była dla Polaków już tak wielka. I choć było to historycznie uzasadnione, nie pomagało jednak w tworzeniu nowoczesnych instytucji i prowadzeniu rozwojowych polityk publicznych.
Dlatego tym donioślejsze staje się pytanie, czym powinna być dzisiaj nowoczesna polityka przemysłowa? Prof. Mazzucato w niniejszej książce dowodzi, że polityka przemysłowa jest co najmniej równie ważna w rozwoju innowacji, a poprzez nie w rozwoju gospodarczym, jak siły rynkowe.
Cofając się w historii industrializacji Ameryki Północnej, Niemiec i Japonii w XIX wieku czy sukcesu azjatyckich tygrysów po II wojnie światowej, można zauważyć, że państwa które odniosły największy sukces, umiejętnie stymulowały pewne procesy gospodarcze. Prof. Mazzucato dowodzi, że internet, GPS, inteligentny asystent Siri i wiele innych wynalazków, kluczowych dla dzisiejszej globalnej gospodarki i często niezastąpionych we współczesnym życiu codziennym, powstały dzięki państwowym funduszom oraz mądrej polityce gospodarczej państwa. Amerykańska Agencja Zaawansowanych Projektów Badawczych w Dziedzinie Obronności (ang. w skrócie DARPA) odegrała ogromną rolę w zabezpieczeniu wiodącej roli Stanów Zjednoczonych w wyścigu technologicznym.
Dolina Krzemowa, która stworzyła mitologię sukcesu ludzi takich jak Steve Jobs, mogła powstać i rozwinąć się tylko dzięki świadomej polityce rządu amerykańskiego i potrzebom amerykańskiego przemysłu obronnego podczas zimnej wojny. To rządowe zamówienia publiczne przyczyniły się do sukcesu i przyśpieszyły rozwój komputerów.
To amerykański rząd federalny po II wojnie był głównym sponsorem projektów badawczo-rozwojowych w Stanach Zjednoczonych. Dopiero na tej glebie wyrósł ekosystem amerykańskich spółek technologicznych, które dzisiaj kształtują gospodarkę światową. Nie tylko Dolina Krzemowa skorzystała na grantach rządowych, ale również spółki biotechnologiczne, które dzięki nim mogły dokonywać przełomowych odkryć, a następnie je komercjalizować. Należy pamiętać, że dziś to właśnie branża biotechnologiczna plasuje się wśród liderów wydatków na działalność badawczo-rozwojową na świecie.
Debaty o zaangażowaniu państwa w sterowanie procesami gospodarczymi skupiają się często na przykładach porażek, pokazując zdeformowany obraz współczesnej gospodarki. Podczas gdy, na przykład, sukces Apple to sukces nie tylko założycieli i pracowników tej spółki, ale również zaangażowania państwa w rozwój nowoczesnych technologii. Branża kosmiczna nie mogłaby się rozwinąć bez funduszy publicznych. Ryzyko i skala środków koniecznych do sfinansowania projektów przekraczały możliwości firm prywatnych. Państwo było więc akuszerem jednej z najbardziej innowacyjnych branż gospodarki, co w efekcie w długim okresie umożliwi znaczny rozwój sektora prywatnego w tej branży.
Nie jest prawdą, że niektóre państwa nie prowadzą polityki przemysłowej – pytanie jednak, na ile taka polityka w przypadku danego państwa jest prowadzona kompleksowo, na ile jest ona efektywna, jak bardzo zaangażowane są w nią elity i, przede wszystkim, jakie są cele strategiczne tej polityki. Paradoksalnie, to właśnie Stany Zjednoczone, czyli kraj uważany za ojczyznę wolnego rynku, są być może najlepszym przykładem państwa, które prowadzi prorozwojową politykę przemysłową, na której w ostateczności korzystają firmy prywatne i cała gospodarka.
Polska perspektywa na tym tle jest szczególnie ważna. Po 45 latach pozostawania w bezpośredniej sferze wpływów ZSRR zaufanie do państwa praktycznie zaniknęło. Ćwierćwiecze po upadku komunizmu upłynęło z kolei pod znakiem cichego przyzwolenia na zwijanie się państwa i unikanie strategicznych decyzji w polityce gospodarczej. Tym należy tłumaczyć fakt, że nie kto inny jak minister przemysłu III RP w latach 90., powtórzył za amerykańskim ekonomistą Garrym Beckerem, że „najlepszą polityką przemysłową jest brak polityki przemysłowej”. Być może nie jest więc przypadkiem, że na 29. krajów UE Polska zajmuje dzisiaj 5. miejsce od końca w Europejskim Rankingu Innowacyjności. Nasze wydatki na B+R wciąż nie przekroczyły 1 proc. PKB. Warto też podkreślić, że tak słaby wynik uzyskaliśmy pomimo wydatkowania w ostatnich latach bardzo dużych środków z funduszy unijnych.
W związku z powyższym warto zadać sobie pytanie, jakie z niniejszej książki płyną wnioski dla Polski. Po pierwsze, kiedy mówimy o reindustrializacji Polski i o lepszej polityce wsparcia przemysłu, niekoniecznie musi chodzić o prowadzenie przez państwo nadzwyczajnej aktywności – wystarczy wspierać przemysł, przedsiębiorczość i innowacyjność w taki sam sposób, w jaki robią to od dawna najbardziej rozwinięte kraje świata.
Jeżeli spojrzymy następnie na narzędzia stosowane przez państwa, które osiągają największy sukces we wspieraniu swoich firm, to zauważymy, że korzystają one przede wszystkim z tradycyjnych prerogatyw państwa w zakresie polityki gospodarczej.
Wśród narzędzi rozpoznamy bowiem dobrze pomyślaną politykę zamówień publicznych, sprawną politykę finansowania grantów na badania i rozwój, efektywny system podatkowy, odpowiednią działalność organów regulacyjnych czy też łatwe w dostępie finansowanie projektów strategicznych przez państwowe instytucje rozwoju.
Po drugie, prof. Mazzucato słusznie na początku czwartego rozdziału zwraca uwagę na to, że politycy najbardziej rozwiniętych państw są zwolennikami leseferyzmu tylko w słowach – w domenie polityki gospodarczej są natomiast zwolennikami aktywizmu i udziału państwa w najważniejszych procesach gospodarczych, w tym w polityce przemysłowej i wspierania innowacyjności. Jest to lekcja fundamentalna dla nas, Polaków, którzy dogmat neoliberalny często przyjmowaliśmy bez zastanawiania się, czy to, co w teorii ekonomicznej jest korzystne dla gospodarki globalnej, jest każdorazowo korzystne dla naszej gospodarki i czy jest zgodne z interesem polskiego państwa.
Fundamentalne są pierwsze słowa zakończenia książki prof. Mazzucato: prawdziwą sztuką współczesnej polityki przemysłowej jest optymalne współdziałanie sektorów publicznego i prywatnego. W przeciwieństwie do polityki proponowanej przez socjalistów i komunistów w XX wieku, nie chodzi o to, by państwo ręcznie sterowało gospodarką. Nie chodzi zatem o odgórne, centralne planowanie. Wręcz przeciwnie, chodzi o oddolne stwarzanie najlepszych warunków dla rozwoju przedsiębiorczości oraz ulepszanie narzędzi, którymi państwo może tę prywatną przedsiębiorczość wspierać. Zgodnie z zamysłem Przedsiębiorczego państwa kamieniem węgielnym rozwoju gospodarczego pozostają więc pasja, zaangażowanie oraz innowacyjność samych przedsiębiorców, wobec których państwo powinno odgrywać rolę służebną – raczej wytyczać kierunki rozwoju strategicznego niż samemu stawać się przedsiębiorcą.
Podstawowym mechanizmem i siłą napędową gospodarki pozostaje tutaj prywatny przedsiębiorca. Dlatego podstawowe wartości wynikające z filozofii wolnorynkowej są w pełni zachowane. To, co się zmienia, to podejście do roli państwa i wiara w to, że może ono wnieść istotną wartość dodaną do procesów gospodarczych, a nie musi pozostawać pasywnym, „nocny stróżem” w obliczu zmieniających się warunków gospodarczych i ekspansywnej polityki prowadzonej przez inne państwa czy największe światowe korporacje.
Warunkiem, by państwo lepiej i aktywniej wspierało gospodarkę, jest wypracowanie odpowiedniego modelu instytucjonalnego. W przeciwieństwie do najbogatszych państw świata, takich jak chociażby Stany Zjednoczone, Wielka Brytania czy Francja, Polska utraciła ciągłość instytucjonalną i 27 lat temu musieliśmy od nowa budować nasze instytucje. Szybko doszliśmy do wniosku, że uchwalenie konstytucji i zaprowadzenie elementarnego ładu na poziomie centralnych organów władzy to za mało, by państwo działało sprawnie i było sprawiedliwe. Zbudowanie dobrych i współdziałających ze sobą instytucji to przede wszystkim praca nad tym, co najmniej rzuca się w oczy – regulacjami ustrojowymi, racjonalnym i celowym podziałem kompetencji między instytucjami czy utrwalaniem dobrych praktyk. Jest to często długotrwały proces wymagający stosowania metody prób i błędów. Nie zawsze wystarczy też podpatrywanie tych państw, którym taki system udało się stworzyć. Ważne jest bowiem dostosowanie rozwiązań do lokalnych potrzeb. Zawsze jednak warto naśladować dbałość instytucji o interes państwa, na rzecz którego pracują.
Jeśli chodzi o publiczne wsparcie innowacyjności to jednym z wyzwań, przed którym stoi Polska, jest stworzenie i wykorzystanie istniejącej infrastruktury instytucjonalnej do międzyresortowego koordynowania polityki innowacyjności. Poczynione zostały już kroki w tym kierunku, włącznie z uznaniem tego zagadnienia za jeden z priorytetów państwa i powołaniem ciała koordynacyjnego na poziomie rządowym, na stałe wpisanego w system administracji publicznej. Wiemy, że skuteczność wsparcia innowacyjności wymaga koncentracji na całym narodowym systemie innowacji.
Źródeł innowacyjności w gospodarkach narodowych należy poszukiwać́ w sieciach zależności między przedsiębiorstwami, sektorem publicznym, uczelniami wyższymi i innymi instytucjami otoczenia nauki i biznesu, a każdy z tych aktorów może mieć znaczący wpływ na stymulowanie rozwoju innowacji, a w konsekwencji wzmocnienie międzynarodowej konkurencyjności gospodarki.
Mimo że koncepcja narodowego systemu innowacji jest rozwijana od lat 80., zdaje się, że wśród decydentów politycznych odpowiedzialnych za kształtowanie polityki innowacyjnej jak do tej pory brakowało holistycznego spojrzenia na procesy innowacyjne. Interpretacja domeny naukowo-technicznej jako systemu innowacji pozwala na zrozumienie, że stymulowanie innowacyjności nie jest problemem wyłącznie finansowym, lecz wynikiem złożonych zależności instytucjonalnych.
W ostatnich latach coraz więcej banków i innych instytucji finansowych uznawało, że Polska należy już do grona gospodarek rozwiniętych. Po 27 latach od upadku komunizmu potrzebne jest zrewidowanie polityki gospodarczej i dostosowanie jej do nowych warunków. Szczególnie, że globalny neoliberalny ład gospodarczy jest dzisiaj krytykowany przez niektóre spośród najważniejszych instytucji gospodarczych świata, w tym przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
Polska musi dzisiaj w znacznie większym stopniu prowadzić aktywną politykę wsparcia, między innymi: oszczędności, inwestycji, eksportu i innowacji. W przeciwnym wypadku nie będziemy w stanie zagospodarować wielkiego potencjału, jaki drzemie w naszych obywatelach. Nie będziemy również w stanie odpowiedzieć na wyzwania współczesnej globalnej gospodarki. Dotychczasowy model gospodarczy zakładał bowiem, że polska gospodarka będzie korzystała z globalnej koniunktury. Nie widziano Polski w roli lidera, tylko w roli naśladowcy i kogoś, kto wykorzystuje trendy tworzone przez innych. Jednak wzrost gospodarczy w Unii Europejskiej, naszego największego partnera handlowego, po 9 latach od wybuchu kryzysu finansowego, nie powrócił do poprzednich wielkości.
Dlatego jeżeli zależy nam na tym, by coraz większy impuls przychodził nie z zewnątrz, a z wewnątrz naszej gospodarki, to konieczne jest spojrzenie na Rzeczpospolitą jak na państwo przedsiębiorcze.
W tym sensie bardzo cieszę się, że niniejsze dzieło znacząco zintensyfikowało dyskusję o roli państwa we współczesnej gospodarce. Jestem przekonany, że książka prof. Mazzucato przyczyni się do zweryfikowania błędnych i szkodliwych stereotypów dotyczących polityki gospodarczej oraz roli, jaką powinno odgrywać silne i mądre państwo w gospodarce.
Kończąc, chciałbym się podzielić z Państwem jeszcze jedną refleksją. W ostatnich latach silnym, globalnym trendem jest transformacja gospodarek narodowych w kierunku robotyzacji i cyfryzacji pracy. W perspektywie kilkunastu lat w konsekwencji tych procesów może znacząco spaść popyt na pracę, a w grupie szczególnie narażonej znajdą się najmniej wykwalifikowani pracownicy. Dlatego jeżeli poważnie myślimy o trwałym zrównoważonym rozwoju polskiej gospodarki, to model jej rozwoju musi coraz bardziej uwzględniać zmieniające się uwarunkowania społeczne. Jestem przekonany, że bez mądrze rozumianej solidarności nie da się zapewnić stabilnego wzrostu gospodarczego. Jedynie wzrost inkluzyjny i odpowiedzialny społecznie może być skałą, na której zbudujemy nowoczesną gospodarkę mogącą stawić czoła wyzwaniom XXI w.
Artykuł to przedmowa do polskiego wydania książki Mariany Mazzucato „Przedsiębiorcze państwo” wydanej przez Wydawnictwo Heterodox. Wydawnictwu dziękujemy serdecznie za możliwość publikacji przedmowy na naszych łamach.